Czyli moja analiza postaci, którą dawno temu bym tu wpisała, gdyby nie ban.
Analiza umieszczona pierwotnie na FW, która myślę dość przejrzyście dowodzi :
Raz - że Kylo to żadne novum w tym uniwersum. (Mówię tu o takiej najpłytszej, najbardziej "zewnętrznej" warstwie, tej uczynkowej).
Dwa - że dziadek bije go również pod względem tzw. Ciągot do Jasności.
No to jedziemy:
Gdy sięgnę po "Cienie Imperium" Steve Perry z 1996r. No, z 1998, jeśli chodzi o polskie wydanie.
Podobieństwa? Przykładowo...Oboje szukają Luke S. Różnice? Ale Kylo chce go zabić - chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości po tym jaką salwą ostrzelał projekcję swego dawnego mistrza, i ile razy go "pociachał", Vader nie.
"Vader chciał by jego syn żył. Jego ostatnie stwierdzenie miało służyć wyłącznie uspokojeniu Imperatora. Tak naprawdę nie miał najmniejszego zamiaru zabijać własnego syna - dla kogoś przyzwyczajonego do wychwytywania podtekstów, nie ulegało to wątpliwości."
Str. 11
W TFA mamy akcję FO na Jakku, gdzie Kylo na pytanie Phasmy rozkazuje zabić wszystkich. Bliżniacza scena w "Cieniach..." mówi nam, że Vader po prostu olewa świaków zdarzenia.
"(...) drużyna w białych pancerzach weszła do budynku. Ktoś zaczął strzelać, odpowiedziała mu salwa i zapadła cisza. Po chwili dwóch szturmowców wyprowadziło, a raczej wyciągnęło na zewnątrz jakiegoś mężczyznę i postawiło go przed Vaderem. Więzień zachwiał, się ale utrzymał pion, gdy go puścili. - Wiesz, kim jestem? - Wwwiem, lordzie Vader. - To dobrze. Gdzie Skywalker? - Uć...uć...uciekł. Vader lekko zacisnął prawą dłoń, a mężczyzna złapał się za szyję. - Wiem, że uciekł, durniu! Vader poczekał kilka sekund, a kiedy tamtemu oczy wyszły na wierzch, otworzył dłoń. Mężczyzna gorączkowo złapał powietrze i wyrecytował: - Spałem, lordzie Vader. Obudziła mnie strzelanina. Kiedy wybiegłem z pokoju, Skywalker był na korytarzu...to wyglądało jak koszmarny sen: wszyscy do niego strzelali, a on machał mieczem i odbijał każdy strzał! Informacja sprawiła Vaderowi przyjemność. Siła i zdolności chłopaka najwyraźniej rosły. - Mów dalej - polecił. - Zjawili się następni i byliśmy pewni, że go mamy, bo zaczęli go zachodzić od tyłu, kiedy ściana wybuchła. Nie wiem, ilu było napastników, bo zaraz zaczęli strzelać, a wszędzie było pełno dymu i kurzu...piętnastu... może dwudziestu...Kiedy strzelanina ucichła Skywalkera już nie było.
Vader odruchowo spojrzał w niebo. Wiedział doskonale, że Luke`a nie było nie tylko w okolicy, ale w ogóle na planecie. Istniała być może jeszcze szansa, by go schwytać...przy użyciu „Executora". - Rozumiem, że ktoś jeszcze chciał dostać Skywalkera - odezwał się przenosząc wzrok na mężczyznę. - Kto? - Nnniewiem...
Vader uniósł dłoń i powoli zaczął zaciskać ją w pięść. - Proszę! Ja naprawdę nie wiem... mieliśmy do czynienia z pośrednikami. Dłoń przestała się zaciskać, ale się nie rozwarła - tamten nie powiedział wszystkiego.
- Masz jakieś podejrzenia - było to stwierdzenie, nie pytanie. - Ja... niektórzy z nas słyszeli dziwne plotki. Nie wiem, czy prawdziwe. - Powiedz mi. - Słyszeliśmy... że to Czarne Słońce. Olśniony nagle Vader zamarł w bezruchu. - Oni także chcieli Skywalkera żywego? - Nnnie, lordzie Vader! Oni chcieli go wyłącznie martwego. Vader rozumiał już wszystko, co dotąd podświadomie podejrzewał.
(...) - Wracamy! - rozkazał oficerowi. - A co z tymi tam? - oficer wskazał na więźnia i budynek. - Zostawcie ich. Są bezwartościowi! - rzucił Vader kierując się w stronę promu."
Str.190-192
W TFA Kylo zwierza się właśnie dziadkowi z tego że rzekomo ciągnie go do Światła, Vader gada sam do siebie... (Może z braku laku).
"Nigdy nie zdołał zupełnie wyrzucić z siebie Anakina Skywalkera, a dopóki nie odda się bez reszty Ciemnej Stronie, tak długo nie wróci do zdrowia. Była to jego największa słabość i niedoskonałość. Przez tyle lat nie potrafił tego dokonać, choć usilnie próbował: nadal głęboko w nim tkwiły resztki dobra i innych bzdur utrudniających życie. Westchnął, obiecując sobie zabrać się za cięższe próby: przy takich przeciwnikach nie stać go było na najmniejszą choćby słabość. A zwłaszcza przy takich przyjaciołach."
Str. 44-45
Kylo w TFA, gdy ma napad złości, to rozwala panel sterujący (niestety zygzakiem robi zawijasy, przez co myślałam że się ze śmiechu uduszę) i poddusza Mitakę. Ja gdy czytałam "Cienie..." wyobraziłam sobie że Vader rozwala na korytarzu pięścią jakąś marmurową kolumienkę, na której stał kwiat czy coś podobnego... I poddusił wojskowego który miał pecha stanąć mu na drodze.
