Szturmowcy, czy to ,,zwykli", czy bardziej wyspecjalizowani, jak ogniowi, śnieżni, czy ,,nie daj Boże" czerwoni, bo prawdopodobnie to oni zaraz po "Star Wars: Resistance" (Kanonie serialowo-filmowym Gwiezdnych Wojen) zawitają w gwiezdnowojennym filmie spod znaku ciągu Epizodów, czyli historii Rodu Skywalkerów, w "The Rise of Skywalker". Nieważne jaki byłby to szturmowiec, i czy byłby zaopatrzony w pałki bojowe, miotacze ognia, potężne blastery samopowtarzalne, tarcze balistyczne, snajperki blasterowe bądź cokolwiek innego; ważne jest to, że szturmowcy muszą działać sprawnie, skutecznie i efektywnie, z jednoczesnym kontynuowaniem bycia złowrogą ikoną reżimu za czasów Imperatora. Szturmowców szkolonych do służby dla Najwyższego Porządku uważa się za bardziej przygotowanych do powierzonych im zadań, i wierniejszych, niż ci szturmowcy funkcjonujący pod rozkazami Palpatine`a. Nigdy się temu nie przyglądałem, i rzeczywiście wydaje się to intrygujące, która ,,wersja" piechoty "The First Order" jest skuteczniejsza, bardziej zorganizowana i umiejętnie kalkulująca swoje możliwości w danym starciu z wrogiem. Problem w tym czy ich zobaczymy tak, jak tego oczekujemy, a jak coś to: ile i jakiego rodzaju szturmowców Kylo Ren będzie potrzebował w Epizodzie IX "Star Wars". Czy w filmie ujrzymy naszymi geekowskimi ,,paczałkami" rozległą, rozchwytywaną przez pracujące pod każdym kątem, na każdej wysokości kamery, walkę na lądzie pomiędzy Ruchem Oporu wraz z jego sojusznikami a piechotą Najwyższego Porządku? Czy może szturmowców nie będzie aż tylu, ilu moglibyśmy oczekiwać; jakaś skromna formacja i tyle?
Po śmierci Phasmy, kto zajmuje się szkoleniem i rekrutacją młodych adeptów do roli przyszłych szturmowców? Czyżby był to Armitage Hux? Bo znanego z powieści "Nowego Kanonu" Star Wars pt."Phasma", "Kardynała" w "The Rise of Skywalker" raczej nie zobaczymy.