Mamy w końcu pierwszy trailer:
https://www.youtube.com/watch?v=HiABjI6Y668
Cu to dużo mówić, zapowiada się epicko!
Mamy w końcu pierwszy trailer:
https://www.youtube.com/watch?v=HiABjI6Y668
Cu to dużo mówić, zapowiada się epicko!
na czym polega fenomen tych jakże cienkich filmów...O co tu biega? Przecież w tym trailerze nie ma nic ciekawego.
Serio Lubsok, choć raz mi wyłuszcz, co tam widzisz "epickiego"?
Jakbyś siedziała w tym od 10 lat, tak jak ja, to byś wiedziała. Ale ne siedzisz, więc nie zrozumiesz.
Przynajmniej poczułeś się jak my, kiedy jeździsz po nowych Star Wars.
To oczywiście nie miało być wredne, chciałem Ci tylko coś uświadomić. Niech każdy się cieszy tym, co lubi!
Sam zwiastun - no średni, niewiele pokazali. Film pewnie będzie SPOKO, ale na razie myślę, że jeszcze za szybko na hajp. Co innego oczywiście w przypadku Epizodu IX
e tam, ja staż ze Star Wars mam całkiem spory (od okresu na chwilę przed TPM), MCU też śledzę od początku i niestety na chwilę obecną dla mnie SW <<< MCU.
Ale tutaj się nie ma co przejmować moim gadaniem, ja nie zachęcam do hejtowania nowych SW. Ot, dwie popkornowe rozrywki, z których jedna mi się trochę bardziej ostatnio podoba.
Możliwe też, że SW mi się przez te 20 lat trochę znudziło. Ale niestety, to raczej zmiana kierunku serii doprowadziła do takiego stanu.
To ty już żyłeś jak wyszło TPM?
Dobry gdzieś do minuty, potem wkrada się patos, kiczowate łubudubu, smutne minki drewnianych aktorów, obligatoryjna scenka po wejściu tytułu. MCU skończyło się po Fazie I, dopóki nie było przesytu, a z nią moje zainteresowanie.
MCU się skończyłe jakieś 15 dni przed tym zanim się zaczeło O ooooO O!
Pasuje do DC
Nie znam.
Boris tBD napisał:
Nie znam.
-----------------------
To będziesz znał: MCU skończyło się na KILL`EM ALL.
Captain Marvel, a później Avengers 4. Prawdziwa uczta dla moich oczu. Śledzę MCU od początku i chciałbym żeby nowe SW choć odrobinę dorównały poziomem.
Zwiastun fajny, dużo nie zdradza i tak powinno być. Niestety będą jeszcze co najmniej dwa z spoilerami które zdradzą połowę filmu ;(
Trailer okropny, ta pompatyczna muzyka wszystko psuje. Ale i tak film będzie orał.
Muzyka + patos + kiczowate gadki = mdłości. Niestety MCU staje się dla mnie powoli niestrawne, a kiedyś na początku nawet się tym jarałem.
Jest epicko, nie znasz się, cicho.
Zwiastuny są MEGA buraczane, pełna zgoda, ale filmy same w sobie przyzwoite. A gdzieś tak od czasów "Homecoming", dobre a w porywach bardzo dobre. Ale to oczywiście kwestia osobistych upodobań (nie każdy wychował się na amerykańskich komiksach).
Wiesz, ja z Infinity War widziałem TYLKO trailery
A przeżyłem w życiu wystarczająco dużo trailerów, które pokazywały wszystkie najlepsze sceny filmu i poza tym nie było już na co patrzeć.
mkn napisał:
Muzyka [...] mdłości. [...]
-----------------------
https://www.youtube.com/watch?v=5qci5BOtenA
Trailer beznadziejny. Ale to tradycja w MCU. Te filmy są specyficzne i moim zdaniem trochę "niereprezentowalne" przez trailery. Już nie wspomnę o tym, że od paru-parunastu lat trailery to oszustwo.
Czyli tak - trailer do d... Film pewnie będzie co najmniej przyzwoity. Identycznie było z Infinity War, po zwiastunie miałem odruch wymiotny. Na szczęście zostałem wyciągnięty do kina, film był konkretny.
O co chodzi z tym Scottem? Nie ogladałem Ant-mana, możecie spoilerować.
-początek spoilera Na końcu Antmana 2 Scott utknął w świecie subatomowym, ponieważ jego ekipa została wymazana przez Thanosa w czasie, gdy tam był. Zapewne Avengersi myśleli, że on też zniknął. koniec spoilera
-początek spoilera I od pewnego czasu mówi się, że ten tzw quantum realm odegra znaczącą rolę w Avengers 4. Zresztą przewijał się w obu częściach Ant-Mana i pojawił się w Doctor Strange. Na pewno myśleli, że zniknął - w trailerze jest scena, w której wyświetlane są postaci, które zniknęły i widnieje też tam zdjęcie Langa. koniec spoilera
Co w tym ciekawego? Nudne, mdle dialogi, muzyka w ogole nie pasuje. Lipa jednym slowem. Zobaczymy jak wyjdzie z filmem. Nie wiem czym sie tu jarac. Dla mnie to takie kino dla 10-12 latkow. Lubu dubu bez przekazu.
Tak jak Star Wars. A jednak tu jesteś
Jak serio nie widzicie różnic między SW, a tym gó*nem, to ja nie mam pytań xD
W sumie racja, filmy MCU podążają według ustalonego planu, są spójne, lepsze aktorsko i scenariuszowo, oferują świeże spojrzenie na stare historie i jednocześnie spełniają oczekiwania fanów... prawie zawsze Więc masz rację, różnice są spore i SW od Disneya nie ma startu do MCU.
Ale zjechałeś Dżordża xD
Dżordż is love Dżordż is life <3
Miłość zaślepia
Jeżeli nie potrafisz normalnie dyskutować to faktycznie, lepiej nie pytaj.
Ten temat był poruszany już X razy na forum. MCU jest żenujące. Wyjdźcie z piwnicy. Rozmawiam z ludźmi, rozmawiam ze znajomymi, rozmawiam z wybitnie wykształconymi osobami. Wiele z nich chętnie obejrzy nowe SW, ale nie tknie MCU. Marvel żenuje, co praktycznie nie dzieje się w przypadku SW. Widząc choćby reklamę Marvela w TV na myśl przychodzi: co to za głupoty? Co to za dziecinada? Osobiście, widząc trailer "Endgejma", mam ochotę złapać się za głowę. Ja oglądałem takie bajki na jetixie mając 10 lat. To jest ten sam poziom, poziom animowanych transformersów dla podjary dla 10-latków.
To są śmieciowe filmy, które polegają na zrzuceniu kolesia w lateksie i zmutowanej jaszczurki w Nowym Jorku, niech się napier****, nic więcej. SW to wspaniałe uniwersum stworzone przez jednego z największych wizjonerów w historii kina. Jeżeli tego nie rozumiecie, to nie da się z wami dyskutować. Po prostu jesteście za głupi.
ALE MCU jednak też ewoluuje. Taki np. "Sokole Oko" miał kiedyś fioletowe wdzianko, a teraz się trochę jednak ucywilizował.
No ale to jest twoja opinia. Po za tym, ja mówię o SW wydanych przez Disneya.
Nie tylko jego opinia, bo przecież on "rozmawia z ludźmi, rozmawia ze znajomymi, rozmawia z wybitnie wykształconymi osobami."
mi się tam wydaje, że my do wybitnie wykształconych osób nie mamy podjazdu nawet.
znaczy, że to ostatni marvel?
no nie bardzo, bo w lipcu wychodzi kolejny Pajączek
i nie wiadomo co z guardiansami
Luke S i reszta trolli hejtują, ale ludzie mają to gdzieś i trailer pobił rekord wszech czasów! Żal, że nie SW, co? xDDDD
To bardzo ważny sukces! Film Tysiąclecia!! A przynajmniej Trailer Tysiąclecia!!! xDDD
Niektórzy może trollują, ale musisz zaakceptować, że MCU się może nie podobać. Albo niekoniecznie "nie podobać", ale po prostu część ludzi się tym nie jara. Ja tam czasem lubię obejrzeć, część postaci lubię, Avengersy umiarkowanie lubię. Lubię Iron Mana, Spidermana. I tyle.
A trailer nie powala, ale z drugiej strony po co by mieli wrzucać sceny z drugiej połowy filmu gdzie zaczyna się coś dziać skoro ludzie się jarają tym trailerem nawet mimo tego, że pewnie pokazali tam sceny z pierwszych scen.
no ale też nie jesteś osobą, która lata od wątku do wątku kolejnego filmu MCU, żeby hejtować "hurrr durrr, MCU to syf, a Star Wars dla inteligentnych!!!".
Ja rozumiem konstruktywną krytykę filmów, ale nigdy nie zrozumiem potrzeby hejtowania ogółu. A w wątku o Avengers jest to pięknie pokazane. Ja np. jak do czegoś się zraziłem, to nie mam potrzeby wylewania pomyj na to, bo w pewnym wieku sobie uświadomiłem, że to co mi się nie podoba, może podobać się komuś innemu (s z o k).
A słuchanie o niskim poziomie MCU rzucane przez fanów SW jest, tak jak niżej pisał Shedao, co najmniej zabawne.
Fani SW narzekający na niską wartość filmów Marvela to jak fani Rompera Strong narzekający na kiepski smak Argusa Strong.
Kiedy fani SW wykłócają się z fanami MCU o to, która seria jest mniej ambitna:
http://prntscr.com/lsz4q1
Trailer jest taki jak być powinien: nic nie mówi ponadto czego można się domyślić: wszyscy smutni, Hawkeye lata jako Ronin bo rodzina mu umarła, Captain Marvel się nie pojawia (nie ma sensu w pierwszym zwiastunie, pojawi się w drugim, po "napisach"). Najfajniejsza scena ze zwiastunu, która pokazuje cokolwiek ponad to, czego można było się domyślić, to wizyta Langa w siedzibie Avengers. Ciekaw jestem tylko czy to nie zmyłka i Ant-Man był pod ich drzwiami przed utknięciem wiadomo gdzie (gdzieś tam widziałem analizy jakiegoś szalonego nerda, że na nagraniu jest napis "archive", a Natasha nie odpowiada na pytanie Steve`a. Zobaczymy.
Wydaje mi się, że taka właśnie powinna być konwencja trailerów. Pokazywać jak najmniej fabuły, najlepiej nic ponadto czego widz może się sam domyślić - po prostu przypominać, że taki film wychodzi.
W sumie to twoja analiza pokazuje, jak przewidywalny to jest film. Trailer niczym nie zaskoczył, bo nie miał zaskakiwać, ot, dostaliśmy dokładnie to, czego się spodziewaliśmy. Tak samo oczywista jest fabuła, czyli odkręcenie tego, co zrobił Thanos. Nie wiemy tylko, jak: wymiar kwantowy? Cofanie czasu? Ale to w sumie sprawa kosmetyczna. Wiemy, że Spider-Man, Strażnicy czy Pantera wrócą, domyślamy się, że stara gwardia albo odejdzie albo usunie się w cień. Trochę śmieszą mnie te emocje fanów Marvela i ich dzikie teorie xD tak oczywistego filmu nie było dawno.
Może się mylę, ale... nie sądzę.
xD no ale czy ja mówię, że film zaskoczy? jestem prawie przekonany, że dostaniemy jakieś lipne rozwiązanie - właśnie coś w stylu cofamy czas. Jeszcze gdyby ten Spider-Man i Black Panther przeżyli, to wierzyłbym, że dostaniemy ciekawsze rozwiązanie, bo zakładałbym, że może serio nie żyją. xD a tak to cofną się w czasie albo ewentualnie rozjebią obecne uniwersum i cyk, przeskoczą do kolejnego, w którym Spider-Man i reszta żyją.
Mogliby powtórzyć ten numer że cała walka z Thanosem to majaki nieprzytomnego Thora który dostał fangę w nos od Thanosa
dlatego totalnie nie kumam całej tej ekscytacji, tych wszystkich `ciary!` na wallu i w ogóle. Już Infinity War było checklistą, a ten film zapowiada się na fabularyzowaną tabelę z Excela, gdzie wszystko musi się zgadzać albo film się wychrzani ;P
Ano więc właśnie. Hype - jak i hejt - to we wsółczesnym Internecie zjawiska polegające w większości na owczym pędzie. W tym przypadku: tyle ludzi się jara, że przybywają kolejni, mimo że bez tego hype`u by nie przybyli. To tam jeszcze niech sobie będzie - od nadmiernej ekscytacji krzywdy żadnej nie ma (można się co najwyżej ośmieszyć xD). Gorzej z hejtem - kiedy w wyniku jakichś negatywnych wrażeń, napędza się lawina hejtu (nie krytyki), wyolbrzymianie problemów, i potem ogłszają że nie będzie kolejnej ME: Andromedy bo ta sprzedała się słabo
proszę cię, to że podobała ci się Andromeda to jest jedno. To jak została odebrana i co nie podobało się reszcie to drugie.
Ale nie zestawiaj hajpu z bezkrytycyzmem i hejtu z krytyką. I nie podpieraj tego znowu tą słabą grą, która jednak sprzedał się dobrze, wg samego EA
“Year-on-year growth was driven by the Mass Effect: Andromeda sales, captured in the quarter and by FIFA,” CFO Blake Jorgensen explains. “Digital net sales were $681 million, a new record for the first quarter, and up $113 million on the year-ago period. The increase reflects strength in live services, together with our mobile business. In addition, Mass Effect: Andromeda was a significant contributor. Full game PC and console downloads generated net sales of $111 million, 32% higher than last year. This was driven by Mass Effect: Andromeda sales captured in the quarter.”
I jeszcze pisanie o tym w temacie marveli. Plz, weź obierz jeden kurs - albo sensownej rozmowy, albo rzeczywiście hajpu/hejtu w stylu dzieciaka z piaskownicy.
-Ale nie zestawiaj hajpu z bezkrytycyzmem i hejtu z krytyką.
No właśnie nie zestawiam. Ważne jest, żeby w dzisiejszych czasach rozgraniczać te pojęcia, bo często są mylone i np. krytyka jest przez jakiegoś głąba uznawana za hejt. I to nie tylko w dyskusjach internetowych, to się dzieje na każdym szczeblu komunikacji.
Z drugiej strony, są też ludzie którzy swój hejt nazywają konstruktywną krytyką xD trzeba uważać.
PS. Wciąż czekam na reckę!
Pamiętaj że jest tylko twoja pozytywna opinia a `reszcie` się ta gra nie podobała.
Nie wiem co prawda co to za reszta bo z kim o Andromedzie nie rozmawiałam (a i mamy kilka opinii w odpowiednim temacie) to wrażenia miał raczej na plus, ale pewnie ta mityczna `reszta` jest jedyną liczącą się siłą jeśli chodzi o opiniowanie.
po co recenzować Andromedy, wystarczy swego czasu tłit Arasza, redaktora GOL (nomen omen wielkiego fana SW), który stwierdził, że ta gra wyglądała jak wyglądała i projekt został zawieszony dalej, bo stażystom skończył się okres umowy, a nowi nie chcą przyjść
Jedyne plusy dla mnie to dalsze planety są klimatycznie zrobione, no i Architekci (-> https://www.youtube.com/watch?v=w8jMNFdpTpY ).
Reszta jest na poziomie stażu i liczenia, że magią Szeparda da się ludziom zamknąć pyski.
ALE
Znalazłem swego czasu lepszą rzecz, zbliżająca MEA do naszego kochanego SW, poczekaj, szukam... o, jest:
https://twitter.com/BioMarkDarrah/status/1011983048080932864
Producent wykonawczy Mark Darrah stwierdził, że nie wyszło jak wyszło, bo dali za mało reklam grał ukazał się w natłoku innych premier. M.in. Niera, czy Zeldy.
Ale i tak
(co najzabawniejsze z mojej perspektywy)
zawarte w MEA mechanizmy wykonano lepiej w tych tytułach
Tak się składa, że grałem w obydwa tytuły, Nier jest ch* portem konsoli, oby GOTY to zmieniło, ale grą kapitalną. Zelda to w ogóle kosmos i inne podejście do piaskownic, gdybym miał mózg ukierunkowany na kupno konsoli pod jeden tytuł to bym to zrobił właśnie dla Nintendo.
I Andromeda była lepsza od nich. Na premierę?
Wiesz o czym w ogóle powinniśmy rozmawiać? Nie o tym co się komu podobało, ilu osobom się podobało i w ogóle czyje podobanie ma moc potężniejszą i przeważającą, ale o tym że branża zarówno gier video, jak i filmowa (patrząc nawet po SW i marvelach, żeby jako tako nie robić offtopa) nie umieją poddać się samokrytyce.
Nie potrafią wyjść i powiedzieć: spier`śmy, przepraszamy.
Wymyślają cuda-wianki, jakieś reklamy, jakiś tłok, jakieś tam inne, ale minimum poziomu i oczywistego stwierdzenia, że nie wszystko się udaje i nie wszystko musi być miliardowym hitem. Ale nie ma takich jaj, nie ma takiego honoru.
Zamknij japę, kupuj, lajkuj, a jak coś to nie my, to ty, hejterze.
Mnie osobiście walnęło to przy Telltale, gdzie k`wa szefowie firmy pokasowali profile na tłicie i wypięli się na fanów tych gier, którzy grali w nie mimo wielu wad, bądź rzeczy przestarzałych.
Kupowaliście, super, teraz nie będziecie kupować, a my znikamy.
Nie wiem, może ja jestem naiwny, ale nauczono mnie brać odpowiedzialność za to co robię.
Lord Bart napisał:
nie umieją poddać się samokrytyce.
Nie potrafią wyjść i powiedzieć: spier`śmy, przepraszamy.
Wymyślają cuda-wianki, jakieś reklamy, jakiś tłok, jakieś tam inne, ale minimum poziomu i oczywistego stwierdzenia, że nie wszystko się udaje i nie wszystko musi być miliardowym hitem. Ale nie ma takich jaj, nie ma takiego honoru.
-----------------------
Na ten przykład Di$ney/LFL ma powiedzieć: sorry, sp*liliśmy bo Solo nie okazał się być miliardowym hitem, czy sp*liliśmy bo Solo nie okazał się być dobrym filmem?
Bo to zależy kogo mają przepraszać...
czy w ogóle, mnie śmieszy przymus przeprosin, zwłaszcza sądowy, przecież wszyscy wiedzą, że zdania nikt nie zmieni, ani skruchy szczerej nie wyrazi.
Ale jeśli do jakiego filmu są jakieś konkretne zarzuty i nie jest to pisanie "ale wiecie? nie poszliśmy do kina albo poszliśmy za mało, albo złe oceny wystawialiśmy, bo nie zalaliście nas reklamą" (tak, czepiłem się tego, bo to totalnie irracjonalne słowa) to może należałoby się z tym zmierzyć?
W ogóle miałem takie pytanie zadać ludziom do komentarzy jak w końcu wrzucę zbiorczego newsa o Insiderach: czy wyobrażają sobie to dość jednak propagandowe i płytkie pisemko jak platformę wymiany myśli i poruszania właśnie trudniejszych/drażliwszych tematów, które przecież pojawiają się nawet w marvelach?
Jasne, w dobie forów, tłiterów i innych jakieś listy do redakcji, czy polemika może i byłyby dziwne, ale może jednak byłaby możliwość poruszenia takiego `Solo`, czy w ogóle tego co się dzieje przy Epizodach?
Real jest jednak taki, że rządzi Imperium twardą ręką - my to kupiliśmy, my robimy filmy jak chcemy, nasza wizja jest najmojsza, a wy morda w kubeł. A ew. krytyka to trolle, hejterzy i oddziały dywersyjne Putina, które próbują rozwalić zachodni świat od każdej strony.
To jest może i naiwne, ale co innego pozostaje. Łykanie wszystkiego? Rezygnacja? Czy zamykanie się niejako w swoim towarzystwie cytując powyżej
bo z kim o Andromedzie nie rozmawiałam (a i mamy kilka opinii w odpowiednim temacie) to wrażenia miał raczej na plus?
Lord Bart napisał:
Czy zamykanie się niejako w swoim towarzystwie cytując powyżej
bo z kim o Andromedzie nie rozmawiałam (a i mamy kilka opinii w odpowiednim temacie) to wrażenia miał raczej na plus?[/cytat]
-----------------------
Dowodzi to jedynie tego że kiepskie opinie o Andromedzie nie są jedyne, a jest całkiem sporo osób zadowolonych, tyle że nie są jak wokalni jak ujadający. Zresztą, Caedus, Lorn, Shaak, Strid czy Shed są dla mnie jakimś punktem odniesienia, w przeciwieństwie do negodnika2011 "I refuse to acknowledge the fact that this **** is related to the Mass Effect series." No zajebiście... tylko że co?
Kathi Langley napisał:
Lord Bart napisał:
Czy zamykanie się niejako w swoim towarzystwie cytując powyżej
bo z kim o Andromedzie nie rozmawiałam (a i mamy kilka opinii w odpowiednim temacie) to wrażenia miał raczej na plus?
-----------------------
Dowodzi to jedynie tego że kiepskie opinie o Andromedzie nie są jedyne, a jest całkiem sporo osób zadowolonych, tyle że nie są jak wokalni jak ujadający.
-----------------------
wklejałem na Blogowisku taki cytat okolicznościowy:
"Fani mają swoje opinie, ale zwykle tylko niezadowoleni informują o tym. Zadowoleni wolą zostać cicho. A to sprawia wrażenie, że jest gorzej niż w rzeczywistości. Przyciąga setki milionów widzów, marudy wciąż marudzą ale oglądają... inaczej nie mieliby o czym marudzić."
http://www.star-wars.pl/Forum/Temat/22144#718941
Fun fact: zacytowana wypowiedź została sformułowana przez brytyjskiego dziennikarza motoryzacyjnego w kontekście Formuły 1
marudzenie jest marudzeniem. A krytyka? Wg polskiej wiki
analiza i ocena dobrych i złych stron z punktu widzenia określonych wartości (np. praktycznych, etycznych, poznawczych, naukowych, estetycznych, poprawnych) jako niezbędny element myślenia.
Wg angielskiej
To criticize does not necessarily imply "to find fault", but the word is often taken to mean the simple expression of an object against prejudice, no matter positive or negative. Often criticism involves active disagreement, but it may only mean "taking sides". Constructive criticism will often involve an exploration of the different sides of an issue.
Krytyka pozytywna. No właśnie. A w większości przyjęło się, że krytyka to ciśnięcie po czymś, a do tego dzisiaj już blisko do hejtera.
Ja przykładowo ogólnie nie uważam marvelów za gorsze filmy z samego punktu startu. One są dla mnie gorsze, bo tak je produkują. Są lepsze/mniej dobre w swojej gorszości, ale nie z punktu wyjścia. Serio, jeśli kiedyś ktoś zrobi film o superbohaterze (albo złoczyńczy), który będzie dobry nie tylko pod względem popcornu i efektów, to niech ten film faktycznie dostanie Oscara i co tam jeszcze. Jak zasłużył, niech ma.
Ale prędzej, "żeby zasłużył", wymyślą mu dodatkową kategorię. Hej, a czy nie próbowali już tego niedawno?
Do tego zaś co napisała Kathi, żeby nie było, że się czepiam. Oczywiście, że wartościujemy opinie i tak się może zdarzyć, że nasz krąg podziela jakieś zdanie inaczej niż ogół. I różni się od kręgu innej osoby. OK.
Ale wszystkie masowe oceniacze, na które ciągle się tu wiele osób powołuje i w ogóle te zabawy ocenami traktuje jak świętą wojnę, opierają się niestety na anonimowych masach.
Albo i mniej anonimowych, bo np. znam osobiście kupę ludzi z kontami na filmwebie, ludzi którzy chodzą do kina regularnie i opisują tam swoje wrażenia. Ale mimo to przebywanie na portalu, gdzie większość np. zjechała z oceną reżysera, bo się udziela politycznie i "plujo na Polskie" albo postrzeganie aktorek tak czy siak przez pryzmat urody... nie ma po co.
A jednak 6.9 czy 7.8 prędzej czy później wypłynie w jakiejś rozmowie.
my tutaj w tym wątku zasadniczo nie mamy problemu z krytyką takiego czy innego filmu/whatever, wytykamy konkretne rzeczy które nam się nie i dyskutujemy o tym.
Natomiast masz potem grupkę takich którzy łażą i marudzą że X to dno, bo "fandom jest niezadowolony, bo iluś tam marudzi, a na jednym serwisie jest najniższa ocena od kiedyś tam #szachmad".
Zaliczyłam komiczną trollokonwersację kiedy zwróciłam znajomemu uwagę że Infinity War było jednak przewidywalne (nie jest to rzecz zła z definicji, bo wynika z prowadzenia wątków w określony sposób; pierwsze prognozy że Loki zginie w IW były już po trzecim Thorze, bo jako postać przeszedł tą swoją drogę), a na `Endgame` spokojnie można obstawić sporo rzeczy (część z nich zresztą wymieniłeś, ja dorzucę jeszcze wakandyjską technologię dzięki której postawią Visiona na nogi zanim zmaterializują kogokolwiek). Foch był nieziemski i bluzganie po mnie bo `hehe, no tak, z kim rozmawiamy, fanko Nowych SW, jak tam Solo, hehe` oraz `to nie jakieś gunfo z DC`.
No, zobaczymy kto się będzie śmiał po premierze xD
Jednakowoż, jak pisałam Ludwisiowi na fejsiku, odczuwam pewien żal że nie mam możliwości lekkiej podjarki tymi nadchodzącymi filmami. Pokładałam pewne nadzieje w Cpt Marvel (jakiś retro film, bo lata `90 to retro ;P), ale te trailery są tak generyczne, że straciłam nadzieję na coś świeższego (jak np. trzeci Thor czy Homecoming). Prawdę mówiąc na chwilę obecną Aquaman wydaje mi się ciekawszy Tandetny? Może. kiczowaty? Na pewno. Ale przynajmniej mam poczucie że mogę zostać czymś zaskoczona, a żadna z zapowiedzianych premier kinowych Marvela mi tego nie obiecuje.
Inna sprawa co się tam pojawi na tej platformie Disneya. Zapowiedziano Visiona i Scarlet Witch. Vision dostał jakiś czas temu wybitną serię komiksową (z którą mam prywatny beef, ale doceniam samą historię) która może jakoś wpłynąć na rzeczony serial (a może też jakieś wątki z House of M?). Jakaś miniseria z Lokim. Może to być interesujące. Filmy kinowe niestety już takie nie są
Mnie pozytywnie zaskoczył Homecoming, bo był kameralny, z perspektywy kogoś kto stoi obok tych wszystkich pompatycznych wydarzeń. Podobnie miałem z pierwszym Guardians of the Galaxy bo było świeże i śmieszne.
Idąc pół roku temu na Infinity War w miarę wiedziałem co się wydarzy, no i właściwie nie było jakichś wielkich zaskoczeń. Film ma niezłe tempo, jest bardzo dobrze zrealizowany, dobrze gra nawiązaniami, relacjami między bohaterami. Ale poza tym nic mnie w tym filmie nie ruszyło na dłużej. Można się było spodziewać, że Thanos rozwali pół świata. Widać było po trailerze, że ostateczna walka będzie się dziać na Wakandzie, a w międzyczasie wszystkie znane nam ekipy będą się zbierać, gadać ze sobą i kminić jak powstrzymać Thanosa. Wiadomo też było, że Gamora będzie kluczowa w tej historii. Co mnie jakkolwiek zaskoczyło? Fajna, emocjonalna relacja Iron Man - Spiderman. I avengers theme w wersji na spokojnie na koniec filmu. Poza tym wszystko było do przewidzenia. Nie mówię, że to koniecznie jest jakaś masakryczna wada, bo fani po prostu chcą to zobaczyć. Nawet jeśli wiedzą jak się to skończy. Ale dla mnie to był film na jeden seans i starczy.
Avengers 4 już jest dla mnie czymś bardziej tajemniczym, bo nie interesuję się za bardzo tematem i nie wiem jak Avengersi będą chcieli odkręcić to co się stało. Jak będzie jakieś śmieszne cofnięcie w czasie to będzie to mega przewidywalne. Poza tym spodziewam się godziny gadania o tym co zrobić, pojawiania się znikąd różnych bohaterów i w końcu Iron Mana, którego pojawienie się zapoczątkuje akt 3. Nie wiem, może drugi, ale pewnie się będzie snuł tym stateczkiem aż do finału, podobnie jak Thor w Infinity War.
