-[Nuka-Cola wchodzi, nerwowo ociera pot z czoła i poprawia trzymane w ręku kartki]
No dobrz. Podsumujmy, co wiemy o Armitage`u Huksie. I zanim ktokolwiek spyta "kogo obchodzi Hux?" - mnie obchodzi!
Armitage Hux - urodził się na Arkanis w roku bitwy o Yavin. Jego ojcem był komendant Akademii Imperialnej. Armitage urodził się jako dzieciak nieślubny, zwany również "bękartem". Ojciec go nienawidził i znęcał się nad nim zarówno psychicznie jak i fizycznie.
Gdy maluch miał niespełna pięć lat, został wyrwany z jedynego środowiska, jakie znał i musiał polecieć z wyżej scharakteryzowanym ojcem na gorącą, pustynną planetę, gdzie słońce zapewne spiekło go na skwarkę, bo jest rudy, a rudzielce mają delikatną cerę. Na owej planecie przyplątało się do nich stado dzikich sierot, które Armitage`a znienawidziły od pierwszego wejrzenia (pozdrawiam cię, Kardynale!) i których malec śmiertelnie się bał. Warto dodać, że nikt mu nie wytłumaczył, co się w zasadzie dookoła niego dzieje, bo po co? Poza tym, ten niespełna pięcioletni chłopczyk już doskonale zdawał sobie sprawę, że tata go nienawidzi i był tak przyzwyczajony do okrucieństwa, że sam stał się okrutny, czemu dał wyraz natychmiast, jak Gallius Rax dał mu trochę władzy. A w końcu jego jedyną gwarancją bezpieczeństwa stała się Rae Sloane i, z całą pewnością odpowiednia do jego wieku, umowa - ja cię chronię przed ojcem, a ty mnie przed tą małą armią.
No dobra, kogo brakuje w tym smutnym obrazku? Matki.
Armitage był bękartem - żona Brendola, Maratelle, nie miała nic wspólnego z jego pojawieniem się na świecie. Wiemy, że pochodzi ze związku (?) ojca i "some... kitchen women".
No i teraz tak - czy rzuca się takie hinty, jak się nie planuje ich rozwinąć? Czy tylko mnie pachnie tu Jonem Snowem?
I teraz, Bastionie, jeśli akurat nie masz nic innego do roboty - jak myślisz.
a) czy Brendol na pewno jest typem człowieka, który ma romans z pomywaczką?
b) co się dalej stało z tą nieszczęsną kobietą? Zginęła przy oblężeniu Arkanis? Nadal żyje? Była Imperialną? Dołączyła do Rebelii?
c) co na to wszystko Maratelle?
d) bardzo mnie ciekawi, czy ta bezimienna pani sprzątaczka nie była czasem jedyną osobą, która synka kochała...
Na książkę o Huksie pewnie jeszcze będę musiała czekać w cholerę czasu, a zresztą nawet nie wiem, czy chcę, by powstała ("Phasma" była super, ale mnóstwo headcanonów mi runęło i, szczerze, zniknęła spora część wytworzonej przez owe sympatii do postaci). Także więc, tego.
[Nuka wychodzi, prawdopodobnie żegnana przez rzucane z widowni zgniłe pomidory]