Czy da się jeszcze przeczytać gdzieś to dzieło?
Czy da się jeszcze przeczytać gdzieś to dzieło?
Rozdział 1
KAMINO
Kantyna na Kamino:Tłum klonów pcha się do baru,tu i tam grają w
karty,gdzie indziej leŜą nieprzytomne od upicia klony. Tylko jeden
zachowuje się spokojnie. Do kantyny wchodzi generał Alfa omiatając te
obrzydliwe miejsce swoim groźnym wzrokiem.
-śołnierze! Dziś dostaliśmy pierwszy w historii 313 brygady rozkaz
zdobycia Uirkonkorn. Za dwa dni zbiórka więc lepiej nie pijcie bo nie
będę tolerował więcej pijaństwa wy genetyczne podróby!
-A co jeśli nie chcemy lecieć?!mówi jeden. Generał wyciągną broń i go
zastrzelił.
-Wtedy skończycie jak ten Ŝołnierz …Wszyscy patrzyli się na
krwawiącego klona z przeraŜeniem , nikt się nie odzywał było tylko
słychać szalejącą burze na zewnątrz.
W tym samym czasie : -WciąŜ myślę .Ŝe nie powinniśmy ich tam wysyłać
- mówi generał alfar. -Nie łam się przydadzą,to są pijacy, łamagi i
tylko dlatego ,Ŝe są troszkę niedorobieni. Rozwalą parę robotów ,
zniszczą parę maszyn. Zawsze coś.
ROśDZIAŁ 2
LĄDOWANIE
Podczas lądowania Dicksona przepełniały straszne myśli:co jeśli zginę
chłopcy mnie zostawią na pastwę padlinoŜerców nie pochowają mnie.
Bum! Bum,bum!Co się dzieje!? Krzyknęli wszyscy chórem. Ostrzał z
ziemi sir, nie wiem czy się przebijemy. Ahhhhh!!! Sir pilot jest
martwy.
-Zajmę się tym- mówi bez przekonania. BŜh!
-OPS chyba nie ten guzik.szszszszszszszszs...
-Dicksony zro...szszszsz...łeś! Zestrzeliłeś naszego!
-Lądujemy,witajcie w raju skoczkowie...aaaaaaaa,drzewo!!!
Łup statek Dicksona wylądował na drzewie...Na szczęście załogi bo na
dole były posterunki robotów .Które po wylądowaniu pozostałych
zbijały skoczków. Jeszcze przez godzinę było słychać strzały i krzyki
z dołu.
Z komunikatorów w hełmach moŜna było wywnioskować ,Ŝe na dole nasi
przegrywają a Dickson i jego koledzy nie mogą im pomóc. Kiedy
wreszcie udało się im wyjść było za późno na walkę droidy wróciły do
bazy. Mieli czas na obliczenie szans które juŜ na oko były marne.
Niestety Uikorkorn była ciemną bagnistą planetą.
-Co tam Driks, gdzie jesteś?-mówi Dickson.
-LeŜe sobie po pas w bagnie i nic nie widzę bo laser mi oczy wypalił.
Moja lokalizacja to 1476-98726.
-ok widzę cie . Opisze ci sytuacje Ŝebyś się czuł jak byś
widział,jesteśmy po kolana w ciemno - szarym błocie,czarne drzewa
zamiast liści jakieś liany ,wszędzie trupy naszych i resztki wroga
głowa komandora alfa leŜy na ziemi ...idą tu wielkie pająki. Co!!!
Kryć się druga fala na drzewa ! Dickson sam wdrapał się na drzewo i
oglądał scenerie z daleka:wielkie roboty z laserami działami i grubym
pancerzem który sprawiał problemy nawet działom. Były trzy pająki.
Nagle Dicksonowi wpadł do głowy pomysł. Chłopcy,ilu nas w sumie jest
?
-17 sir!
Walcie granatami pod nogi tych pająków to się przewrócą albo im je
oderwie bo mają słabo opancerzone nogi. Teraz!!!
Bum. Bum. Bum. Bum. Pająki zwaliły się na siebie.
Ale jeden w locie pŜećoł drzewo na którym był Dickson i za jednym
zamachem odcią mu nogę. Dick spad wrzeszcząc z drzewa. Jeszcze na
ziemi wił się z bólu wrzeszcząc: moja noga,moja noga!!!
-medyk! Dick zgubił nogę! Medyk juŜ biegł do niego patrząc z
przeraŜeniem na jego czerwoną od krwi zbroją na nodze.
