Dobra, walnę poważny post, chociaż może trochę się z tym spóźniłem, heh. Małe podsumowanie waszej wymiany opinii:
1. Dlaczego Kanan nagle wierzy w wizje?
Kanan ostrzegał Ezrę przed wizjami nie dlatego, że "chrzanić Moc i jej wizje, jesteśmy kowalami własnego losu", tylko dlatego, że są one często są niejasne i trudne do zinterpretowania. W tym odcinku wszystko wskazuje na to, że wizja Kanana była tak klarowna, jak tylko się da (poza szczegółami, jak Rukh). Cały czas jest wręcz nienaturalnie pewny siebie i opanowany. On po prostu wie, co się stanie i wie, że musi podjąć tę decyzję.
2. Czy "wywalono do kosza" cały rozwój postaci Kanana przez trzy i pół sezonu?
No nie powiedziałbym. Dla mnie wszystko ładnie prowadzi właśnie do tego punktu. Przez wiele lat tłamsił w sobie swoje Dżedajstwo. Ujawnił się w "Spark of the Rebellion" i od tamtej pory przeżył wiele dziwnych rzeczy, które zmieniły jego światopogląd - "Fire Across the Galaxy", pasowanie na Rycerza w wizji, Malachor, Bendu, w końcu wilki. To jest droga od kosmicznego kowbojowania do uduchowienia i wiary.
3. Najważniejsze pytanie: WHY? (in-universe)
Zakładam, że Kanan wie, co się wydarzy, bo miał wizję. Ma dwa cele - ekstrakcję Hery i oryginalną misję (zniszczenie zbiorników paliwa bądź fabryki Defenderów). Po wykonaniu pierwszego zadania wydarzenia same nakierowują go na to drugie: traci miecz, pakują się na szybowiec, a najbliższym sensownym punktem zbornym wydaje się być magazyn paliwa. Wizja się wypełnia. Ale prawdopodobnie wilki "powiedziały" mu, że jest coś jeszcze: myślę, że bez jego woli nie byłyby w stanie same przekazać Rebelsom, że mają iść do świątyni. Może nawet same nie wiedziały jakie konkretnie niebezpieczeństwo zagraża Lothalowi, i potrzebowały do tego DUME`a.
Nie wiemy co dokładnie widział Kanan, ale podejrzewam, że nie postanowił sobie tam spłonąć "bo tak". Oto kilka opcji alternatywnych:
- pakują się jak najszybciej do kanonierki i odlatują, zanim AT-AT w ogóle strzeli. Prawdopodobnie zdejmą ich TIE (nie ma dywersji w postaci wybuchu. Gdyby dało się tak łatwo wlecieć/wylecieć z miasta, nie używaliby szybowców). Nawet jeśli przeżyją, to fabryka stoi jak stała, a Palpie po jakimś czasie odkrywa Gateway i wszyscy są w d.
- czekają, aż AT-AT wystrzeli, a potem pakują się do kanonierki. Padł argument o tym, że by zdążyli, ale wydaje mi się to mało prawdopodobne - jeśli Kanan nie zostanie tam i nie powstrzyma eksplozji, wszyscy spłoną, a jeśli wydaje się, że może być inaczej - to tylko magia ekranu, żeby nadać sytuacji przejrzystości (tak jak zawsze mija pewien czas pomiędzy wystrzałem z blastera a osiągnięciem celu przez promień). Gdyby wszystko pokazali w ułamku sekundy, dzieciakom ciężko byłoby się połapać co się właściwie dzieje. W każdym razie Rebelsi nie żyją, fabryka być może przestaje funkcjonować, ale Palpie i tak zdobywa Gateway.
Jak widać Kanan wybrał jedyne słuszne wyjście z tej sytuacji.
4. Najważniejsze pytanie: WHY? (out-of-universe)
Wszyscy dobrze wiemy, że Kanan musiał odejść. Kanan jest Jedi, a Jedi ma nie być w Galaktyce podczas szkolenia Luke`a. Więc go uśmiercili. Przesłanie jest takie, że postąpił jak prawdziwy Jedi: poświęcił się dla sprawy, stawiając dobro ogółu ponad własne szczęście i związek. Ważnym jest tu podkreślenie, że wypełnił misję: fabryka nie pracuje, świątynia zakopana. Fakt, że trochę za słabo to podkreślili w "DUME", przez co można mieć wrażenie, że jego śmierć jest "na marne". Ale wg mnie "World Between Worlds" świetnie to naprawia.
5. Kanan+Hera, czy to by się w ogóle tak dało?
Nie chcę tutaj podważać całych lat dyskusji o tym shipie, bo sam jestem zwolennikiem. Byłem praktycznie pewien, że oni od początku "są razem", tylko nigdy nie jest to pokazane wprost w serialu, dlatego mnie też zszokowało, że Hera po raz pierwszy wyznała mu miłość dopiero teraz, pod koniec. Ale potem pomyślałem sobie, że to nie jest wcale takie bez sensu. Twi`lekowie mają trochę inne podejście do związków. Patrząc na Herę z początku ich znajomości, która była "wild card", temperamentem bardziej przypominając Jyn Erso niż spokojną Herę z Rebelsów - może byli przez jakiś czas razem, ale wyłącznie fizycznie? Cóż, to pasowałoby do tego, że pocałunek wydaje się Kananowi nihil novi, ale wyznanie miłości już tak.
Tylko czy to wyznanie naprawdę tak wiele zmienia w decyzjach Hery?
Nie oszukujmy się - Hera nigdy nie odeszłaby od Rebelii. Walka przeciwko reżimowi to dziedzictwo jej ojca i coś, co definiuje jej życie praktycznie od zawsze (nawet jeśli za młodu Cham próbował trzymać ją od tego z daleka). Zakładając, że Galactic Civil War może trwać przez wiele lat, pewnie mogliby być razem, ale tylko jako rebelianci. Nie mogliby odciąć się od walki i zamieszkać szczęśliwie na farmie na Lah`mu czy innym Saleucami, bo to po prostu nie są, nigdy nie były, i (jak zakładam) pewnie nigdy nie będą priorytety Hery. Wspólna dezercja i "ucieczka" nie wchodzą w rachubę - po resztę odsyłam do punktu 3.