Pytanie w tytule tematu o tyle ważne, że nie każdy reżyser nadaje się do epizodów X, XI, XII czy ile ich tam zamierzają stworzyć, a nie każdy do epizodów.
Jeśli chodzi o potencjalne epizody Gwiezdnych Wojen, to reżyserzy, których widzę:
Lana&Lilly Wachowskie - czy jak kto woli rodzeństwo Wachowskich, czyli twórcy Matrixa. Rodzeństwo udowodniło, że potrafi stworzyć świetne science-fiction oraz fikcje innego rodzaju (Matrixy, Atlas Chmur, V jak Vendetta), jak i porządną space operę (Jupiter Intronizaja). Wiem, że wiele osób hejtuje Jupitera, co jest dla mnie niezrozumiałe, ale jak dla mnie dotychczasowy dorobek Wachowskich pokazuje, że dobrze odnaleźliby się w nowych częściach sagi - a na pewno lepiej, niż J.J. Abrams. Jedyny problem jest taki, że Wachowscy/Wachowskie potrzebują sporej niezależności, a nie wiadomo, czy Disney byłby gotowy ją zapewnić.
Matthew Vaughn - porządnie opisał go Rebelyell w poście zakładającym temat, ja natomiast jeszcze dodam jego dorobek, z którym mógłby się odnaleźć w nowych częściach sagi: X-Men: Pierwsza Klasa oraz Gwiezdny Pył. Co prawda aktualnie najlepiej Vaughn odnajduje się w akcyjniakach (Kingsmany, Argylle), ale do tego przejdę w kwestii potencjalnych spin-offów.
Denis Villeneuve - myślę, że z dorobkiem "Diun" oraz "Nowego Początku" mógłby się odnaleźć w nowych częściach Gwiezdnych Wojen.
To tyle, jeśli chodzi o widzianych przeze mnie reżyserów nowych części sagi/epizodów. Trochę szerszej to wygląda, jeśli chodzi o spin-offy:
wszyscy powyżsi - czyli Wachowskie, Vaughn i Villeneuve, bo skoro do epizodów, to czemu też nie do spin-offów? Zwłaszcza Vaughn mógłby zrobić jakiegoś fajnego.
Tim Burton - gotycki styl i czarny humor w Gwiezdnych Wojnach? O ile do epizodów nie pasuje, o tyle do spin-offów... czemu nie?
Chad Stahelski - który już raz deklarował, że chętnie nakręciłby Gwiezdne Wojny w kategorii R. Tutaj ponownie odwołam się do Rebelyella, który bardzo fajnie napisał o Stahelskim, a od siebie dodam jedynie, że chciałbym, aby Stahelski nakręcił film o Boba Fettcie. On lub Leitch, o którym napiszę za chwilę.
David Leitch - podobna sprawa jak ze Stahelskim - do tego Leitch mógłby lepiej odnaleźć się w fantatsycznym uniwersum niż Stahelski, co pokazał nakręconym przez siebie Deadpoolem 2.
studio Ghili, a dokładniej ktoś ze studia Ghibli - skoro spin-offy to bardziej wolna amerykanka, to czemu i nie animacja od Ghibli? Jeślli chodzi o konkretne nazwiska, to przychodzą mi do głowy Hiromasa Yonebayashi (Tajemniczy Świat Arietty, Marnie Przyjaciółka ze snów) i Goro Miyazaki (Opowieści z Ziemiomorza, Makowe Wzgórze), czyli syn Hayao Miyazakiego. Wiem, że młody Miyazaki jest mocno atakowany za to, że nie jest swoim ojcem, dla mnie ta krytyka zawsze była dziwna.
Tomasz Bagiński - jedyny Polak na tej liście, którego umieszczam za jego świetne Legendy Polskie oraz próby robienia kariery filmowej w USA. Co prawda jego Rycerze Zodiaku furory nie zrobili, ale pierwsze koty za płoty (tak mówią). Poza tym gdyby typować rodaka, to nie widzę nikogo innego pasującego do nakręcenia czegoś z SW.