-Zemsta droida - czyli kolejne numery podstawowej serii Star Wars i sporo wymieszanych ze sobą historyjek. Luke i Leia, którzy utknęli na bezludnej wyspie to w sumie nic ciekawego. Sana Starros i Lando, wyłudzający kredyty od wszystkich dookoła, to już bardziej wciągające opowiastka. Tym bardziej fajna była następna część o Hanie i Chewbacce transportujących Grakkusa Hutta do więzienia. Pomysłowe i dość zabawne.
No i wreszcie fragment dotyczący stricte zemsty droida - komiks typowo humorystyczny, stawiający Imperium w roli jeszcze większych idiotów niż zwykle, ale rozumiem konwencję.
Wszystkie historie ładnie narysowane (szczególnie część z Hanem i Grakkusem!), jak na flagowy tytuł przystało. 8/10
Imperialna duma - odtrutka na zemstę droida, który rozwala całą załogę statku Imperium. Tym razem szturmowcy wpadają do rebelianckiej bazy, siejąc śmierć i zniszczenie. To mi się podoba. Chociaż szturmowiec walczący mieczem świetlnym nadal mnie jakoś nie przekonuje. 8/10
Piasek daje i zabiera - to co najbardziej lubię w komiksach SW. Krótkie, niewiele wnoszące historie, ale podejmujące nietypowe tematy i narysowane oryginalną, naprawdę artystyczną kreską. Oby więcej takich rzeczy. 9/10
Odcięci - dość podobna sytuacja, co wyżej. Tu co prawda mamy więcej fabuły i jest ona raczej prosta i głupia, ale nadrabia to fajnymi rysunkami. Pierwsza strona wskazywała, że będzie to kolejny koszmarek, ale następne kadry wyglądały coraz bardziej zgrabnie. 7/10