To najpierw plusy:
Świetna historia o IG-88. Z pomysłem, pięknie narysowane, klimatyczne, z pazurem.
Yoda taki sobie. Nie porwało, ale nie było złe.
I teraz czas na absolutne mistrzostwo. Biggs i Porkins. Star Wars Explained po tym komiksie będzie musiał sobie zrobić krótką przerwę od SW. To co się tu działo to jest takie kuriozum, że aż w spoilerze muszę Wam to streścić. Bo to jest jakaś magia. Ale polecam samemu się zapoznać. Komiks robi robotę. Badziewną, ale robi.
początek spoilera Biggs i Porkins są w ogniu walki. Już od początku czuć, że coś jest nie tak z tym komiksem, ale spoko, daję mu szansę. Porkins strąca TIE i z TIE wypada hologram pilota z żoną i dwójką dzieci. Odbija się od jego kokpitu. Porkins smutny. Ale luz, przychodzi Biggs i co mówi? "Zawsze wyobrażam sobie, że w chwili śmierci Ci fajerzy krzyczą "aaaaaaaaah, ten pilot X-Winga jest tak bardzo lepszy ode mnie". Lol? Ale Porkins dalej smutny. To Biggs wpada na genialny pomysł. Pojedźmy na wakacje. I wiecie na czym polega pół numeru? Na tym co Porkins i Biggs robią podczas urlopu. Dosłownie. Lecą na jakąś wakacyjną planetę. Porkins pyta czy serio śmiecenie jest zalecane? Gość odpowiada, że tak i wyskakuje taki mały stworek i zjada puszkę po napoju. Potem chłopaki jeżdzą na jakimś potworze ala Nessie. Potem jedzą jakieś owady. Potem Biggs robi kupę. Serio. Pijany Porkins oświadcza się kucykowi. Potem mamy jakąś zupełnie bezsensowną scenę z imperialną na wakacjach. Nie ważne co się dzieje, ale chłopaki muszą wracać. I co robią? Stoją na przystanku i czekają na busa. koniec spoilera
I na koniec absolutny hit. Coś co mnie zmiotło.
początek spoilera Jakiś losowy Rebel pyta innych Rebelów co chcą robić po wojnie? Niech screen posłuży za odpowiedź. koniec spoilera
http://oi67.tinypic.com/6gvaz8.jpg
KURTYNA.