Z powodu zainteresowania i głęboką fascynacją "Star Wars - The Last Jedi" - VIII epizodem kinowej sagi, nie kusząc losu i nie czekając dłużej, kupiłem powieść "Ostatni Jedi" autorstwa Michaela Reavesa i Mayi Kaathryn Bohnhoff.. Mimo tego samego tytułu co film, wydarzenia z perspektywy książki odbywają się w nieco innych okolicznościach i innym czasie: -19, - 18 BBY.
To co przyszpiliło mnie do ,,czytelniczej ściany" i zaskoczyło w tej starwarsowej beletrystyce, to początek spoilera szersze omówienie Holocronu - potężnej szkatułki o trójkątnych ścianych i mistycznych rzeźbieniach na jej powierzchni, w której znajduje się skondensowana wiedza o naturze Mocy i sposobie jej wykorzystania przez daną stronę akolitów. Lord Ramage stworzył jeden z takich niszczycielskich artefaktów, a posłużył się do tego rytuałem krwi i świadomością Cephalonów - istot istniejących poza czasem, postrzegających go jakby z boku, nad lub pod nim. To na Dathomirze Jax Pavan - ostatni Jedi otworzył wysyłający wicie Mocy Holokron. Poznał zakazaną wiedzę, lecz w tak szczególny sposób, że potrafił wykorzystać ją przeciwko tej stronie, którą reprezentował Ramage. To niesamowite jak wiele skrywa przed nami Moc. Jax stworzył w jej okalającej Wszechświat strukturze duplikat swej tożsamości, wpływając na samą jej percepcję. Oszukał Lorda Vadera, ale wiedział, że nie może go teraz zgładzić, nie dzięki Holokronowi. To zbyt potężny artefakt, który odkrył jedynie ułamek swojego niszczycielskiego potencjału. koniec spoilera
Byłoby to niesamowite, gdyby w epizodzie IX "Gwiezdnych Wojen" Rey użyłaby Holocronu do odbudowania zakonu Jedi.