To chyba nie działa do końca w ten sposób. Przyjmujesz, że entuzjaści mają niżej zawieszoną poprzeczkę wymagań i w rezultacie wystawiają filmowi 9/10, 10/10. Na przykładzie Rogue One widać, że to nie do końca o to chodzi. Sporo sceptyków uznała R1 za film dużo lepszy niż TFA, może jeszcze nie idealny, ale już taki, przy którym dobrze się bawili. A co z entuzjastami? Oczywiście, niektórzy też świetnie się na nim bawili, ale wielu uznaje R1 za film gorszy od TFA.
Jeśli pojawi się film, który spełni wszystkie wymagania sceptyków, w końcu taki sceptyk będzie mógł z czystym sercem wystawić wysoką ocenę, może okazać się, że entuzjasta TFA stwierdzi, że film jest gorszy od TFA, albo na tym samym poziomie świetny. Niektórym TFA/TLJ naprawdę się podobało. To nie jest tak, że wszyscy entuzjaści zawyżają oceny i mają nisko zawieszoną poprzeczkę. Po prostu siadły im nowe postacie, fabuła, czują w tym ducha Star Wars i nie przeszkadzają im te same schematy fabularne co w ANH.
Ja po 3 filmach Disneya mam ogromny problem, żeby wskazać najlepszy film. Dla mnie to są 3 solidne filmy, na których się świetnie bawiłem, ale w dalszym ciągu jest pole, żeby mnie kompletnie kupić. TFA, R1, TLJ - wszystkie te filmy mają wady, jasne, ale są ludzie, którzy się na nich świetnie bawili. I tyle.
Aczkolwiek chciałbym, żeby pojawił się tak genialny film w tym uniwersum, żebym musiał zaniżać oceny TFA/R1/TLJ do 6-7/10