Podróże w czasie i między uniwersami są immanentną częścią Marvela, a grzebanie w czasie pojawiło się już dwa razy - po raz pierwszy w Strange`u (ostateczna konfrontacja była interesująco rozegrana, choć cały film był sztampowy, a wręcz rozczarowujący jeśli chodzi o całą historię i jej przedstawienie), drugi raz było poruszane w Antmanie i omawianiu `quantum realm`. Jak na moje to są ewidentne podkładki pod rozwiązanie `Endgame`. I abstrahuję tu od fot z planu gdzie podobno aktorzy mieli poekwipowane jakieś futurystyczne zegarki sugerujące sprzęt do podróży w czasie - bo to mogła (acz nie musiała) być podpucha
Inna kwestia (tu powołuję się na moją samobieżną encyklopedię Marvela) że dusze tych 50% rozwianych istot są podobno i tak zamknięte w Soul Gemie, więc jest skąd te trupy odzyskiwać.
Zegarki to jedno, ale przecież jeszcze na zdjęciach z planu pokazują bohaterów w kostiumach z poprzednich części; pojawiają się też lokacje, które nie mają prawa istnieć (obóz w którym szkolił się Cap, roz`bany w CA:WS).
No szczerze, to ja się bardzo zawiodę, jeżeli tak do tego podejdą. Cofamy czas, hura, wszyscy żyją.
O Jezu, chyba bym tej żenady nie rozchodził do kolejnego filmu, który łyknę jak pelikan. xD
Ej, ale może Cap wreszcie by zdążył na te tańce z Peggy Carter?
To się pewnie tak zadzieje, w ten sposób Cap będzie miał szczęśliwe zakończenie.
Szkoda by tak było, ja wciąż liczę że pięknie go odstrzelą, coś na wzór tego co było w Fallen Son.
https://i.pinimg.com/originals/96/f0/ba/96f0baac51554a55fed2358a4b38c109.jpg
Bez sensu. Śmierć w świecie Marvela nie ma sensu. W filmie popcornowym też wcale nie jest potrzebna. Z resztą pierwsza największa śmierć w MCU też została szybko odwrócona w Agentach SHIELDU. (A pokonany Loki też przecież powróci w serialu.)
IMHO historia Fallen Son nie jest jakaś szczególnie udana, ani nie jest dobrym zakończeniem Civil War. Dużo lepiej wyszło to, że jak już Cap potem wrócił to się postarzał. W MCU wolałbym, żeby odszedł na emeryturę. (I wrócił jako ten, który krzyczy "Avengers Assemble" za jakieś 10 filmów.)
Możesz nie pamiętać, bo zniknął z dużego ekranu 6 lat temu, przy okazji pierwszych Avengersów.
Agent S.H.I.E.L.D., służący pod Nickiem Fury, pojawił się w Iron Man 1 oraz w 2 (w scenie po napisach znajduje młot Thora). Potem pojawia się w Avengers i jego śmierć jednoczy Avengersów.
A Agents of S.H.I.E.L.D. wraca do życia.
Ja go pamiętam, ale miał na tyle małą rolę że wychodził na typowego agenciaka rządowego.
Tak trochę offtopem, ale "`90 to retro"? No C`mon...
Np. taki bardzo fajny "Szeregowiec Ryan". Tylko że zobaczyłem a w zasadzie odnowilem sobie "Najdłuższy Dzień". A potem zrobiłem eksperyment obejrzałem te dwa filmy jeden po drugim (no, z lekką przerwą) dlatego, że są o tej samej tematyce. I zgadnijcie, który film jest lepszy, i to bez wątpliwości
Nie wiem czy wiesz, ale zaliczamy się do starych ludzi. Mnie ostatnio łupało w korzonkach...
Jak Ty jesteś stara, to co ja mam powiedzieć
I wiesz, w pewnym wieku jak boli to znaczy, że jeszcze człowiek żyje. Gorzej jak nagle nic nie boli
Kathi Langley napisał:
Już Infinity War było checklistą, a ten film zapowiada się na fabularyzowaną tabelę z Excela, gdzie wszystko musi się zgadzać albo film się wychrzani ;P
-----------------------
Chciałem tylko zauważyć, że przewidywalność fabuły wcale nie oznacza, że nie można czerpać przyjemności z filmu (czy tam czegokolwiek innego). Generalnie Rebelianci zawsze niszczą Gwiazdę Śmierci i w Ep 4 i Ep 6 jest z tego radocha. Z resztą za każdym seansem. W Ep 7 tej radochy już IMHO nie ma, bo ten wątek nakręcono mimiochodem. Jak Vader pojawił się na Tantive IV też się wszystkim podobało.
W komiksach superbohaterskich też konwencja polega nie na tym czy dany bohater przeżyje, czy może umrze i potem wróci do świata żywych, tylko o to w jaki sposób pokona złoczyńce, ilu po drodze znajdzie przyjaciół, a ilu wrogów. Ile żartów będzie śmiesznych. Jakie przeszkody pokona, żeby pokonać złoczyńcę. Myślę, że w dzisiejszych czasach nie należy "przewidywalności" traktować jako jednoznacznej wartości dodanej. Avengers 4 (oraz Captain Marvel) ma potencjał być dobrym filmem, bo po nudnym Infinity War w którym bohaterowie przegrywają, teraz będą zbierać się, żeby wygrywać. (Albo skutecznie zamieniać się w Hulka). I z tego miliony widzów będą się cieszyć.
(w Ep7 radocha była z czego innego akurat).
Na temat A3 i A4 nie wypowiadam się gdyż z A3 widziałem tyle samo co z A4 czyli trailery (no dobra, jeszcze memy).
A ja dodam, że właściwie wszelkie eventy komiksowe są równie mało zaskakujące. Wszelkie crossovery właściwie są chyba wymówką do tego, żeby pokazać bohaterów z różnych serii w jednym miejscu.
I mi to się podoba. Wiem, że w filmie muszą się wydarzyć konkretne rzeczy, ale i tak czekam. Chce zobaczyć jak Steve i Tony podają sobie rękę.
Dlatego napisałam:
Infinity War było jednak przewidywalne (nie jest to rzecz zła z definicji, bo wynika z prowadzenia wątków w określony sposób; pierwsze prognozy że Loki zginie w IW były już po trzecim Thorze, bo jako postać przeszedł tą swoją drogę)
Jest porządek opowiadania historii i jest nuda. Kiedy film serwuje jedynie obligatoryjne spotkania bohaterów w określonej kolejności, to troszkę słabawo Kiedy nie ryzykuje status quo, to również bieda. A to że status quo wraca zawsze do punktu wyjścia a wszyscy zawsze zmartwychwstaną uważam akurat za minus tych komiksów, a nie ich plus. Dlatego że rozcieńczają sens tych wydarzeń, które do śmierci prowadziły.
Legion (Omnibus którego miejsce jest na moim stoliku nocnym już na zawsze) był fantastyczną historią o odnajdowaniu siebie. Moc tej historii leżała nie w tym co spotkało bohatera, ale w tym, że ta opowieść była kompletna. Koniec nie wstrząsał dlatego, że coś się stało (a takie rzeczy działy się w komiksach średnio co kwartał), tylko że to był faktycznie koniec opowieści o tym Davidzie Hallerze. Dalsza historia Davida mogłaby mieć sens, ale tylko w bardzo określonych warunkach. Tymczasem wydane niedawno zeszyty (pomijając naprawdę paskudną kreskę od której krwawiły mi oczy) były potwarzą dla opowiedzianego wcześniej story arca, absolutnie niwelując jego wymowę.
Nie przewidywalność jest problemem, ale powierzchowność konsekwencji.
(ale chyba się zgadzaliśmy że IW nam się niezbyt podobało, nie?)
Jasna sprawa! Zdecydowanie zgadzamy się w kwestii IW. I mam nadzieję, że w Endgame będzie coś ciekawszego niż spotykanie się bohaterów.
A w kwestii Legiona, niestety w komiksach żadna historia się nie kończy. (W Star Wars w sumie też). (... ... W sumie w życiu też). David pojawił się teraz w Uncanny X-Men, jako jedna z ważnych części konfliktu. Nie mnie oceniać czy to dobrze czy źle...ale niezobowiązującość (co-tygodniowość) i status-quowość komiksów to też jest ich podstawowa cecha .
-`A w kwestii Legiona, niestety w komiksach żadna historia się nie kończy. (W Star Wars w sumie też). (... ... W sumie w życiu też).`
Życie się kończy, nacje się kończą, przyroda się kończy, a gwiazdy gasną. A wszystko jest zaplecione w związek przyczynowo-skutkowy, nawet jeśli dramaty kolejnych pokoleń ludzi są takie same
Dlatego w Marvelu nie siedzę tak jak w innych franczyzach, wybierając sobie tylko te wątki które mi smakują ;P I dlatego z MCU nigdy nie będzie mi aż tak po drodze.
https://image-cdn.hypb.st/https%3A%2F%2Fhypebeast.com%2Fimage%2F2018%2F10%2Fpepper-potts-avengers-4-rescue-armour-suit-1b.jpg?q=75&w=800&cbr=1&fit=max
Podobno zbroja Panny Pots nazywa się "Rescue". Może to ona uratuje Starka, bo w sumie nie pokazali czy ona zniknęła.
W głowie się nie mieści że podobnie miałki i nieefektywny trailer pobił ten rekord oglądalności z 289 mln patrzeń w 24h. Ja po prostu nie rozumiem jak to możliwe że publika masowa ma AŻ tak potwornie niskie standardy...Mam wrażenie że Stark mógłby nawijać swoje gorzkie żale do klopa, a i tak by się tłumy zachwycały, nie wiadomo czym. Kompletna degrenagolada.
OK
A Ty rozumiesz dlaczego publika masowa ma aż tak niskie wymagania?
Tak aczkolwiek nie zawszę i notabene, nawiasem mówiąc nie wiem tylko dlaczego publika niemasowa masowieje w tak zastraszająco wolnym tempie. A jakie jest twoje zdanie na ten pogląd na sprawę ?
to wszystko przez narkotyki.
Nie biorę od momentu kiedy las mi się rozstąpił i wybiegły z niego dwa niedźwiedzie !
-Stamtąd poszedł do Bete. Kiedy zaś postępował drogą, mali chłopcy wybiegli z miasta i naśmiewali się z niego wzgardliwie, mówiąc do niego: «Przyjdź no, łysku! Przyjdź no, łysku!» On zaś odwrócił się, spojrzał na nich i przeklął ich w imię Pańskie. Wówczas wypadły z lasu dwa niedźwiedzie i rozszarpały spośród nich czterdzieści dwoje dzieci. Stamtąd Elizeusz poszedł na górę Karmel, skąd udał się do Samarii.
Czy Stary Testament opowiada o Twoich przygodach?
Princess Fantaghiro napisał:
[cytatJa po prostu nie rozumiem jak to możliwe że publika masowa ma AŻ tak potwornie niskie standardy...
a i tak by się tłumy zachwycały, nie wiadomo czym. Kompletna degrenagolada. [/cytat]
-----------------------
Napisała osoba, która spuszcza się nad romansem Padme i Anakina. xDDDDDDDDDDDDDD
To tak jak w Polsce, naród ma niskie wymagania co do polityków.
Nie wiem co ma piernik ale.
Yyy...a tobie się wydaje że naród nie-Polaków wybierałby lepiej, gdyby rzucili mu na stół 500 EUR, GB czy USD za każdego dzieciaka?
Proszę cię.
Szwajcarom rzucili 2500 franków i pogardzili (co prawda nie na dzieciaka, a na dorosłego, ale pieniądz jest pieniądz):
http://wyborcza.pl/1,155290,20190586,referendum-w-szwajcarii-odrzucono-pomysl-dochodu-gwarantowanego.html
A co do głównego tematu - też jestem zaskoczony, bo trailer zupełnie mnie nie ruszył. Z drugiej strony pokazuje to potęgę marki - ludzie łykną wszystko jak będzie naklejka Marvel Avengers.
A po co w kraju z 3% bezrobociem dochód gwarantowany? Żeby przyciągać amatorów łatwej kasy z zagranicy? Poza tym to nie są jakieś duże pieniądze, lepiej pracować i mieć konkretny zarobek.
I wracając do tematu - mnie trailer też jakoś nie ruszył i nie rozumiem, no ale.
Brtyjczycy na przykład wybrali lepiej, wychodząc z UE a to już coś.
szok, ludziom się podoba coś innego niż Tobie!!!
o czym tu dyskutować? serio? Niektórzy użytkownicy serio stawiają sobie za punkt honoru pier`lenie o rzeczach których nie lubią.
Ile filmów MCU widziałaś? Co konkretnie jest w nich tak złego, że Cię szokuje pozytywny odbiór? Co jest lepszego w Star Wars? Naprawdę dalej mnie to intryguje. Widziałem wszystkie filmy z MCU, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie są to najambitniejsze filmy, ale moja opinia jest poparta czymkolwiek.
A czytając takie wypowiedzi jestem prawie pewien, że w 2013 obejrzałaś 30 minut Captain America z 2011 roku, trailer Ant-Mana i teraz teaser do Avengers.
Pisanie z nią, nie ma sensu, bo typ człowieka jak Luke S - gów** widziała, ale pohejtuje, bo wszyscy to lubią, więc trzeba mieć oddzielne zdanie.
No ale podobno ten drugi rozmawiał z ynteligentymi ludźmi, więc nie musi oglądać, bo oni mają rację. Ogólnie ludzie co raz bardziej się tylko ośmieszają. xD
jest to że do zrecenzowania tego trailera jako miałki i nieefektywny trzeba było dołożyć się do liczby 289 milionów obejrzeń
No fakt, potwornie śmieszne. Przecież wypadało ocenić zwiastun bez oglądania go.
#f*k logic
swoją sygnaturkę, bo chyba nie domknęłaś tam tagu [/b]
Tag domkła, a kłamstwo wisi dalej ;<
Dzięki za uczucie odmłodzenia! (Choć ono mi towarzyszy często, bo zwykle obcy ludzie dają mi nawet kilkanaście lat mniej niż w metryce zapisane; a potem rozdziawiają gębule z zaskoczenia że nie mam 18/19 lat^^). Za sprawą twoich rozlicznych i tanich wycieczek osobistych czuję się znów jak w gimnazjum; kiedy to złośliwe "kuleżaneczki" z klasy uwielbiały szykanować mnie mniej lub bardziej otwarcie- tylko za to że prawie się nie odzywałam, plus mamie nawet przez myśl nie przeszło wydać grube siano na modne wtedy glany...
Chociaż nie zaszkodziłoby ci mieć odrobinę szacunku dla (ciut) starszych od siebie.
O kurde Martyna to TY?? :O
Heh żart, ale to wszystko nagle zabrzmiało bardzo znajomo. To ile lat masz Princess?
/inside joke dla Sheda/
oby nie.
/koniec inside joke`a dla Sheda/
Princess Fantaghiro napisał:
Za sprawą twoich rozlicznych i tanich wycieczek osobistych czuję się znów jak w gimnazjum; kiedy to złośliwe "kuleżaneczki" z klasy uwielbiały szykanować mnie mniej lub bardziej otwarcie- tylko za to że prawie się nie odzywałam
-----------------------
Nie wiem jak inni, ale dla mnie to by było super jakbyś się prawie nie odzywała, zero szykan z mojej strony by było! Koleżanki z gimnazjum nie doceniają, co mają - mogłabyś zacząć się do nich odzywać, wtedy by zobaczyły jak to jest
Princess Fantaghiro napisał:
Dzięki za uczucie odmłodzenia! (Choć ono mi towarzyszy często, bo zwykle obcy ludzie dają mi nawet kilkanaście lat mniej niż w metryce zapisane; a potem rozdziawiają gębule z zaskoczenia że nie mam 18/19 lat^^). Za sprawą twoich rozlicznych i tanich wycieczek osobistych czuję się znów jak w gimnazjum; kiedy to złośliwe "kuleżaneczki" z klasy uwielbiały szykanować mnie mniej lub bardziej otwarcie- tylko za to że prawie się nie odzywałam, plus mamie nawet przez myśl nie przeszło wydać grube siano na modne wtedy glany...
Chociaż nie zaszkodziłoby ci mieć odrobinę szacunku dla (ciut) starszych od siebie.
-----------------------
Traktuję wszystkich tak, jak na to zasługują. Wiek, prawdziwy czy dowodzony, nie mają tu nic do rzeczy xD
Kathi Langley napisał:
Traktuję wszystkich tak, jak na to zasługują.
-----------------------
No to jest nas dwie.
Ale moja obcesowość to nie powód do samorzutnego rozmnażania się. Namnażasz się w tempie arytmetycznym czy geometrycznym?
Princess, nie wierzę, że jesteś starsza od Kathi.
Kathi jest naprawdę stara.
A ty nie jesteś czasem jej kolegą? Jakbyś był moim to po takim tekście nie podałabym ci szklanki wody z kranu. xD
Bo nie jest, Szedał kiedyś przeprowadził śledztwo i ma na Princeskę papiery, szczegóły gdzieś w odmętach [w przenośni i dosłownie] Bastionu
Przy czym, Kathi naprawdę nie jest stara, (nawet jak ją czasem korzonki łupią), zresztą co wy młodzi wiecie o starości
Jestem, i mi tego nie odbierzesz!
No chyba że posłużysz się zakładnikiem xD
Może podstępnie podać ci w jedzeniu eliksir odmładzający. Tyle że tak podły byłby raczej Ludwiczek. A gdyby Ludwiczek zobaczył talerz z jedzeniem najpewniej by go zjadł (jedzenie też).
I co teraz? Życie strasznie jest ciężkie.
Film prawdopodobnie będzie trwał 3 godziny, publiczność na pokazach testowych była zadowolona z czasu trwania. Marvel nie wyklucza też przerwy podczas seansu, ale to się jeszcze okaże.
https://tinyurl.com/y8362a4x
I bardzo dobrze. Wzięłabym jeszcze z 30 min. dodatkowo. Tyle powinien trwać najważniejszy film Marvela.
I tyle samo na "IX"-kę?
Jak będzie dobre to i dwa razy po 3h
Z tego co sugeruje HAL, będzie 10/10, i ja bym mu wierzył
Jak to szło? #savebensolo? #savegeneralhux?
To na Polsacie z reklamami potrwa do północy.
Zależy o której zaczną.
Zwykle 20:05 czy jakoś tak
To do północy nie ma szans.
Potną na 2 części jak Titanica.
Pfff, Marvel udaje że bawi się w wielkie kino, pewnie dlatego że blockbuster, a Tarantino robił to ostatnio tylko dla picu. 3h to jeszcze nie tak długo.
W H8 było to jeszcze jakoś uzasadnione narracyjnie, ciekawe czy coś w ogóle wymyślą XD
Raczej Ty sie bawisz w Marvela LOL Spytam wprost: dla picy to robisz czy dla Tarantino ?
Jak dla mnie ok. Nie wiem w sumie czy to dla mnie nie za długo jak na MCU ale zobaczymy. Jakby jakiekolwiek SW miało tyle trwać to bym się jarał. No ale MCU nie jestem aż takim fanem.
No i dlatego ciekawi mnie ta decyzja. Ciekawe czy taki niedzielny fan MCU będzie zadowolony po 3h seansie.
„Obsługa dopiero pięć minut po zakończeniu seansu zorientowała się, że widzowie nie czekają na epilog, tylko zasnęli.
Na bank przed filmem dadzą zwiastun E9 żeby zwiększyć oglądalność.
Tonący brzytwy sie chwyta
Tonący brzydko się chwyta
Conajmniej 10 minutowy zwiastun.
A Ep. IX będzie 2 x po 3 godziny. i 10/10.
e9 jest już dead XD
Nie ma co go odrazu skreślać, często bywało że ostatnia część ratowała całą serię.
Solo poległ to i e9 już w statusie Game Over
heh nie ma to jak optymizm, ale i tak na IMAX pójdę
No ja już nie.
Ale Abrams wraca to może i jakość imaxowego tfa będzie.
Co do Avengers mam nadzieję na fajne popołudnie w IMAX we Wrocku.
I plakat:
https://vignette.wikia.nocookie.net/marvelcinematicuniverse/images/9/92/Avengers_-_Edngame_%28Poster%29.jpg/revision/latest?cb=20190314122410
Ten do IW był chyba lepszy, ale i tak jest spoko.
Z tym plakatem to było ciekawie. Zmienili go, bo nie było na nim postaci granej przez Danai Gurirę
https://deadline.com/2019/03/marvel-avengers-endgame-new-poster-danai-gurira-l-1202575975/
wygląda jak jakiś badziewny fanmejd, No i, wincyj bwaaam i buuum się już na koniec nie dało wcisnąć xD
Niech to już się skończy, błagam
Jesteś okropna Daj chłopakowi chwilę radości
Ten czarnobiały z czerwienią mi się kojarzy z moimi najgorszymi czasami graficznymi kiedy np. robiłem całe zdjęcie w BW ale np. same usta na czerwono. Deviantart level minus expert.
To samo było w Liście Schindlera. Rozumiem, że Spielberg to amator?
Ajajajajjj jaram się jak Rzym za Nerona 😍😍😍. Ostatnia scena w pewnym stopniu potwierdza ostatnie spoilery...
Festiwal smutnych twarzy, smutnych przemówień, wzniosłej orkiestry, krycia fabuły jak Matta Damona w Interstellar. Typowe dzisiejsze Holly, zero fajności. Nolaństwo, snajderstwo, singerstwo, avenczerstwo, pozerstwo.
He he he, okrutne ale dobre
Ale tak na marginesie, to ja nie wiem Panie Disclaimer, czego byś Pan chciał od tego "Holly" w przyszłości, żeby była fajność. Weź daj jakiś przykład, powrót do lat 70-tych, 80-tych, 90-tych, ery Hitchcocka może?
Oby IX nie miała takich trailerów.
Ale słabizna...
IX będzie mieć gorsze. xD
A i tak pójdziesz do kina... z góry dziękuję, jako akcjonariusz Disneya.
po premierze popaczam filmiki i dyskusje i będę wszystko wiedział, film obejrzę jak się pojawi w TV
Limit na MCU wyczerpie w tym roku Kapitan Marvel. Jak zdążę
PS kim jest ta druga blondynka z ostatniej sceny, ta co nie pokazuje twarzy?
Natasza we fryzie z IW.
Mi się to podoba, takie są komiksy. Wszystko przerysowane Nie wiem, czego Wy ludzie oczekujecie
Trailery do Infinity War były totalnie kaszaniaste i zniechęcające, sam film był solidny. Tu trailer jest całkiem całkiem, zobaczymy jaki będzie film.
Za-subskrybowałam sobie ostatnio HBO GO i po obejrzeniu wszystkich odcinków GoT oglądam sobie "Marvele".
No i szczerze mówiąc, nie rozumiem tego hajpu. Filmy składają się z papierowych bohaterów (StarLord różni się osobowością od Ant-mana tym, że ten pierwszy słucha kasety od mamusi), patosu, i efektów specjalnych. Większość postaci nie przechodzi żadnego rozwoju, jak na początku filmu byli kul, to na końcu też są (chociaż są nieliczne wyjątki, jak Thor).
No i tak - łapię, że to taka komiksowa konwencja, ale nie łapię jak to ma być lepsze od SW. Zwłaszcza że filmy są nierówne. Niektóre mają jakąś w miarę logiczną linię fabularną i jakiś swój klimat - np. "Czarna Pantera" czy "Wonder Woman" ale w innych sensu doszukać się ciężko.
Weźmy "Wojnę bez granic" - wszyscy się zaklinają, że początek spoilera nie można oddać Thanosowi kamieni, walczą ze wszystkich sił, a potem mu je oddają bo Thanos komuś grozi, po czym następnie Thanos i tak tego kogoś zabija. koniec spoilera A część scen walki ma się ochotę przewinąć, bo co z tego że są fajne efekty, jak się je widzi fafnasty raz (ziew). I jeszcze ten podstęp Lokiego na początku na poziomie ucznia opowiadającego, że pies zjadł mu pracę domową. No chyba, początek spoilera że prawdą okaże się teoria, jakoby Loki podszywał się pod Bannera koniec spoilera - wtedy można uznać, że podstęp się udał. ;->
W każdym razie - jestem daleka od hejtowania, uważam to za przyjemne kino rozrywkowe, ale uniesień i orgazmów nad Marvelami, tudzież wynoszenia ich nad SW, że niby takie lepsze, nie pojmuję. ;->
Co do ostatniego zdania - Dlatego lubię oglądać Marvelle w samolocie, bo niespecjelnie jest co innego do roboty, za głośno i co chwila coś się dzieje żeby się skupić na lekturze, wysiąść też specjalnie nie mozna to co pozostaje...
W kwestii technicznej - Wonder Woman to nie "Marvelle"
To wyjaśnia, czemu mi się trochę bardziej podobało. Bohaterka ma nieco więcej osobowości.
A wiesz, że mi też bardziej I pewnie z tych samych powodów.
Trochę nie fair jest wspominać w pierwszej kolejności o Star Lordzie czy Mrówku, gdy zarzucamy filmom Marvela papierowych bohaterów, bo to nie są bohaterowie-fundamenty. Strażnicy Galaktyki działają raczej jako zbiór, osobno te postaci nie zachwycają, a Ant-Man, pomimo dwóch solowych filmów, po prostu im średnio wyszedł. Natomiast trójki Iron Mana, Kapitana Ameryki i Thora bym papierowymi nie nazwała. Patos dotyczy tylko wybranych pozycji, od GotG generalnie jest jeszcze więcej śmieszkowania w Marvelu (patrz Thor 3, który jest znacznie mniej "napuszony" i na serio niż poprzednie). Zresztą to i tak jest trochę nie do uniknięcia przy superbohaterach. To samo efekty specjalne, które są pewnie drugim powodem dla którego tak chętnie ludzie walą na te filmy (zaraz po bohaterach). No i, o ile i sw, i marvele są dla bardzo młodego widza, o tyle te drugie wydają się być przystępniejsze i atrakcyjniejsze dla jeszcze młodszych. Marvele są nierówne, tak samo jak i filmy SW. Dodatkowo jest tych pozycji znacznie więcej i są bardzo często robione, więc trudniej utrzymać wysoki poziom. Nie dziwi mnie, że wielu uznaje Marvele za lepsze od SW, bo w zasadzie to podobny poziom rozrywki i wszystko rozbija się o preferencje.
O Marvelu można i trzeba powiedzieć wiele złego, ale nie zeszmacili żadnego bohatera. A SW? Luke, Han, Ackbar. Rzeź w Infinity War stoi też na wyższym poziomie niż w Ostatnim Jedi. Etc, etc, etc. W SW nie ma za to na razie podróży w czasie ale nie wiadomo.
A Thor? Luke załamujący się po dostrzeżeniu błędów Jedi i po tym jak zawiódł siostrę i przyjaciela to zeszmacenie postaci, a Thor, Syn Odyna, Bóg Piorunów, Król Asgardu olewający swoich poddanych na rzecz piwa i kablówki to konsekwentne opowiadanie historii postaci? Dobrze że nie stosujesz podwójnych standardów;p
O operacji wszczepienia GotGowskiego humoru już nawet nie wspominam... Jasne, w Ragnarok Thor wyciągnął z tyłka kij który tkwił tam od pierwszego filmu z Thorem, ale nigdy nie zszedł do poziomu Starlorda... No ale podobno dobrze się sprzedaje i teraz ładnie wpasuje się do GotG więc dla fanów MCU wszystko OK;p
A w SW są podróże w czasie;p World Between Worlds który mieliśmy okazję zobaczyć w Rebelsach;p
Nie wiem, co gorsze: muzyka czy hasełka (powtarzane "whatever it takes"....), tylko co z tego, skoro i tak będzie dobre? Najlepszą zapowiedzią i reklamą tego filmu jest IW. Murowany sukces i film na pewno będzie solidny, bo wszystkie Avengers nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Przy okazji coś podobnego, jeśli idzie o trailer, możemy dostać przy IX - mam na myśli fragmenty z poprzednich filmów (pt i ot). Plakat zdecydowanie gorszy, ale znowu - co z tego. I Kapitan na froncie, więc i tak lubię xD
W ogóle kwiecień będzie mega - Hellboy, Shazam!, początek końca GoT, Avengers i Celebration. Tylko premiery IX brakuje.
Pokazał się nowy trailer, tzw. special look. Na dodatek także w Polsce można już kupować bilety.
https://www.youtube.com/watch?v=KCSNFZKbhZE
https://multikino.pl/news/avengers-koniec-gry-zaczynamy-sprzedaz-biletow
No i rzeczywiście film będzie 3 godziny trwał
Bilety na 24 kupione.
A nowy materiał bardzo fajny, mimo, że tym razem pokazali za dużo. xD
Też tak pomyślałem. Ciekawe czy te sceny z końcówki to końcówka filmu czy bliżej środka.
Jeszcze ze dwa takie materiały i spokojnie mogę czekać do premiery TV
Pokazał się pierwszy fragment filmu.
https://www.youtube.com/watch?time_continue=1&v=2QL74Lx6WD8
Cóż. Plotki, ploteczki dalej się potwierdzaja.
To może być straszny film: tylu superbohaterów walczyło, a potem przyjdzie jedna SJW i okaże się od nich wszystkich lepsza.
Fajne W ogóle po Ragnaroku polubiłem Thora i wygląda na to, że w Endgame też będzie spoko. A Captain Marvel może być trochę irytująca, ale zobaczymy.
