Jestem, jestem, ale w środę do domq dotarłem po północy (takie tam fisie ~), a wczoraj dzielne Siedem się zaktualizowało i chyba pozazdrościło 10, bo zobaczyłem BSoDa i to by było na tyle. Zanim blaszak ruszył znów było po północy... A i w pracy trafił się okres z robotą. ~
Co do ANH z muzyką na żywo, to:
ZAJEFAJNIE i BOMBA, a kto nie był, ten trąba! ~
I tu w zasadzie mógłbym skończyć relację, ale...
Bilety kupiła MZLP chwilę po tym, gdy tylko były dostępne. Za to później wyszło, że marketing robili spece z firmy na L., bo kilka bilbordów pojawiło się dopiero ze dwa/trzy tygodnie temu. Fakt, chyba ze dwa razy tyle co przed SOLO, czyli z 10 na krzyż. ~ W efekcie sprzedaż szła tak sobie, a sporo osób nie miało zielonego pojęcia, że będzie można zobaczyć ANH w kinie.
Przyjechaliśmy ciut ponad godzinę przed koncertem i byliśmy pierwsi na parkingu pod Iglicą. Tego jeszcze nie grali. ~ Hala była zamknięta, wiec poszliśmy pooglądać psikającą kolorowo wrockowa fontannę. Nawet załapaliśmy się na kawałek "Cwału Walkirii" Wagnera. ~
Ostatecznie do Hali weszliśmy jakieś 15 minut przed seansem. "Pamiątkowe" bilety zostały zeskanowane, więc mam je w całości. ~ Z atrakcji był syn Chewiego, półSzturmowiec i oficer Imperium. Zero koszulek, płyt jakichkolwiek, plakatów i takich tam gadżetów, na które chciałem wydać ciężko zarobione piniondze. ~
Ludzi może z pół+, sporo osób w koszulkach z motywami SW, ale pełnych "cudaków" nie było wcale. Nawet ludzie z WFGW byli "po cywilnemu", ot w klubowej koszulce. ~
Choć marudziłem MZLP, że nie wzięła "pierwszych" miejsc (w końcu to ja płaciłem), to wybór pierwszego rzędu w drugich okazał się super. Ponad dwa metry odstępu do pierwszych i większa odległość spowodowała, że nawet harfa nie właziła w ekran. No dobra dyrygent właził na napisy, ale komu one potrzebne? ~ W pierwszych miejscach lepszy widok był na orkiestrę, ale gorszy na ekran. ~
Weszła Praska Orkiestra Symfoniczna, wszedł pan Christophe Eliot, wyciemniło się (no, nie do końca, orkiestra ma swoje prawa), zaczęło się od fanfar (powitanych radośnie) i magia się rozpoczęła. ~
Zobaczyć Edycję Specjalną na wielkim ekranie po tylu latach, to wydarzenie samo w sobie. ~ Wydaje mi się, że w Gigancie SW widziałem, ale nie jestem pewien, w końcu minęło prawie 40 lat i Niemiec różne rzeczy mi chowa. Teraz byłem i widziałem na pewno.
Zobaczyć ANH z muzyką graną na żywo przez kilkudziesięciu ludzi to coś jeszcze lepszego. ~ Choć kawałki Cantina Band leciały z ekranu, to reszta brzmiała jak londyńczycy. Super. Ciekawe były chwile, gdy orkiestra milkła, bo potęgowało to moment, gdy znów się włączała.
Pierwsze napisy, w trakcie których nikt nie wychodził, bo trzeba było na koniec nagrodzić prażan huczną owacją. ~
Nie wiem jak wyszli finansowo. Może się okazać, że fanów jest za mało na TESB. ~ Wiem, że jeżeli będzie gdzieś w Polsce, to ja tam będę. Jeśli we Wrocku, to z MZLP, która przyznała, że pierwszy raz ten film na prawdę Ją wciągnął (pierwsza część do przerwy, gdy Sokół został pochwycony, nawet bardzo), a V Epizod lubi. Resztę uważa za odgrzewane kotlety, a produktów firmy na D. nie uważa wcale. No dobra, SOLO jeszcze nie widziała, a RO jest za ponury.
Dla mnie bardzo fajny wieczór. W Gdańsku właśnie leci, ale jeśli ktoś może jeszcze zobaczyć jutro w Warszawie, to niech czym prędzej kupuje bilet. Bo warto. To najlepszy film z cyklu SW.