Kompletnie się z tym nie zgadzam. Bo widzisz, tu dochodzimy do kolejnego punktu, w którym muszę powiedzieć, że nie uznaję istnienia jakiegoś słowa lub zjawiska. Tak samo jak dla mnie coś takiego jak fanserwis nie istnieje, tak w moim słowniku nie ma ani słowa obiektywizm, ani subiektywizm. To dla mnie dwa nieistniejące, bezsensowne, sztuczne pojęcia, które nie wiem, kto i po co wprowadził. Każda opinia jest bowiem subiektywna. Nie możesz mieć obiektywnej opinii. Te dwa słowa się wykluczają w takim samym stopniu, jak biały murzyn na przykład, więc to po prostu oksymoron. Opinia zawsze jest subiektywna, ale mówiąc na przykład „w mojej subiektywnej opinii” używamy pleonazmu, czyli masła maślanego (najpopularniejsze to chyba fakt autentyczny - fakt jest zawsze autentyczny, tego nie trzeba, a wręcz nie powinno się dodawać, tak samo jak na przykład godzina czasu - może być godzina kiełbasy?). I tak samo denerwuje mnie, jak ktoś nie zgadzając się z kimś w dyskusji używa stwierdzeń typu: „No ale obiektywnie rzecz ujmując”, „Bądźmy obiektywni” i tak dalej. To bardzo chamskie, prostackie, czasami jednak nieumyślne, bo wynikające z braku wiedzy i braku kultury dyskusji próbowanie narzucenia swojej opinii rozmówcy i stwierdzania, że to tak oczywiste, że musi się z tym zgodzić. „Przecież nie może się nie zgodzić, to obiektywny fakt”. Otóż nie, trzeba umieć oddzielić fakt od opinii. Fakt z natury jest obiektywny, bo przedstawia to, co się wydarzyło, bez oceniania i interpretowania. A opinia zawsze jest subiektywna. Oba te słowa są dla mnie uosobieniem faktu i opinii i z racji tego, że opisują coś, co jest oczywiste, tak jak to, że fakt jest autentyczny, w moim słowniku one nie istnieją.
Tak jak stwierdziłem - opinia zawsze jest subiektywna, nawet jeśli zdecydowane grono, jakaś społeczność, czyli na przykład koledzy ze szkoły, pracy, rodzina, sąsiedzi, przyjaciele, Twoją opinię podziela. Wtedy jest to tak zwany obiektywizm społeczny, czyli inaczej pewne wartości, które dana grupa uznała za oczywiste i panuje wokół nich i ich wyznawania zdecydowana zgoda. Ale wciąż jest to subiektywne spojrzenie.
Jak już tak rozmawiamy o faktach i opiniach, to byś Ty, drogi Adamie, i Wy wszyscy lepiej zrozumieli, o co mi chodzi z tymi wszystkimi opiniami, faktami, subiektywizmami i obiektywizmami, zacytuję Baracka Obamę, który dobrze oddał różnicę pomiędzy faktem a opinią: „Każdy ma prawo do swojej opinii, ale nie do swoich faktów”.
Inną sprawą już jest, czy wewnątrz swojej opinii, która - jak już ustaliliśmy - jest zawsze subiektywna, ktoś jest wobec siebie szczery czy nie. Czy - krótko mówiąc - oszukuje sam siebie czy nie. Czy próbuje przekonać siebie do czegoś z jakichkolwiek powodów, w głębi duszy wiedząc, że w to tak naprawdę nie wierzy i tak nie uważa, mimo że by chciał, usilnie się przekonując i dążąc do tego, by się przekonać do czegoś całkowicie. Ale to już jest inna sprawa, nie ma sensu jej rozważać i w takiej sytuacji kłócić się, czy ktoś myśli tak naprawdę czy chciałby tak myśleć. Operując na konkretnym przykładzie, nie ma sensu zarzucanie mi, że o ile jako fan mogłem się cieszyć z Vadera czy Maula w spin-offach, o tyle jako widz powinienem zachować obiektywizm i uznać, że te sceny były słabe z punktu widzenia fachowej oceny samego filmu. Bo to znowu sytuacja, że gdyby ktoś mi coś takiego zarzucił, byłoby to nieszanowanie mojej opinii i wewnętrzne, choć niewyartykułowane myślenie pod tytułem „moja opinia jest lepsza i musisz myśleć tak jak ja, bo inaczej się nie da, zachowajmy obiektywizm”. Dlatego, by zachować kulturę debaty, powinniśmy wyzbyć się tych wyrazów w równym stopniu co dyskredytujących rozmówcę stwierdzeń zawierających w sobie wulgarność i wyzwiska. Bo stwierdzenie, że nie jesteś obiektywny, że trzeba na to spojrzeć obiektywnie, jest dla mnie w równym stopniu dyskredytujące co stwierdzenie: „nie znasz się, jesteś idiotą”.
Kończąc, pozwólmy innym mieć opinie jakie chcą mieć, bez usilnego przekonywania kogoś do naszych racji. Jeśli uważam ostatnią scenę Vadera w RO za coś genialnego, to pozwól mi tak uważać, bez rozbierania tego na czynniki pierwsze pod tytułem „no tak, ale oddzielmy emocje od filmu” (inną kwestią są tutaj emocje i nie zamierzam wchodzić w tę tematykę, bo ten post wydłużyłby się za bardzo 😝). Jeśli ja uważam, że dana scena jest genialna, to tak uważam, i nic nikomu do tego, a jeśli Ty uważasz, że nie, to mi też nic do tego. Period. 😊
Niech Moc będzie z Wami.