Captain Marvel może być trochę irytująca, ale zobaczymy.
-----------------------
Captain Marvel to jedyny powód (poza klasycznym zerowaniem repertuaru), dla którego chce mi się iść do kina
Przeczytałem streszczenie i jakby nie żałuję że się nie wybierałem
Ale wszystkim miłośnikom MCU życzę dobrej zabawy.
Nie jestem jakiś ultra zahajpowany, ale lekki hype mnie złapał. W sumie nie wiem kiedy się wybiorę. Ktoś był? Jak tam? Tak w miarę bez spoilerów.
Znajomi fani są bardzo zadowoleni. Trailery robią w konia
Jak chcesz się nakręcić to polecam bezspoilerową reckę:
https://www.facebook.com/liczneranyklute/photos/a.1558604014450689/2175219446122473/?type=3&theater
Hmm... żadnych scen po napisach? To ciekawe, choć w sumie zasadne, jeśli ten film ma być podsumowaniem tego wszystkiego co do tej pory pokazano w MCU.
Może jutro się przejadę do kina, o ile wywiadówka się szybko skończy (pomijam że oprócz dyrekcji mogę być jedynym belfrem, który na nią przyjdzie).
A jak nie, to dopiero po weekendzie majowym.
Właśnie wróciłem z seansu. Jako umiarkowany fan Marvela, przyznam, że to chyba największy, najbardziej epicki film jaki w życiu widziałem, a razem z Infinity War to już na pewno. Tam było wszystko, dosłownie wszystko i to do kwadratu. Jakbym własnie obejrzał ze trzy filmy. Nie będę analizował tego pod względem jakichś nielogiczności i dziur. To kino komiksowe i jest tam i tak w cholerę umowności. Ale mi ten film dał mnóstwo rozrywki, emocji, śmiechu i smaczków i przede wszystkim czuje się spełniony po tych 10 latach oglądania MCU. Ten film moim zdaniem chyba nie mógł być lepszy. On dostarcza wszystko czego można oczekiwać po tym uniwersum, a przynajmniej spełnia, a nawet przerasta moje oczekiwania, jak wspomniałem umiarkowanego fana MCU. Na koniec tylko dodam że w tych filmach czuć 10 razy większa epickość niż w Star Wars. Te ostatnie Avengersy to jest dla mnie szczyt współczesnego blockbusterowego kina rozrywkowego.
UWAGA SPOILERY!!!
Świetny film, trudno powiedzieć, czy lepszy od Infinity War, ale na pewno ścisła czołówka MCU. Fan service był tu chyba największy ze wszystkich filmów. Nawiązania do poprzednich obrazów i do komiksów (Hail Hydra Kapitana to złoto) są po prostu mistrzowskie. Podróże w czasie o dziwo nie były jakieś zagmatwane, ale trochę nieścisłości jednak było, ale who cares? Powrót do 2012 roku to jedna z lepszych sekwencji, podobnie jak finałowa bitwa z Thanosem. Są też śmierci na dobre. Tak, mieli jaja odstrzelić flagowych bohaterów.
Btw. Thor pewnie będzie w trzeciej części GotG, hehe.
Btw 2. Jakby nie patrzeć, to kto ocalił wszechświat? Mój ulubieniec, Ant-Man! Bravo!
No tego się nie spodziewałam. Szłam z myślą zobaczenia czegoś lepszego niż IW lub chociaż dorównującego temu filmowi, a ostatecznie zastanawiam się czy to nie byli najgorsi Avengers. Od czego by tu zacząć?
Film niepotrzebnie jest rozwleczony do trzech godzin, bo nie ma tam aż tyle treści. Te pół godziny spokojnie możnaby urwać i zyskałby na tempie. Dlaczego? Ten film nie ma flow, jakie było choćby w IW, które było w tym względzie perfekcyjne. Pierwsza godzina to smuty nad zmarłymi i generalnie obraz tego jak (nie)radzą sobie bohaterowie po IW. Patos mierzi niemiłosiernie i momentami miałam przebitki z "gry aktorskiej" a`la Czarna Pantera. Czyste zło. Gdy już zaczęłam przymulać zaczęła się druga godzina z kosmicznym tempem początek spoilera podróże w czasie (swoją drogą zerowe zaskoczenie, jeśli idzie o cokolwiek w tej kwestii, słabo koniec spoilera, żeby w trzeciej jeszcze bardziej to dokręcić i skończyć ckliwymi (kilkoma) zakończeniami. IW owszem, jak każdy taki film najwięcej akcji miało na końcu, ale pierwsze dwa akty odpowiedno dawkowały ekspozycję i akcję, tu jest godzina męczącej ekspozycji i dwie godziny akcji. Mi się takie rzeczy źle ogląda.
Fabuła tego filmu była znana już w zasadzie po IW, jeśli się weszło na jakiekolwiek fora, zresztą początek spoilera wiadome było, że muszą w jakiś sposób wrócić sproszkowanych koniec spoilera, więc zero zaskoku. Można było się jedynie pobawić w typowanie kto zginie, ale i tu nie było jakoś spektakularnie ostatecznie, więc wydarzenia z IW jakoś przestały mieć tę wagę, którą miały.
Kilka rzeczy, które mnie wkurzyły. W IW Thanos dysponujący rękawicą z czterema kamieniami prawie dał się pokonać na Tytanie, a mając wszystkie prawie zabił go Thor. W tym filmie nie dysponował żadnym kamieniem i niemalże rozniósł główne trio w mak xD Kolejna rzecz - Kapitan Marvel. Ja wiem, jest powiedziane, że kobita nie może być wszędzie, bo ma tysiące planet do obrobienia i widocznie to była ta jedna jedyna kombinacja zdarzeń, którą widział Strange, ale, no, po co Avengers, skoro jest ona? Po co początek spoilera poświęcać Starka koniec spoilera, skoro ona by pewnie bez problemu zrobiła to samo? Wszyscy przy niej wyglądają blado, co boli, bo postać jest antypatyczna i dopiero ma za sobą jeden film. Każda z nią scena zwyczajnie irytuje, a już ta jedna scena z girl power <facepalm>. Jeśli to ma być fundament pod przyszłe filmy to ja chyba podziękuję. Dalej - powtórzona scena początek spoilera na Vormirze koniec spoilera. To nie miało żadnej wagi emocjonalnej, szczyt patosu, nawet tę samą muzykę wykorzystali xD
Tak na +/- Thor. Podoba mi się to, co z nim zrobili w tym filmie, choć czasami tego śmieszkowania było za dużo i bardzo niskich lotów, nawet jak na tak rozrywkowy film (humor a`la Stark czy GotG to to nie był). Nie podoba mi się, że zrobili z niego w zasadzie kolejnego bohatera GotG, co zapoczątkowali w Thorze 3. Dla mnie on, a Thor z pierwszego filmu to dwie różne postaci, ale nie z powodu jego rozwoju.
Żeby nie było - plusy były, i to mocarne. Nie straszyli Wakandą i Czarną Panterą jak w IW xD początek spoilera Przebieżka w czasie w 2 akcie na plus koniec spoilera. Hulk na plus. Starcie tria z Thanosem w finale na plus. Ale nie ukrywam, że dla mnie ten film zrobił Kapitan Ameryka. Dosłownie wszystko z nim było w punkt: początek spoilera Cap vs Cap, Cap z Mjolnirem <3<3<3, Cap z Mjolnirem tłukący Thanosa <3<3<3, Cap w ujęciu na końcu naprzeciwko Thanosa <3, Cap przekazujący tarczę Falconowi :`), Cap z Peggy :``) koniec spoilera. No i początek spoilera nie zginął koniec spoilera, co w zasadzie brałam za pewnik. Generalnie Kapitan chyba bardziej nie mógł dostarczyć. Jeśli ktoś faworyzuje jego postać to się nie zawiedzie. Jeśli już więcej go nie uświadczymy w filmach lub nie na taką skalę jak dotąd to jestem bardzo zadowolona z takiego zakończenia.
Ogólnie, głównie dzięki Kapitanowi, dałabym takie 6/10. Nie satysfakcjonuje mnie to zdecydowanie jako wielki finał ponad dwudziestu filmów. Mam nadzieję, że zwieńczenie serii SW będzie zdecydowanie na wyższym poziomie. Dużym znakiem zapytania dla mnie jest co dalej Marvel będzie oferował, jakiej jakości, bo ostatnio mnie mocno zawodzi, w przeciwieństwie do DC.
Czyli, abstrahując od samego filmu, 3 godzinki na Skywalkera który wstaje z kolan, jak najbardziej możliwe? W sumie, przy ilości wątków, miało by to sens.
A z tej recenzji wnioskuję, że decyzja żeby jednak wesprzeć "dzień ziemi" i pójść na świetne zrobiony film o pingwinach to była słuszna decyzja
Biorąc pod uwagę, że zdolniejsze zasoby ludzkie jednak są w Marvelu, a nie w SW, a Endgame jakie jest takie jest to może niech Skywalker wstaje z kolan jednak te dwie godziny z hakiem. Choć fakt, dla IX jest zdecydowanie więcej argumentów za tym, żeby trwała 3h.
Ja jednak nie żałuję, bo dobra tam było sporo, ale Ty jakoś nieszczególnie lubisz te filmy, więc nic nie straciłeś.
Bardziej bym powiedział, że nieszczególnie nie nie lubię tych filmów, więc jak gdzieś lecą to spokojnie mogę obejrzeć bez jakiegoś bólu, a antmany, ultron czy dziwny doktur mi się nawet podobały. Tak więc w wolnym czasie w jakiś tani wtorek kiedyś się pewnie wybiorę, ale bez jakiegoś większego napięcia.
I - czy muszę widzieć wcześniej kpt. Marvel dla zrozumienia całości?
Nie, tylko tyle, że jest op, więc niech Cię nie zdziwi, że tak wymiata.
A tyle to wiem, coś tam,wcześniej znałem
Niemniej dzięki. I korzystając z okazji tylko się dopytam, czy czasem czytasz PW i emalie
Hm, jeżeli to jest początek spoilera film Capa koniec spoilera tak jak mówisz, to trochę zachęciłaś.
A co w końcu z początek spoilera córką Starka koniec spoilera?
To nie jest tylko jego film, lecz także Iron Mana i Thora i rozwiązuje ich wątki. Mi Kapitan zapadł w pamięć, bo najbardziej go lubię. Poza tym ma tu swoje najbardziej epickie momenty.
początek spoilera Córka jest. I przeklina koniec spoilera.
Thanos - czy ja wiem czy tutaj wymiata bardziej niż w IW? Ta jego "prawie przegrana" na Tytanie wymagała drużyny w której skład wchodził: Doctor Strange, Iron Man, Spiderman, Star Lord, Drax i Mantis - kosmitka posiadająca moc usypiania, która potrafiła uśpić całą "planetę" - Celestiala Ego? No i na początku IW bez używania kamieni Thanos spuścił manto Hulkowi w walce 1vs1? To raczej nie było łatwe zadanie;p W Endgame natomiast raczej początek spoilera Thor koniec spoilera i początek spoilera Iron Man koniec spoilera nie byli w swojej szczytowej formie, nie sądzisz?
Kapitan Marvel - tu jak sama słusznie zauważyłaś Marvel ma sporo planet do obrobienia, większość z nich to nie Ziemia czy Asgard by miały własnych superbohaterów i wszystko musi robić sama... Co do jej nieobecności wcześniej, w swoim filmie zbeształa Fury`iego za panikowanie i wzywanie wsparcia gdy nie jest potrzebne, nic więc dziwnego że gdy sytuacja była "w miarę" pod kontrolą to bał się ją wzywać;p Jeśli zaś chodzi o samo Endgame i początek spoilera poświęcenie Starka koniec spoilera to chwilę przed tym początek spoilera Kapitan Marvel oberwała od Thanosa przy pomocy Power Stone, nie przypominam sobie by podniosła się po tym ciosie... a przynajmniej nie na tyle szybko by nie przegapić tej szansy 1 na 14 milionów na pokonanie Thanosa;p koniec spoilera Marvel wydaje się niepokonana, ale jej moc pochodzi z Tesseractu i też ma jakieś ograniczenia.
I z bronienia Endgame to chyba byłoby na tyle
Znaczy się film (a raczej event) był całkiem niezły, ale zdecydowanie nie było to najlepsze co MCU ma do zaoferowania...
Przed Endgame byłem nadrobić Kapitan Marvel, i ku mojemu zaskoczeniu dla mnie Kpt. Marvel >>> Endgame
no dla mnie tak samo.
Aczkolwiek Endgame podobało mi się bardziej od IW, na którym prawie zasnęłam.
najbardziej rozbawił mnie osobisty młody, zakazując mi myślenia, bo jak zacznę myśleć o tym filmie, przestanie mi się podobać, bo zobaczę wszystkie nielogiczne dziury.
Emocji nie miałam na finałowej bitwie, bo "moi" bohaterowie początek spoilera swój finał mieli wcześniej, na Vormirze koniec spoilera. O co jestem bardzo, bardzo zła. Bo naprawdę początek spoilera musieli akurat ją?! koniec spoilera
Poza tym z plusów mina początek spoilera Gamory koniec spoilera gdy usłyszała, że to wyboru miała początek spoilera Quilla albo drzewo. Moim zdaniem nowa/stara Gamora będzie wolała drzewo i słusznie. koniec spoilera
I o dziwo girl power mnie też zirytowało bardzo. Było nachalnie łopatologiczne, pełne patosu i moim zdaniem zupełnie zbędne. A potem się dziwić, że ludzi feminizm wkurza, jak go mają w taki sposób wpychany do gardła :/
Ogólnie po świetnej Kapitan Marvel znów zjazd w dół. To nie było złe zakończenie, fajny naprawdę fajny fanservice, zamknięcie epoki jak trzeba z pokazaniem łączenia się wątków. Ale... no jakoś tak letnio
W ostatecznym pojedynku początek spoilera Thor był już po motywacyjnej rozmowie z mamą i był w posiadaniu dwóch młotów, Stark na oko posiadał lepsze zabawki, Kapitan miał tutaj tarczę plus sam mógł władać młotkiem, Thanos miał dwuręczny miecz koniec spoilera.
Z tą Marvel to wszystko prawda, że ma być wzywana tylko w ostateczności i tak ją tutaj potraktowano, tylko, no, ja po prostu jej nie lubię xD Gdy się pojawia to zdaję sobie sprawę jakimi słabiakami jest cała reszta.
Kino to emocje. A emocje przy Endgame wyszły poza skalę. Naprawdę się nie spodziewałem, że finał tak wielkiego przedsięwzięcia może być tak udany. Cała sala kinowa co jakiś czas na przemian wiwatowała, śmiała się i wzruszała. Jak dla mnie to najbardziej epicki film z najbardziej spektakularnym trzecim aktem jaki w życiu widziałem. Nie do opisania pod względem emocjonalnym. Niesamowicie satysfakcjonujący i spełniający oczekiwania a nawet przerastający je dziesięciokrotnie. Mistrzowskie zwieńczenie 11 lat MCU. Nigdy wcześniej ani nigdy później nie wierzę, że powstanie coś w tej dziedzinie co da większy pay off. Nie pojęte jest dla mnie to jak można tu marudzić, albo że coś było do przewidzenia, ckliwe itd. A porównywanie do filmów typu Kapitan Marvel czy Aquaman nie ma racji bytu. Tamte filmy w ogóle mnie nie obchodzą i są tyciutkie przy Endgame. Tu mamy całą armię bohaterów, których wątki poprowadzono w sposób fenomenalny. Nie sądziłem, że z krytyka MCU, poprzez umiarkowanego fana stanę się fanem absolutnie zachwyconym po tym co zobaczyłem. Pierwszy raz wystawiam 10/10, bo wiem, że lepszego, bardziej mocarnego filmu Marvela już raczej nie będzie. Żaden inny z dotychczasowych nie generuje nawet połowy tego co Endgame. Razem z Infinity War dla mnie jest to szczyt kina komiksowego tak przemyślany, tak zaskakujący, tak emocjonalny i tak zrobiony z miłością dla fanów, że jest to wydarzenie bez precedensu. No właśnie, nie wiem nawet czy Endgame istnieje jako samodzielny film. I czy jako taki jest w ogóle dobry? To jest zjawisko, fenomen, który dostarcza na takim poziomie, że widz, który w tym siedział 11 lat jest po prostu wniebowzięty. Można tylko pomarzyć, żeby takie coś udało się w Star Wars. Ale jak dla mnie bracia Russo to inna liga niż Abrams.
Przecież TLJ to było mistrzostwo emocji
Też mnie to zastanawia. Marvel jest super, bo są emocje, sens nieważny, fizyka nieważna, bo komiksowa konwencja, są emocje, są efekty specjalne, jest epicko. OK, kupuję to podejście.
W TLJ emocje nieważne, epickość nieważna, a baśniowa konwencja nie usprawiedliwia hipotetycznych problemów z teoretycznie niezgodnym ze sztuką militarną atakiem bombowców. Tego już nie kupuję.
Tak więc Ci odpowiem. W każdej kategorii są filmy bardzo udane i bardzo nieudane. Dla przeciwwagi Justice League i Suicide Squad to zakalace. Druga sprawa to to, że komiksowa konwencja jest bardzo umowna i dość mocno absurdalna, ale taka była konsekwentnie przez te 10 lat MCU; i jest w tym uniwersum sens, wierz mi, większy od ostatnich SW. TLJ kompletnie nie dostarczył tego co należało się światu SW, bo i też temat był bardzo trudny. Dodatkowo skręcił w komiksowość co już jest dla tego świata niedopuszczalne. Gdyby to SW było w konwencji Marvela to byłaby to porażka. Ale Marvel to Marvel. Ja sam musiałem się przez kilka lat nauczyć doceniać i oglądać te filmy. Dlatego jestem pod wrażeniem ostatnich dwóch bo tam to się udało spełnić, a nawet przewyższyć oczekiwania, czego mógłbym tylko życzyć nam, fanom SW; żebyśmy dostali Ep 9 na takim poziomie.
Zaryzykowałabym stwierdzenie, że nie czujesz klimatu SW - właśnie tego, że jest to klimat baśniowo-legendarny.
Dla mnie im bardziej charakter baśniowo-legendarny jest ukryty w SW tym lepiej. Owszem, są to fundamenty - wiadomo. Ale dla mnie SW to przede wszystkim space opera podszyta s-f, czyli galaktyczne cywilizacje, organizacje międzyplanetarne, wielka polityka, obce rasy, religie, misje zwiadowcze, bitwy kosmiczne, latanie myśliwcami, przestępcze podziemie, futurystyczna technologia itd. Lubię stawiać SW obok takich rzeczy jak Star Trek DS9, Babylon 5, Battlestar Galactica, Stargate, Diuna itd. Jak mi to skręci w jakieś bajkowe, komiksowe klimaty to tym gorzej dla SW.
SW od zawsze było baśnią/legendą (jest poskładane wg. schematu obecnego w mitach) i to leży u fundamentów tej opowieści.
S-F jest tu głównie dla dekoracji, i zawsze tak było, tyle że dawniej, jako dziecko tego nie zauważyłeś.
Ale po co w ogóle ta dyskusja? Co Ty chcesz mi udowodnić? Myślisz, że nie wiem na czym bazuje Star Wars? Usprawiedliwianie głupot, naiwności i absurdów tym, że jest to baśń/legenda do niczego nie prowadzi.
Ponieważ łykasz absurdy i jesteś zachwycony, bo w Marvelach jest komiksowa konwencja i emocje, i to jest najważniejsze.
Zdecyduj się - albo akceptujemy konwencję i cieszymy się jak dzieci, albo przyjmujemy do wiadomości wyłącznie filmy dokumentalne.
Możesz nie lubić bajek i legend, twoja sprawa, ale nie marudź, że TLJ trzyma się wcześniej ustalonej konwencji, która w OT była dobra, a teraz nagle nie jest. :>
Dobra, jeszcze dopowiem na przykładzie tak żebyś zrozumiał.
Czy nie pojmujesz, że mówimy w tym momencie o 3 konwencjach/poziomach: realistyczna(dokumenty)>Star Wars> Marvel.
Jak oglądam bitwę o Scarif to nie czuję żadnej baśniowej konwencji tylko klimat przyziemnego kina wojennego. I ma myć to w miarę wiarygodne jak na space operę z elementami s/f przystało. Natomiast Poe Dameron będący Supermanem w TLJ i cała ta akcja jest już przegięciem i naginaniem i tak już dosyć nagiętych zasad, którymi rządzi się świat SW. W ten sposób baśniowością można by wytłumaczyć największy absurd i naiwność. Zresztą nawet nie powiedziałem, że jest to największy minus TLJ więc co żeś się tak czepił?
BTW Bzdury gadasz, że TLJ trzyma się jakiejś wcześniej ustalonej konwencji OT. Raczej ją łamie przy wielu okzjach. Gdzie wcześniej w SW miałeś akcję z telefonem Poe do Huxa i to pomiatanie nim przez Snoke`a, albo śmieszkowanie z hełmu Kylo Rena w TFA. O ile w SW to jest cringe, tak w marvelu jest to cudowne I na tym polega różnica.
Tak, dokładnie. Inny jest standard dla SW, inny dla Marvela, jeszcze inny dla jakiegoś przyziemnego, ambitnego dramatu.
Był kosmiczny potwór żyjący w próżni, w żołądku którego dało się wylądować.
Były ewoki z włóczniami obalające imperialne machiny wojenne.
Był Chewbacca wpadający w pułapkę bo chciał zeżreć padlinę.
Był Jar Jar.
Był Darth Maul który przeżył przecięcie na pół.
Były teksty o piasku.
itd. itp.
Tyle że sentyment z dzieciństwa przyćmiewa ci tamte sceny. ;->
https://steamuserimages-a.akamaihd.net/ugc/807678125593374785/04C48E740AE74FC406A4A209042602077316B172/
Przykłady jakieś z pupy - niczego nie łamią, w końcu to sam George ustala konwencję. W Solo był potwór i nikt się go nie czepia, Maul w Sadze nie żyje (nawet jakby przeżył to przecież cyborgizacja nie jest niczym nowym). Try harder
Wymieniłeś właśnie gorsze momenty sagi. Jak dla mnie mogłoby ich w ogóle nie być. Ale jest też taki Rogue 1 czy Dark Forces, którego odpowiednikiem w nowym kanonie może być nowy serial o Cassianie. Jakoś nie czuję tu specjalnie baśniowo-legendarnego klimatu. Czuję za to klimat Star Wars.
Różnica polega na tym, że w nowych jest ich jakoś więcej (wyjątkiem są R1 i Solo)
Czy ja powiedziałem, że Marvel nie ma gorszych momentów? Mi np. do tej pory nie podchodzą Strażnicy Galaktyki, pierwsze Thory, czy dr Strange. Ale Zimowego Żołnieża, Civil War czy pierwszych Avengersów uwielbiam. W dwójce postać Ultrona już mi z kolei nie bardzo pasiła. Natomiast dwa ostatnie Avengers kupuję w całości.
Hihihi, bo ucieczka przez śmietnik, "podstęp" C3PO na DS "wezmę kolegę na serwis" czy Chewie duszący Lando nie były cringe`owe wg tych samych zasad
Że nie wspomnę o całości akcji z odmrażaniem Hana, wraz z ukryciem miecza w R2D2, nie wiadomo po kiego...
Mnie też wkurzają niektóre rzeczy w ST (Starkiller, areszt za parkowanie, BB-8 pokonujący strażników itp.), ale nie popadam z tego powodu w egzaltację.
Nie, nie były. Możesz w ten sposób wyśmiać całą sagę, ale różnica jest taka, że tamto się jakoś oglądało bez większego zażenowania. A plusów było tyle że o minusach nawet szkoda było dyskutować. Przy TLJ natomiast cringe, absurdy, trolling itp. weszły w nowy wymiar.
bartoszcze odpowiedz sobie na pytanie jak denna, zła, naiwna, naciągana czy cringowa musi być scena czy cały film, żebyś go w końcu skrytykował. Przy takim podejściu, śpiewającego pod prysznicem imperatora też byś na pewno obronił i porównał do czegoś z OT. Jeśli łykasz wszystko co ci zaserwują to tylko pogratulować gustu filmowego i dobrego smaku.
Przecież ukrycie miecza w ROTJ to pikuś w porównaniu z akcją w ROTS, gdzie R2 dodatkowo robi za Mary Sue
Stuntman Mike napisał:
Nie, nie były.
-----------------------
Aha. Super argument
A jeśli chodzi o moje poczucie smaku to w dalszym ciągu zbiera się z podłogi po tym co zaserwowano mi w ROTS, i jakoś nie mam problemów ani o tym mówić, ani szukać jasnych punktów i próbować obrony dla tego filmu.
>super argument
>gdzie R2 dodatkowo robi za Mary Sue
Wybierz jedno
Troll alert!!!11
"Tamto się oglądało bez większego zażenowania"...
E, nie? Jar Jar był bardziej żenujący niż cokolwiek przed nim i po nim. W "Marvelach" jest pełno żenujących scen z dodatkiem patosu w którym można ugrzęznąć i dowcipasków na poziomie odpowiednim dla 12-to latków, ale dla dorosłych już nie za bardzo.
Akurat TLJ jest dość umiarkowane pod tym względem.
Piszesz o "dobrym smaku" jakbyśmy gadali o jakimś wybitnym, artystycznym kinie. Zarówno SW jak i kino komiksowe to rozrywka dla mas, w dodatku robiona w dużej części pod dzieci. Przy czym o ile SW jeszcze jakoś się broni za pomocą Campbella, co dodaje im nieco głębi, to Marvele są z samej swej natury kwintesencją kiczu.
To się ogląda dla zabawy, a nie w celu wzbogacenia kulturowego.
Jak chcę dobrego smaku to idę do opery, albo galerii sztuki, a nie do kina na "Avengersów".
To nie argument tylko stwierdzenie. Argumenty masz później
Zeszliśmy z głównego tematu więc proponuję zakończyć dywagację o TLJ w tym wątku, bo to nawet nie ja o tym filmie wspomniałem.
Asfo, przez "tamto" mam na myśli OT, choć już nawet Ewoki to był slapstick, choć uroczy Nie wiem czy wiesz, ale niejaki Andywan własnie przygotowuje wersję revisited ROTJ gdzie takie "momenty" zamierza poprawić. I słusznie.
Dobry smak jest wszędzie. Nie o taki mi chodzi o którym piszesz. Wyobrażasz sobie, żeby w pierwszej scenie ANH jakiś oficer nabijał się z hełmu Vadera? Już by było po postaci. Ciekawe skąd potem fani mają problem z poważniejszym potraktowaniem Bena. O Huxie i jego wyczynach już nie wspomnę. Po prostu granica się przesuwa a fani nie są głupi. Nie zaakceptują "marvelizacji" Star Wars. Kosmiczne jaja to jednak co innego
I atak bombowców nie pasuje do baśni i legend. Podobnie brak paliwa. Podobnie Holdo. Koniki w sumie też.
Stuntman Mike napisał:
Ja sam musiałem się przez kilka lat nauczyć doceniać i oglądać te filmy
-----------------------
M8
nawet nie znasz oceanu mojego współczucia, uczyć (!) się (!) doceniać (!!!) MCU. Chyba najprostszy rodzaj rozrywki obok cyrku, a ty traciłeś czas na naukę
Czasami trzeba się nauczyć doceniać nawet najprostsze rzeczy. I spokojnie, ja nigdy nie traciłem czasu na naukę. Ona sama do mnie przychodziła. Przy odpowiednim podejściu. Polecam
Wystarczy, że zamienisz skrót TLJ na R1 i będzie się wszystko zgadzało
Nah. R1 było fajnym filmem. TLJ było emocjonalną bombą (i fajnym filmem, oczywiście).
W sumie racja. Nikt, kto był ofiarą wybuchu bomby, nie chce żeby to się powtórzyło
Dlatego nikt nie narzeka że Lucas nic nie nakręcił po ROTS
Tak jeszcze dopowiem. Owszem TLJ to było mistrzostwo emocji - skrajnych . Ale też mistrzostwo niesmaku, cringu i trollingu.
Taka to była bomba, że stała się ogniwem do wzniecenia trollo-ideolo w sieci. Sam film w annałach kinematografii nie ma się czym zapisać, tym bardziej w kategoriach poprawnego kina rozrywkowego, chyba że konkurowaniem z filmem Mela Brooksa, tyle że waga popkulturowa dzieła parodiowanego już dawno opadła, a Ruin nie umie w satyrę, dlatego nakręcił to "na poważnie".
A pieprzysz bez sensu i od dwóch lat z uporem maniaka i zaciętej płyty powtarzasz w kółko jedno i to samo. Wielki znawca kina mi się znalazł. Jesteś zwykłym trollem i burokiem, i jakby to ode mnie zależało już dawno dostałbyś takiego kopa i bana że byś trzy dni do tyłu chodził i kolędy śpiewał. Nawet w temacie o MCU i Endgame nic innego tylko, "Ruin, TLJ, Ruin, TLJ". Za starych dobrych czasów usenetu za uporczywy OFFTOP wylądował byś chamie w killfilu każdego normalnego użytkownika. Paszoł WON!