Medyk ściągną mu zbroje z nogi. Po bitwie przenieśli się w inne miejsce. Medyk przez godzinę przyczepiał mu do nogi metalową protezę
( bez znieczulenia ) a potem załoŜył mu na nogę zbroje jakiegoś
trupa.
Po tym wydarzeniu Dickson powiedział:uwaga za dwie godziny ruszamy na
generator pola który osłania planetę przed bombardowaniem z
krąŜowników .
DWIE GODZINY PUŹNIEJobra , sytuacja wygląda tak przed nami generator
(wieŜa z zielonymi pasmami plazmy na wysokość około 13 metrów )z
przodu 10 droidów i 30 super droidów . Na trzy strzelacie we wszystko
co się rusza .raz , dwa , trzy ognia!!! Strzały klonów niszczyły
roboty na kawałki … Ale kiedy się przewracały zahaczały o patyczki
ledwo widoczne we mgle . Wten z ziemi wyszła osobista straŜ griwersa
chociaŜ nie było go na tej planecie. Magna droidy zaczęły się powoli
zbliŜać bo były zajęte odbijaniem strzałów a prawej i lewej wytaczały
się drojdikasy.
-O rzesz ty .to komplikuje sprawę!Magna droidy tu idą ni weszły
pośród nas. Bazukinier wal w tą skałę!!! BDĄK,BZZZZZZZ.
Skała spadła na drojdikasy i Magnusy. Ale 3 zostały przy Ŝyciu.
Dickson kopną je jeden po drogim w czerwone światełko i uległy samo
zniszczeniu... Z 17 zostało ich 5.
Przeliczmy się Vos , Ordo,ja , Kortejn i Kustern coś nas nie duŜo .
Trzeba wezwać pomoc i to jak najszybciej. Poszukajmy przekaźnika .
Pięć klonów tylko pięć szuka przekaźnika holo netu.
-Myślę Ŝe miał go komandor delta178 .
- Ten co se kark złamał bo się potkną i wyleciał z transportowca?
Mówi Vos.
- Tak to ten. Nagle jeb,sru ,bum , trzask ,jebudu,!!!!!!!!
- A bombardują las! Uciekamy!biegli szybko mi cicho niczym cienie aŜ
dobiegli do ciała komandora.
-No nareszcie jesteś my...Zaraz gdzie Kustern i Kortejn ?!
-zdaje się Ŝe wyparowali od bomb kture ich trafiły . No ale mamy holo
net.
Oderwali z łań cuszka mały nadajnik. O stary jak to działa? Spytał
Ordo
- Naciskasz to coś i mówisz. Klik.
- Heh... kim jesteście do licha? Spytał dowudca z cholo gramu.
- Jesteśmy jedynymi Ŝjącymi klonami na Uikonkorn potrzebujemy
wsparcia. Zniszczyliśmy generator pola moŜecie śmiało bombardować
podajemy pozycje 13264 224. Ktoś odlatuje na jet paku zaraz to jag by
mały Jango Feet . Generale .
- Potrzebujemy wsparcia Ŝołnierzy bo sami sobie rady nie damy
przeciwko 500 droidom przyda się nam jedna trzecia naszego oddziału
który został na Kamino .
- Zajmiemy się tym . Jak wygląda wasza pozycja gdzie się bronicie –
spytał generał.
Yyy , bronimy się przy wraku transportowca którego ze... niewaŜne co
zrobiłem – Powiedział ze zmieszaniem Dikson.
Dobrze. Wyśle wojska,mianuje cie starszym kapralem ,będziesz dowodził
naszymi komandosami – powiedział z niechęciom generał.
Tak jest generale! Chłopcy czas na odpoczynek .
Ja mam odpocząć w tej zatęchłej dziurze?! Nigdy – burkną się vos.
Nie wiem jak wy ale ja będę spał we wraku - mówi ordo.
Dobry pomysł – zgodziły się klony.
Około 3 godziny później przyleciały posiłki klonów.
Kiedy wyszły na to bagno wszystkie były przeraŜone widokiem setek
trupów leŜących na ziemi wielu Ŝołnierzy co chwila się potykało o
leŜące na dnie bagna trupy i resztki robotów. Kapral Gamma zaczoł
przemówienie do Ŝołnierzy .
Moi odwaŜni wojownicy …
Chwile koleś to ja tu dowodzę! Przerwał mu Dickson
Jakom masz range?
Starszego kaprala
Aha to sorry.
Oki. Musze walnąć jakąś mowę . Dobra słuchajta ludzuska . Dziś
będziemy walczyć o honor , wolność i sprawiedliwość nie liczcie zabitych , nie liczcie miesiąców , liczcie ile zniszczyliście
robotów!!!Walczcie i gińće za republike!
