Fantastyczny był to komiks, nie zapomnę go nigdy.
Naprawdę, dawno nie czytałem nic z SW, co rzeczywiście by mnie wciągnęło i gdzie przewracałbym strony z autentycznej ciekawości, a nie trochę z poczucia obowiązku, że trzeba dotrzeć do końca.
Połączenie bondowskiej konwencji z SW to jak dla mnie strzał w dziesiątkę. Nie jestem zupełnie fanem Bonda (już wolałem Johnny`ego Englisha ), ale jakoś ta szpiegowska konwencja potrafi mnie wkręcić. Szkielet fabularny w tym komiksie to najprostsza możliwa opowieść o tajnym agencie, ale to wystarczyło.
Może napięcie trochę siadło, gdy Jahan Cross trafił już na Zaćmienie - zabrakło mi chodzenia po bazie, jakiegoś odkrywania jej tajemnic itd. Tymczasem Iaclyna Starka spotykamy już po kilku kadrach. No i finał intrygi wydawał mi się jednak zbyt banalny - przejęcie władzy nad galaktyką... No niby można, ale mało w tym polotu
Mizerne są też rysunki i kolory. Gdyby to było rysowane a`la Jan Duuresma, to skala ocen wyp***doliłaby w kosmos. Ale i tak fabularnie jest tak super, że można spokojnie dać 9/10 i polecać wszystkim zawsze i wszędzie.