"Mam nadzieję że pewnego dnia disclaimer przewróci się na schodach i se głupi ryj rozwali "
Liczę raczej na to, że "znawca kina" znajdzie w końcu coś lepszego do roboty niż uporczywe udowadnianie swojej wyższości nad filmem dla 12-latków i jego podstarzałymi fanatykami. "Weź se życie". Bo go najwyraźniej nie masz.
Elo, ale proszę o nieusprawiedliwianie filmów gorszego sortu ich wyimaginowanym targetem. Kino jest dla wszystkich, jest ponad podziałami.
E tam, TLJ to zdecydowanie lepszy film niż Endgame.
TLJ 10/10 >>>>>>> Endgame 6/10
PS
Polecam obejrzeć Watchmen (2009) i potem możemy porozmawiać o szczytach filmów komiksowych (oczywiście tych z superbohaterami, bo komiksy to nie tylko faceci w pelerynkach rzecz jasna).
https://youtu.be/PVjA0y78_EQ
Jak chodzi o MCU, to zdecydowanie wolę Strażników Galaktyki czy Thor: Ragnarok.
Zimowy żołnierz po latach wywołuje już jedynie senność, choć kiedyś był potrzebny i podniósł trochę poziom disneyowskich marveli.
Z czystej chęci prowadzenia dyskusji nie powinno się przywoływać Watchmen w sporze o filmy superhero, bo okazuje się, że takowy gatunek po adaptacji Moore`a nie ma już nic nowego do zaoferowania, a głębokie przesłania "Bądź sobą" wypadają przy niej niczym avenczerstwa spowiedź licealisty.
Śmieszna rzecz, o tym że widziałam ten film w piątek przypominam sobie dopiero jak wlezę w internet i napotkam posty czy memy xD Wczoraj przypomniał mi o tym filmweb, jak szukałam czegoś do oglądania, dziś przypomniał mi latest i trwająca wymiana postów.
IW było poprawnie skonstruowane (jak tabelka w excelu, i tak samo emocjonujące). Endgame... no, tak trochę kompost posypany brylancikami i brokatem Ponieważ film mnie kompletnie nie zaangażował emocjonalnie (nie wiem czego to wynik, wypadkowej tego co być musi i tego że zawiedziona IW byłam mocno nieufna?) wszystkie dziury fabularne, logiczne i narracyjne wylazły jak kretowiska na wiosennym trawniku. Te fajne fragmenty początek spoilera świat 5 lat później, powrót Ant-mana...Nawiązania do Big Lebowski`ego, Bruce Banner, powrót do 2012, młody Douglas, wieczna Tilda Swinton, Cap z Mjolnirem, Scarlet Witch robiąca szał na polu bitwy, Pepper koniec spoilera były za krótkie i wyparte przez badziewne początek spoilera Thor jest gruby, hehe, Stark odwraca wstęgę Moebiusa i już możemy skakać po czasie, cały żałosny wątek Ronina, śmierć Wdowy - bo oczywiście, kogo wypychamy w kosmos? Tych co nie ruszyli dupy z powierzchni Ziemi! Powrót Chitauri, Cap Marvel jako deus ex machina i wytrych fabularny, no i antyklimatyczna walka z młodszym i sztampowym Thanosem. koniec spoilera A, sorry, mam jeden prywatny beef - początek spoilera to że cap wraca do Peggy. Tak wiem, mówiłam że pewnie dzięki podróżom w czasie będzie miał swoje zakończenie, ale dopiero teraz mnie to ubodło - Peggy Carter zaczęła życie bez Rogersa, miała wg serialu nowy związek. Ale ponieważ ważniejsze jest że Steve Rpgers musi mieć swoje szczęśliwe zakończenie, to walić życie - też uczuciowe - agentki Carter i pozostałych. koniec spoilera
Myślę że Evening dobrze streściła wszystkie zarzuty. Produkować się dalej na temat tego filmu nie ma sensu DC - czas na was.
Byłem wczoraj na maratonie. Infinity War mnie wymęczyło, ale Endgame nawet mi się podobało. Wszystko wyszło w miarę logicznie, no może poza Thanosem. I nie oszukujmy się - ta końcowa bitwa była kiczowata.
Thor był fajny, nawiązania i lekkie mieszanie w starych filmach też. To nie wszystkim się podoba, ale ja akurat lubię, gdy nawo coś się interpretuje.
Trochę mało Kapitan Marvel, ale chociaż ukatrupili większość postaci, których nie lubiłem, więc mam nadzieję, że teraz zacznie się w tych filmach nowa era.
Do Star Wars do nie ma startu, ale może być jako taka wieczorna rozrywka.
Co mi się w obu filmach zdecydowanie nie podoba?
Na pewno humor (Tony i noce sikanie, kto jest bardziej męski, Rocket i przemycanie oka, granat, który mógłby coś Star Lordowi urwać...)
Druga sprawa, tu będę oryginalny, to - że tak powiem - ziomkowanie. Chodzi o ogół, ale żeby było jaśniej:
tu witają się Rebelianci (ja - może bez bicia )
https://youtu.be/jggteC2c7b4?t=42
tu Avengersi (większość świata)
https://youtu.be/M0F7ztTCJp0?t=96
Na koniec jeszcze mały plusik dla MCU, by wygląda na to, że jako pierwsi mają geja na ekranie.
tymczasem na naszym ulubionym xD portalu NaEkranie:
Avengers: Koniec gry to perła w koronie MCU. Prawdziwa uczta na poziomie fabularnym i realizacyjnym, która przytłoczy swoim rozmachem, wyniesie nas w mentalną stratosferę i doprowadzi do łez. To jedyna w swoim rodzaju podróż, czasami tak piękna, że aż onieśmielająca.
Ocena 10/10 xDD
Myślałem, że kino wyparło już teatr telewizji na dobre, a tu jakieś "poziomy realizacyjne", bo napchano w to trochę sucharów i CGI.
#confused
Na IMDB 67% "10"
Na RT 97% pozytwnych ocen krytyków.
Na MC średnia ocen krytyków 78/100.
Gdyby to oczywiście kogoś obchodziło
A teraz pytanie:jaki najbardziej bezsensowny wątek SW zapozycza od Marvela? Bo że muszą zapozyczac to wiadomo
Byłem... 3/10, konieczny seans Kapitan Marvel na odtrutkę, a po za tym to: "A szkoda strzępić ryja 😂".
Qel Asim nie zawiódł. Po raz kolejny udowodnił, że jest największym bezguściem tego forum
Zgadzam się z Tobą. A ocenę obniżył o parę oczek pewnie dlatego, że jego ukochana Carol była na ekranie może z 5 minut. xD
Tu się mylisz, ocenę podwyższyłem tylko dlatego że Carol była aż 3 i pół minuty! Byłoby 3,5/10 gdyby nie spartolili jej fryzury...
Dobra fryzura, jak w komiksach. No ale trzeba lubić komiksy, hehe.
I dlatego fanserwis niszczy filmy...
Hmm... w sumie to mam odczucia wobec Endgame trochę takie jak przy pierwszym seansie R1.
Z tą różnicą że do MCU przywiązania nie czuję, dlatego mnie to nie rozwścieczyło
Fanserwisowa wydmuszka, rozciągnięta do granic możliwości i pusta w środku. Chociaż w odróżnieniu od Łotra i SW, to jednak zdecydowanie tu nie ma wątpliwości że jest to prawdziwe MCU... Szkoda tylko że niższego sortu...
Widzę to podobnie. Po dobrym kpt Marvel dostaliśmy jakieś odgrzewane kopytka...
Taaa... Zlepka sentymentalizmów i puszczania oczek do fanów, film kompletnie nie broni się jako samodzielny twór. To taki irytujący odcinek wspominkowy w serialu.
Deadpool w tym filmie ?
Raczej nie. Gdy Disney wykupił Foxa to już było chyba troszku za późno, żeby cokolwiek z X-Menów czy F4 wrzucić do filmu.
Jak można oglądać 3h film gdzie jednym z głównych bohaterów jest ten nudziarz Ameryka xD? Że już nie wspomnę o tych bezpłciowych Wdowach i tym drugim typie.
Co do Wdowy racja - prawdziwa skończyła się w pierwszej części Avengers. Potem były tylko jakie ciepłe kluchy.
Nie no tak teraz już bez prowokacji
Marvelem się nie jaram, aczkolwiek ostatnie filmy serio mi się podobały: Thory, Kapitan Marvel i przede wszystkim Strażnicy Galaktyki <3
Ale.............. Po obejrzeniu 1 Kapitana Ameryki zadaje sobie pytanie, dlaczego? :/ Dlaczego jest go tak dużo w Avengersach? Czy w następnych filmach o nim jest lepiej? On emanuje tym patriotyzmem, że aż mi było niedobrze. Jest do dla mnie jedna z najnudniejszych postaci ever.
A ponoć jest go sporo w Endgame, na którego pewnie poczekam jeszcze, żeby obejrzeć bo to mnie zniechęca.
Zgadzam się ze wszystkim od początku do końca No poza Kapitan Marvel bo nie widziałem.
Thor = Spidey > Tony Stark >>>>> Kapitan Ameryka
Stark był znośny w indywidualnych, w zbiorowych IMHO słabiej.
Cap w swoim pierwszym filmie jest nudny, w kolejnych jest lepiej. W Avkach robi trochę za wodza, więc go sporo, ale nie mam wrażenia żeby raził.
No i ma kijowy kostium
Mój kolega, który jest olbrzymim fanem tego uniwersum nakręca mnie na Amerykę bo mówi, że następne filmy o nim są jedne z najlepszych, a Winter Solider jest genialny. No, ale tak ciężko mi to uwierzyć po tej jedynce... jestem mega zrażony :/ Bo on wszystko propsuje z tego świata. (oprócz Pani Marvel, nie rozumiem dlaczego)
Twój kolega ma niewątpliwie rację. Winter Soldier i Civil War to jedne z najlepszych filmów MCU. W Avengersach z kolei Cap też bryluje i jest na pierwszym planie. No a w Endgame jego postać chyba wypada najlepiej ze wszystkich. Także uważaj, bo po tych seansach Cap może się stać Twoim ulubieńcem
To jest ta scena czy jej nie ma? Jedni mówią, że jest, drudzy że nie ma. Dziś mam seans o 16 i chciałbym wiedzieć, żeby nie siedzieć bez potrzeby.
Nie ma.
Ja tylko przypomnę, że przy pierwszych Avengersach scena z shoarmą została dokręcona i dodana już po premierze. I o ile nie spodziewam się, żeby teraz tak zrobili, to nie jestem w stanie tego wykluczyć.
Także o ile biedy byłem na Endgame w środę i nie było żadnej sceny w trakcie czy po napisach, tak dziś idę ponownie i będę siedział do końca, tak na wszelki wypadek
Jako, że nie jestem zawodowym recenzentem, ani też nie chce tu uchodzić za pieprzonego opiniotwórce to powiem krótko:
Ten film, owszem nie przypadnie każdemu do gustu, ale dla kogoś kto śledzi to Uniwersum od samego początku... miodzio. Nic tutaj nie było za długie i wszystko było potrzebne, jak dla mnie idealne zwieńczenie tych 10 lat.
Dlaczego nie dałem 10/10. No cóż, brzuch Thora był zrobiony po prostu - nędznie, tak na szybko, tak jakby twórcy o tym zapomnieli i robili to tydzień przed premierą.
Był też moment gdzie znowu twórcy nie poradzili sobie z głową w zbroi, tym razem był to Rhodey.
SPOILER x10000000000000...
Downey jr. bierze taką gaże, że prędzej czy później musiało to nastąpić.
Podejrzewam, że w kolejnych fazach to córka Tonego zajmie jego miejsce.
Black Widow - No tu troszkę się zdziwiłem, bo przecież jej solowy film jest już (chyba) potwierdzony. Czyżby znowu dostaniemy powrót w czasie i dostaniemy genezę tej postaci? W takim przypadku pytanie brzmi - Po co?
No i Cap. - Od 2012, żeby zobaczyć go jak walczy Mjolnirem, bo nawet gdzieś tam wyczytałem, że w komiksach coś takiego miało miejsce. Niby nie umarł, ale przekazanie tarczy Falconowi mówi samo za siebie.
I przyszłość MCU.
W dupie z Eternals czy z Kapitan Marvel,
ja już nie mogę się doczekać Guardians of the Galaxy vol.3
Thor + GotG + powrót Gunna = https://www.youtube.com/watch?v=FD4PxkezaO4
Film nudnawy, odgrzewany, nic ciekawego nie wniósł. Poprzednia część była super - widowiskowa, z ciekawie zarysowanym maltuzjańskim złoczyńcą i brakiem happy endu. Tutaj łohoho podróże w czasie takie kreatywne że 2003 rok dzwoni po swój film. Ok, nie każdy film musi być kreatywny, ale jednak po filmie wieńczącym dekadę oczekiwałbym więcej niż trzygodzinne młócenie wymęczonego w kinie motywu w oklepany sposób. Generalnie - jeśli film nie daje czegoś ciekawego to chcę się po prostu dobrze bawić, Av3 dało i interesujące rzeczy i dobrą zabawę, Av4 nie dało mi niczego z tych. Nudziłem się, na plus tylko humor bo głupkowaty.
Widzę że mamy powtórkę z IW - recenzje z pierwszych dwóch dni hurraoptymistyczne, te z kolejnych już mniej. Teraz na Twitterze też mi zaczynają wyskakiwać recenzje zbliżone do Twojej. A już myślałem że Endgame to jakieś cudo kinematografii
Ale ocenię jak sam zobaczę. Pewnie znowu Endgame będzie świetny pod kątem samych postaci, ich rozwoju, relacji, ale fabularnie bez szału i trochę chaos. No ale mimo wszystko jestem w miarę pozytywnie nastawiony.
Z całym szacunkiem ale kolega Karaś gada zupełnie od rzeczy. Film ze względu na swoją wagę i rangę jest niewątpliwie najbardziej emocjonującym widowiskiem MCU ze wszystkich. Także "nudnawy" to jest ostatnia rzecz o którą można go posądzić. Po drugie owszem wnosi coś bardzo ciekawego, mianowicie motyw z podróżą w czasie, który był tutaj jedynym rozwiązaniem i dodatkowo pozwolił na bardzo przyjemny fanservice. Jeśli chodzi o widowiskowość to 3 akt zjada wszystko co wyszło do tej pory w MCU. Wracając do podróży w czasie jest to bardzo kreatywne rozwiązanie, takiego podejścia nie było chyba dotychczas w filmach, albo było w zdecydowanej mniejszości. Jest więc to bardzo nowatorskie. Gdyby tego nie było to film byłby kalką IW, znowu zebranie się do kupy i bitwa. To co zrobili było genialnym posunięciem. Dzięki temu film jest inny od swojego poprzednika. Jeśli chodzi o dobrą zabawę to znowu, postaci i ich wątki są tak zaskakujące i tak czasami zabawne, że tylko klaskać z radości.
Mossar, nie nastawiaj się na cudo kinematografii. Ten film się odbiera jako coś zupełnie innego. Jako wielki finał i pożegnanie z pewnym etapem w kinie i w popkulturze. I owszem, relacje między postaciami są świetne, choć przy takiej ilości to nie dogodzi się wszystkim, którzy by chcieli widzieć swoją ulubioną postać np więcej niż inną. Ja tam jestem w pełni usatysfakcjonowany. A fabuła jest bardzo przemyślana, każdy akt jest inny i każdy podbija emocjonalnie stawkę im bliżej końca. Ja nie wyobrażam sobie żeby można było to zrobić lepiej. Ale niech mądrale które tak twierdzą dadzą lepszą propozycję zwieńczenia tej sagi. Bardzo jestem ciekawy.
Stuntman Mike napisał:
Z całym szacunkiem ale kolega Karaś gada zupełnie od rzeczy. Film ze względu na swoją wagę i rangę jest niewątpliwie najbardziej emocjonującym widowiskiem MCU ze wszystkich.
Z całym szacunkiem ale ryknąłem śmiechem na argument Endgame Wielkim Filmem Jest. Połączony z non sequiturem roku (emocjonujący ze względu na rangę, WTF)
Także "nudnawy" to jest ostatnia rzecz o którą można go posądzić.
Jak można posądzać o bycie nudnawym film który kogoś znudził ?!?!?
Po drugie owszem wnosi coś bardzo ciekawego, mianowicie motyw z podróżą w czasie
Mam notkę o filmach o podróżach w czasie. Nie linkuję bo muszę zmienić adres
Ale motyw zabawy czasem to był już w Strange`u, w Kapitan Marvel (i poniekąd w Ant-manie), więc nowość taka drugiej świeżości.
Dzięki temu film jest inny od swojego poprzednika. Jeśli chodzi o dobrą zabawę to znowu, postaci i ich wątki są tak zaskakujące i tak czasami zabawne, że tylko klaskać z radości.
No a jak się ktoś nie bawi dobrze to znaczy że musi gadać od rzeczy. Zastosujmy to do TLJ*...
*nie przeszkadza mi że komuś się TLJ nie podobał, bawi mnie jedynie stosowanie podwójnych standardów
bartoszcze jak zwykle musi się wcinać gdzie tylko można żeby pokazać jaki to on jest mądry a wszyscy inni tacy nielogiczni i głupiutcy.
Człowieku, jesteś żałosny. Wyciągasz pojedyncze zdanka, nie rozumiejąc w ogóle głębszego kontekstu i się czepiasz tylko i wyłącznie żeby się dowartościować. W takim razie Ci rozszerzę, skoro masz takie wąskie horyzonty.
Endgame jest największym przedsięwzięciem filmowym MCU. I powtórzę ze WZGLĘDY NA SWOJĄ WAGĘ I RANGĘ dla fanów MCU jest z tego powodu najbardziej emocjonującym ze wszystkich filmów tej serii. Chyba, że ktoś nie jest fanem i wogóle nie czuje MCU to ten film po nim spłynie. I nie chodzi tu o wielki film pod względem sztuki filmowej. Jak tego nie jesteś w stanie zrozumieć to jesteś upośledzony.
Jeśli ktoś nie rozumie czym miał być ten film to pewnie będzie znudzony. Np moja mama czy babcia. Ale myśiałem, że mówimy to w gronie ludzie dla których MCU coś znaczy.
Nowością absolutną motyw podróży w czasie nie jest, ale przynajmniej nie jest to rozwiązanie standardowe i na taką skalę tego typu akcji jeszcze nie uświadczyliśmy w MCU. A czy Ty w ogóle widziałeś film, że w ogóle wchodzisz ze mną w polemikę?
Gadanie od rzeczy tyczyło się a) widowiskowości filmu, b) ładunku emocjonalnego, c)"oklepanego motywy podróży w czasie". Jak kolega Karaś nie bawił się przy scenach z Thorem albo Capem to coś nie tak z jego poczuciem humoru raczej. Nie wszystkich przecież musi to bawić, ale zakładam, że to poczucie jakieś tam jest.
Widzę, że ciągle przeżywasz swoje TLJ. Jakbyś jeszcze nie zauważył do filmów Marvela i filmów Star Wars stosuje się zupełnie inne standardy, nawet do porównania tych dwóch konkretnych filmów.
Tak więc zajmij się czymś pożyteczniejszym, oprócz wpierdzielania się do każdej możliwej wypowiedzi na tym forum, bo jeszcze nigdy nie przeczytałem od ciebie czegoś wartościowego i merytorycznego. O Endgame nie powiedziałeś jeszcze nic, bo prawdopodobnie go nie widziałeś ale zabłysnąć swoim "intelektem" jak zwykle nie mogłeś sobie odpuścić.
Stuntman Mike napisał:
ze WZGLĘDY NA SWOJĄ WAGĘ I RANGĘ dla fanów MCU jest z tego powodu najbardziej emocjonującym ze wszystkich filmów tej serii. Chyba, że ktoś nie jest fanem i wogóle nie czuje MCU to ten film po nim spłynie.
Gratulujemy, wygrał Pan mikser z autorewersem! (i przy okazji dowiedział się że na świecie istnieją ludzie którzy nie są fanami MCU; w następnej kolejności szokujące odkrycie, że początek spoilera jest ich większość koniec spoilera)
I tak na marginesie - z uwagi na Rangę i Cośtam to film może być emocjonujący przed seansem. W trakcie decyduje tylko to co na ekranie.
I nie chodzi tu o wielki film pod względem sztuki filmowej.
Czyli można uważać, że to nie jest Wielki Film i jednak nie mówi się od rzeczy? Patrz, jak się szybko uczysz!
myśiałem, że mówimy to w gronie ludzie dla których MCU coś znaczy.
Uwaga: jesteśmy na forum Bastionu Polskich Fanów Star Wars. Nie Star Treka, nie Kaczora Donalda, nie MCU. Cieszę się, że mogłem pomóc!
Jak kolega Karaś nie bawił się przy scenach z Thorem albo Capem to coś nie tak z jego poczuciem humoru raczej.
Wnioski o Twoim rozumieniu mogły być przedwczesne... Najwyraźniej jak Karaś napisał że na plus tylko humor, to ma to być równoznaczne z zachwytem dla całego filmu? Ups...
Tak więc zajmij się czymś pożyteczniejszym
Punktowanie hipokryzji nadęciaków uważam za bardzo pożyteczne
Czy zamiast tupania że wszystkim ma się Endgame podobać, nie mógłbyś się zająć czymś pożytecznym, np. nabijaniem przychodów Disneyowi?
szkoda, że nie dałeś emotków przy każdym zdaniu. Tylko cztery rozbawienia własnymi żartami. Ehh. Jak na ciebie to zdecydowanie za mało. Za mało podkreślasz jaki jesteś błyskotliwy.
I znowu nie napisał nic o Endgame. Prawdziwy "intelekt"
Jakbyś choć odrobinkę się wysilił, żeby pojąć całościowy sens moich wypowiedzi, zamiast ciągle cytować pojedyncze zdania to byś już dawno zrozumiał przynajmniej kilka rzeczy:
1) Jeśli wyciągnąłeś wniosek, że Endgame ma się podobać wszystkim to jesteś kretynem. Jesteś?
2) Nie widziałem, że na Bastionie są fanatycy tylko STAR WARS. Myślałem, że TAKŻE szeroko pojętej popkultury i filmu. Eh, już teraz widzę, że najwidoczniej się myliłem.
3) "film może być emocjonujący PRZED seansem. W trakcie decyduje tylko to co na ekranie" Normalnie Nobel z literatury i z filozofii by się przydał.
Tak irytującego, upierdliwego i nadętego bufona jak Ty to ze świecą szukać.
Stuntman Mike napisał:
szkoda, że nie dałeś emotków przy każdym zdaniu.
Przepraszam !!!11!!
I znowu nie napisał nic o Endgame.
Gdyż, niespodzianka, piszę o Twojej pełnej hipokryzji reakcji na to że komuś śmiało się nie podobać Endgame [wstaw emotki według uznania]
1) Jeśli wyciągnąłeś wniosek, że Endgame ma się podobać wszystkim
Napisałeś że skoro Karasiowi się nie podobało to znaczy że pisze od rzeczy. Logicznie wynika tego że do rzeczy jest tylko jak się komuś podoba, ergo ma się podobać wszystkim, cbdu.
Nie widziałem, że na Bastionie są fanatycy tylko STAR WARS.
Jeżeli - cytuję - odwoływałeś się do " dla których MCU coś znaczy", to oczywistym błędem logicznym było założenie, że dla każdego fana SW MCU coś znaczy (a takie założenie przyjąłeś próbując glanować Karasia za to że "jako fan MCU...").
"film może być emocjonujący PRZED seansem. W trakcie decyduje tylko to co na ekranie" Normalnie Nobel z literatury i z filozofii by się przydał.
Cieszę się że mogłem Cię czegoś nauczyć!
Spróbuję go zastąpić, ale mało mi za to płacą, więc ostrzegam.
Nie łapiesz sarkazmu, to pokazuje twój poziom.
Sam jesteś hipokrytą, nie widziałeś filmu a się wypowiadasz.
Przekręcasz moje (jego) zdania. Nigdzie nie napisałem czegoś takiego.
A powinno, bo MCU>>>SW
A więc jednak coś potrafisz?
Dałbym Ci podwyżkę z budżetu promocyjnego MCU [mnóstwo innych emotek]
Karaś ma rację że poprzednia część była zdecydowanie lepsza.
Endgame zaczyna się bardzo dobrze - pomyślałem sobie:
Mają jaja, wszyscy spodziewali się nap$#@dalanki, a tu taka kameralna historia na spokojnie,
nostalgia,
nostalgia,
nostalgia...
fajnie, ale... mija 30 minut, mija 60 minut, zerkam nerwowo na zegarek,
mija 90 minut, mija 120 minut i po ponad dwóch godzinach oczekiwania mamy "epicką" potyczkę, taką mniejszą wersję tej z Wakandy na bardzo ograniczonym terenie, gdzie w zasadzie jakiś krewki generał US Army mógłby posłać tam od niechcenia pocisk Tomahawk i wszyscy by wyparowali - to w kwestii epickości.
Aha, ta potyczka trwa niecałe 30 minut, potem mamy znowu nostalgię, patos itd.
Generalnie ziew, Finster Vater będzie zadowolony, idealny film do samolotu, jak się kimnie i połowę prześpi to zupełnie nic nie straci.
Podróże w czasie były fajne, to co mi się podobało w Terminator: Genisys tutaj też działa,
https://youtu.be/zYLUr7zNd7o?t=28
zdecydowanie na plus, podobnie zresztą jak konwersja 3D również spoko i w tym elemencie Endgame jest lepszy od TLJ niestety
że jak będę oglądał w TV o 20*, to z uwzględnieniem reklam zasnę zanim dojdzie do tej epickiej potyczki...
*w okolicach roku 2021
widzę, że na tym forum z niektórymi na pewnym poziomie podyskutować się nie da. Zerkanie na zegarek to prędzej przy Solo kolego. Zapomniałeś chyba wspomnieć o części heist w tym filmie, która była chyba najciekawsza, a z pewnością najzabawniejsza. No ale przecież heist z Solo to jest wyznacznik. Rozumiem.
Jeśli nie widzisz epickości tej bitwy to za przeproszeniem jesteś ślepy. Bitwy z poprzednich części to popierdółki. "Idealny film do samolotu" - czasami lepiej nic nie napisać niż coś napisać.
Naprawdę paradoksalne jest to, że ja nawet nie jestem fanem Marvela a film mi tak spodobał. Bo jak tu nie mieć ciar kiedy Cap mówi "Avengers assemble" i gra TA muzyka i zaczyna się bitwa. Miłośnicy nie tylko MCU ale kina ogólnie to docenią - oklaskami na sali. Ale tutaj niektórych fanatyków Star Wars stać tylko na żałosne komentarze.
Finster Vater pisze że jednak ten film dobry do samolotu nie jest - mój błąd.
Co do epickości to jednak każdy inaczej odczuwa - rozumiem że epickość tej bitwy polega na tym że bohaterów znanych z innych solowych filmów widzimy razem w jednym filmie i wszyscy biorą udział w walce, OK. Epicka bójka na pięści, wielka draka w chińskiej dzielnicy, taka... zadyma w Central Parku.
WOW
Dla mnie epicki to był zwiastun "Godzilla: King of the Monsters" przed seansem Endgame:
https://youtu.be/QFxN2oDKk0E?t=116
Godzilla zjada avengersów na śniadanie.
Tylko powiem, że właśnie nie idealny do samolotu, bo jak się wyspie w samolocie to potem nie śpię po przylocie i zaburza mi się cały rytm i do d... z takimi filmami (ostatnio tak mialem na B vs. S, porażka) - szczególnie ważne przy lotach z EU tutaj.
Ogólnie bawiłem się nieźle, było sporo świetnych smaczków. Z drugiej strony film zdecydowanie za długi, miejscami niemal nudny. A podróże w czasie wciąż są przez nas nierozkminione do końca. Dużo gorzej niż w drugim Powrocie do przyszłości. Avengersi pierwsi wciąż najlepsi, i gdyby nie nawiązania do poprzednich filmów Endgame dostałby sporo mniej.
(6+-2)/10 na tę chwilę.
laurka dla całego MCU i ponad dziesięcioletniego dorobku. Film zawiera w sobie przede wszystkim mnóstwo serca i miłości od twórców dla postaci, i dla fanów. Myślę, że to ostatnie, w szczególności, jest tym czego brakowało przy epizodach 7 i 8.
Trochę taniego fan servicu tez było, ale przy filmie podsumowującym 20 filmową serię.. można wybaczyć
Thor w Endgame to serce i miłość od twórców dla postaci i dla fanów? To ja już chyba wolę tego out-of-character Luke`a z sequeli;p
Ale wizualnie przypominał Erica Mastersona, więc tak - to kolejny smaczek dla fanów. xD
Nie mam problemu z jego wyglądem, ogólną wy***ką po załamce czy nawet zabawnych nawiązaniach do Lebowskiego. Twórcy jednak sporo przegięli by dopasować go do "nowej ekipy"...