Dickson! Dickson ! Dickson!
Dickson popatrzy na tłum swoich ludzi z zadowoleniem.
Wsiadajcie do maszyn. Lecimy w okolice tej góry zająć tamtejszą bazę
robotów. Dickson lecąc w swoim transportowcu myślał jaka będzie jego
taktyka kiedy tak rozmyślał nad tą taktykom usłyszał strzały i
wybuchające obok nich pociski. Nagle krzyki z kabiny prowadzącego
zajrzał do niej i ujrzał martwego pilota.
Kapral prowadzi to ustrojstwo kiedy pilot jest ded tak?
Nie będę prowadził bo ostatnio... NiewaŜne ale ja nie będę prowadził
.Wtedy Vos z niechęciom popatrzył na stery i w końcu siadł za sterami
transportowca.
Vos leć w dół tylko szybko bo nas zmienią na pył kosmiczny!
1.Jak jesteś taki mądry to sam kieruj,a nie czepiasz się innych .Po
wylądowaniu Dickson i jego ekipa w zwartym szyku za czeli atakować
pozycje wroga ale mieli z tym problem. Nie mogli sobie poradzić z
czołgami które rozsadzały jego ludzi na kawałki. W końcu klony miały
dosyć i postanowiły zniszczyć czołgi z bliska detonatorami
-Do ataku Klony!!! Huraaaa! Klony zaczeły wybiegać z pozycji ale nie
wszystkie miały szczęście np. klon klon nie zdąŜył wybiec z okopów a
juŜ dostał pociskiem prosto między oczy. Dickson biegł przodem w
umazanej błotem zbroi patrzył przed siebie ale nawet wtedy widział Ŝe
jego przyjaciele upadają wrzeszcząc na ziemie. Nagle poczuł Ŝe
odrzuca go do tyłu to był czołg .Dickson przewrócił się przeraŜony
się przeraŜony na ziemie wpatrując się w czołg. Ale czołg się nie
zatrzymał. Jechał dalej aŜ zatrzymał się nad Dicksonem który nie do
końca wiedział co robić ale w końcu doszedł do wniosku Ŝe pora
działać. PodłoŜył ładunek fuzyjny i wyczołgał się spod czołgu ale to
tylko pogorszyło sytuacje bo leŜał koło drojdikasa.
-Który na szczęście go nie zauwaŜył. Dickson natychmiast kopną droida
w generator pola który się rozpadł na kawałki a pole znikneło wtedy
zniszczył go ze swojego blastera. Zaczoł biec najszybciej jak moŜe aŜ
usłyszał eksplozje. Ale był problem pobiegł w złom stronę i wpadł na
droida bojowego któremu odpadła głowa. Dick stał jak wryty w ziemie a
przed nim 12 droidów aŜ zaniemówił z przeraŜenia. Vos leciał i
ostrzeliwał droidy transportowcem aŜ zobaczył stojącego dicksona
stojącego przed 12 robotami zaczoł lecieć w tamtą stronę z maksymalną
prędkościom. Wtedy jego samolot dostał z działa po silnikach , zaczną
spadać. Spadając rozbił się o roboty i walną w bazę niszcząc połowę
robotów. Ordo biegł zobaczyć czy Ŝyje. Niestety był martwy. Ordo ze
złości pobiegł do bazy i zaczoł strzelać do robotów ale równie szybko
jak zaczoł tak szybko stracił w wybuchu głowę. Dickson stał i
rozglądał się uwaŜnie oceniając straty. Kiedy tak myślał zobaczył 24
okiego i włochatego stwora. Podniósł broń do góry strzelił. Malutki
potworek odleciał pod siłom strzału . Z krzaków wyłoniły się setki
takich istot z patykami i kamieniami oraz co niektóre z blasterami.
Otworzyć ogień – wrzasną Dikson – zabić te potwory. Ale juŜ nie miał
do kogo mówić bo wszyscy się wycofywali strzelając na oślep. Zobaczył
lecący nad nim transportowiec .
Hej! Tutaj pomóŜcie mi! Kiedy samolot zniŜył pułap skoczył i chwycił
się krawędzi burty. Klon wciągną go na statek.
- Starszy kapralu Dicksonie!Melduje Ŝe 124przybtła z pomocą!
A co zresztą 313 – spytał zaniepokojony Dikson.
Połowa zniszczona sir! KrąŜownik którym lecieli został zniszczony.
