Cały chaos wokół nowych Gwiezdnych Wojen to skutek braku konkretnej wizji, jak mają wyglądać te nowe filmy. Disney podszedł to tego wyłącznie w charakterze biznesowym, mam markę i ją eksploatuje, ale jak, to nie istotne, byle kasa leciała, skutkiem tego jest przeliczenie się z wynikiem finansowym "Solo". Inną tego konkluzją to brak spójnej wizji, czyli mamy jakieś pomysły, niekoniecznie odpowiednie i je realizujemy. Wynikiem tego jest taki rozstrzał fabularny w epizodach, czyli faktycznie aktualnej siły napędowej uniwersum. Pokłosiem nijakości epizodów jest hejt skierowany na kilka elementów jakie zostały ukazane w epizodach (vide kobiety). Błędem było angażowanie różnych osób to kreacji fabuły trylogii sequelowej, Abrams swoje, Johnson swoje i wyszedł miszmasz. Tego wcześniej nie było, obie poprzednie trylogie były spójne miedzy sobą, posiadały wiele wspólnych elementów. Abrams wziął sobie to za bardzo do serca i dostaliśmy dobrą kopię ANH, Johnson poszedł w druga stronę i dostaliśmy film kompletnie nie w duchy epizodów. Teorie Riana na temat tworzenia filmów, może on sobie stosować gdy tworzy od podstaw nowy film (co mu teraz umożliwiono), ale nie gdy coś jest elementem Sagi, kontynuacją jakiegoś ciągu.