Z czym konkretnie przegięli?
Ot, choćby przekonanie do powrotu za browara, gadka o kablówce (wypisz wymaluj Starlord i jego walkman) i ogólne zachowanie śmieszkującego, tchórzliwego grubasa. No ale Thor z poprzednich filmów nie pasowałby tak dobrze do "świetnej" ekipy z GotG
Thor u Waititi nabrał poczucia humoru. Nie dziwię się, że został przeniesiony do Endgame, bowiem ten właśnie Thor okazał się sukcesem. I nie sądzisz chyba, że naprawdę przekonał go ten browar
Alex napisał:
[...] Nie dziwię się, że został przeniesiony do Endgame, bowiem ten właśnie Thor okazał się sukcesem.[...]
-----------------------
Czyli nie ważne że taki Thor ani trochę nie pasuje do tego z IW (które było po Ragnaroku i w którym może i Thor nabrał poczucia humoru, ale bez przesady) ważne że taki lepiej się sprzedaje? Można i tak;p
Nie no, generalnie w IW był ten sam Thor, z tym, że wówczas jeszcze "w formie". Nie wiem gdzie widzisz tę wielką różnicę między Thorami w tych trzech filmach. Może poza fragmentem w Asgardzie, co wynikało z załamania, nigdzie nie zachowywał się jak tchórzliwy grubas. Śmieszkujący, owszem, tak samo jak u Waititiego.
Thora z IW i wcześniejszych filmów mieliśmy tylko przez pierwsze kilka minut filmu (i to w załamce). Ten fragment to właściwie tylko wstęp do Endgame...
Potem Boga Piorunów widzimy jeszcze 4 razy:
1. W Nowym Asgardzie, gdzie okazało się że w przeciwieństwie do tego co twierdził w IW nie stracił wszystkiego, są tam jego przyjaciele m.in. Walkiria, on jednak olewa poddanych i skupia się na konsoli, piwku i kablówce.
2. W Asgardzie z przeszłości - skuszony browarem dołącza do Avengesrów i wyrusza na misję mogącą naprawić wszystko o co się obwinia... w trakcie misji ważniejszy wydaje się dla niego skok do piwniczki Odyna po alkohol niż ratowanie świata.
3. Ostateczna rozróba z Thanosem - tutaj akurat nie robi nic out-of-character, bo i nie ma na to czasu, to jedna wielka rozróba
4. Epilog z GotG - chyba nie trzeba komentować;p
3/4 Thor nie jest Thorem, a kimś kto ma się dobrze wpasować do nadchodzących GotG 3, może większości to pasuje, bo jak wspomniałeś dobrze się to sprzedaje, ale dla mnie to #notmyThor ;p
1. Stracił brata, ojca, matkę, całą paczkę przyjaciół z Asgardu, Heimdala i porównując wielkość Nowego Asgardu do Asgardu, jakieś 80-90% swojego ludu. Potem poniósł porażkę, gdyż nie zdążył zabić Thanosa, przez co w efekcie zniknęło pół wszechświata. Myślę, że nie jest to nierealistyczne, że się kompletnie poddał. A mimo to założył nowy dom dla Asgardczyków i tak całkiem bez przywództwa ich nie zostawił - wciąż była Walkiria, którą Thor dobrze znał i jej ufał. Stąd też sam uznał, że idealnie nada się na Królową
2. Browar był żartem. Dobrze było widać, że już bez wzmianki o piwku chciał się zgodzić. W trakcie misji znowu zaczyna wątpić w siebie i swoje siły, ale spotkanie z matką, z osobą która znała go najlepiej, nakierowało go na właściwą ścieżkę. Mógł pogodzić się z samym sobą, z przeszłością, żegnając się z matką ostatni raz.
3. Powiem więcej, z charakteru powrócił stary, dobry Thor - pewny siebie Bóg Piorunów. Z tym, że wciąż trochę bez formy
4. Dokładnie, wszystko wypadło w tej scenie dobrze, więc i po co
Różnica między Thorem z Thor i T:TDW, a tym z późniejszych filmów jest większy dystans i poczucie humoru. Również troszkę mniej arogancji i naiwności, co wynika z rozwoju postaci.
Jak by to powiedział Deadpool: pieprzyć Deadpoola. Po pierwszę poróże w czasie juz były...
No tak więc ...hmmm 3/10
Rogers prowadzi spotkania anonimowych gejów.
Danvers prowadzi babski batalion do walki.
Jest jeszcze na Kapitan "Black" Ameryka.
Najlepsze w tym wszyskim jest to że połowę życia we wszechświecie ratuje kto?
Myszka Miki czyli Disney.
Beka na maxa
https://bios.net.pl/files/media/gkyk0h74ny/szczur-d.jpg
Mogło być lepiej ale tragicznie też nie jest, jedno pytanie co z Lokim???
Nie żyje, tą ucieczką zajął się Steve gdy wszystko odnosił na miejsce
Będzie serial i być może wykorzystają ten podział linii czasowych.
-https://www.filmweb.pl/news/Box+Office+USA%3A+%22Avengers%3A+Koniec+gry%22+wymazuje+rekordy+otwarcia-132848
W pierwszy weekend worldwide zarobił prawie tyle co The Last Jedi w ogóle
Nawet można się pochwalić, że w Chinach w weekend otwarcia zarobił więcej niż cała ST w ogóle, tyle że to #nikogo
Z kolei w USA to jest tylko 130 MLN więcej od TLJ i jakies 100 mln od TFA. #nikogo
No i? Już IW przebiło SW w weekend otwarcia, więc #nikogo poza księgowymi Di$neya
Może jak powtórzysz to jeszcze kilka razy, to nawet uwierzysz
Że przebiło? Wierzę w fakty
A o tym że SW słabo żre w Azji i Ameryce Płd to pisałem wielokrotnie Ale kij, ważne że Endgame zarobiło w Indiach w pierwszy weekend więcej nż TFA w ogóle
Widzę dalej żwawo brniesz, no ale przecież #nikogo
Widzę że z faktami Ci nie po drodze, ale to też #nikogo
Chiny czy nie, nie ma co dyskutować z faktem, że MCU jest w tej chwili silniejszą marką w kinie niż SW. E9 może tylko pomarzyć o takich wynikach jak Endgame. SW będzie w kinach mniej, MCU dalej będzie seryjnie wypuszczać kolejne produkcje i jak do tego wszystkiego dojdą X-Men+Wolverine to znowu rekordy mogą zostać pobite. No i spoko, mieli dobry pomysł i plan na biznes, którego się trzymali mimo słabego startu, teraz zbierają zasłużone żniwo. Grono obrażonych na kasację EU oraz nowe filmy SW będzie przez najbliższy czas wypisywać na B jak to MCU gniecie nowe SW, lepiej zarabia, bardziej szanuje fanów, ma zaje**sty plan na siebie w przeciwieństwie do SW itd. Relaksik
Nie do końca. Silniejszą marką niż SW stali się Avengers (ale też z racji kończenia serii), inne filmy MCU im mie dorównują siłą oddziaływania.
Natomiast jeśli patrzymy przez pryzmat globalnych wyników, to gazyliony zbiera ostatnio np. seria Fast&Furious
Poza tym Star Wars nie nadaje się do masowej produkcji kinowej. Już na etapie Rogue One słyszałem głosy "Co? Przecież dopiero co było Przebudzenie Mocy, a teraz wyskakują z czymś nowym? Chcą wydoić tą markę i tyle". I to były słowa ludzi którym zupełnie nie przeszkadza kilka filmów MCU rocznie.
Nie wiem z czego to wynika, ale tak jest i chyba trzeba się nastawić że SW w kinach będzie rzadziej, natomiast content będzie pojawiał się w książkach, komiksach, może w końcu grach jak si÷ ogarną. No i zobaczymy jak seriale wypalą. Teraz ktoś pewnie powie "po co nam książki jak Disney nie pozwala na nic ciekawego tylko nudne historie pomiędzy ROTS i ANH." No właśnie nie do końca, ostatnio mamy w książkach i komiksach trochę więcej odwagi, a nadchodzi Project Luminous który chyba będzie czymś dużo większym.
Co do Avengers - pomysł był idealnie skrojony na globalny sukces. Skoro nawet tutaj wielu z nas obejrzało większość MCU i idzie na seans IW czy Endgame w pierwszych dniach. MCU ma tą przewagę że jakimś magicznym sposobem to co w SW wydaje się dziurami logicznymi, fanserwisem w MCU jakoś nie boli. Mimo że działa na dokładnie takich samych zasadach. Ale aktualnie takie IW czy Endgame ma tak silną bazę w postaci poprzednich filmów, że niewiele było trzeba żeby tw filmy wyszły.
Jak słyszę, że SW się nie nadaje do "masowej produkcji kinowej", to mi sie AR-15 sam przeładowuje...
Prawda jest inna - Disney niestety nie szanuje marki którą kupił, bo jest to jedna z wielu w jego stajni i jak nie ta, to inna. Oczywiście swoje zrobiły też głupie wypowiedzi szefostwa antagonizujace fanów, bo w MCU nikt nie mówił że potrzeba "wincyj kobiet" czy "tesseract jest kobietą", ani nie ma tam kompletnego idiotyzmu, że następne filmy będą dopiero wtedy, jak wychowamy sobie w Marvel-Studio kobiety-reżyserów. I co z tego że same filmy były fajne lub bardzo fajne (kto śledzi forum to wie, że bardzo mi się podobały), jak po takich wypowiedziach masa ludkow powiedziała "p...le, nie oglądam". Dodajmy do tego fatalną promocję, zawirowania budżetowe, balagan organizacyjny i mamy przepis na (niepiekną) katastrofę.
Zawieszenie kręcenia filmów "do nigdy" to początek końca. Seriale to krok w kierunku strtrekizacji. Książki, komiksy fajnie, tylko to po stronie przychodów dziesieciocentowki przy banknotach z franklinem od MCU.
Jedyna nadzieją, że coś się stanie nie tak z parkiem rozrywki, i żeby zapewnić przewidywane przychody i nagonic tam masowego widza rada nadzorcza użyje żelaznej miotły, pogoni caly zarząd i Lucasfilm zacznie robić minimum twa filmy rocznie przy duzej promocji, żeby wyjść na swoje i uciec do przodu.
Ostatnio po premierze Endgame zastanawiałem się nad tym, i chyba już wiem gdzie Disney popełnił błąd ze SW...
Wszystko przez tak prozaiczną rzecz jak zła kolejność.
MCU przyjęło się dlatego, że po pierwszym Iron-Manie mieliśmy scenkę z Nickiem Fury, potem Tony Stark pojawił się w Hulku, następnie Natasha w drugim Iron-Manie, Coulson w Thorze, Howard Stark w Kapitanie itp. itd. filmy były powiązane ze sobą postaciami i szły w jakimś określonym kierunku "do przodu".
A jak mamy w SW Disneya?
Po TFA dostajemy Rogue One który dzieje się 30 lat wcześniej, praktycznie nikt nie jest w żaden znaczący sposób powiązany z postaciami czy wydarzeniami z TFA, w dodatku na końcu wszyscy bohaterowie giną. W kolejnym filmie który dzieje się praktycznie od razu po TFA dostajemy nie wiadomo skąd takie nowe postacie jak Tallie Lintra, Paige Tico czy Holdo, wszystkie te postacie giną w tym samym filmie w którym ich poznaliśmy. Następny film to znowu cofnięcie się w przeszłość, tym razem o 40 lat. Główny bohater niby jest ojcem Kylo, ale przygoda którą przeżywa ani trochę nie wpływa na TFA czy TLJ, bo te kostki i ich "znaczenie" to "Panie, idź Pan w c**j";p
Podsumowując, SW Disneya w przeciwieństwie do MCU nie dało przeciętnemu widzowi szansy zaangażowania się w uniwersum i w bohaterów. Jasne, nam, długoletnim fanom którzy ubóstwiają przede wszystkim OT podobały się spin-offy dziejące się w tym okresie, ale na samej nostalgii starych fanów jak się okazuje daleko zajechać nie można... W mojej ocenie ta tendencja spadkowa filmów SW wynika przede wszystkim z tego... Ktoś powie że przecież 6 Epizodów SW istnieje i każdy może się z nimi zapoznać, niestety dla przeciętnego współczesnego widza nie są to filmy zbyt atrakcyjne... nawet uznane za klasykę kina OT, które dla na dzisiejsze standardy często są oceniane jako zbyt wolne i nudne...
Podejrzewam że gdyby Disney po TFA (które w Chinach powinno mieć premierę bez nr Epizodu) skupił się na spin-offach np. o pilotach Ruchu Oporu i Rycerzach Ren to wyglądałoby to odrobinę inaczej.
Wydaje mi się że Disney doszedł do podobnych wniosków, i to stąd decyzja że po TROS robimy przerwę od Epizodów i ogólnie filmów kinowych, by potem mogli zacząć jeszcze raz z filmami Riana czy gamethrone`owej dwójki.
A, to pewnie też Bo przed TFA ktoś bierze sobie trylogię pana W. Czyta i potem ogląda filmy - I co dostaje w tych filmach z tej trylogii - pilota drugiego planu? No przepraszam. A gdzie pani admirał?
Albo weźmie "Utracone Gwiazdy" - w podtytule ma "Journey to TFA" - i potem szuka związków z książką w filmie. I okazuje się że jedynym związkiem jest ten rozpieprzony ISD na powierzchni Jakku... No i i to są jakieś jaja...
W międzyczasie dostajemy od Disneya serial "Rebels" którego związek z nową trylogią też jest... żaden. Ot tak po prostu żaden. Dostaliśmy ochłapy z tego w RO i to było fajne (i wynik finansowy RO też był fajny, prawda Disney?).
Teraz mamy Resistance i niedługo premierę ep. IX - miejmy nadzieję że ktoś się w "D" ogarnie i jakoś to przynajmniej minimalnie powiąże, a nie że jedni sobie, a inni sobie.
Podejrzewam że gdyby Disney po TFA (które w Chinach powinno mieć premierę bez nr Epizodu) skupił się na spin-offach np. o pilotach Ruchu Oporu i Rycerzach Ren to wyglądałoby to odrobinę inaczej.
Tak, tylko nie "zamiast" ale dodatkowo. MCU to kilka filmów rocznie, co im szkodzi oprócz filmów dla starych fanów wydawać filmy rozwijające nowe uniwersum żeby iść za ciosem? Pieniądze i zasoby akurat mają. Film o pilotach z Poem, film o firtsorderowcach z Huxem, film o rycerzach Reńskich, film o Phasm... (no dobra, nie przesadzajmy) itd. też bym chętnie zobaczył, gdyby ktoś dął mi szansę wydać moje pieniążki. A tak to sobie tylko plakata z Asicą kupiłem, bo na coś trzeba je wydawać.
W tym jest dużo racji. Pojawia się jakaś fajna postać i albo ginie, albo już nigdzie więcej o niej nie ma, albo co najwyżej jakieś mikro-nawiązanie na piątym planie.
Dlatego mam wielką nadzieję, że po "TROS" pojawi się jakiś serial czy nawet film z bohaterami ST.
Wynika to z tego, że w przypadku superhero zarówno DC jak i Marvela wiele postaci jest kojarzona zarówno razem ja i oddzielnie (Superman, Batman, Iron Man, Spider Man, Kapitan Ameryka), fani Iron Mana niekoniecznie muszą lubić choćby Strange i vice versa, podobnie u DC. Crossovery powstały po to żeby fani każdej z postaci chcieli dla niej przeczytać komiks. W przypadku Star wars większość osób kojarzy głównie podstawowe tropy i postacie (Vader, Luke, Han), nawet wiele książek i komiksów toczy się wokół tych postaci. Ja wiem, że zaraz ludzie zaczną mówić o Thrawnie, Bane, Revanie, Marze Jade, ale prawda jest taka, że większy ogół w ogóle o nich nie słyszał
mkn napisał:
będzie przez najbliższy czas wypisywać na B jak to MCU gniecie nowe SW, lepiej zarabia, bardziej szanuje fanów, ma zaje**sty plan na siebie w przeciwieństwie do SW itd. Relaksik
-----------------------
Święte słowa. Ja nie rozumiem, po jaką cholerę wywoływać te animozje, antagonizm na linii starwarsy-MCU. Ja sam lubię te komiksowe wygłupy, Marvela czytałem prawie 30 lat temu, chodzę na te filmy do kina i sprawiają mi frajdę. Po co stawiać MCU w opozycji do SW i prowokować kłótnie z okazji, która raczej jest powodem do świętowania? To jakaś wredna emanacja "polskiego charakteru". Albo i co gorsza, niektórych po prostu stringi gniotą.
Z biznesowo-filmowego punktu widzenia MCU i SW to jedno i to samo, popularność tych filmów nie jest wynikiem gry o sumie zerowej, i wszystkie tęgie głowy w Disneyu, Marvelu i LFL wiedzą, że kłopoty jednej z tych "franczyz" oznaczają w perspektywie to samo dla drugiej. Dlatego nikt w Disneyu nie świętował gdy DCEU popadło w kłopoty a nawet wprost przeciwnie.
Czuję wyrzuty sumienia, bo idąc dwa razy do kina się do tego przyczyniłem.
W grudniu możesz iść na Epizod 9 jakieś -3 razy albo i mniej. Ale im dopier..lisz. EU pomścimy!
Na Epizod IX pięć razy to minimum!
Alex napisał:
-https://www.filmweb.pl/news/Box+Office+USA%3A+%22Avengers%3A+Koniec+gry%22+wymazuje+rekordy+otwarcia-132848
W pierwszy weekend worldwide zarobił prawie tyle co The Last Jedi w ogóle
-----------------------
Brak zaskoczenia. Wszyscy widzą, że trylogia SW z kuźni Disney`a jest w najlepszym przypadku średnia. Do jakości prezentowanej przez MCU jest niestety daleko.
Halcyon napisał:
Brak zaskoczenia. Wszyscy widzą, że trylogia SW z kuźni Disney`a jest w najlepszym przypadku średnia. Do jakości prezentowanej przez MCU jest niestety daleko.
-----------------------
Top3 worldwide:
1. Avatar
2. Titanic
3. TFA
#średniajakośćśredniajakośćśredniajakość
FTFY
Top3 worldwide za 2 tygodnie:
1. Avatar
2. Avengers: Endgame
3. Titanic
Bardzo możliwe i w niczym mi nie przeszkadza, ale w jaki sposób zmieni to jakość filmów?
Nijak, nie kwestionuję tutaj jakości (lub jej braku) a chcę wyrazić pogląd, że bezpośrednie przekładanie wyniku finansowego na jakość filmu nie koniecznie jest najlepszym pomysłem
No, a ja się śmiałem z próby wiązania kasowości Endgame na tle SW z jakością
Jednak dużo ludzi ni8e pójdzie 2gi czy kolejny raz ...
Ja pójdę
Musisz być naprawdę samotnym osobnikiem
miał za mało filmu na kilogram czy o którą tam jednostkę miary chodziło
Ja też pójdę drugi raz
Ja byłem dwa razy i pójdę trzeci. Niech film zarobi jak najwięcej!
Ale właściwie, skąd taka gorliwość, żeby film jak najwięcej zarobił? Ty przecież nie będziesz miał z tego żadnej forsy
Ma nadzieję że dzięki temu dostanie jeszcze jednych Awendżersów
Pierwszy film SW od lat, dlatego dostał z miejsca taki kredyt zaufania.
To jednak trochę inny case od Endgame, gdzie Marvel poprzednimi filmami wyrabiał sobie renomę, budował hype i to właśnie ściągnęło (i ściąga) ludzi do kina. Dlatego lepszym porównaniem są wyniki kolejnych filmów SW. A tutaj było po TFA coraz gorzej, gdy w Avengersach jest odwrotnie. Jest dużo większy odsetek zawiedzionych fanów SW niż zawiedzionych fanów Marvela czy - jak kto woli - Avengersów.
Tyle że jednak niekoniecznie, bo z filmów MCU tylko te z serii Avengers wchodzą na najwyższy poziom widowni, głównie dzięki temu, że zbiera się grupa barwnych bohaterów znanych z innych filmów.
Zupełnie inny sposób budowania widowni.
Z 20+ filmów MCU w czołówkach box-office znajdziemy kilka. Z 4 filmów SW Disneya w czołówce znajdziemy 3, ale wszyscy wyciągają wnioski z tego jednego mniej kasowego. Średni przychód Disneya z filmu SW jest nadal wyższy niż z MCU...
Przy czym mnie nie rusza "bycie największym". Mnie wystarczy, że filmy SW zarabiają tyle, żeby uzasadniać kręcenie kolejnych, choćby 1 na 2 lata.
Ostatni w pełni udany film Star Wars to 1983 rok. Widać skutki
zarobiona kasa to skutek kampanii marketingowej i nakręconego hype`u, a nie jakości filmów, co zresztą topka najbardziej kasowych filmów w historii pokazuje ;p
Ale też nie są to słabe czy złe filmy. Są takie jakie powinny być. A że nakręcili hypu to wiadomo.
Złe? Nie. Ale też daleko im do wybitności
No ale chyba nikt nie oczekuje czegoś na poziomie "Siódmej Pieczęci" idąc na blockbustera. Raczej.
mam ci pokazać palcem takich ludzi w tym wątku? ;P
Już poprawiam
No ale chyba nikt rozsądny nie oczekuje czegoś na poziomie "Siódmej Pieczęci" idąc na rozrywkowego blockbustera. Raczej.
Można nawet odnieść wrażenie, że niektórzy byli właśnie w kinie na tym cudzie kinematografii. ;->
Kathi Langley napisał:
zarobiona kasa to skutek kampanii marketingowej i nakręconego hype`u, a nie jakości filmów, co zresztą topka najbardziej kasowych filmów w historii pokazuje ;p
-----------------------
Przyznaje, że zgadzam się z Tobą w 100%. Nie sądziłem szczerze mówiąc, że masz taką opinię o nowych gwiezdnych wojnach
Halcyon napisał:
Kathi Langley napisał:
zarobiona kasa to skutek kampanii marketingowej i nakręconego hype`u, a nie jakości filmów, co zresztą topka najbardziej kasowych filmów w historii pokazuje ;p
-----------------------
Przyznaje, że zgadzam się z Tobą w 100%. Nie sądziłem szczerze mówiąc, że masz taką opinię o nowych gwiezdnych wojnach
-----------------------
To się powinno nazwyać teraz Gwiezdne bitwy albo Gwiezdne potyczki XD
Hal, poziom tej riposty mnie dotyka, jest jeszcze niższych lotów niż żarty z grubego Thora ;/
Też, ale jednak sama poprzednia część to napędziła. Tu nawet nie trzeba by było specjalnego marketingu, zwyczajnie ludzie poszliby z powodu IW.
Jeśli spadki będą niewielkie to aż strach pomyśleć, jak powywraca topkę.
Padlina. Względem poprzednich filmów prokrastynacja. Pod kątem filmowym, reżyserskim, tonalnym, muzycznym, nawet zdjęcia młłłłdłe, perfekcyjnie wykalkulowane jak tylko się da. Co nie oznacza, że jakiś wielki regres, ale nuda przez 3h. Thor ma momenty - śmiechłem (to na plus). Downey Jr. najlepsze lata aktorskie dawno za sobą - może powinien wrócić do ćpania? Evans... https://youtu.be/ACVUPrlDeTI
Po seansie mogę stwierdzić że otrzymaliśmy doskonale zwieńczenie 11 lat budowania MCU, najpierw przez samego Marvela, a później jako część imperium Disney’a. Nie mówię że film był doskonały, miał swoje dłużyzny, błędy logiczne, potknięcia w scenariuszu, ale dla kogoś kto siedział od tych 11 lat w tym uniwersum można było powiedzieć że jest to uczta dla oczu. Krótkie scenki, nawiązania do poprzednich filmów powodowało że odczuwało się emocje, wracało krótka myślą do filmu do którego nawiązywała scenka. Podobało mi się to - może trochę w niektórych miejscach wyglądało to chaotycznie, ale można to darować. Faktycznie film miał rewelacyjną akcje marketingową - zmiany szczegółów w zwiastunach tez miały w tym swój udział, bo nikt do końca nie wiedział czego można się spodziewać, a właściwie w jaki to nastąpi sposób. Pożegnaliśmy w marę sensowny sposób szóstkę głównego składu Avengers. Marvel, a właściwie Disney ma otwartą kartę by stworzyć nowa drużynę, w jaka stronę pójdą - nie wiem, na razie do końca nikt nie wie (chyba jedynie decydenci Disney’a). Nie dziwie się że film pobiją rekordy finansowe, dla większości widzów był tym na to czekali.
Mam tu cicha nadzieję, że Disney nie zmarnuje kolejnej szansy i nie osiądzie na laurach i jego ekipa od promocji zafunduje nam podobna akcje reklamową Epizodu IX jak zrobiła to przy End Game. Mamy przed sobą ponad pół roku, a może tylko pół roku. Skoro udało im się marketingowo ogarnąć Avengersów to powinno im się udać i przy Star Warsach.
Nie chciałabym by po prostu to odpuścili ...
Tzn. ja jeszcze długo nie spodziewam się żebym miał na podstawie czego pisać reckę z Endgame, ale znajomy poszedł i opisał wrażenia:
https://stanislaw414.wordpress.com/2019/04/29/krociutka-i-subiektywna-recka-konca-gry-innej-nie-bedzie/
-tytan Thanos jest złoczyńcą sensownie napisanym, z interesującymi, nie dziecięco-schematycznymi motywacjami.
Aha,
Teraz już nie mam wątpliwości , że piszesz w tym wątku tylko po to, żeby hejtować.
Wszystko zaczęło się od Twojego stwierdzenia "przeczytałem streszczenie i jakby nie żałuję". Już od początku negowanie filmu, którego nawet się nie widziało. W dodatku czytanie streszczenia filmu, który z założenia tak opiera się o stronę wizualną, pokazuje od razu Twoje uprzedzenie. Tylko kogo to obchodzi? Nic pozytywnego nie wnosisz do dyskusji. Zaśmiecasz jedynie wątek.
Potem oczywiści dyskusje ze mną, jakbyś nie miał co innego do roboty tylko każdą wolą chwilę przesiadywał na bastionie i pisał gdzie tylko się da. Żeby Cie było wszędzie jak najwięcej. A wracając do meritum jeszcze raz to powtórzę. Od rzeczy pisze ten kto zaprzecza faktycznemu stanowi: np., że motyw podróży w czasie był oklepany, albo że film nie był widowiskowy w przeciwieństwie do poprzedniej części. Czy naprawdę muszę kolejny raz to tłumaczyć?
Na koniec potwierdzasz to co przypuszczałem od jakiegoś czasu, mianowicie, że hejt, choć taki ukryty, dyskretny, jest twoją domeną. Trochę to dziwne, bo przy TLJ tak z nim walczyłeś. Więc co? Hipokryzja? Nie to żebym szukał specjalnie, ale z tych co mi się nawinęły, nie spotkałem jeszcze w necie recki Endgame z oceną mniejszej niż 7. Ty oczywiście musiałeś zalinkować tutaj, nawet nie swoją, tylko swojego kolegi "recenzję". Uważaj, bo jeszcze kogoś ona przekona. Odnosząc się do niej samej to tylko powiem, ze strasznie ciężko się to czyta, widać takie pseudo-filozoficzne, matematyczne zacięcie i onanizm językowy. Nie dziwię się, że to Twój kolega. Tu się wszystko zgadza. Zacytuję tylko początek. "Thanos pstryknął palcami łapska odzianego w Rękawicę Nieskończoności i tym sposobem unicestwił połowę wszechświata. Logicznym jest wiec, że najnowsi Avengersi są jedynie w połowie tak dobrzy jak poprzedni film serii." No cóż, logika godna ograniczonego programem droida.
Skoro takie rzeczy zapodajesz, tak jak mówię, licząc na to, że może kogoś przekona ta mniejszościowa, wręcz odosobniona opinia, to ja dla przeciwwagi zapodam kilka przeciwstawnych recenzji, ludzi którzy siedzą po uszy w popkulturze i filmach.
Lukasz Stelmach
https://www.youtube.com/watch?v=NsI6OkwSoI4&t=4s
Oskar Rogowski
https://www.youtube.com/watch?v=b_wm5v6v24g
Sfilmowani
https://www.youtube.com/watch?v=ATPKjEz4vuk
i nasz kolega z forum Wooki3
https://www.youtube.com/watch?v=4xr9DMmwH4c&feature=youtu.be
A ten?
https://youtu.be/Fh2adiC5A5U
Tak se kwili.
Stuntman Mike napisał:
Teraz już nie mam wątpliwości , że piszesz w tym wątku tylko po to, żeby hejtować.
