"Legendy", które z jednej strony dobrze, że jako cała starwarsowa treść są od 2014 roku odrębnym Kanonem, a z drugiej strony źle, że akurat tak się stało, bo zmusza to współczesnych kreatorów Gwiezdnych Wojen do redefiniowania i pisania wielu historii "Star Wars" na nowo, mają tak gigantyczną ilość najróżniejszych historii, wątków, postaci, charakterystycznych wydarzeń, że mógłbym określić rozmiar i zasięg tego Uniwersum, jako ,,Ocean Możliwości"; jednym słowem, jest w "Legendach" z czego wybierać. Kontynuujący ciąg fabularny głównych "Epizodów" filmowych "Star Wars", o ile do tego dojdzie artyści, oraz ci twórcy pracujący nad "Nowym Kanonem" Sagi powinni umieć wykorzystać tak szeroko rozpisane, zachowane w "Legendach" galaktycznej dzieje. "Gwiezdne Wojny" mogą zostać wyniesione na zupełnie inny ,,pozagalaktyczny" poziom, albo, kto wie, przy nieodpowiedniej obróbce pierwotnego materiału, czyli przykładowo "Starego Kanonu", mogą bardzo dużo stracić.
Lekki szok i poruszenie, to mało powiedziane, aby podkreślić moje zdziwienie, ba, niedowierzanie, gdy przeczytawszy krótkie, czyli prawie 20-stronicowe streszczenie wydarzeń w Galaktyce "Gwiezdnych Wojen", które miały miejsce w "Legendach", na przestrzeni całej opisanej tu Osi Czasu Galaktyki: od pradziejów i Starej Republiki począwszy, a na ostatnich historiach z "Ery Dziedzictwa Mocy" skończywszy, stwierdziłem, że wiem zbyt mało, aby mieć pełną opinie i odpowiednio ukształtowaną wiedzę i krytykę na temat Uniwersum "Legend" Star Wars. Do tej pory zagłębiłem się w lekturę "Starego Kanonu" w przypadku 11-stu pozycji; jedenastą beletrystyką jest obecnie przeze mnie czytana: "Star Wars: Ruiny Dantooine" od Veroniki Whitney-Robinson i Hadena Blackmana, z dziwnym członem w nazwie tytułu książki po słowie ,,Star Wars": "Galaxies", co nie mam zielonego pojęcia, co mogłoby to oznaczać!
Po 2019 roku Saga "Star Wars", może się zmienić, albo pozostać w tej samej konwencji. Zresztą cały sztab twórców: scenarzyści, reżyserzy itp. ma z czego wybierać. Ach, te "Legendy" Star Wars.