Ave. Krótko i na temat: czy wg Was jest odczuwalne, że Epizody I-VIII (spin-offy na razie zostawmy) mają akcję umieszczoną w tej samej galaktyce? Że to ten sam świat, to samo uniwersum? A może coś Wam zgrzyta i nie do końca to widzicie?
Od siebie powiem, że już przy Prequelach był pewien zgrzyt, bo wyglądają i klimat mają zupełnie inny, niż OT, ale udało się ten dysonans zminimalizować dzięki wrzucaniu wszędzie starych ras, a także np. Tatooine. ROTS też całkiem nieźle to wszystko łączy, więc ogólne wrażenie jest ok.
Z Sequelami mam gorzej. Żadnych starych planet, stare rasy tylko jako konkretne postacie (Chewie, Ackbar, Nien Nunb, Yoda), a nie randomy w tle. Klimat jest kompletnie inny, co samo w sobie nie jest złe, bo w Prequelach też tak było, ale ogólnie właśnie brak klasycznych elementów sprawia, że jest to jakieś takie "nie moje". Niby jest dużo statków z OT, ale jakoś mi to nie wystarcza.
Naprawdę liczę, że Abrams, który ponoć ma w Ep. IX łączyć wszystkie trzy trylogie, zrobi coś dobrego w tym kierunku i może podrzuci jakąś planetę z Epizodów I-VI. I te nieszczęsne stare rasy, pliz.