Ale mi było szkoda tego dowódcy i tych pilotów. Scenarzyści i rysownicy odwalili świetną robotę, pokazując, jakie histeryczne przerażenie wzbudza Vader.
Ale, jeśli można skomentować co do ogólności uniwersum - uważam, że Vader był jedną z przyczyn, czemu Imperium upadło. I tu nie mówię o wydarzeniach z "Powrotu Jedi". Spójrzmy, co tu się wydarzyło.
początek spoilera Akcja Imperium odniosła sukces w 90%. Nie udało się tylko złapać szpiega. Ale dowódca tak się bał, że Vader go zamorduje za ten jeden, niewykonany punkt, że z "zero imperial casualitues" przeszliśmy do rozwalonego Niszczyciela za miliardy kredytów, śmierci załogi i oficerów, śmierci pilotów (wyszkolenie kolejnych to następne tysiące kredytów), zniszczenia myśliwców. Gdyby nie Vader, wszyscy wróciliby do domów i złapali szpiega następnym razem - szpiega, którego obecnie posiadane informacje na niewiele mogły się zdać. koniec spoilera
Dlatego Imperium było słabe. Ludzie tak zastraszeni robią idiotyzmy. Kosztowne idiotyzmy, które osłabiają ogół znacznie bardziej, niż nieudana (czy udana w 90%) misja.
Gratulacje, Vader.
I dlatego Hux (c`mon, to ja - oczywiście, że wszystko mogę odnieść do Huxa), chociaż bardzo chciał, nie zaczął się drzeć na swoich podwładnych, kiedy dostał wiadomość, że padły tarcze Starkillera. Parafrazując: "Wiedział, że nie sprawi to, że zaczną pracować szybciej". Zastraszanie ludzi do takiego stopnia, jak robił to Vader (mord za najmniejszą porażkę, mord, bo chcę pokazać, kto tu rządzi, mord, bo mam zły dzień, mord BO MOGĘ) nigdy nie sprawia, że są efektywniejsi. Za to sprawia, że prawdopodobieństwo zawalenia ze stresu staje się tak wielkie, że prawie pewne.