Wszystko zaczęło się od Twojego stwierdzenia "przeczytałem streszczenie i jakby nie żałuję". Już od początku negowanie filmu, którego nawet się nie widziało.
Oczywiście nie udało Ci się doczytać że w następnym zdaniu życzyłem wszystkim miłego oglądania, a potem wrzucałem Mossarowi na zachętę linka do pozytywnej recki
Zaśmiecasz jedynie wątek.
Wypłacz mi taką rzekę
Potem oczywiści dyskusje ze mną, jakbyś nie miał co innego do roboty
Z pewnością ta Twoja troska o mój czas nie jesy zaśmiecaniem wątku #CzyNieZaDużoEmotek
PS http://www.star-wars.pl/Forum/Temat/23322#753371
Od rzeczy pisze ten kto zaprzecza faktycznemu stanowi: np., że motyw podróży w czasie był oklepany, albo że film nie był widowiskowy w przeciwieństwie do poprzedniej części.
Niestety musisz dojrzeć do tego, że Twoje prywatne zdanie na temat filmu nie jest obowiązujące. Pisanie z kolan pogarsza perspektywę
Na koniec potwierdzasz to co przypuszczałem od jakiegoś czasu, mianowicie, że hejt, choć taki ukryty, dyskretny, jest twoją domeną.
Zdecydowanie mnie z kimś mylisz. Jak hejtuję to otwarcie
nie spotkałem jeszcze w necie recki Endgame z oceną mniejszej niż 7
Gdyż oczywiście największy flejm nie był pod recką Karasia gdzie wystawił 5/10
A Ty wcześniej nie bluzgałeś w tym wątku na Qela, który wystawił notę jeszcze niższą. Ale pewnie to nie jest "w necie" xDDD
Ty oczywiście musiałeś zalinkować tutaj, nawet nie swoją, tylko swojego kolegi "recenzję". Uważaj, bo jeszcze kogoś ona przekona.
Gdyż oczywiście nie wrzucałem wcześniej recki z Liczne rany kłute
Odnosząc się do niej samej
Ależ odnoś się do woli, co mnie do tego? Jesteśmy na forum, tu każdy może pisać w odpowiedzi na inny post #PodstawyInternetu
Ponieważ "nie spotkałeś" jeszcze recki Engdame poniżej 7/10 (obszerna recka Evening Star to pewnie też nie "w necie"), to uprzejmie informuję że na Metacriticu jest ich 8 z 56:
https://www.metacritic.com/movie/avengers-endgame/critic-reviews
Na Rottentomatoes 5% recenzji krytyków jest negatywnych, a 9% widzów oceniło film na poniżej 7/10 (Audience Score).
https://www.rottentomatoes.com/m/avengers_endgame
Na IMDB 6,8% użytkowników oceniło film na poniżej 7/10.
https://www.imdb.com/title/tt4154796/ratings?ref_=tt_ov_rt
To oczywiście tylko statystyki dla Twojej wiedzy, a nie moje zdanie na temat jakości filmu
bartoszcze napisał:
Oczywiście nie udało Ci się doczytać że w następnym zdaniu życzyłem wszystkim miłego oglądania
To tak napisałeś, żeby było cacy, żeby hejt nie był tak oczywisty tylko trochę przykryty, ale szyderstwo i tak jest widoczne
bartoszcze napisał:
Niestety musisz dojrzeć do tego, że Twoje prywatne zdanie na temat filmu nie jest obowiązujące.
To nie prywatne zdanie tylko stan faktyczny. Jak ktoś napisze, że Vader ma wysoki głos to nie jest to jego prywatne zdanie tylko bzdura.
Bartoszcze, proszę Cię, czytaj uważnie i ze zrozumieniem. Po pierwsze miałem na myśli recenzje które idą w sieć, na jakimś kanale, blogu itp, a nie tutaj w wątku bastionowym. Swoją drogą myślę, że jak ktoś wypuszcza do netu recenzję z myślą, że potencjalnie wszyscy to mogą przeczytać to zdobędzie się choć na odrobinę obiektywizmu i nie będzie używał słów typu "padlina" itp.
Po drugie specjalnie napisałem "nie to żebym specjalnie szukał", więc owszem, nie neguję, że są w necie recki negatywne. Po prostu nie szukając specjalnie te które mi się nawinęły były tylko pozytywne.
Stuntman Mike napisał:
To tak napisałeś, żeby było cacy, żeby hejt nie był tak oczywisty tylko trochę przykryty, ale szyderstwo i tak jest widoczne
Ależ fantazjujesz
To nie prywatne zdanie tylko stan faktyczny.
Wyprowadzę Cię z błędu: "oklepany" czy "emocjonujący" to nie są fakty
miałem na myśli recenzje które idą w sieć, na jakimś kanale, blogu itp, a nie tutaj w wątku bastionowym.
Musisz opanować sztukę precyzyjnego wyrażania myśli, żebyśmy wiedzieli co Twoim zdaniem jest recenzją w sieci a co nie
Swoją drogą myślę, że jak ktoś wypuszcza do netu recenzję z myślą, że potencjalnie wszyscy to mogą przeczytać to zdobędzie się choć na odrobinę obiektywizmu i nie będzie używał słów typu "padlina" itp.
Hej, właśnie zdyskwalifikowałeś dziesiątki recenzji TLJ
Po drugie specjalnie napisałem "nie to żebym specjalnie szukał", więc owszem, nie neguję, że są w necie recki negatywne. Po prostu nie szukając specjalnie te które mi się nawinęły były tylko pozytywne.
OK, więc tylko bardzo selektywnie szukasz
Jak na potwierdzenie każde twoje zdanie cię rozbawia.
To ja Cię wyprowadzę z błędu: "oklepany" i "niewidowiskowy" w porównaniu do poprzedniej części" to są fakty.
Raczej Ty się naucz czytania ze zrozumieniem, bo kilka razy trzeba Ci powtarzać główną ideę a czepiasz się pojedynczych słówek.
Recenzje to te dłuższe, z pewną dozą obiektywizmu, napisane na jakimś poziomie, zazwyczaj na kanale albo blogu. Nie miałem na myśli krótkich opinii w formie tekstowej tu na bastionie. Już zrozumiałeś?
Tym właśnie się różni hejt na TLJ a recenzje TLJ.
Człowieku, przecież napisałem, że nie szukałem tylko nawinęły mi się, na zasadzie propozycje innych linków na YT.
Na prawdę zachowujesz się jak jakiś ograniczony programem droid Czekam na kolejne błędy logiczne w zdaniach
A jeśli ktoś ma blog na Bastionie to napisał recenzję TLJ czy też nie?
To tak
Ja jednak w przypadku Endgame nie brałem pod uwagę w ogóle bastionowych recenzji i wyraźnie to zaznaczyłem.
Jest dużo postów i nie che mi się ich przekopywać, stąd pytanie z jakich stron brałeś i czemu z nich tak, a z Bastionu nie?
Nie brałem z bastionowych komentarzy pod tym wątkiem, bo traktowałem je jako luźniejsze opinie.
Ale wziąłem przykładowo kolegi Wooki3, bo to szło z założenie do większego grona odbiorców niż Bastion i było w mojej opinii bardziej obiektywną, przemyślaną recka niż niektóre tutaj, tak jak piszę "luźniejsze" przemyślenia. Bez szukania, bo to raczej one mi się gdzieś na fejsie pojawiły dotarły do mnie recki ze stron typowo "filmowych" np.
https://film.org.pl/r/avengers-koniec-gry-juz-w-piatek-marvela-koniec-i-poczatek-200170/
Jeśli chodzi o tą wypowiedź "Hard to say" to nie, bo tak jak mówiłem nie brałem pod uwagę takich króciutkich opinii. Chyba, że masz na myśli jakąś dłuższą swoją reckę, która gdzieś tu jest a do której nie dotarłem, to zapodaj linka, zapoznam się.
Ja po prostu dla przeciwwagi zapodałem kilka recek których autorzy mają kulkudziesięciotysięczne grono odbiorców i siedzą w tym mocno.
Stuntman Mike napisał:
To tak
Ja jednak w przypadku Endgame nie brałem pod uwagę w ogóle bastionowych recenzji i wyraźnie to zaznaczyłem.
-----------------------
Tak zaznaczyłeś:
"z tych co mi się nawinęły, nie spotkałem jeszcze w necie"
Zaznaczyłem to później, żeby ci uświadomić czego nie zrozumiałeś. Myślałem, że jeśli napisałem "nie spotkałem jeszcze w necie" to jest to oczywiste, że nie chodzi mi tutaj o bastionowe komentarze tylko recki na portalach i kanałach filmowych. Najwidoczniej nie dla ciebie. Za grosz intuicji. Tylko czepianie się słówek.
Ale naprawdę nikogo nie obchodzi że tworzysz sobie własny net, złożony z tych recenzji, z którymi się zgadzasz
Net tworzą ludzie, których recenzje do mnie docierają. Z żadną się w pełni nie zgadzam. Piszę tylko o podobnych opiniach, które napotkałem, specjalnie nie szukając a nie jakichś skrajnych do znalezienia których trzeba się bardziej przyłożyć
Nikogo nie obchodzą twoje komentarze w tym wątku, bo filmu i tak nie widziałeś.
Skoro tak bardzo Cię nie obchodzą to czemu tak na nie zawzięcie odpisujesz?
Oraz: nikt nie ma powodu żeby zgadywać które recenzje napotkałeś i gdzie, jeśli piszesz w wątku zawierającym m.in. recenzje danego filmu.
Odpisuję, bo tak zawzięcie je piszesz. Najchętniej bym je wszystkie wymazał, bo nie wniosły one nic do tematu filmu. Jedynie próbujesz się wywyższyć i powymądrzać. Dlatego cię konsekwentnie sprowadzam do parteru
Przykro mi, ale na parter to masz bardzo długą wspinaczkę przed sobą
A że nie potrafisz sobie poradzić już choćby z cudzym odmiennym zdaniem, nie mówiąc o argumentach, to i potem rozpaczliwie odpisujesz, żeby przypadkiem ktoś nie pomyślał że nie masz nic do powiedzenia (hint: i tak widać że nie masz).
Wiele razy pisałem o odmiennych zdaniach, oj wiele. Ale bartoszcze doszedł do wniosku, że nie potrafię sobie z nimi radzić. Pewnie jeszcze, że chcę nakłonić wszystkich do opinii 10/10. Nic nie zrozumiał kiedy piałem o oddzieleniu faktów od odczuć, o odbiorze tego filmu w zależności od bycia fanem czy hejterem czy wreszcie o tym, że wypadałoby obejrzeć film, żeby o nim coś powiedzieć. Za to czuje się nadwornym psedo-filozofem tego forum, który wcina się w każdą możliwą wypowiedź, żeby się jeszcze bardziej pogrążyć. Ale walczyć musi do końca. Jak widać nie odpuszcza. Ja w przeciwieństwie co ciebie napisałem tu wiele rzeczy o tym filmie i z każdym z innym bastionowiczów, mimo odmiennych opinii dało się podyskutować. Ale nie z tobą. Ja może mam jakąś wspinaczkę przed sobą. Ty za to siedzisz na chmurce, przekonany, że pozjadałeś wszystkie rozumy a tymczasem już dawno straciłeś kontakt z rzeczywistością
Stuntman Mike napisał:
bartoszcze doszedł do wniosku, że nie potrafię sobie z nimi radzić
Gdyż faktycznie w tym wątku nie napisałeś Karasiowi, że pisze od rzeczy, kiedy wystawił 5/10, a Qelowi, że jest bezguściem, kiedy wystawił 3/10. Absolutnie potrafisz sobie radzić z odmiennymi zdaniami!
PS Nie trzeba oglądać filmu X żeby wytknąć poważne błędy w rozumowaniu/dyskusji, takie jak Twoje.
Nigdy nie zrozumiem, kiedy autor przeskakuje tą względną granicę pomiędzy obiektywizmem, a subiektywizmem, i to na dodatek w przypadku przygodowego filmu fantasy, dzieła fikcji.
https://www.youtube.com/watch?v=GM-e46xdcUo
"Napisane na jakimś poziomie", czyli po prostu więcej opisywania wrażeń, ubranych w ładną stylistycznie formę?
Disclaimer, z całym szacunkiem, ale twoja krótka wypowiedź na temat filmu, zaczynająca się od słów "padlina" na pewno nie jest "na poziomie". A przynajmniej w moim odczuciu estetycznym i intelektualnym. Generalnie możesz sobie pisać co chcesz, zeszmacać film jak tylko chcesz, ale mi przypomina to raczej hejtera niż fana. Widać, że nie lubisz tego filmu, skoro przez bite 3 godziny się nudziłeś. Ja tam byłem podekscytowany z samego faktu, że znowu widzę wszystkich tych bohaterów razem i to ostatni raz na taką skalę. U mnie na seansie sala klaskała nie raz, ludzie wiwatowali, wzruszali się, śmiali praktycznie bez przerwy. Sam poczułem się jak fan i udzieliły mi się ich emocje. Nie tylko oglądaliśmy, ale przeżywaliśmy ten seans. Jak kogoś to nie rusza - spoko. Ale jak spróbujesz sobie wyjaśnić czemu film jest takim sukcesem i dlaczego ma tak wysokie oceny, to myślę, że musisz spojrzeć na to trochę bardziej "obiektywnie". Inaczej będziesz się tylko dziwił.
Przede wszystkim to jest tylko komentarz, a nie recenzja na szanowanym portalu, więc rzeczywiście mogę jechać jak mi się podoba. Jednak przecież nikt nie powiedział, że wysokobudżetowe kino jest tylko dla fanów, bo żeby bawić się na blockbusterze, musisz obejrzeć parędziesiąt filmów wstecz i musi na ciebie oddziaływać popkulturowy rezonans postaci i komiksów.
A to że film odniósł jakiś tam sukces - nie mam z tym problemu, jednak to nadal hype zbudowany na sentymencie, na jakimś kolektywnym znaczeniu. Ale to jeszcze pół biedy, Endgame po prostu nie bawi nawet formalnie. Rzemieślniczo jest to odcinek serialu z dużym budżetem.
Endgame to film bardzo specyficzny. Wiele osób podkreśla, że jedyny w swoim rodzaju. Film zrobiony właściwie tylko pod fanów. Nie powinno się kręcić takich filmów, ale myślę, że to jest tylko wyjątek potwierdzający regułę. To taki ewenement.
"jednak to nadal hype zbudowany na sentymencie, na jakimś kolektywnym znaczeniu."
Tu się nie zgodzę i myślę, że to zdanie o wiele bardziej pasuje pod Star Wars.
MCU było rok w rok rozbudowywane przez 11 lat, nie było przerw i to jest po prostu zwieńczenie tych 11 lat.
Jeszcze jedna sprawa mnie dziwi. Niektórzy traktują ten film jako jakiś oddzielny byt i wytykają mu np. błędy czy mielizny jeśli chodzi o warsztat. Przecież to robili bracia Russo a nie jakiś nikomu nieznany typ. Skoro IW było takie zajebiste to jakim cudem tutaj niby jest taki spadek jakości. Wcześniej ci ludzie zrobili Civil War, także jeden z najlepszych filmów MCU. IW razem z Endgame to był wręcz cały projekt. Nie to co przy Abramsie i Johnosnie. Tu mamy spójność, konsekwencje i pewien poziom. Dają nam to reżyserzy, którzy już cos udowodnili i pokazali, że w tego typu widowiskach naprawdę umieją zrobić to dobrze. Czego więc Ty się spodziewałeś po braciach Russo? Bo ja się spodziewałem dokładnie tego co w poprzednich ich filmach MCU i dokładnie to dostałem.
-Tu się nie zgodzę i myślę, że to zdanie o wiele bardziej pasuje pod Star Wars.
MCU było rok w rok rozbudowywane przez 11 lat, nie było przerw i to jest po prostu zwieńczenie tych 11 lat.
Dla ludzi, którzy zaczynali to od pierwszego Iron Mana i są teraz o 11 lat starsi, może być. Nie chcę mówić za innych, choć sam byłem na IM w kinie to mnie to całe uniwersum #wcale
Po Zimowym Żołnierzu nie obejrzałem żadnego z tych filmów w całości aż do Endgame. Tamten film mnie wymęczył strasznie. W Civil War tylko przeklikałem parę scenek, za to oczekiwań nie miałem żadnych. Do zrozumienia Końca gry wystarczyły mi streszczenia z netu.
"Po Zimowym Żołnierzu nie obejrzałem żadnego z tych filmów w całości aż do Endgame. Tamten film mnie wymęczył strasznie. W Civil War tylko przeklikałem parę scenek, za to oczekiwań nie miałem żadnych. Do zrozumienia Końca gry wystarczyły mi streszczenia z netu."
No to kolego nie ma się co dziwić Po prostu nie twoja bajka. Czyli IW też nie obejrzałeś w całości? CW przeklikałeś? To już w ogóle nie ma o czym mówić. Do zrozumienia może ci wystarczyły, ale na pewno nie do poczucia.
Stuntman Mike napisał:
"oklepany" i "niewidowiskowy" w porównaniu do poprzedniej części" to są fakty
Skoro to są fakty, to czemu się z nimi kłóciłeś kiedy je Karaś przytoczył?
Recenzje to te dłuższe, z pewną dozą obiektywizmu, napisane na jakimś poziomie, zazwyczaj na kanale albo blogu.
Aha, czyli wodolejstwo. Ale niezmiennie miło że potwierdzasz, że TLJ ma przychylne recenzje
Ale u ciebie jest naprawdę kiepsko z myśleniem
Słowa użyte w cudzysłowie to przykłady faktów. Nie fakty w tym konkretnym kontekście. Karaś stwierdził, że motyw podróży w czasie jest oklepany, co nie jest faktem, bo jest właśnie niestandardowy, bardzo mniejszościowy w popkulturze. To samo "widowiskowy" czy "niewidowiskowy". Chodzi o tego typu słowa a nie te konkretne słowa bez kontekstu. Jak ktoś twierdzi, że ostatnia bitwa było niewidowiskowa to zaprzecza faktom. Mówimy o sferze faktów a nie odczuć. Pojąłeś już droidzie?
Nigdzie nie potwierdziłem, że TLJ ma przychylne recenzje. Jeśli doszedłeś do takiego wniosku to popełniłeś po drodze błąd, albo masz za mało danych. Albo ci się wydaje.
Stuntman Mike napisał:
Słowa użyte w cudzysłowie to przykłady faktów. Nie fakty w tym konkretnym kontekście. Karaś stwierdził, że motyw podróży w czasie jest oklepany, co nie jest faktem
Trudno sobie bardziej zaprzeczyć
Albo coś jest faktem i Karaś miał rację używając tych słów, albo decydują inne czynniki a wtedy nie mamy do czynienia z faktami
Logika, dude.
Nigdzie nie potwierdziłem, że TLJ ma przychylne recenzje.
Skoro recenzją nazywasz coś zobiektywizowanego, a nie hejt, to w zasadzie wyeliminowałeś te negatywne
ProTip#1 Nadmiar pozytywnego wkładu również może zaśmiecać wątek.
ProTip#2 Kiedy chcesz komuś dopiec że nie ma nic lepszego do roboty tylko każdą wolą chwilę przesiadywał na bastionie to chyba lepiej nie robić tego w środku nocy godzina po zdjęciu bana... Trochę wygląda jakbyś wręcz budzik sobie na to nastawił
ProTip#3 Bany i Ostrzeżenia są po to by przemyśleć swoje postępowanie, wracanie do starej sprawy czyli w Twoim przypadku krucjaty przeciwko wszystkim którym film się nie podobał od razu po banie nie przysporzy Ci sympatii Moderacji.
Na pocieszenie powiem że w jednym się z Tobą zgadzam - podróże w czasie w Endgame nie były oklepane - to były najgorsze podróże w czasie do tej pory w kinie. W przeciwieństwie do Back to the Future, Terminatora, Wehikułu Czasu czy nawet SW twórcy Avengersów nie potrafili się zdecydować jak te podróże w czasie mają działać, czy zmiany w przeszłości zmieniają teraźniejszość czy nie i tak bohaterowie MCU mogą podróżować do kiedy i gdzie tylko chcą w zależności czego potrzebuje fabuła. Raz potrzebna jest maszyna/terminal, innym razem nie, raz zmiany w przeszłości tworzą alternatywną rzeczywistość innym razem trafia się dokładnie do tej samej itp. itd. Jako typowy odmóżdżacz ogląda się Endgame w miarę przyjemnie, ale lepiej nie psuć tego zastanawianiem się tutaj nad czymkolwiek...
ProTip#1
Porównaj sobie ilość moich postów na bastionie z ilością bartoszcze. Jesteś bardzo stronniczy. O SW powstawały tu elaboraty i jakoś nie było mowy o nadmiernym pozytywnym wkładzie. No ale rozumiem. To jest forum Star Wars
Na twoim miejscu radziłbym się zastanowić nad osobami które piszą w danym wątku na zasadzie "nie oglądałem, ale się wypowiem"
ProTip#2
Nie musiałem budzika nastawiać. I masz rację, czekałem aż w końcu będę mógł się wypowiedzieć po niesprawiedliwym i przypadkowym zamknięcu mi ust.
ProTip#3
Nie pouczaj mnie co do postępowania, bo jak widzę to moderacja na tym forum powinna sobie przemyśleć to i owo. Krucjatę to zaczął prowadzić bartoszcze a jego wszystkich złościwości, naśmiewania się i szyderstwa to już nie jesteś w stanie dostrzec. Napisałem do was kilka razy w sprawie bana i nawet mi nie odpowiedzieliście. A przecież nikogo nie obraziłem tak jak twierdzicie. Napisałem, że jeśli ktoś tak myśli to jest... a nie że jest...
Zarówno ty jak i Katy szydzicie z osób którym Endgame się podobał i co więcej uważacie, że to film dla bezmózgowców i najprostsza rozrywka pod słońcem. Gdyby tak było nie powstawałyby takie artykuły:
https://naekranie.pl/artykuly/avengers-koniec-gry-czas-w-mcu-i-bledy-logiczne-wyjaśniamy
Tego typu rozkminy powodują chyba ciut więcej ruszania mózgownicą, niż przy cyrku.
No ale jak ktoś zapodał reckę tego autora to pełna szydera na forum. Wyśmiewać się z czyjeś pozytywnej opinii to można spokojnie.
>naekranie
xD
Film jest całkiem przyzwoity, ale niestety blednie w porównaniu z Infinity War. ENDGAME ma kilka problemów i to siedzących bardzo głęboko.
1. Nie bardzo wiadomo, jak ruszyć historię z takiego punktu, w którym umieściła ją poprzednia część. Infinity War serwuje wydarzenie dramatyczne o takiej skali, że konsekwencje są nieodwracalne, zarówno dla widza jak i dla fikcyjnego świata. Wyjścia są dwa: albo pozwolić widzowi i fikcyjnemu światowi pogodzić się z tą apokaliptyczną sytuacją, albo wybrać wyjście "to był tylko sen". Twórcy wybrali tę drugą opcję, co niestety podkopuje wagę pierwszego filmu, i co gorsza osłabia siłę napędową wydarzeń, głównego antagonistę Thanosa. Nie ma się co oszukiwać, Infinity War działa tak perfekcyjnie, ponieważ film komiksowy w końcu doczekał się antagonisty z krwi i kości. ENDGAME desperacko poszukuje wyjścia z sytuacji, z której z definicji wyjścia nie ma, osiąga swój cel przez jednoczesne i osłabienie i "podkręcenie" Thanosa. Ów nie jest już perfekcyjnie racjonalnym złem, tylko swoją własną komiksową karykaturą. Celem nie jest już dobro wszechświata, jakkolwiek przewrotnie pojęte, ale ukaranie go, zniszczenie i zbudowanie na nowo. W ten sposób Thanos traci swoją wyjątkową pozycję i staje się jednym z nieliczonej rzeszy szalonych megalomanów o boskich ambicjach. Wielkie plany kończą się wielką klęską, i twórcy dla pewności zabijają go dwa razy.
2. Komiks i film to jednak nie są tożsame media. Nie wszystko, na co może pozwolić sobie komiks, sprawdzi się w filmie. Gdy oglądałem ENDGAME, nie mogłem opędzić się od natrętnej myśli: "Ciekawe, jak wygląda papierowy oryginał". Mam wrażenie, że kilkuczęściowy komiks opowiedział by tę historię efektywniej i w sposób bardziej harmonijny. Być może nawet lepszym rozwiązaniem byłoby zrobienie z ENDGAME jakiegoś serialu? Może mini-serii o kosmicznym budżecie? ENDGAME jest po prostu niespójne tonalnie. Wydawało się, że oglądam kilka różnych filmów, sklejonych na siłę do kupy. Nie jest to wada dyskwalifikująca, ale ta ciągła żonglerka nastrojami nie wychodzi filmowi na dobre. Odbiera mu tę skupioną siłę i poczucie celu, które tak świetnie działało w Infinity War. Tutaj mamy do czynienia ze zbiorem świetnych scen, ale niestety całość jest mniejsza niż suma składników.
Podsumowując: całkiem dobry film, którego słabość leży niestety u podstawy. ENDGAME próbuje się wygrzebać z sytuacji bez wyjścia, w której został postawiony przez poprzednika. Infinity War ma perfekcyjne tempo i rytm, wybuchową mieszankę humoru i grozy. Widz ma poczucie rosnącego ciśnienia, nadchodzącego zagrożenia, to jest wspaniała siła napędowa dla wydarzeń i relacji między bohaterami. W ENDGAME niestety tego zabrakło.
Technicznie bez zarzutu, choć końcowa bitwa jest trochę chaotyczna i "przedobrzona". Aktorstwo na poziomie odpowiednim. Bohaterowie jak zwykle dający się lubić (poza tą cholerną KAPITAN MARVEL, ale to temat na kiedy indziej). Kilka naprawdę wystrzałowych scen. Nie przesadzono z "wyciskaniem łez".
Thor oczywiście jest numerem jeden całego tego cyrku. Rany, czekam na jego następny występ!
Można bez obaw obejrzeć, ja zobaczyłem i nie żałuję
W staroszkolnej skali oceniam na trzy plus, no niech będzie czwórka z minusem
Ciekawa opinia, można polemizować SPOILERY
Co do punktu pierwszego to ja odbieram to tak, że IW miało naprawdę mocarną końcówkę i giga cliffhanger. Jak dla mnie były dwie opcje. Albo będzie normalna linia czasu i jakoś nasi bohaterowie będą musieli się pozbierać jeszcze raz i uderzyć w Thanosa, albo coś innego, niestandardowego. Myślę się że twórcy zagrali trochę na nosie widzom proponując tak szybkie rozwiązanie kwestii Thanosa. Przypominało mi to trochę rozwiązania z TLJ. Kiedy kończy się ta scena, a to dopiero początek filmu przecież, ekran gaśnie. Ktoś z widowni powiedział wtedy "koniec" No właśnie, gdyby był to koniec to taki trolling na maksa, pokazanie faka widowni. Sam czułem się w tym momencie zmieszany, że wielki Thanos tak szybko się skończył. No ale stawką było to co on zrobił, te wszystkie życia. Dla mnie więc jedynym rozwiązaniem, takim innym, żeby nie była to powtórka z IW, były jakieś ingerencje w linii czasowej. Uważam to za świetne posunięcie, bo przy okazji pozwoliło zrewidować kluczowe momenty MCU i na ten koniec odnieść się do masy rzeczy z tych 11 lat. Wręcz MCU się o to prosiło
Zauważyłem też taką ciekawostkę. Ostatni odcinek serialu Star Trek Voyager też ma tytuł Endgame i też opowiada o tym, że Kapitan Janeway, nie mogąca pogodzić się z tym jak potoczyła się historia i ile żyć zginęło w trakcie, postanawia cofnąć się w czasie i to zmienić.
Coś jest w tych Endgamach
Przyznam że ja po pierwszym akcie myślałem sobie: Co? to będzie tak inny film od IW? Taki kameralny? Intymny? Nawet spoko, że coś innego, ale gdzie ten rozmach co w IW? W końcu to Avengers i finał MCU!!!
Dlatego druga połowa mnie bardzo zaskoczyła i to pozytywnie. Taki naprawdę ciekawy, niestandardowy heist movie z podróżami w czasie. Mnóstwo zabawy i przyjemności. Trochę mnie śmieszą ludzie, którzy tak na serio to wszystko rozkminiają i jak znajdą błąd logiczny to już taki minus dla filmu, że ho ho. Przecież to jest superbohaterskie kino komiksowe a nie jakieś s-f z aspiracjami (Dla ścisłości, SW stawiam gdzieś pomiędzy i dlatego w kwestiach fizyki i logiki wymagam o dużo więcej.)
