Miejsce 10. "Bruce Lee", "Jet Set Willy", "Boulder Dash".
To czasy pierwszych komputerków, pierszego zachwytu i szoku. I nic już po tym nie było takie samo. Wejście Spectrum, Commodore, Atari, na dobre i na zawsze zmieniło naszą - szkolnę wtedy, rzeczywistość. Te trzy gierki ogrywałem do bóló, i mogłem spędzać przy nich całe godziny. Tak, to wtedy właśnie kapsle do grania czy nawet piłka kopana poszły w odstawkę
9. "Civilization", "Silent Service"
Panie i panowie, oto pierwsze pożeracze czasu ever !. Absolutne mistrzostwo w swojej klasie, do dzisiaj wielki sentyment, a także przykład, jak kiedyś robiło się GRY.Pierwsza "Civka" i "Silent Service", gry, które swoją skalą przekraczały wtedy granice taśmy kasetowej (tak, tak, to z kaseciaków wgrywało się do komodorków i atarusów ) , wciągały gracza do swojego świata, i nie pozwalały z niego wyjść. Tak, syndrom jeszcze jednej tury, czy jeszcze godzinki, właśnie tutaj narodził się po raz pierwszy.
A czwarta odsłona "Cywilizacji" jest najlepsza.kropka.
Szczególnie z rozbudowanymi, fanowskimi dodatkami.
8. "Harpoon"
AMIGA, AMIGA !, moja przyjaciółko !. Tak, to już czasy dyskietkowe i weekendy na giełdzie "grzybowskiej". Ponieważ uwielbiam growe strategie w zasadzie od samego początku, to w przypadku "Harpoon" dostałem się do strategicznego raju. Wielka szkoda, że nikt dzisiaj nie chce zrobić nowej części, no, ale to gry z lekka niszowe są. Dorzucę jeszcze "Panzer General`a", chociaż to już czasy pecetowe, ale po prostu MUSI być w tym zestawieniu.
7. "Eye Of Beholder 1/2"
Jeśli ktoś nie grał wtedy, w czasach 16-bitowych w "Beholdera", ten w ogóle w nic nie grał
To był absolutny killer, gra arcydzieło, Westwood Studios zrobiło grę - ideał. I pomyśleć tylko, żadnych mapek, wskazówek, żadnych"czitów", wchodzimy do podziemi z trójką wybranych towarzyszy, i do przodu. Mroczny i niekończący się labirynt podziemnych pułapek, przeciwników, potworów, a wszystko to w niesamowitej oprawie graficznej. To przy tej właśnie grze rysowało się mapki i pisało solucje podczas przechodzenia. To se ne vrati !
6 "Neverwinter Nights", "Baldury" i "Ice Wind Dejly", czyli WIELKA TRÓJKA.
Ale cóz ta trójka znaczyłaby bez trzeciej odsłony "Heroes Of Might And Magic" ? ...Żadne słowa nie oddadzą MAGII, jaka towarzyszyła przy pierwszym ogrywaniu tych tytułów. ŻADNE
5. "Age Of Empires 2", "Max Payne".
Tak, zasłużona 5. Klimat, klimat, i jeszcze raz KLIMAT !. Na piątkę.
Bardzo się cieszę, że nad kolejną, nową odsłoną "Age Of Empires" prace w pełni, a starsze pozycje właśnie trafiają w odświeżonej wersji na "Steamy", bo to po prostu są świetne gry dla każdego. A "Max" ?. W całej historii gier, pierwsza część "Max Payn`a" ma swoje zasłużone i wysokie miejsce. Jeśli chodzi zaś o klimat, to jest to absolutny TOP. Czy gdziekolwiek w grach, czy nawet w filmach, udało się oddać taką atmosferę, i taki klimat zimowego NYC ? ... A które to intro z motywem muzycznym wgryza się w mózg tak mocno, że nie pozwala zapomnieć ? ... to była miazga swoich czasów. Zasłużona, zresztą.
4. "Call Of Duty" i "Hidden And Dangerous 2".