JuŜ wracacie na kamino bo generał Bultar Swan dostała rozkaz
prowadzenia tej kampanii z 124 brygadą .Zosrtaniecie odesłani na
krąŜownik generała Kanobiego .
Ach tak? Świetnie zaraz zawiadomię resztę mojej brygady.
Tu kapitan 313 brygady wszyscy pod zniszczony generator pola za
godzinę!
Zrozumiałem, ja teŜ – odezwało mu się kilkanaście głosów w hełmie.
Po godzinie oczekiwania doszło do niego 75 klonów z czego 14 rannych
.
No nareszcie co tak długo ?
Zgubiliśmy się w tym lesie.
ROZDZIAŁ 3
BITWA O ZIEMIE
Witaj Generale Kanobi. Miło cię poznać.
Nawzajem. Ty jesteś … Dickson , właśnie Dickson . Słuchaj więc
uwaŜnie lecimy na nieznaną planetę którą odkryli separatyści. Nie
wiemy czy są tam istoty ludzkie, ale za tydzień się dowiemy. Ilu was
jest?
640 sir. Mam pytanie.
Tak?
Ile będziemy właściwie lecieć?
Około tygodnia. Dwa dni później dostali nowe zbroje.
Wow ale fajne – cieszyły się klony.
No Komandor nas w tym nie pozna – dopowiadał drugi.
Nie bądz taki cwany bo oberwiesz jak tamten na kamino ! - krzykną
Komandor z oburzeniem .
************
- Heh... kim jesteście do licha? Spytał dowudca z cholo gramu.
- Jesteśmy jedynymi Ŝjącymi klonami na Uikonkorn potrzebujemy
wsparcia. Zniszczyliśmy generator pola moŜecie śmiało bombardować
podajemy pozycje 13264 224. Ktoś odlatuje na jet paku zaraz to jag by
mały Jango Feet . Generale .
- Potrzebujemy wsparcia Ŝołnierzy bo sami sobie rady nie damy
przeciwko 500 droidom przyda się nam jedna trzecia naszego oddziału
który został na Kamino .
- Zajmiemy się tym . Jak wygląda wasza pozycja gdzie się bronicie ?
spytał generał.
Yyy , bronimy się przy wraku transportowca którego ze... niewaŜne co
zrobiłem ? Powiedział ze zmieszaniem Dikson.
Dobrze. Wyśle wojska,mianuje cie starszym kapralem ,będziesz dowodził
naszymi komandosami ? powiedział z niechęciom generał.
Tak jest generale! Chłopcy czas na odpoczynek .
Ja mam odpocząć w tej zatęchłej dziurze?! Nigdy ? burkną się vos.
Nie wiem jak wy ale ja będę spał we wraku - mówi ordo.
Dobry pomysł ? zgodziły się klony.
Około 3 godziny później przyleciały posiłki klonów.
Kiedy wyszły na to bagno wszystkie były przeraŜone widokiem setek
trupów leŜących na ziemi wielu Ŝołnierzy co chwila się potykało o
leŜące na dnie bagna trupy i resztki robotów. Kapral Gamma zaczoł
przemówienie do Ŝołnierzy .
Moi odwaŜni wojownicy ?
Chwile koleś to ja tu dowodzę! Przerwał mu Dickson
Jakom masz range?
Starszego kaprala
Aha to sorry.
Oki. Musze walnąć jakąś mowę . Dobra słuchajta ludzuska . Dziś
będziemy walczyć o honor , wolność i sprawiedliwość nie liczcie
zabitych , nie liczcie miesiąców , liczcie ile zniszczyliście
robotów!Walczcie i gińće za republike!
Dickson! Dickson ! Dickson!
Dickson popatrzy na tłum swoich ludzi z zadowoleniem.
Wsiadajcie do maszyn. Lecimy w okolice tej góry zająć tamtejszą bazę
robotów. Dickson lecąc w swoim transportowcu myślał jaka będzie jego
taktyka kiedy tak rozmyślał nad tą taktykom usłyszał strzały i
wybuchające obok nich pociski. Nagle krzyki z kabiny prowadzącego
zajrzał do niej i ujrzał martwego pilota
Co tam jakiś Akolita, to jest dopiero fabuła, pełna szalonych zwrotów akcji.
Ciekawie było odświeżyć sobie po latach powyższe opowiadanie, zwłaszcza, że przecież zapisało się dość mocno w historii Bastionu (ciekawe, ilu z obecnie aktywnych, regularnie udzielających się userów, wciąż je pamięta? ). Ba, doczekało się swego czasu nawet własnej sondy, w której można było zagłosować na swój ulubiony fragment!