Kiedy tak się zastanawiam nad tym całym powrotem Palpatine`a to jedna rzecz mi nie daje spokoju. Mianowicie, dlaczego właściwie ma to nastąpić dopiero po 31 latach? Otóż, nie wydaje mi się, by wrócił on do życia już niedługo po bitwie o Endor. Dlaczego? Pomyślmy: skoro ta ukryta flota Gwiezdnych Niszczycieli z działami zdolnymi zaszkodzić planetom sobie czeka od czasów Imperium, to dlaczego Darth Sidious od razu nie podjął próby odzyskania władzy nad Galaktyką. Mamy kilka lat po "Powrocie Jedi": Nowa Republika została zdemilitaryzowana, Najwyższy Porządek dopiero raczkował, a Luke Skywalker jeszcze nie zaczął szkolenia nowego pokolenia Jedi. No kiedy byłaby lepsza okazja do ataku jak nie teraz? Potem jeszcze pojawił się Snoke (według Andy`ego Serkisa potężniejszy od Palpatine`a), który przejął władzę nad Najwyższym Porządkiem i tak samo jak Palpatine zapragnął władzy nad Galaktyką (tym samym stając się jego rywalem). Tym samym Najwyższy Porządek urósł w siłę, a nie trzeba być geniuszem, aby się domyślić, że to poważne utrudnienie dla planów Sidiousa. No i jeszcze według plotek Imperator ma być bardzo słaby, na granicy śmierci. Skoro by się odrodził niedługo po bitwie o Endor to przez ten czas powinien już znaleźć sposób na odzyskanie sił, tym bardziej, iż ma przy sobie lojalnych sługusów.
Dlatego też przyszła mi do głowy teoria, wedle której Palpatine odrodził się dopiero po przejściu Kylo Rena na ciemną stronę, a może nawet już podczas trwania Trylogii Sequeli. Najpierw przytoczę fakty: zapewniono nas, że powrót Imperatora ma być bardzo dobrze wyjaśniony, a po seansie będziemy rozumieć, iż tak się stać musiało i to nie jest tak, że Sidious tak po prostu sobie wrócił. Dla mnie znaczy to tyle, iż Palpatine NIE odrodził się tak po prostu sam z siebie, a klucz do jego powrotu kryje się w poprzednich filmach.
Wydaje mi się, że za odrodzeniem Palpatine`a stoją RYCERZE REN! Po by się idealnie łączyło z ich nieobecnością w poprzednich Sequelach i wcześniejszymi plotkami o ich zdradzie. Z tego co się orientuję (ale równie dobrze mogę się mylić) to już potwierdzono, że ta osoba, którą Kylo powala podczas walki w lesie to właśnie Rycerz Ren. Przypuszczam, iż podczas tej domniemanej wyprawy w nieznane odnaleźli oni jakiś artefakt należący do Dartha Sidiousa, w którym zawczasu umieścił on część swojej osobowości, by zostawić sobie furtkę do powrotu do żywych (przyjmijmy, że to holokron). I to właśnie ten artefakt miałby zaprowadzić Rycerzy Ren na tą całą planetę Exogol, gdzie czekały zaginione Gwiezdne Niszczyciele oraz świątynia pełna sługusów Imperatora czekających tylko na jego powrót. Tam został przeprowadzony rytuał, który sprowadził Palpatine`a z powrotem do żywych, a potrzeba było to tego osób potrafiących korzystać z ciemnej strony, jakimi bez wątpienia są Rycerze Ren - byli padawani Luke`a Skywalkera (to, że nie używają mieczy świetlnych, nic nie zmienia). Teraz pewnie zapytacie dlaczego Rycerze Ren mieliby zdradzić Kylo i zażyczyć sobie innego mistrza. Pomyślmy - Snoke traktował podwładnych bez jakiegokolwiek szacunku, a Kylo to nieprzewidywalny szaleniec. Nic więc dziwnego, że czuliby się źle traktowani, a Palpatine mógłby im obiecać, iż pod jego przywództwem będą doceniani. A nie mogli otwarcie wystąpić przeciwko Kylo, który potęgą bije ich na głowę, więc zostało im tylko potajemne spiskowanie.
Na koniec dodam, że to jeszcze by wyjaśniało dlaczego Luke Skywalker nic nie wiedział o odrodzeniu Sheeva Palpatine`a. Nawet jeśli sam by tego nie wyczuł, to przecież w czasach szkolenia nowego pokolenia Jedi miał stały kontakt z duchami Yody, Obi-Wana i Anakina. Duch Mocy to istota, która połączyła się z Mocą, co oznacza, że jest świadoma WSZYSTKIEGO, co się w Mocy dzieje. Czy w takim wypadku któryś z tych duchów nie powiedziałby Luke`owi o powrocie Imperatora? Gdyby odrodzenie Sidiousa miało miejsce w czasie, gdy Skywalker był odcięty od Mocy (i tym samym nie miał możliwości kontaktu z duchami) to by wyjaśniało czemu nie miał o niczym pojęcia. Teraz pewnie padnie pytanie czemu w takim razie Yoda nie powiedział o tym w "Ostatnim Jedi". Ano wtedy większym problemem był Snoke i to, by Rey nie przeszła na ciemną stronę. Zaraz potem Luke sam połączył się z Mocą i wtedy już mógł samemu dowiedzieć się, że Palpatine nadal żyje. A równie dobrze odrodzenie Imperatora mogło mieć miejsce podczas rocznej przerwy między częścią VIII i IX, co by nawet logicznie tłumaczyło, czemu Sidious jest na skraju śmierci - bo ledwo co się odrodził.
PS. Bonusowo jeszcze dodam moją teorię odnośnie tych całych sługusów Palpatine`a, którzy mają przy nim czuwać. Zdaje mi się, że "Skywalker odrodzenie" nie będzie ich debiutem, gdyż pojawili się już w książkowej trylogii "Koniec i początek". Tak, tak, dobrze myślicie. Chodzi mi o Mrocznych Akolitów. Czy to przypadek, że pojawili się dopiero po śmierci Palpatine`a, a ich przywódcą był były doradca Imperatora i fanatyczny zwolennik ciemnej strony? Do tego dochodzi jeszcze fakt, że ostatnia wzmianka o nich ma miejsce w trakcie ich napadu na placówkę Nowej Republiki na Devaronie, a potem ślad się po nich po prostu urywa. Znamy jedynie los Yupego Tashu, który zginął wepchnięty do jądra Jakku przez Galliusa Raxa, ale o losie całej reszty żadnych informacji.