Trzeci akt natomiast to to na co czekałem. Czyli, że jednak jak to zwykle bywa coś poszło nie tak i dochodzi to tej ostatecznej, wielkiej potyczki. Na początku myślałem, że będzie trójka Avengersów kontra Thanos, ale to była jedynie rozgrzewka. Moment "assemble" natomiast przy tej muzyce to był chyba szczyt emocji, napięcia, łzy w oczach i spełnienie marzeń. Ja wiedziałem, że to jest druga część do IW i już naprawdę chciałem tylko sensownego aczkolwiek epickiego zakończenia, dobrej zabawy i wzruszeń. I to dostałem. Nie analizowałem nawet szczególnie fabuły, nie patrzyłem na niedociągnięcia, po prostu cholernie podobało mi się to co prezentują na ekranie i dobrze się bawiłem. Byłem zadowolony, że coś jeszcze po tych 22 filmach dało się wykrzesać i usatysfakcjonować widza.
Podsumowując: Jakoś musiało się to skończyć. Każdy pewnie miał inne trochę oczekiwania, ale moim zdaniem te rozwiązania fabularne, które zaproponowali twórcy były najbardziej optymalne i naprawdę zrobione z wielkim sercem. Przekłada się to zresztą na oceny na IMDB. Jest miażdżąca przewaga 10/10. Absolutnie nie powiem, że to arcydzieło filmowe, że perfekcyjny film, nie przebijał też IW, ale kurcze był godną drugą częścią i prawdziwe udanym (przynajmniej w mojej opinii) zwieńczeniem sagi. Bohaterowie tak jak piszesz, wynagradzają wszystko, szczególnie Thor, Cap i Tony.
Ja jako niespecjalny fan MCU dałem się ponieść i owszem, było długo, było tonalnie bardzo różnie, był może i przesyt, przeładowanie, ale mimo wszystko ciągle mi się podobało. Ciągle do samego końca miałem wrażenie, że obcuje z czymś szczególnym i niepowtarzalnym. Bo takich filmów jak IW i Endgame w kinie jeszcze nie było i pewnie długo nie będzie.
Ja się tam bardzo filmu nie czepiam, bo to i tak cud, że to wszystko trzyma się kupy i że wyszedł film, który da się oglądać, i to całkiem nieźle jak widać. Po prostu w porównaniu z IW, który moim zdaniem jest naprawdę ukoronowaniem dotychczasowych filmów MCU, nie jest aż taki mocarny. Ale z drugiej strony co było robić? Można było zostawić sytuację po IW i po prostu budować świat od nowa, wprowadzając nowych bohaterów, częściowo opierając się na starych. Ja tego się prawdę mówiąc spodziewałem, gdy ogłoszono to całe Infinity War. Taki "częściowy reset" i okazja do wprowadzenia świeżej krwi. Po tylu latach i tylu filmach, każdy by to zaakceptował.
Moim zdaniem, również emocjonalnie ENDGAME przegrywa z IW. W ENDGAME są takie krótkie przebłyski, momenty podniosłe (które prawdę mówiąc jakoś do mnie nie docierają) i wzruszające (o to już bardziej). Tzw "epickość" jakoś do mnie zupełnie nie przemawia, o wiele bardziej podobał mi się wątek Thora, złamanego, grubego i zapijaczonego. Te jego małe scenki w Asgardzie, fajne i wzruszające. Podobała mi się bójka Romanow i Bartona, gdzie postacie walczą nie po to, żeby pokonać przeciwnika i przeżyć, ale walczą o prawo do śmierci i samopoświęcenia. Nie wiem czemu, jakoś bardzo mnie to ruszyło. Podobał mi się przedstawiony świat, pusty i rozpadający się, gdzie wszyscy mają doła i PTSD, zasobów podobno ma nie brakować, a mimo to przestępcy kwitną tak samo jak wcześniej. Czyżby Thanos nie miał racji?
Mimo tych wszystkich smaczków w ENDGAME, emocjonalna prostota i "zdecydowanie" Infinity War na mnie działa o wiele lepiej. Tam jest ten "nerw", film bardzo sprawnie porusza się w konkretnym kierunku, żadna scena nie jest zmarnowana, to jest perfekcyjna kompozycja mimo swojej prostoty (ale nie prostackości). Oglądając IW ja miałem poczucie celu, skupionej siły, jakiegoś konkretnego "sensu" w tych wydarzeniach. Może nad filmem unosi się po prostu "duch" Thanosa, który w IW jest zdecydowanie najlepszym pop-kinowym złoczyńcą od lat? Nie oszukujmy się, Thanos do wielu ludzi "przemówił" w dziwny sposób, te wszystkie #thanoswasright i tym podobne zjawiska, to nie była superbohaterska "codzienność". ENDAGME nic takiego nie przyniesie.
Strukturalnie film jak już pisałem trzyma się kupy i to jest naprawdę osiągnięcie przy takiej skali i rozmachu, ale momentami miałem wrażenie, że film sam siebie redukuje do serii gagów (ale bardzo dobrych gagów). Dlatego pisałem w poprzednim poście, że może ta historia wypadła by lepiej w jakimś mniej ograniczonym czasowo formacie (komiks, serial).
Końcowa bitwa trochę mnie zawiodła. Jest niezła rozpierducha, ale moim zdaniem trochę przesadzono z bezpośrednim pokazaniem skali, a mniej udało się wywołać u widza (w tym wypadku mnie) poczucie celu i sensu. W IW wiadomo było co jest stawką, rozpaczliwa obrona Wakandy musi się udać, żeby można było zniszczyć Kamień. Jakoś lepiej przedstawiona była sytacja, kto jest gdzie, gdzie chcą dotrzeć, co musi się stać, żeby jedna strona wygrała, etc. W ENDGAME niby stawka wyższa, bo już idzie o całą Rękawicę, ale ja nie miałem takiego poczucia, tylko wrażenie, że strony po prostu chcą się wymordować. W pewnej chwili myślałem sobie "brakuje tu jeszcze tej całej Heli".
Plus jeszcze to, że moim zdaniem, zamiast koncentrować się na pokazywaniu indywidualnych starć i epickiego zniszczenia, można było całą bitwę pokazać jako serię gagów właśnie, i nawet twórcy częściowo na to wpadli. Podobała mi się ta akcja z przekazywaniem sobie Rękawicy, bójka samych dziewczyn. Moim zdaniem, tak trzeba było to zrobić, seria śmiesznych i szalonych akcji.
Czyli tak: wszystko gra, można było zrobić lepiej. Moim zdaniem to nie jest zwieńczenie jakiegoś okresu MCU, tym było Infinity War, to jest pierwszy film nowej ery, maskujący się jako finał. Zresztą, czas pokaże jak będą go widzieć fani tego gatunku po latach, ale ja mam wrażenie, że do historii przejdzie raczej Infinity War.
darth_numbers napisał:
Wyjścia są dwa: albo pozwolić widzowi i fikcyjnemu światowi pogodzić się z tą apokaliptyczną sytuacją, albo wybrać wyjście "to był tylko sen". Twórcy wybrali tę drugą opcję
Nasunąłeś mi teorię, że niektórym* tak się ten film podoba, bo liczą na podobny manewr w EIX
*niektórym, a nie wszystkim którym się podoba
Parę dni temu prowadziliśmy ciekawą dyskusję o nowym odcinku (i całym 8 sezonie) Gry o Tron. Bo był przewidywalny. Ja broniłem tego odcinka, mówiąc że w tym akurat przypadku to dobrze, bo czasem w fabule dochodzimy do takiego momentu, gdzie jest tylko jedna słuszna droga, i lepiej żeby autorzy nią podążyli, zamiast próbować nas na siłę zaskoczyć.
Minęło kilka dni i mam perfekcyjny przykład drugiej strony medalu, czyli rzecz przewidywalną w sensie negatywnym. Są to oczywiście nowi Avengersi. Film, który właściwie znało się jeszcze przed premierą; najważniejsze elementy fabularne wynikały logicznie z natury uniwersum i dotychczasowego podejścia twórców. Po seansie Infinity War oczywistym chyba dla wszystkich było, że połowa obsady wyparowała tylko na chwilę i w Endgame to odkręcą. I to było mega słabe, bo mieliśmy ciąg niby emocjonalnych scen, ale wiedzieliśmy że to takie comic book deaths, których do tej pory MCU raczej unikało, a na których teraz oparto całe rozstrzygnięcie dotychczasowej serii filmów kinowych.
Pamiętam, jak wychodząc z kina po IW zaśmiałem się: to co, w następnej części cofną się w czasie i wszystko odkręcą xD. Nie było to jakieś odkrywcze stwierdzenie, bo to chyba najprostszy zabieg fabularny, jakim można wybrnąć z cliffhangera pozostawionego przez IW. Oczywiście, nagła deus ex machina w postaci "a teraz cofniemy się w czasie i wszystko odkręcimy" to jeden z najbardziej szmaciarskich motywów, jakie można wymyśleć. Podróże w czasie to ogólnie bardzo ryzykowny temat, który najczęściej grzebie franczyzę pod dnem mułu. O ile nie są to rzeczy, których sednem są właśnie podróże w czasie, jak np. 12 Monkeys (fantastyczny serial) czy Terminator, to wiadomo, że będzie źle.
A więc oglądam sobie Avengers, oglądam, i... pada po raz pierwszy zwrot TIME TRAVEL. Aż się złapałem za głowę: oni naprawdę to zrobili... I co tu dużo gadać o filmie. Avengersi nagle odkrywają podróże w czasie i cofają się do różnych momentów żeby odzyskać kamienie nieskończoności i znowu pstryknąć palcem i przywrócić życie wymazane przez Thanosa XD udaje im się, dużo łzawych scen, KONIEC. I to jest film, będący potężnym hitem, może i największym w ostatnich latach, jak nie w ogóle. Patrząc na box office, recenzje, hype... Naprawdę, są ludzie których Endgame zachwyciło. To jest obecnie top 17 na Filmwebie (i rośnie). I o ile poczucie wyalienowania w mainstreamowej popkulturze to coś, co towarzyszy mi już od jakiegoś czasu (boże, jak to hipstersko brzmi XD), o tyle teraz... znacie takie pojęcie "clown world"? Ostatnio się rozpowszechniło gdzieś tam po internetach. Polecam wygooglać. Oryginalnie w znaczeniu politycznym, ale idealnie oddaje moje uczucia w kontekście popkultury, tego co obecnie jest cenione i popularne.
Z filmu widać wielki budżet, widać doskonałą ekipę aktorską, widać bogactwo nawiązań do poprzednich filmów (a nawet serialu - Jarvis!). I to właściwie tyle dobrego, jeśli chodzi o ten film.
Nie widziałem "Kapitan Marvel". Medialna otoczka skutecznie odstraszyła mnie od wyprawy do kina, nadrobię sobie w BD-ripie. I teraz jakże kuriozalne były dla mnie sceny z tą postacią w Endgame... Ucieleśnienie deus ex machiny. Kapitan Deus Ex Machina. Jest POTĘŻNA - w każdej sekundzie jej bytności na ekranie widzimy, jaki z niej badass. Ani drgnie, gdy Thor przyzywa swój młot. Bo jest B A D A S S. Pokonanie Thanosa z nią to pryszcz - na spokojnie go przytrzyma, żeby Thor mu obciął głowę. Stark uwięziony na statku w kosmosie? Spokojnie, Kapitan DEM przyleci i przyniesie go na Ziemię xD Wcześniej jej nie było, ale w międzyczasie wyszedł film który ją wprowadził, więc już jest. I absolutnie wymiata, powtarzam, halo widzu, ta postać wymiata. Tak topornego budowania epickości nie widziałem od... od nie wiem kiedy xD
Zasady kontinuum czasowego w Endgame to coś, czego do końca jeszcze nie rozumiem. Mieli nic nie zmieniać. Thor zakosił Thorowi z 2014 młot, Kapitan Ameryka przedstawił się agentom Hydry jako agent Hydry, a na koniec filmu wrócił w przeszłość do agentki Carter. Do 1945, jak mniemam. A więc wymazał jej dzieje z one-shota i serialu, oraz rodzinę którą sobie później miała. Czyli do konceptu "time travel" dorzucili od razu w pakiecie często idący za tym "alternative timeline". Wspaniale xDD przynajmniej wyszła wzruszająca scena, to najważniejsze!
Śmierć Iron Mana mnie nieco zaskoczyła, a to dlatego że w międzyczasie zdążyli już przywrócić wszystkich "uśmierconych" w Infinity War, i nabrałem przekonania, że Marvel wrócił do swojej bezpiecznej niszy, w której nikt tak naprawdę nie ginie. Hej, oni przywrócili nawet Gamorę! XD Oczywiście przy użyciu podróży w czasie. I przy okazji będzie wspaniały, oryginalny wątek próby odzyskania miłości tej samej ale jednak nie tej samej ukochanej w "Strażnikach 3". Entuzjazmowi nie ma końca xD
Moja ocena to 5/10. Film miał swoje momenty, jest od strony technicznej bardzo dopracowany, zgarnął taką śmietankę aktorską, jakiej ze świecą szukać gdzie indziej i niesprawiedliwym byłoby ocenić go na niżej. Ale nie zapomnijmy, to nie jest dobry film. To jest kulminacja kilku bardzo złych motywów, która nie wróży dobrze na przyszłość uniwersum. Tzn. dla mnie, bo że kolejne filmy będą dalej rozbijać box office i zgarniać wspaniałe recenzje, to nie wątpię.
Tyyyyy.... HEJTERZE ty !!!!1!!
Hejt mam zamiast krwi. Jak się skaleczę, to z mojego ciała płynie nienawiść. Widzisz, tym razem możemy stać na jednym froncie i razem coś poopluwać
Najgorzej że dałeś wypośrodkowaną ocenę i nie wiem czy to zachęca czy zniechęca
Tzw punkt równowagi nietrwałej. Jedni polecą "wte", inni "wewte"
Shedao Shai napisał:
możemy stać na jednym froncie i razem coś poopluwać
-----------------------
Jak Wy możecie. KANALIE
No dobrze, majówka, dobre humory, więc zapraszam - możesz stanąć z nami
Wszyscy jesteście hejterami
No dobra, oczywiście nie wszyscy, żeby nie było
Eh, byłem naiwny. Myślałem, że tu są w sporej częsci fani MCU (którzy jak widzę są w mniejszości), albo generalnie popkultury, i w tym wątku da się z nimi merytorycznie podyskutować na jakimś poziomie. Trochę się pozachwycać, trochę powzruszać, jak to fani z fanami. Ale pomyliłem się. To jest przecież forum Star Wars. Konkurencja dla MCU
Jak patrzę w necie to oceny miłośników i "znawców" kultury popularnej są bardzo wysokie, owszem zróżnicowane, ale nie tak skrajne żeby podchodziło to pod banialuki.
Ale co tam, MCU można mieszać z błotem, za to TLJ i Solo to niewątpliwe arcydzieła.
Typie weź wyluzuj, bo zaraz ci pęknie żyłka, a to wszystko dlatego, że komuś nie podobają się jakieś plastikowe marvele xD
O tak, niesprawiedliwość na tym świecie zaraz doprowadzi mnie do ostateczności )))))))))
O przepraszam, bądź uczuciwy: ja rzucam kupą zarówno w MCU jak i SW.
Clouded by the EU, osąd Szedała o nowych SW jest.
Nb. tak to ładnie napisałeś, że nie mogę się zdecydować, czy miało być "uczciwy" czy "uczuciowy"
Stuntman Mike napisał:
Myślałem, że tu są w sporej częsci fani MCU (którzy jak widzę są w mniejszości), albo generalnie popkultury, i w tym wątku da się z nimi merytorycznie podyskutować na jakimś poziomie. Trochę się pozachwycać, trochę powzruszać, jak to fani z fanami.
-----------------------
Dlaczego fan czegoś nie może być wobec tego krytyczny? Nawet mocno krytyczny? Skąd takie założenie?
Z krytyki łatwo przejść w hejterstwo, (albo po prostu nie czucie bazy) Zdążyłem się przekonać na przykładzie disclaimera (którego swoją droga naprawdę rozumiem i szanuję), że nie mamy tu do czynienia z fanami MCU, przynajmniej nie w większości. Trzeba umieć coś docenić i coś skrytykować. Jak ktoś twierdzi, że bracia Russo to jest ta bardziej gówniana część MCU, to na tej samej zasadzie można powiedzieć, że np. Lucas w pierwszej trylogii zrobił gównianą robotę, a dopiero później, w następnym trylogiach zaczęło się prawdziwe Star Wars. Wszystkie odczucia istnieją, rzecz jasna, ale jest też w moim przekonaniu coś takiego jak dobry gust (i jakieś obiektywne kryteria, jak rzemiosło filmowe, aktorstwo), który się kształtuje z czasem i pod wpływem czegoś.
Tylko że widzisz, wynoszenie oczekiwań, a potem ocen filmu, który jest de facto z założenia miłym (lub nie - opinie są różne, ja nie widziałem ale kiedyś tam zobacze pewnie) zapełniaczem popołudnia i dodatkiem do popcornu z colą, na wyżyny filmowego mistrzostwa świata i otaczanie tego nimbem arcydzieła... No przepraszam. Dictum sapienti sat
I, starłorsy mają pewnie podobnie, ale jesteśmy na forum SW, więc sam rozumiesz Im można tutaj więcej.
Shedao Shai napisał:
Thor zakosił Thorowi z 2014 młot
-----------------------
Jak dobrze zrozumiałem (ale przyznaję, że musiałbym ponownie zobaczyć by mieć pewność) to Cap odniósł młot na miejsce.
A co do kontinuum czasowego to mam wrażenie, że nazywanie tego "time travel" jest od początku błędne. Żeby te wszystkie wydarzenia miały sens to jedyną opcją jest, że oni podróżowali do światów równoległych. To by z kolei oznaczało, że spieprzyli parę wydarzeń w różnych alternatywnych światach (choćby fakt, że w jednej linii czasowej brakuje Nebuli, Gamory i Thanosa ). Nie wiem czy taki był faktyczny zamiar twórców czy może była to radosna i nieprzemyślana twórczość. Być może było to zamierzone i kiedyś jakieś konsekwencje tych zmian odbiją się na bohaterach timeline`u filmowego. Czas pokaże.
Swoją drogą - jak to jest z tą przewidywalnością - czasem jest dobra a czasem zła? Gdzie leży granica między dobrem a złem?
Halcyon napisał:
Swoją drogą - jak to jest z tą przewidywalnością - czasem jest dobra a czasem zła? Gdzie leży granica między dobrem a złem?
-----------------------
Tam, gdzie wytyczy ją Shedao. :/
Louie napisał:
Halcyon napisał:
Swoją drogą - jak to jest z tą przewidywalnością - czasem jest dobra a czasem zła? Gdzie leży granica między dobrem a złem?
-----------------------
Tam, gdzie wytyczy ją Shedao. :/
-----------------------
Prawdziwie nietzscheański nadczłowiek - ponad dobrem i złem
Halcyon napisał:
Jak dobrze zrozumiałem (ale przyznaję, że musiałbym ponownie zobaczyć by mieć pewność) to Cap odniósł młot na miejsce.
Tyy, fakt xD
A co do kontinuum czasowego to mam wrażenie, że nazywanie tego "time travel" jest od początku błędne. Żeby te wszystkie wydarzenia miały sens to jedyną opcją jest, że oni podróżowali do światów równoległych. To by z kolei oznaczało, że spieprzyli parę wydarzeń w różnych alternatywnych światach (choćby fakt, że w jednej linii czasowej brakuje Nebuli, Gamory i Thanosa ). Nie wiem czy taki był faktyczny zamiar twórców czy może była to radosna i nieprzemyślana twórczość. Być może było to zamierzone i kiedyś jakieś konsekwencje tych zmian odbiją się na bohaterach timeline`u filmowego. Czas pokaże.
True. I przypomniało mi się jeszcze jedno: przecież tam w tym zamieszaniu w Stark Tower, Loki uciekł.
Swoją drogą - jak to jest z tą przewidywalnością - czasem jest dobra a czasem zła? Gdzie leży granica między dobrem a złem?
Ludwiczek Ci już odpisał
A tak na serio, to sam się nad tym zastanawiam. Chyba chodzi mi o to, że są takie momenty w fabule, szczególnie większych serii, seriali, sag książkowych itd. - gdzie musi się coś stać - coś, co nas nie zaskoczy, ale do czego od dawna prowadziła fabuła. I gdyby autor próbował to wyminąć, to byłoby to ze szkodą dla tego dzieła. To jest pozytywna przewidywalność. A negatywna - to już omówiłem w poście powyżej.
Shedao Shai napisał:
True. I przypomniało mi się jeszcze jedno: przecież tam w tym zamieszaniu w Stark Tower, Loki uciekł.
Tak. I pytanie czy wyciągnięcie Etheru z Jane nie będzie miało też wpływu na wydarzenia z Thora 2. No chyba, że Cap znowu "włożył" kamień w Jane
A tak na serio, to sam się nad tym zastanawiam. Chyba chodzi mi o to, że są takie momenty w fabule, szczególnie większych serii, seriali, sag książkowych itd. - gdzie musi się coś stać - coś, co nas nie zaskoczy, ale do czego od dawna prowadziła fabuła. I gdyby autor próbował to wyminąć, to byłoby to ze szkodą dla tego dzieła. To jest pozytywna przewidywalność. A negatywna - to już omówiłem w poście powyżej.
Tak, z tym się zgadzam, że pewne rzeczy muszą się zdarzyć, bo dobrzy zawsze muszą wygrać. Ale to nie znaczy jeszcze, że wszystko musi się potoczyć w konkretny sposób. W końcu plan bohaterów może w jakimś stopniu zawieść i upragnione zwycięstwo nastąpi w sposób nieprzewidywany. Albo zostanie okupione nieprzewidzianymi wcześniej kosztami. To z kolei spowoduje, że koniec nie będzie w pełni szczęśliwy, tylko np. słodko-gorzki. W Endgame takim elementem gorzkim była śmierć Starka czy Wdowy. Choć śmierć Starka była do pewnego stopnia przewidywalna. W GoT z kolei sytuacja była o tyle gorsza, że ciężko mówić tutaj o tym "gorzkim" elemencie. W sumie to nie zabili prawie nikogo ważnego. Było to chyba jeszcze bardziej uwypuklone faktem, że pokazywali "bycie o włos od śmierci" w stosunku do praktycznie wszystkich ważnych bohaterów, a ostatecznie nic się im nie stało. Podobno jak w Endgame było jasne, że wszyscy sproszkowani wrócą do życia, tak w GoT było jasne, że NK musi zginąć (choć niekoniecznie musiało to się wydarzyć w odcinku 3). W Endgame plan się w pełni nie powiódł, co kosztowało życie Starka (to chyba był nie do końca jasny element Endgame`a - wszyscy wiedzieli, że tutaj bohaterowie mogą naprawdę zginąć, bo to koniec). W GoT wygląda to inaczej - plan albo się powiódł (ten, który sobie Bran wymyślił) albo się nie powiódł (ten, który w głowie miała reszta), ale w sumie nikt ważny nie poniósł konsekwencji tego. Tak ja to przynajmniej odczuwam. Plus myślę, że wpływ na odbiór zakończenia mają też oczekiwania. W MCU bohaterzy co do zasady nie giną. Dopiero IW i Endgame ostatecznie pozbawili życia paru bohaterów (Vision, Stark, Wdowa i w pewnym sensie Cap). W GoT ludzie co do zasady giną jak popełnią błąd (względnie ponoszą inne konsekwencje swojej głupoty). Odcinek 8x03 niestety trochę odszedł od tej zasady.
Shedao Shai napisał
"ale nie zapomnijmy, to nie jest dobry film"
Mówisz to tak jakby to była prawda objawiona. Tymczasem to jest twoje zdanie.
Przykładowo kolega Łukański z kanału na Gałęzi także dosyć krytycznie odniósł się do kwestii fabularnych. Ale na końcu zaznaczył, że to nadal bardzo dobry film.
https://www.youtube.com/watch?v=PJqO-8_jKkQ
My point: zarówno jego jak i Twoja to jedynie opinia. Można odbierać jakość filmu zupełnie inaczej. Ja też może nie zawsze to zaznaczam, ale staram się, że "w moim przekonaniu", "moim zdaniem" itd.
Moje zdanie to prawda objawiona.
Wszystko, co mówi Szedzio o MCU, jest prawdą objawioną
Tak samo jak wszysto, co HAL 9000 mówi o Starłorsach.
O, panie. Taką odpowiedzialnością mnie obarczyłeś. Strach teraz będzie coś napisać
Nie bój się. Na tym forum można napisać dosłownie wszystko. Tak jak HAL 9000, że np. Resistance >>>>>> Battlestar Galactica, i nadal będą Cię traktować w miarę poważnie Także bez obaw
To prawda. Istny śmietnik. Od 16 lat pilnuję, żeby poziom forum nie wzrósł za bardzo, tak żeby nie były to za wysokie progi dla mnie (wtedy bym się tu nie odnalazł). My, bastionowicze, jesteśmy jak te małpy w zoo, które rzucają kupą w odwiedzających (i czasem w siebie nawzajem), i się przy tym chichrają. O taki Bastion warto walczyć.
Bo jak powszechdnie wiadomo Bastion zShed na psy. Co byśmy zrobili bez ciebie?
Najpierw straszne nudy i smęty, jak nigdy w MCU. Kawałek z Thanosem w jego ogródku super, Hawkeye też spoko, ale poza tym nuuuda i ziewanie.
Później podróże w czasie, których wszyscy się spodziewali, zero zaskoczenia. Fajnie, że wróciliśmy do starszych filmów i do czasów kiedy MCU mnie jeszcze mocno jarało. Trochę zbyt chaotycznie, za dużo różnych nawiązań i miałem wrażenie, że wszystko ledwo się trzyma kupy, ale ta część dla kogoś, kto siedzi w MCU od początku była spoko.
Później jedna wielka niepierd***nka. Podobało mi się bardzo, dla mnie jedna z najlepszych bitew w MCU. Epicko, efektownie, niepewność kto zginie tym razem naprawde. Walka z Thanosem też bardzo cool, dobrze i mocno zakończona.
No i później znowu zbyt rozciągnięta, totalnie nieudana próba wyciskania łez, byłem zażenowany. Tylko sama końcówka z Capem była fajna.
Ogólnie film wyraźnie gorszy od IW. Te wszystkie zachwyty "ekspertów" w recenzjach to dla mnie jakiś kosmos i zupełnie niezrozumiałe zjawisko. Jako film MCU może być, jako wielki finał i podsumowanie to spore rozczarowanie. Po co było rozciągać film aż do 3 godzin?
A dla mnie niezrozumiałe jest, że większość bastionu tak krytykuje, ale już nie ważne. To i tak jest zdecydowana mniejszość.
Z ciekawości chciałem sprawdzić jak tam za granicą i to żadna statystyka, ale od razu wszedłem na taką recenzję, że praktycznie Roz Weston mówi za mnie. Co za przypadek. Aż miło
https://www.youtube.com/watch?v=v7ijmCexpAs
I had great reservation going into this and a lot of it has to do with Star Wars, because in my head I`m like... this is how I would like my whole investment of heart and time and money to sort of end up, and I still feel like Star Wars kind of took it in a direction that was just a letdown; and I was let down. I still... I gave it a shot, I will continue to give it a shot, but with Endgame it was... there was no letdown. It was almost like they made the move that I wanted them to make.
I really felt like they honored everything and they did it in such a respectful way and there`s very little that you can complain about in the movie unless you want to complain about everything
I really loved it, and I know some people didn`t, but to me just as a fan and the way in my head that I wanted this to play out and how I wanted to feel at the end of it.... I just really... I was completely fulfilled. This was one of the grates finishes to anything that I have ever started in the world of entertainment... and there were a couple of bombs along the way: Ultron, Iron Man 2... and you sort of forget about that and you just concentrate on this and it was brilliant. I Loved it.
Wyluzuj chłopie. Skore opinie na Bastionie to mniejszość i są nieważne to po co się tak miotasz po tym wątku i tak agresywnie bronisz tego dzieła?
Wielcy znawcy popkultury, z których zdaniem się liczysz zachwycają się filmem, Ty też się zachwycasz, film zarabia krocie i bije rekordy, nic tylko się cieszyć, a Ty masz bóle, że komuś mogło się nie podobać.
Jestem wyluzowany Dziwi mnie po prostu reakcja wielu fanów SW, do których sam się zaliczam i takie złośliwe podejście.
Przykładowo, gdzie napisałem ,ze mniejszościowe opinie są nieważne? Napisałem jedynie, że już nie chcę wchodzić w szczegółowe dywagacje. Dlatego napisałem: "dobra, nieważne"
Nie bronię filmu agresywnie. Spokojnie odnoszę się tylko do niektórych stwierdzeń. Nie narzucam swojej opinii. Przykładowo piszesz, że pierwsza część filmu i końcówka to nuda nie z tej ziemi. Ba, cały Twój post ma tytuł nuda. Tak więc dla mnie to jest w ogóle nie zrozumienie tematu, nie bycie jego fanem i taka wrażliwość na poziomie małego dziecka. To tak jakby ktoś napisał, że wszystkie sceny Luka z Yodą w TESB albo Rey z Lukiem w TFA to była tylko i wyłącznie NUDA. Nuda bo nie ma napieprzanki w pierwszej połowie filmu? Tego się spodziewałeś? To, że jest pokłosie wydarzeń z IW i jakieś większe skoncentrowanie na warstwie psychologicznej postaci to już od razu nuda? Oczywiście masz prawo mieć takie odczucia, ale po Tobie czy ogólnie fanach SW spodziewałem się o wiele więcej.
