Tak się jakoś złożyło, że dopiero niedawno obejrzałem ósmy odcinek "Wiedźmina" i naszła mnie taka rozkmina odnośnie różnic w porównaniu do oryginału. Nie mam tu na myśli detali pokroju wyglądu postaci (Jaskier nie jest blondynem, Vigo raczej nie ma problemów z rumieńcami a z krasnoludami poszli na łatwiznę itp.), czy pominięcia niektórych opowiadań lub ich skrócenie (chociaż skoro najlepszym elementem są postacie Geralta i Jaskra, to żałuję, że jest tak mało Wiedźmina w Wiedźminie nie jest złe, to co było, ale można by dołożyć ze dwa dodatkowe odcinki, których czas przeznaczyć na więcej minut dla Geralta, bo i nawet samego polowania na potwory prawie tu nie uświadczymy), ale charakteru lub zdolności postaci, co może wpłynąć na fabułę w kolejnych sezonach.
Może jest tego więcej, lecz mnie rzucają się w oczy dwa wątki (w dalszej części oczywiście są SPOILERY dotyczące książek!):
1. Cahir, który zamiast szlachetnym młodzieńcem wydaje się być psycholem i wielkim złolem. Jak tu go potem przekonująco włączyć do wesołej ferajny szukającej Ciri?
2. Czarodzieje, a mianowicie niekonsekwencje w pokazaniu ich zdolności (pomijam tu odejście od czerpania energii z żywiołów na rzecz życiowej): raz pokazani są jako bardzo słabi, nieporównywalnie do tych książkowych, a potem wychodzi Yennefer ze swoim dzikim ogniem, co powinno być standardem wśród nich, nie wspominając już o Tissai i to jak łatwo pokonała ją Fringilla...Szczególnym przypadkiem jest przede wszystkim Vilgefortz, który nie dość, że nie został bohaterem bitwy o Sodden, co pozwoliłoby mu na przejęcia czołowej roli w Radzie Czarodziejów, to na dodatek dostał po tyłku od ww. Cahira. On, dla którego nie jest przeciwnikiem nawet wampir wyższy, dostaje oklep od jednego z (ewentualnych, bo nie wiemy czy tak będzie w serialu) członków grupy Geralta? WTF? To może sam syn Ceallacha by wystarczył w tej wyprawie? Przecież V. powinien być wielkim zagrożeniem dla każdego, a skoro Wiedźmin nie jest dla niego żadnym przeciwnikiem, to "zwyczajny" rycerz tym bardziej nie powinien stwarzać mu problemów.
Jakieś pomysły, by to wytłumaczyć?
Może Cahir wyląduje w lochu i dopiero tam stanie się dobrym człowiekiem?
Może Vilgefortz dopiero urośnie w siłę, czyli później niż w książkach? Może jedynie pozoruje walkę, by nie zaszkodzić Cesarstwu? A może jego rolę przejmie sama Fringilla, która użyła w serialu jego ulubionego powiedzonka?
Ktoś coś?