Ależ zanotowałem opóźnienie. Przeczytałem ten numer dopiero wczoraj, mało tego - musiałem go szukać w internetach, bo zwyczajnie zapomniałem kupić w terminie w kiosku

Czarny Krrsantan, Gigantyczny zysk - oceniam razem, bo chociaż to osobne historie, to jednak są powiązane, występują w nich te same postacie, a i opowieść o Krrsantanie jest dość krótka i nie ma co jej wyróżniać. A zatem - lubię Aphrę, no i kocham Triple Zero i Betee, więc oczywistą oczywistością jest, że mi się podobało. A do tego zawsze powtarzam, że najbardziej lubię komiksy opowiadające o półświatku, przestępcach i nielegalnych biznesach, więc było naprawdę spoko. Szkoda tylko, że obu historii nie rysował ten sam artysta - niestety ale "Gigantyczny zysk", czyli jednak główna historia, był narysowany momentami przeciętnie. "Czarny Krrsantan" za to bardzo dobrze.

Za całość mogę dać 8/10.

Nie warto się starać - ten komiks miał być śmiesznym shortem, ale coś nie wyszło. Vader co chwilę morduje kolejnych przychodzących do niego oficerów, w międzyczasie oczekując na przygotowanie przez droida jego komory do medytacji. W końcu wkurza go też sam droid, niszczy go, po czym wchodzi do swojej strefy odosobnienia. No.... a może by tak jakiś morał? Jakiś dowcip na koniec? Nie, nie ma. No i paskudnie narysowane. Naprawdę, szczere 2/10.

Nie będę ukrywał, wielokrotnie to już pisałem - Doktor Aphra nie jest moja ulubioną postacią (delikatnie mówiąc). Może obrywa jej się trochę za bardzo ale jednocześnie będąc najbardziej wyeksponowaną nową postacią SW jest również wyjątkowo przeciętna. I to pokazuje jak ubogi był (jest?) kanon po przejęciu Disneya.

[b]Czarny Krrsantan - zdecydowanie najlepsza część tego numeru. Choć to zaledwie jeden zeszyt to i ciekawie rozwija przeszłość złęgo wookiego oraz pcha fabułę, głównej historii do przodu. Jest zabawnie, ciekawie i całkiem ładnie narysowane. Dobry zeszyt. 7/10

Gigantyczny zysk - tutaj nie jest już tak różowo. Sama historia kontynuuje wątek z okropnego crossovera "Cytadela strachu". Domyślam się, że całość jest dość jajcarską historią, i momentami humor nawet daje radę (uczestniczy licytacji) ale całość pozbawiona jest jakiegokolwiek klimatu SW. Para droidów i ich relacja z Aphrą może i była ciekawa ale w tej kwestii nie zmienia się wiele, duet zwyczajnie irytuje. Sama fabuła również musiała dojść do momentu w któym serie musi ratować goscinny wystep Vadera. Może gdyby te przygody byly poza kanonem, jako po prostu satyra. Albo gdybyśmy wiedzieli że to taki kanon nie kanon. Ze względu na kreskę w tej opowieści całość kojarzyła mi się z przygodami Squirrel Girl z Marvela. Kreska podobna, humor też taki że "haha" i wogole. Nie wiem, ja ciągle podtrzymuję zdanie, iż taka seria to tylko zajęty slot wydawniczy -Vader powinien się zajmować ważniejszymi sprawami a my jako czytelnicy zasługujemy na co pokroju Dark Times czy nawet Empire a nie takie coś. 4/10

Nie warto się starać[b] - short to zapomnienia