"Weź część floty i natychmiast ruszaj. Masz zniszczyć bazę i wszystkich, których tam znajdziesz. Sto okrętów z załogami powinno stanowić dużą stratę dla Rebelii.
- Sądziłem, że to admirał Okins będzie dowodził.
- Doprawdy? - uśmiechnął się Imperator i nadzieje Vadera prysły.
- Jeśli sobie życzysz, panie, obejmę dowództwo - dodał szybko Vader.
- Życzę sobie. Okinsa możesz naturalnie także zabrać, ale chcę, żebyś osobiście dowodził atakiem.
- Tak, mój panie. - Vader skłonił się i wyszedł.
Na korytarzu pozwolił sobie na wściekłość."
Str. 95
"Lordzie Vader, chcia... - ciąg dalszy uwiązł mu w krtani wraz z powietrzem, gdy Vader zacisnął dłoń w pięść. - Nie przeszkadzać mi pod żadnym pozorem - warknął Mroczny lord Sith, gdy oficer zwalił się na ziemię. - Czy to jasne? I otworzył zaciśniętą dłoń. - Jjjasne... - wykrztusił pechowiec z trudem łapiąc oddech. Darth Vader minął go bez słowa i skierował się do swojej kwatery."
Str. 115
Podobieństwa i różnice? Snoke w TLJ nazywa Kylo "dzieckiem w masce".
W książce Perry`ego gdy Imperator wyjeżdża ze Stolicy w interesach, żegna się z nim tak jak rodzic, który boi się że po powrocie zastanie w domu pobojowisko poczynione rękami dziecka.
"Vader stał na rampie osobistego promu Imperatora i przyglądał się z tej wysokości jego właścicielowi.
- Sądzę, że wrócę za trzy tygodnie - poinformował go Imperator. - Mam nadzieję, że przez ten czas utrzymasz tu porządek i nie zdemolujesz Coruscant do reszty.
- Oczywiście, panie.
- To miło."
Str. 238
Podobieństwa i różnice?
W TLJ podczas walki powietrznej Kylo powiedzmy że rezygnuje z zestrzelenia mamusi - (bądż czeka aż zrobi to ktoś inny ) którą ma na celowniku. Vader tak samo postępuje z wrogiem, randomowym rebeliantem.
"Wykańczając kolejnego przeciwnika poczuł nagłe zakłócenie Mocy- zaczął się ostrzał stoczni. A raczej masakra tych, którzy w niej przebywali. Asteroida rozbłysła różnobarwnymi eksplozjami, a kolejny myśliwiec rozpaczliwym manewrem próbował mu uciec z celownika. Vader pozwolił by Ciemna Strona przejęła kontrolę nad celowaniem. Gdy miał już przeciwnika w namiarze...
Nie otworzył ognia. Z lekkim obrzydzeniem przerwał atak, pozwalając X-wingowi uciec."
Str. 114
Dodatkowo, Vader nie cieszy się wcale z wygranej Imperium.
"Obserwując odlatujący myśliwiec stwierdził, że bitwa praktycznie jest już skończona. Stocznia płonęła wstrząsana wtórnymi eksplozjami tlenu, paliwa i amunicji, a Rebelia straciła ze sto okrętów i kilka tysięcy pilotów i mechaników. Było to poważne zwycięstwo Imperium. Które wcale go nie ucieszyło. Kiedyś byłby z niego dumny, teraz czuł jedynie niesmak."
Str.114
Zaś sama końcówka to już w ogóle "hicior" w konkursie na twórcze zżynki, jaki wygrywa TLJ w przedbiegach. Tatuś wchodzi Bliżniakom na łącza, aczkolwiek nieświadomie. I przez moment się zastanawia czy synek nie znajduje się w dwóch miejscach naraz. To było echo Mocy Lei. No ale. W TLJ faktycznie "rozdwoili Luke"..i to dosłownie.
"Luke wziął głęboki oddech i powoli wypuścił powietrze z płuc, próbując jednocześnie oczyścić umysł z natłoku myśli. Teraz, mając spokój i czas, chciał znowu spróbować połączyć się z Leią. (...) Przyklęknął w pozycji, jaką Yoda uważał za najlepszą do medytacji. Skoncentrował się i głośno wymówił imię: - Leio.., Leio, jestem tu i idę po ciebie.
* * *
(...) Nagle w myślach usłyszała swoje imię. To nie była telepatia, raczej empatia, podobnie jak wtedy, gdy doświadczyła tego pierwszy raz na Bespinie. Bez trudu także rozpoznała, kto ją woła: Luke.
(...)
* * *
Luke Skywalker, ostatni Rycerz Jedi, uśmiechnął się zadowolony.
* * *
Siedzący w komorze medycznej Darth Vader poczuł nagłe drgnienie Mocy. Było krótkie, ale tym razem rozpoznał jego źródło. Luke. Był tu niedaleko - był na Coruscant. Spróbował dotrzeć do niego ale droga była zablokowana, a co dziwniejsze, odniósł wrażenie, że nie tylko siła chłopaka wzrosła, czego należało się spodziewać, ale że jest w dwóch miejscach równocześnie, co było niemożliwe. Musiał źle interpretować to, co poczuł. Nie było nikogo o równie silnej Mocy jak Lukę - pozostali Rycerze Jedi byli martwi, a Imperator znajdował się o lata świetlne stąd. Więc co mogło wywołać to echo? Bo to właśnie było echo, z całą pewnością. Dotąd nie spotkał się z takim odbiciem Mocy...Zakłócenie ustało i Vader znowu był sam."
Str. 250-251
* Wszystkie fragmenty pochodzą z:
Steve Perry, Cienie Imperium, wyd. AMBER
Sp. z o.o. 1998