O pierwszej wszyscy wiedzą, wszyscy znają, podobnie jak "Medal Of Honor", ale "HaD2" już niekoczniecznie. A szkoda, ponieważ Czesi z Illusion Softworks stworzyli sequel, który moim zdaniem bije na głowę "CoD-y" i "Medale" razem wzięte.
Taktyczna, wojenna, trudna i wymagająca myślenia . Tu jedna kulka załatwia sprawę, odcisk buta (TAK!) może położyć misternie zaplanowaną misję. Tak, tak, tu bez planowania niczego się nie zrobi, szybciutko zostaniemy sprowadzeni na ziemię. Pojedynczy hiros wygrywający całą wojnę sam, w pojedynkę ? - to nie ten adres.
OBŁĘDNIE KLIMATYCZNA DO DZISIAJ !
A kampania w mroźnej i zalesionej Norwegii ogrywana letnimi wieczorami chłodziła bardziej niż lód z zamrażarki
Podium się zbliża ...
3. "Gothic 1", "The Eder Scrolls 3 Morrowind", "Wiedźmin"
Co tu pisać ?, tu nie ma co pisać . Pierwszy "Gothic" wciągnął klimatem, i do dziś nie wiem, czy przypadkiem naprawdę nie wlazłem do tej gry ... "Scrollsy", to oczywiście "Morrowind". Ależ to robiło wrażenie ... szczególnie, po "Gothicach", w których świat przedstawiony owszem, był duży, ale jak się odpaliło "Morrowinda", wylazło już z tej przystani, no i dalej ... noożessszz. No i sama gra, świat tak inny od "Gothicowego", a sama historia świetna - mnie badzo wciągnęła. Dla mnie to najlepsza odsłona "Scrollsów", a już z dodatkami, to w ogóle, absolutne mistrzostwo. Gra ideał ? ... noo, jest bardzo blisko. Z tej całej trójki gier, i z całym szacunkiem do "Wieśka", ale to "Morrowind" u mnie wygrywa.
2. "Deus Ex Human Revolution", "Mass Effect"
"Deus" ma najlepszy growy soundtrack ever, cyberpunkowy klimat wylewa się z monitora, fabuła i sposób, a właściwie to możliwości dane graczowi - na jej przejście, mnogość ulepszeń postaci, świat przedstawiony, npc`e, walki - to wszystko wbija w ziemię.
A "Mass Effect" ? ... w zasadzie, to trylogia "Mass Effect". I tu mam pierwszą rozkminę, bo o ile w przypadku "Morrowinda" do mojego ideału gry naprawdę niewiele brakuje, to space opera "Mass Effect" w zasadzie powinna być na zasłużonym pierwszym miejscu. I w sumie to jest, bo na to, kto będzie na "topie", decydują detale. W tym przypadku, to dopiero trzecia część gry mnie wessała. Absolutnie wessała. Dla mnie, gra w fabule idealna, nokautująca emocjonalnie. Tu jest EPICKO w pełnym tego słowa znaczeniu. I chodź do dzisiaj wytyka się to zakończenie gry, to dla mnie jest ok. Biere takim jakie jest.
1. "Star Wars : Knights Of The Old Republic", tak, nie mogło być inaczej .
Pierwsza część mnie załatwiła na cacy . Historia opowiedziana i pokazana bez dwóch zdań zasługuje by postawić ją obok filmowej sagi ... powiem więcej, historia Revana & Co. jest jak najbardziej filmowa i warta by zrobić o tym oddzielną try-lo-gię.
I chociaż powinno traktować się te gry, włącznie z "Sith Lords" jako całość, jedną opowieść, bo przecież "dwójka" to sequel, to dla mnie - i pewnie wielu, są to zupełnie oddzielne gry.
Pomimo tego, że "The Sith Lords" było w wielu miejscach lepszą grą, to jednak pierwsza część miała to "coś". Była kompletna. Bogata fabularnie, zrobiona z rozmachem, klimatem, świetnymi bohaterami i npc-ami, z wątkami pobocznymi (Rakata !), które są niemal jak fabularne twisty. Dla mnie, tak właśnie powinny wyglądać filmowe SW