Czy są ludzie, którzy mogliby taką książkę dokończyć? Tak, oczywiście. Tolkien był pionierem i jego twórczość inspiruje wielu po dziś dzień, jego wkładu w rozwój fantasy nie sposób przecenić. Ale to nie znaczy, że jest jakimś niedoścignionym wzorem ideału literackiego, do którego nikt nie jest w stanie dorównać - nie jest. Znalazłby się niejeden pisarz, który mógłby godnie pouzupełniać jego spuściznę - właśnie w takim sensie, jak dokończenie dzieł urwanych, rozwinięcie tego co Tolkien zostawił tylko na notatkach itd. I miałoby to większy dla mnie sens, niż wydawanie takich urwanych materiałów: o dotąd napisał, dalej zostawił tylko notatki.
Zatrudnienie innego pisarza do dokończenia Tolkienowskiej książki mogłoby się spotkać z backlashem ze strony stulejarskiej części fandomu Tolkiena - tej, dla której sam taki zabieg jest o b u r z a j ą c ą p r o f a n a c j ą, a nikt nigdy nie będzie godny i umiejętny, by to przeprowadzić. Ale to jest segment, którym niespecjalnie trzeba się przejmować - tak samo jak w przypadku wspomnianej powyżej Diuny, "hardkory" non stop plują na sequele, prequele i interquele które stworzyli Herbert Jr. i KJA, a tymczasem oni sobie je dalej piszą, wydają... i jak widać, dobrze się to sprzedaje, inaczej daliby sobie spokój dawno temu. I za jakość tych książek mogę zaświadczyć sam - bardzo dobrze, że to powstaje, bo świetnie rozwija uniwersum, czytam to z zaciekawieniem, poziom trzyma dobry. A hejterzy na necie znajdą się zawsze i do wszystkiego.
To coś takiego jak my, hejterzy, na forum Bastionu. Pogardłujemy sobie, wypunktujemy wszystkie głupoty nowych filmów, entuzjastów rozniesiemy w puch a tak naprawdę jesteśmy nieistotni, bo Lucasfilm i tak ma to gdzieś, bo oglądalność wypada świetnie.