Wydaje mi się, że fani za bardzo już tworzą różnego rodzaju teorie, byle tylko dopasować je do jakiegoś tam wytłumaczenia tego, co stało się w tym filmie. Rozumiem niezadowolenie, rozumiem rozczarowanie, i ten jęk rozpaczy , który rozległ się po internetach. Bo oczekiwania były inne, bo to nie mogło się wydarzyć, bo ten film nie niem miał prawa tak mocno uderzyć w zranione serducha fanów, którzy oczekiwali - powiedzmy wprost, c u d u. Też tak miałem - przez moment . Trzeba jednak już wstać, otrzepać kolanka i zapomnieć o tym, co finalnie podał nam Disney i jego Abrams, bo tu nie ma czego rozkminiać. TROS to fabularny crap. Ben zginął, Rey zwyciężyła. W finale celowo zapomnieli o ghost-Benku, by przypadkiem widz się nie pogubił, że to R E Y jest tu główną bohaterką. Koniec.
Sorry, że tak dosłownie, ale tak to właśnie widzę. To nie Lynch z jego TwinPiksem, że każdy kadr, dźwięk, detal, ma swoje drugie-trzecie dno, które ujawnia się w którymś z późniejszych odcinków.
W TROS`ie mamy prosto, bez niedomówień, czy ukrytego celowo przez Abramsa "revelation", jeśli mowa o Benie.
Saga się domkła, zło zostało (again) pokonane, nad wszystkim już czuwa Skajłokerówna. I można się rozejść