Kupieł! Jeszcze tylko niech wydadzą "Star Wars: Darth Vader and the Ninth Assassin" i będzie komplet. Oby Egmont nie wymiękł przed końcem.

Rysunki i kolory poprawne, a miejscami nawet bardzo dobre i ładne. Tradycyjnie niepodobny Imperator nie psuje całej reszty.

Fabuła jest tak do bólu vaderowa i oklepana, że aż nie wiem po co do tej historii był osobny scenarzysta. Niemalże wystarczyłyby tu nowe obrazki do jakiegoś starego scenariusza Vader - Imperator - jakiś wróg - misja - Vader koks - oklep - bum, bum - powrót do Imperatora - w sumie to Palpi tylko Vadera wkręcał - koniec.
No, jest w tym wszystkim jeszcze jakiś zamachowiec, który na pierwszych stronach zapowiadał się na kogoś bardzo intrygującego i mocnego (niemalże niedostrzeżone przez nikogo wybicie całego oddziału najemników), a i tak Darth obił go z palcem w tyłku.
Tajemniczy kult, kiedy już zostaje nam przedstawiony, też nie okazuje się niczym, co wywołałoby wow! I czemu starożytne kulty to zawsze musi być jakaś dżungla? Dżungla nie pasuje do SW, dżungla nie robi klimatu

Plus taki, że ładnym kadrom towarzyszyło mało tekstu, więc wszystko czyta się w mgnieniu oka. Ale komiks zupełnie bez historii, nic nie wnosi.

6/10