No właśnie w odpowiedzi na post Karasia oraz na inne krytyczne opinie wcale tego luzu nie widać
Co do nudy. Kiedy MCU koncentruje się na warstwie psychologicznej postaci, na ich problemach, tragediach i traumach to zwykle jest nuda i banał. Było tak kiedy np. Stark miał lęki i pomagał mu mały chłopiec albo kiedy Wdowa pomagała biednemu Hulkowi kontrolować gniew. To po prostu nie działa w MCU, a w Endgame jest rozciągnięte na godzinę lub dłużej.
Później są podróże w czasie czyli najbardziej przewidywalne i nudne rozwiązanie. Shedao bardzo ładnie to wszystko ubrał w słowa, podpisuję się w 100% pod tym co napisał i nie mam się co za nim powtarzać.
Do końcówki mam podobne zarzuty co do początku. Za bardzo rozwleczona.
I tak, spodziewałem się więcej napieprzania, ciekawszej historii, jakiegoś zaskoczenia i dobrej zabawy - po części to dostałem, ale niestety też spora części filmu po prostu nas wynudziła.
Napiszę jeszcze raz to co napisałem disclaimerowi i ciekawy jestem jak się do tego odniesiesz.
Przecież to robili bracia Russo a nie jakiś nikomu nieznany typ. Skoro IW było takie zajebiste to jakim cudem tutaj niby jest taki spadek jakości. Wcześniej ci ludzie zrobili Civil War, także jeden z najlepszych filmów MCU. IW razem z Endgame to był wręcz cały projekt. Nie to co przy Abramsie i Johnosnie. Tu mamy spójność, konsekwencje i pewien poziom. Dają nam to reżyserzy, którzy już cos udowodnili i pokazali, że w tego typu widowiskach naprawdę umieją zrobić to dobrze. Czego więc Ty się spodziewałeś po braciach Russo? Bo ja się spodziewałem dokładnie tego co w poprzednich ich filmach MCU i dokładnie to dostałem.
P.S., skoro podróże w czasie to było najbardziej przewidywalne i nudne rozwiązanie to dawaj inne. Gdyby nie to nie byłoby scen np. z Capem w windzie, która jest złotem i wielu innych. Nie byłoby wszystkich odniesień, fanserwisu, które jak pisałem się należały przy takim zakończeniu. Więc co mieli zrobić z wymazanymi postaciami? Tak na zawsze je unicestwić? A ci co zostali stanąć do walki z Thanosem? Tego byś chciał? Poza tym założenie że warstwa psychologiczna z natury nie działa w MCU jest uprzedzeniem. Wiele razy zadziałała. Było wiele momentów. Ten film także jest o czymś a nie tylko bezsensowną napieprzanką.
A jeśli chciałeś jeszcze więcej napieprzanki to tylko mogę zacytować jednego z bohaterów jak już wszyscy się wyłonili z tych portali. "Jeszcze ci mało?"
I co z tego, że bracia Russo? Przecież to wcale nie oznacza, że każdy ich film i każda część projektu będzie równie udana I żeby było jasne - ja nie twierdzę, że film to gniot. Twierdzę, że jest gorszy od IW i że mnie wynudził.
Dyskusje typu "nie podoba się to podaj lepsze rozwiązanie" sobie darujmy. Jeśli IW doprowadził świat to stanu, z którego jest tylko jedno słuszne wyjście, to jest to problem MCU i w pewnym stopniu błąd w planowaniu. Tym razem mogę odesłać do opinii darth_numbersa, bo on bardzo dobrze opisał ten problem.
Żeby zakończyć pozytywnie to się zgadzam - scena w windzie jest super. Zimowy Żołnierz i pierwsi Strażnicy to moje ulubione filmu MCU i japa mi się cieszyła na powtórkę ulubionych scen z tych filmów.
Już prawie to rozkminiłem, ale jednak nie.
Gdy Avengers cofają się w czasie i go zmieniają odrywają jednocześnie swoją teraźniejszość od innych. Stark i Rogers mogli cofnąć się do `70, bo zaprzeszłość nie została naruszona. To, że wrócili do swojej teraźniejszości można wytłumaczyć tym, że maszyna która ich wysłała w niej była. Gdy już byli wysłani w przeszłość mogli się po niej dowolnie przemieszczać dzięki zegarkowi. Do tego momentu całość trzyma się kupy.
Rogers cofa się ponownie by zwrócić kamienie. Ale skoro przeszłość rozdzieliła się tyle razy to do której miał zwrócić ta kamienie? Jest nawet lepiej, bo okazuje się, że skoro tamte przeszłości nie wpływają na ich teraźniejszość, to ta teraźniejszość musi być oderwana od tych przeszłości i Cap w ogóle nie mógł się cofnąć.
Proszę o inspiracje jak to wyjaśnić.
To jest komiks, hejterze!
Ja wiem że na pewno był komiks, ale teraz mówię o filmie.
Ja po prostu nie wiem, czy na tym etapie logika inna niż komiksowa ma znaczenie.
Merytorycznie niestety Ci nie pomogę, przez jakieś 2 lata, sądzę.
Pierwsza cecha hejtera:
Nie widział filmu, a już go zeszmaca pisząc o oglądaniu go w TV za kilka lat i zasypianiu na nim.
Jakby tego było mało podsuwa tu negatywne recenzje a filmu, przypominam, nie widział.
Przecież bartoszcze sobie trolluje. Wyluzuj i nie zwracaj po prostu uwagi. 😊
Wiem, że sobie trolluje. Ale wiem też, że ciągle pije do tego, że go nazwałem hejterem i to udowodniłem
Przynajmniej od czasu do czasu!
Aczkolwiek czemu ten gość łazi za mną ze ściśniętymi pośladkami, to nie rozumiem - za mało mu było czołowego zderzenia z logiką, argumentami i językiem?
To Ty ciągle łazisz za mną i to wszystko zacząłeś. Już zresztą nie pierwszy raz. W tamtym roku było to samo. Nie możesz po prostu się odczepić i nie odnosić do moich postów? Już ci napisałem, że jesteś niczym droid z prostym oprogramowaniem i nie wzniesiesz się na wyższy, bardziej ludzki poziom. Odpuść więc sobie.
Nie jestem ekspertem od mechaniki temporalnej, ale może ten artykuł
https://naekranie.pl/artykuly/avengers-koniec-gry-czas-w-mcu-i-bledy-logiczne-wyjasniamy
i ten filmik odpowiedzą na twoje pytanie.
https://www.youtube.com/watch?v=d5DqcBJ7WvQ
W obu jest zaznaczenie, że ostatni motyw z Capem wydaje się rzeczywiście nieścisłością. Pewnie nie do końca Ci o to chodziło, ale może znajdziesz to czego szukasz.
Tam nie ma nic pożytecznego. Ba, jak pisałem wyjaśniłem nawet sprawę z Capem. Problem jest z samym zwrotem Kamieni.
PS. Ja zasadniczo się znam na mechanice, ale o temporalnej piewszy słyszę.
Różne są mechaniki: temporalna, kwantowa ...
Za mało Star Treka oglądałeś
No, przyznaję, że ST to tylko filmy, a seriale już niet.
Pan Rogowski moim zdaniem to wytłumaczył fest.
Zastanawiam się ile razy mam pisać że na tym forum do naekranie się nie linkuje. Może powinnam zacząć wycinać takie posty?
Kathi Langley napisał:
Zastanawiam się ile razy mam pisać że na tym forum do naekranie się nie linkuje.
-----------------------
Why?
https://star-wars.pl/Forum/Temat/22838#727144
https://star-wars.pl/Forum/Temat/22380#725023
https://star-wars.pl/Forum/Temat/22257#680694
Zresztą:
https://star-wars.pl/Bastion/SzukajZaawansowane
Sam zobacz, jakie posty są pisane w oparciu o linki z tego PopPudelka. Jaki jest poziom ich plotek oraz rzetelności informacji.
Nie no, jasne, poziom różnych stron bywa "różny". Ale to chyba nie jeszcze powód by posty kasować, bo linkują do słabych źródeł
Roma (Kathi) lucuta, causa finita
Racja, ale nie nabijajmy wejść temu śmietnikowi
W życiu tam nie byłem, ale widzę powszechne potępienie, więc coś w tym musi być. Gorsze niż filmweb?
Tak, stoją clickbaitami i różnymi innymi sztuczkami mającymi przede wszystkim nabić im kliknięcia.
Jak ktoś chce udostępniać to niech sobie udostępnia. Widywałem wrzucane linki z OdRzeczy na B, ale to ja podejmuję decyzję o kliknięciu, więc gdzie tu problem
Nawet linki do GW się trafiają, ale każdy decyduje sam, w co klikać.
A moderator decyduje, jakie linki można zamieszczać - Wspomniane przez Kathi linki mogą np. podpadać pod punkt 5.d regulaminu "naganne moralnie lub społecznie niewłaściwe", mamy też pkt. 11
Ale to chyba w Senacie lub Z prasy?
BTW cokolwiek naKranie publikuje to lepiej sprawdzić z czego rżnęli - i linkować do oryginału
Finster Vater napisał:
Wspomniane przez Kathi linki mogą np. podpadać pod punkt 5.d regulaminu "naganne moralnie lub społecznie niewłaściwe", mamy też pkt. 11
-----------------------
Można kwestionować poziom merytoryczny różnych linków, no ale bez przesady
ewentualnie "społecznie niewłaściwa"
Ale, to nie ja pisałem regulamin
Musimy zrobić Listę Linków Zakazanych.
Absolutnie nie! To była by cenzura, co jest niedopuszczalne. Co najwyżej zrobi się listę linków "naganne moralnych lub społecznie niewłaściwych"
Zastanawiam się ile razy mamy pisać, że forum to nie jest twoje prywatne podwórko. Każdy może wrzucać tutaj co chce, o ile jest to zgodne z regulaminem.
Gorszy tydzień, czy co?
Lubsok napisał:
Zastanawiam się ile razy mamy pisać, że forum to nie jest twoje prywatne podwórko.
-----------------------
Gdzie było pisane? Bo nie kojarzę tematu
Mógłbyś trochę dokładniej opisać, czego nie rozumiesz przy oddaniu kamieni przez Capa?
Ogólnie to nie patrz na to jako podróż w czasie, a jako podróż do alternatywnych rzeczywistości. Wtedy wszystko wygląda sensownie - Cap przeniósł się do tych alternatywnych rzeczywistości i wszystko pooddawał
Tyle że oni nie mieli technologii do przemieszczania się między wszechświatami, tylko do podróży w czasie. Ale gdy zmienili (kilkukrotnie) swoją przeszłość odłączyli teraźniejszość od tamtych przeszłości - te przeszłości otrzymały nową przyszłość i stały się niezależnymi wszechświatami. Cap miał się cofnąć w czasie by zwrócić kamienie i nie odpuścić do zmiany przeszłości. Ale to już się stało. Ich teraźniejszość jest obecnie bez przeszłości, bo gdyby miała przeszłość nie mogłaby się wydarzyć.
A nawet gdyby miał się cofnąć, to do której przeszłości? Wszechświaty się rozdzieliły w kilku miejscach a on nie umie czarować - z tego co pamiętam.
Ale skąd wiesz, że nie mieli takiej technologii? Jedyne co widzimy to, że przez "quantum realm" przemieszczają się do innych światów. Nazywają to "in movie" podróżowaniem w czasie. Ale jeśli jest to podróż w czasie to w sumie nie ma to sensu co się tam dzieje. Więc dla mnie jedyne wyjaśnienie to multivers. I wtedy naprawdę wszystko ma dużo sensu, więc ja pozostanę przy tym wyjaśnieniu.
Ale spróbuję jakoś wyjaśnić to w sposób jak Ty to rozumiesz, bo to chyba też możliwe. Każde cofnięcie w czasie mogło potencjalnie stworzyć nowe rzeczywistości, ale zwrócenie kamieni miało temu zapobiec. Oczywiście Avengersi nawalili i stworzyli co najmniej parę alternatywnych i niezależnych wszechświatów. Mianowicie:
- ten, w którym Loki uciekł z Tesseractem,
- ten w którym nie ma Thanosa, Gamory i Nabuli,
- [potencjalnie] ten w którym, Jane nie ma etheru, a Thor nie ma młota (chyba że Cap to pozwracał)
- oczywiście aktualna rzeczywistość.
Obecna rzeczywistość ma przeszłość dokładnie taką, jaką widzieliśmy w filmach. Bo czemu miałaby nie mieć? Avengersi spowodowali powstanie niezależnych wszechświatów, ale nie pozbawili w ten sposób obecnej rzeczywistości jej przeszłości (to nie miałoby sensu!).
Jeśli o stronę techniczną idzie - skoro potrafili się przenosić między bardzo konkretnymi punktami to nie widzę problemów dla których Cap nie mógł wrócić w te same miejsca (i czasy).
Widzieliśmy jak Cap zabierał Mjolnir i eter więc ta rzeczywistość raczej wróciła do normy, choć dziwi mnie to, że nie wzięli tesseractu ze skarbca, Thor mógł zwyczajnie wejść i go wziąść
Dobra, możemy założyć że gdy Avengers zmieniali przeszłość utworzyli nowe wszechświaty, ale wcześniej oba mają tą samą przeszłość. To by w zasadzie umożliwiło podróż między wymiarami, bo można podróżować do tylu w jednym i do przodu w drugi. Wtedy gdy kapitan zwraca kamień w odpowiednim momencie, czyli przed rozgałęzieniem, zamyka to rozgałęzienie. Zakładając, że obecność kilku kamieni w jednej rzeczywistości niczego nie psuje, wszystko składa się do kupy. Dzięki Hal, dobra myśl z tym nieurywaniem przeszłości.
Teraz jeszcze raz, po kolei:
Avengers się cofają. W miejscach, w których coś zmienili powstają kolejne wszechświaty. Powstaje nam coś na kształt delty rzeki. Kapitan cofa się idąc wzdłuż głównego nurtu. Zwraca kamienie w odpowiednim miejscu i czasie, dzięki czemu tamuje powstałe odnogi rzeki czasu.
Następnie Cap wraca do połowy XX wieku i tworzy nową odnogę. Później decyduje się na powrót do swojej rzeczywistości. W tym celu musi udać się do wspólnej przeszłości obu rzeczywistości. Wtedy też może odkręcić to, co zmienił. W ten sam sposób odcina odnogi Thanosa i Lokiego - po prostu nie pozwala, by Avengers namieszali w przeszłości.
W tym wytłumaczeniu nie ma żadnych znanych luk logicznych. Pomijając efekt motyla całkowicie tłumaczy fizykę Endgame. Jedyne, co mnie martwi, to serial o Lokim, w którym najpewniej wszystko zniszczą. Ale wtedy będziemy mogli zrzucić to na retcon.
Chciałbym w tym miejscu pogratulować sobie wytrwałości, podziękować Halcyonowi za cenną inspirację i przyhejcić influencerów, którzy pisali swoje teorie bez zastanowienia i głębszej refleksji, po czym szczycili się że rozgryźli Endgame.
PS. Jeśli widzicie jakiś błąd lub lukę w rozumowaniu koniecznie dajcie znać. Podważanie słuszności tej teorii to wasz naukowo-nerdowski obowiązek.
który Chris Pratt nakręcił na planie wbrew zakazowi
https://www.facebook.com/watch/?v=421492798413040
Tak po prostu:
Avengers: połączenie zaawansowanej technologii z magią, mordobiciem i ogólnym popierniczeniem. Jak widać wyszło. Zastanawiam się nad przyczyną sukcesu i wychodzi, że kluczem są bohaterowie. Fabuła jest często słaba i dziurawa.
Popatrzmy na finał Powrotu Jedi w jego części imperatorskiej: walka Luka z Vaderem nie ma sensu bo co by tam Luke nie nawyprawiał to i tak o sukcesie zadecyduje Han wysadzający generator i Lando wysadzający reaktor. To raz. Dwa: Luke nie może zabić Vadera bo ten jest jego ojcem ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby wykończył Imperatora, który nie był nikim z rodziny. Nie próbował go wykończyć. Po trzecie błyskawice mocy daje się blokować, o czym Yoda go nie pouczył.
W Endgame podobnie pojawienie się Kapitana Ameryki na ławeczce na końcu i przekazanie tarczy dostarcza silnych wzruszeń odbiorcy. I nie przejmujesz się sensem, bo nie o to chodzi. Ale jak masz przed sobą Holdo, z której robili idiotkę to nie masz żadnych wzruszeń i wszelaki absurd tej sytuacji włazi w ślepia. Podobnie jak koniki.
Słusznie zatem ów Ichabod prawi, że Marvel znaczy teraz więcej niż Star Wars. Muszę tu zacytować Kmicica:
„Co bym mu mógł rzec? — mówił sobie — czym, prócz pięści, zanegować? jakie dowody przytoczyć?… Prawdę szczekał… Bodaj go zabito!…
Trójkąt Red Letter Media jak widać przynosi efekty. W sensie sukcesy. Nowoczesna technologia jest w Star Warsach? Magia jest? I co z tym robią?
Aktorzy z MCU śpiewają swoją wersję piosenki "We didn`t start the fire" Billy`ego Joela.
https://www.youtube.com/watch?v=-onk-Qm7ATw
A więc tak - podobało mi się. Nawet bardziej niż Infinity War. Jasne te wszystkie sami wiecie co są pewnie pełne dziur logicznych, ale postanowiłem to olać i skupić się na odbieraniu historii. I oglądało mi się bardzo dobrze. Jasne, mam zastrzeżenia, ale generalnie Endgame to dla mnie przyjemny film.
Najpierw prolog czyli wszystko do początek spoilera 5 lat później koniec spoilera. Super klimat, w sumie to dla mnie zaskakujące rozwiązanie (i właściwie tutaj się kończą zaskoczenia). Potem mamy dalszą część, taką troche postapo i też mega mi to siedziało. Klimacik, emocje, kto by się spodziewał, że mi prawie poleci łza na scenie z Ant-Manem. Następnie mieliśmy clue programu, które było rozwiązane dosyć ciekawie i jednak nostalgia trip był mocno, ale były też momenty lekkiej nudy. Ale tylko lekkiej, bo ogólnie cały film trzymał w napięciu. No i zakończenie, którym widzę, że wszyscy się jarają, a mi średnio pasowało wizualnie. Trochę mam dość tych wielkich walk w zgliszczach. Ale poza tym to, co prawda dosyć sztampowe, ale jednak emocjonujące zakończenie Avengersów. Z emocjami i rozmachem.
A teraz klasycznie, ocena postaci:
Iron man: 10/10, moja ulubiona postać od IM1. I nie zawodzi od tamtych czasów. A teraz to już w ogóle piękna rola.
Kapitan: dla mnie jest zawsze meh. Ale tym razem takie mniejsze meh. W sensie nawet tak nie drażnił, choć jego poważne onelinery jak zwykle mnie wkurzają.
Thor: początek spoilera pomysł był dosyć podobny jak przy Luke`u w TLJ, ale niestety, moim zdaniem, przesadzili. Thor jest tutaj kiczowaty, zbyt humorystyczny i niestety nie wierzę w to, że mógłby się aż do takiego stopnia zmienić. W płaczka i ciamajdę. Zawód największy z całego filmu. koniec spoilera
Burton: Fajna rola, szczególnie w połączeniu z Nataszą. A w prologu to w ogóle tak siadło, że miałem ciarki.
Natasza: Zawsze mi była obojętna, ale tutaj po raz pierwszy w historii MCU uwierzyłem w tą postać.
Hulk: Na początku miałem WTF, ale potem nawet się przekonałem. To było mimo wszystko subtelniejsze niz Thor -.-
Ant-Man: Kolejny 10/10. Idealnie się wpasował w ten film, szczególnie w pierwszej połowie.
C. Marvel: Ja pierdziele 0/10. Nie przemawia niestety do mnie ta postać.
Spidey: Spidey Hollanda to jest zawsze 10/10. Nawet jak pojawia się tylko na chwilę.
Rhodey: W sumie postać dosyć poboczna, a tutaj dostała trochę czasu. I dobrze. Fajnie się spisał.
BTW Cieszę się, że obejrzałem ostatnio parę starszych filmów Miałem to wszystko na świeżo.
na ile Endgame będzie w stanie utrzymać dynamikę - po 2 tygodniach blitzkriegu w trzecim wpływy są już na poziomie Infinity War
W weekend powinni przeskoczyć Avatara na rynku amerykańskim, pytanie jak na świecie, bo nawet w Chinach już za bardzo nie rośnie. Rywalizacja w długim ogonie może być interesująca, ale nie zdziwię się jeśli wszędzie będą numerem 2.
Infinity Wars vs Endgame:
3 tydzień: 80,3 M$ vs 80,9 M$
4 tydzień: 38,8 M$ vs 39,9 M$
5 tydzień: 27,3 M$ vs 26,3 M$
przy czym Endgame zawsze było w większej liczbie kopii.
IW do końca wyświetlania (20 tygodni) zgromadziło jeszcze około 46 M$, ciekawe czy Endgame wyrówna ten wynik i przebije 850 M$ w Stanach. Podejścia do TFA mieć nie będzie...
Do Avatara globalnie zostało ponad 92 M$. Na świecie też już rośnie powoli (obecnie 1887,8 M$ wg stanu na 30.05).
IW: 15,4M$ z 3570 kopii
E: 11,9M$ z 3105 kopii
Na świecie 1901,8 M$ wg stanu na 05.06.
Do Avatara globalnie 66,6 M$
IW: 11M$ z 2882 kopii
E: 7,4M$ z 2121 kopii
Do końca wyświetlania (razem 20 tygodni) IW zgarnął w USA jeszcze 20M$, Endgame chyba nie ma szans na to. Ciekawe czy przekroczą 840M$ (potrzebują 12,2M$)
Na świecie 1907 M$ wg stanu na 09.06.
Do Avatara globalnie 55,2 M$. Czy długi ogon na świecie da radę...?
Trend w zasadzie bez zmian.
IW: 8,08 M$ z 2164 kopii
E: 5,64 M$ z 1450 kopii
W weekend Endgame już tylko w 985 kopiach (wobec 1456 IW na tym samym etapie). Wygląda jakby schodzenie Endgame z ekranów zaczęło się o tydzień wcześniej niż IW. Obstawiałem że zrobią w USA jakieś 842-843, ale 840 może się okazać nieprzekraczalną barierą (obecnie 833,1).
Poza USA 1912,2 M$ wg stanu na 16.06.
Do Avatara 43,4 M$.
Nie chcę psuć zabawy ale w przyszłym tygodniu film wraca do kin z nowymi scenami i takie tam... więc mam nadzieję że te obstawianie to bez większych pieniążków było.
https://www.cbr.com/avengers-endgame-re-release-date-added-footage-details/
Śmiszne. Ciśniesz po MCU, a tutaj taki monolog sobie zrobiłeś xD.
krypto-marvelowiec albo lubi liczyć pinionszki
A ktoś nie lubi?
Tylko niektórzy wolą liczyć swoje, inni cudze
Trend zwolnił.
IW: 4,1 M$ z 1456 kopii
E: 3,2 M$ z 985 kopii
HAL słusznie zauważył, że Endgame dokonuje nowego otwarcia - od piątku w 2025 kopiach, więc nadgonią kilka milionów.
Poza USA 1923 M$ wg stanu na 30.06.
Do Avatara 23,7 M$, mogą dać radę. Avatar też zresztą dobijał edycją specjalną, która przyniosła co najmniej 10 M$.
No to kibicuję, bo wolę jednak Endgame na szczycie.
Zgodnie z przewidywaniami mamy zmianę trendu - Endgame zarobił w Stanach 9M$ i zbliżył się do 845 M$.
Porównania do Infinity War chwilowo straciły sens, bo tam nie było wersji specjalnej
Na świecie aktualnie 1924,6 M$ wg stanu na 07.07, czyli w ciągu tygodnia 1,6 M$ - śladowo.
Do Avatara 15,5 M$ (stan na 07.07). Wersja specjalna powinna im dać szczyt
Czy "Avatara" przeliczasz na dzisiejsze dolarki czy porównujesz w wartościach bezwzględnych? (co jest lekko bez sensu)
10 lat różnicy (Avatar raptem 3 lata przed pierwszymi Avengersami i rok po Iron Manie), ujdzie w tłoku.
Gdyby brać pod uwagę inflację, to nie byłoby o czym pisać - bo Titanic, Przeminęło z Wiatrem, E.T. i ANH
Inflacja to ciekawostka i w box office nie jest uwzględniana. Jest pierdyliard innych rzeczy, które wpływają na wynik finansowy jak chociażby ilość kin.
Inflacyjny Box Office jest tu (pi razy drzwi):
https://www.boxofficemojo.com/alltime/adjusted.htm
A tu normalny:
https://www.boxofficemojo.com/alltime/world/
Ja tam gratuluję MCU, bo zasłużyli konsekwentnie wprowadzając nowe filmy, raz lepsze raz gorsze, ale wyciągając wnioski i utrzymując poziom, który na przestrzeni lat szedł do góry, zapewniając dobrą rozrywkę dzieciakom i nie tylko.
Martwię się żeby nie odbiło się to na kolejnych częściach Avatara, gdzie "genialne" kierownictwo Disneya wpadnie na pomysł, że przecież nie trzeba się już tak starać jak za pierwszym razem i teraz wystarczy CGI na poziomie MCU. No nic, zobaczymy.
przyniósł Endgame 4,7M$ w Stanach, w weekend zapewne padła granica 850 M$
poza US doszło też z 5 baniek, łącznie 1929,6 wg stanu na 14.07
do Avatara 7,2 M$ (włącznie z szacunkowymi danymi z weekendu) i niewykluczone że w tym tygodniu (wliczając weekend) strzelą szampany w księgowości
Gdyby nie wpuścili do kin tej dodatkowej wersji, to obstawiałbym że nie daliby rady - a tak to jak nie w tym tygodniu, to w następnym.
W sumie Avatarowi też się dolicza późniejszą wersję specjalną.
dał Endgame 3,5 M$ w USA (łącznie 853,0 M$), a conto trzynastego tygodnia dodajemy 1,5M$ z weekendu
do tego dochodzi 1936,1 M$ poza Stanami (stan na 21.07) i voila - gdzieś koło weekendu przebicie Avatara
niestety nie ma jeszcze danych z poszczególnych krajów - tzn. są zaktualizowane dane z Islandii (6 K$) czy RPA (20 K$) z paru innych są zweryfikowane... w dół, więc poczekam na pełną wersję...
A więc pobili Avatara
https://www.comicbookmovie.com/marvel_studios/avengers-endgame-snaps-away-avatar-to-officially-become-the-highest-grossing-movie-of-all-time-worldwide-a169610
Widocznie mają już dane z zagranicy, bo wynikami w samych Stanach nie daliby rady
Pewnie gdzieś w poniedziałek/wtorek będą już dostępne, przyjrzę się gdzie jeszcze w tym tygodniu wyświetlali.
Uważaj tylko, żebyś zawału nie dostał, jak będziesz oglądał te wyniki
Ale dlaczego miałbym, skoro specjalnie zapisałem sobie wyniki z zeszłego tygodnia do porównania?
No dla Ciebie to nie może być, żeby takie gunwo jak MCU zostało najbardziej dochodowym filmem wszech czasów
but `Gone with the wind`
Inflacja to ciekawostka, nic poza tym.
Tylko, że wtedy poza kinem nigdzie filmów możńa było oglądać, tv dopiero lata 50 te
to zmienia? Ilu ludzi chodziło wtedy do kina, ilu było na to stać, w ilu miejscach była dostępność?
Uwielbiam jak popcorniarze różny serii/tytułów biją się, który film jest lepszy, bo więcej zarobił (), ale jak zawsze przypominam Scarlett to zwierają szyki, łączą siły i rzucają się na mnie wspólnie
To jest takie przyjemne uczucie, zawsze potem puszczam sobie `Przeminęło` i jest jak w bajce
Ale jak weźmiesz samego Titanica, to biorąc pod uwagę inflację od 1997 on ma z miliard przewagi.
Avatara i Titanica uważam za może nawet gorsze gunwo, i jakoś żyję z tym
Pobili to pobili, pisałem kilka dni temu że spodziewam się tego w tym tygodniu (przy czym ciekawe czy daliby radę bez wersji specjalnej, ale tego się nigdy nie dowiemy)
Być może ruszałoby mnie gdyby inny film miał zdobyć nr 1, ale nie zanosi się (chyba że nr 1 w cywilizowanym świecie, ale za pewne wyliczenia wezmę się jak Endgame zejdzie z ekranów)