Mam głębokie poczucie, że to jeszcze nie czas na tak dokładną analizę ciągu przyczynowo-skutkowego tej tragedii, że jest na to za wcześnie, a rany są za świeże, ale przez wszystkie normalne, przyzwoite, dobre media i tak przetoczyła się szeroka dyskusja dotycząca właśnie owego ciągu przyczynowo-skutkowego i nie tylko, bo zakres tematyki dziś, po śmierci Pawła Adamowicza, jest szerszy. Więc skoro ten wątek już zaczęliśmy, to muszę powiedzieć tyle, że byłbym bardziej dyplomatyczny, delikatny i wyważony niż DarthMati i Ty. Bo jestem podobnego zdania co Jacek Żakowski, który dziś był w Onet Rano - poczekajmy na dowody i nie mówmy o tym, kto jest winny i czy to sprawa polityczna czy nie, czy jest ten kontekst czy nie. Odrzuciłbym optykę choćby Elizy Michalik, która - co muszę przyznać z nieskrywanym smutkiem, jako że jest de facto moją krajanką - od dłuższego czasu unosi się w oparach absurdu. Jej antypisowskie zacietrzewienie jest nie do wytrzymania, nawet dla kogoś takiego jak ja i wielu - z tego co widzę - bardzo antypisowskich ludzi. Mówiła ona, że to wyraźnie wina PiS-u i że wyraźnie ma to kontekst polityczny. Ja twierdzę, podobnie jak redaktor Żakowski, że musimy poczekać na rozwój sytuacji, na zeznania tego zbrodniarza i jego odniesienie się do tych kwestii. Ale jedno nie ulega wątpliwości: nawet jeśli był chory psychicznie w sensie literalnym, a nie w użyciu tego zwrotu jako synonimu dla innych pejoratywnych określeń typu „dzban”, „debil”, „świr” i tym podobnych, to i tak winnemu jego zachowaniu - przynajmniej po części - jest obecna aura i obecny klimat, które się mają prawo wszystkim udzielać, zarówno tym psychicznie zdrowym, jak i tym niezrównoważonym. Bo spsienie użycia języka w debatach publicznych, czy w zasadzie ogólnie w przestrzeni publicznej, tak szeroko zajętej przez polityków, którzy określają jej kształt i panujące w nim normy i zasady, dokonało się wyraźnie w ostatnich latach, kiedy w Polsce, jak i w całej Europie i świecie demokratycznym, zapanowało przyzwolenie na wykluczenie, nienawiść, nietolerancję, odhumanizowywanie innych oraz inne absolutnie antydemokratyczne i antywolnościowe idee, takie jak antysemityzm, szowinizm, seksizm, homofobia (w zasadzie nie wiem, co jest skutkiem, a co przyczyną czego: czy to politycy - nazwijmy rzecz po imieniu - w Polsce PiS i Kaczyński badali grunt i wybadali, że nie ma i nie będzie wobec tego języka oporu, czy na zapotrzebowanie takiego języka i takiej retoryki oni odpowiedzieli - może oba? Nie wiem i pewnie jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie nie ma). Spróbujmy tylko policzyć: antyowsiakowa nagonka, która w swym punkcie krytycznym przed kilkoma dniami przybrała jakiejś skrajnie ohydnej formy w TVPIS (na całe szczęście nawet nie widziałem), antyuchodźcza nagonka przed wyborami samorządowymi, która w swym punkcie krytycznym przybrała skrajnie ohydnej formy - co za niespodzianka - w TVPIS (i tego pseudomateriału nie widziałem, dobrze dbam o zdrowie psychiczne), nagonka na europarlamentarzystów z partii opozycyjnych, w krytycznym momencie nazwanych przez TVPIS zdrajcami i folksdojczami, a przez jednego z europarlamentarzystów obozu pisowskiego jedna z europarlamentarzystek PO nazwana szmalcowniczką, do tego brak sprzeciwienia się wieszaniu portretów owych europarlamentarzystów na szubienicach przez faszystów (czyli de facto przyzwolenie), olanie tematu wystawiania aktu zgonów prezydentom dużych miast przez innych faszystów (czyli znowu de facto przyzwolenie), tytuły typu „Czy Adamowicz chce być jeszcze Polakiem?”, odwracanie kota ogonem i przedstawianie dziennikarzy, którzy pokazali polskich faszystów jako faszystów właśnie. To tak tylko z buta wymieniłem, nie zaglądałem na żadną kartkę, stronę ani do żadnego medium. Gdybym to zrobił, pewnie wypisałbym setki innych dowodów.
Chcę powiedzieć, że nawet jeśli on jest chory psychicznie w sensie literalnym, to sam nie wymyślił sobie tego, że PO go wsadziła do więzienia i go chciała zniszczyć. Nasłuchał się nieustających oszczerstw, kłamstw pisowskich, w których mówiono o oderwaniu od koryta, o zachłanności i łapczywości, o głębokiej demoralizacji, o przestępczym charakterze, wręcz mafijnym, ich rządów. To jest po części efekt. Nie jest oczywiście tak, że gdyby nie PiS, to by nikogo nie zabił. Takie stwierdzenie i taka logika byłaby aberracją. Ale tak jak PiS dołożył cegiełkę do śmierci szarego człowieka Szczęsnego, tak i dołożył cegiełkę do tego, że szaleniec odpalił. W jego przypadku wiele działań pewnie nie było potrzebnych, ale to nie idzie o to, czy musiał słuchać konkretnej audycji czy oglądać konkretny program tylko raz w tygodniu czy pięć razy. Podsumowując - stworzono aurę, klimat, atmosferę, w których takie zachowania - zbrodnie - stały się bardziej możliwe i bardziej prawdopodobne niż wcześniej - pięć lat temu, dziesięć lat temu, czy nawet - o zgrozo (wiem, że to nieco kontrowersyjna teza, tym bardziej że nie posmakowałem tamtych czasów osobiście) - 30 lat temu, gdy wszystkie ogromne zmiany odbyły się na drodze absolutnie pokojowej i spokojnej. To tylko pokazuje, w jak niepewnym i ważnym z punktu widzenia przyszłości - zarówno tej najbliższej, jak i dalszej - momencie żyjemy.
Niech Moc będzie z Wami.