A kto w ogóle powiedział, że miałbym być skromny? Wszyscy tę cechę traktują jak cnotę, ale ja ją uważam za przereklamowaną, tym bardziej że ludzie nie potrafią odgraniczyć skromności w dobrym rozumieniu ze skromnością fałszywą. A ja nie jestem ani skromny, ani zadufany w sobie, przesadzając w drugą stronę, tylko jestem realistą mającym swoje zdanie, także zdanie o mnie. I uważam, że naprawdę nie jest jakimś wielkim przejawem nieskromności stwierdzenie, że moje tematy są wartością dodaną do blogowiska, które - umówmy się - ma w sobie jakiś pierwiastek charakterystyczny Wiosce. Dlatego, tak jak pisałem, nie dziwią mnie przypadki użytkowników celowo unikających konkretnych działów, w tym przypadku działu blogowisko, po złych doświadczeniach z tymi działami związanymi. A nie chce, by temu i tak mającemu już czarny pijar działowi nakręcał go Gapek, który usilnie stara się być śmieszny, co mu nie wychodzi. Piszesz, że największy ruch w jego tematach wytwarzają ci, którzy nie łapią „konwencji” (w kontekście jego postów takie słowo to duże wyolbrzymienie) - okej, być może, ale to też źle o nim świadczy, prawda? Że jest więcej osób go krytykujących niż postów chwalących go i jego pomysły poprzez udział we wspólnej zabawie, jaką przecież ma być Wioska. A nasz kolega nawet w Wiosce, która jest przecież ultraliberalna wobec twórców w niej piszących, denerwuje, irytuje i po prostu wk*rwia. Bo tak, dzisiaj mnie wk*rwił. O ile nie komentuję tego, co on wyprawia i wydaje mi się, że ani razu mi się nie zdarzyło, choć mogę się mylić, o tyle dzisiaj już nie wytrzymałem, bo - uwaga, użyję mega wyświechtanej frazy, na dźwięk której mnie skręca, ale niestety nie mogę wpaść na inne lepiej oddające stan rzeczy stwierdzenie - jest gdzieś jakaś granica dobrego smaku. A mam wrażenie, że Gapek już tę granicę dawno przekroczył.
I jeszcze raz na koniec powtórzę - nie, nie jestem skromny, nie lubię się za takiego uważać i od dawna się nie uważam, a konkretnie od wtedy, gdy jestem w stanie ocenić swoją pracę, to jest wywiady, felietony, artykuły, poprowadzone programy, skomentowane mecze, nie podchodząc do tego emocjonalnie. I od wtedy, kiedy przestały mi się podobać mało znaczące pieśni pochwalne. Tak, pieśni, nie słowa, bo ludzie - moi znajomi, przyjaciele, rodzina - nie potrafiąc odłożyć na bok emocje, przesadzali w słodzeniu. Szczególnie tacy, którzy się na tym co robię nie znają, a umówmy się - być może mimo pozorów - mało jest takich osób. Mógłbym ten wątek rozwijać, i myślę, że ciekawym pomysłem byłoby założenie o tym tematu, by go wyeksplorować, jako że jestem ciekaw zdania innych w tej kwestii, ale powiem tylko tyle: skromność mi się źle kojarzy, bo kojarzy mi się w głównej mierze z fałszywością. Nie chcę powiedzieć, że każdy skromny jest skromny, bo jest fałszywy, ale bardziej cenię takich, którzy potrafią mówić o sobie dobrze i źle, przyjmując chętniej merytoryczną krytykę niż puste w treści pochwały. A ja taką osobą właśnie jestem.
A porównanie do mojego przyszłego prezydenta, na którego zamierzam zagłosować, czyli Rafała Trzaskowskiego, uważam za komplement. 😁😜
Niech Moc będzie z Wami.