Michael Morecci (Flight of the Falcon!!!) pisze miniserię dla IDW, która ma przypominać Vader`s Castle, tyle że wszystkie historyjki, zilustrowane przez różnych artystów, będą rozgrywać się podczas Wojen Klonów. Zeszyty będą pojawiały się co tydzień w kwietniu. Jestem ciekawy i liczę na dużo różnych nawiązań do innych historii (jak w FotF).
IDW pokazało, że potrafi robić fajne komiksy - mam nadzieję, że i tak będzie tym razem, bo wojny klonów kocham, a niestety komiksy z tego okresu nie zawsze były dobre.
No dwie części już tego wyszły, i według mnie jest mocno tak sobie. Podobnie jak w Vader`s Castle, jest jedna główna historia (dziejąca się niedługo przed bitwą o Chrstophsis) i po jednym one-shocie, wprowadzonym w formie flashbacku, na zeszyt.
Pierwsza część była bardzo neutralna - taka po prostu o niczym. Druga natomiast... totalnie mnie rozczarowała.
Nie dość, że mamy początek spoilera Anakin vs Dooku po raz milionowy koniec spoilera, to jeszcze w historii z flashbacka fruwają sobie myśliwce ARC-170, które do tej pory pierwszy raz pojawiły się dopiero w "The Zillo Beast". Nagle mamy je już ponad rok wcześniej, od samego początku wojny. Ktoś sobie przyspał w Story Group (Matt?) i nie zauważył pokiełbasionej chronologii.
To jest tak nieekscytujące, że nie przeczytałem nawet pierwszego numeru...
Wygląda na to, że Michael Morecci powoli staje się jednym z tych ludzie pojedynczego sukcesu.
Równie dobrze w NK ARC-170 mogły zostać wprowadzone wcześniej, po prostu na początku wojny nie były tak powszechne
Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji i sheldona
= 
W porównaniu do opowieści z okresu wojen klonów zawartych w "Republic" to... w zasadzie nie ma co porównywać.
Dokładnie. Za to można z powodzeniem porównać to do komiksów z serii The Clone Wars, np. tych, które ilustrował Brian Koschak. Jakościowo podobne.
Tylko, że trafiały tam się (rzadko bo rzadko) fajne historie, jak ta z Aaylą i Shon-Ju, a i Zygeriański akt podobał mi się chyba bardziej niż ten z TCW, no i był o wiele bardziej brutalny (i była w nim Ventress).
Eh, szkoda gadać. 
Piąty (i na szczęście ostatni, mam nadzieję) zeszyt chyba najsłabszy ze wszystkich, bo historia tym razem nie miała najmniejszego sensu. Naprawdę wielka szkoda, że zgotowali coś takiego. Ewidentnie nie mieli pomysłu ani na "główną" fabułę, ani na flashbacki.
