Star Wars od zawsze było przepełnione symboliką, w tym temacie chciałbym skupić się "ukrytych przesłaniach" dot. naszego świata i Star Wars out-universe, które Disney może nam pokazywać w swoich filmach, książkach czy komiksach...
Na początek banał:
1. Pierwszymi wypowiedzianymi słowami pierwszego filmu Disneya były "This will begin to make things rights". Poza oczywistym powiązaniem z fabułą TFA jest to niejako prztyczek w nos dla prequeli, które powszechnie uznane są za filmy dalekie od ideału.
2. Mimo iż brzmi to co najmniej dziwnie w Nowym Kanonie można zaobserwować (ku mojemu zadowoleniu ) ocieplanie wizerunku Imperium Galaktycznego. Nie ma już prostych, czarno-białych historii, niczym w napisach początkowych ROTS bohaterowie (ale i złoczyńcy) są po obu stronach. Dodatkowo Imperium jest ukazywane jako gwarant pokoju i porządku, widzimy jego grzeszki, ale jednocześnie Nowy Kanon pokazuje nam że jego obalenie doprowadziło do powstania czegoś znacznie gorszego i znacznie bardziej złego - First Order. Czy takie a nie inne ukazywanie Imperium jest związane z tym, iż Disney zdaje sobie sprawę z tego że jako gigantyczna korporacja co chwilę wchłaniająca kolejne studia samo jest Imperium?
3. "Let the past die, kill it if you have to. That’s the only way to become what you were meant to be" - słowa Kylo z najnowszego Epizodu są skierowane nie tylko do Rey. Po bardzo bezpiecznym, momentami wręcz wtórnym TFA dostaliśmy film tak zaskakujący i wywracający uniwersum do góry nogami że wielu fanów uznaje że to już nie są Gwiezdne Wojny... Twórcy są świadomi tego, wiedzą że by móc dalej rozwijać uniwersum dla kolejnych pokoleń muszą odejść od starych schematów i starego klimatu. Dlatego dosłownie na naszych oczach zabijają przeszłość, zabijają Legendy. I nie chodzi o samo uśmiercenie postaci, oni zabili nawet nasze wyobrażenia o tych postaciach, czym one były dla nas po ROTJ...
TLJ sprawiał wrażenie filmu zbyt długiego i przeładowanego, po namyśle ciężko było cokolwiek z niego wyciąć... Mieliśmy tutaj przeżyć drugi i trzeci film trylogii jednocześnie, by Epizod IX mógł mieć czystą kartę - nie będzie decydującej bitwy Ruchu Oporu, ten praktycznie nie istnieje, nie będzie pojedynku przeciwko super potężnemu Mistrzowi Ciemnej Strony, ten został zabity, wszystko co wydarzy się w kolejnym filmie będzie musiało "urodzić się" od nowa po TLJ...
Więcej dopiszę może innym razem...
A jakie jest Wasze zdanie? Cos jest na rzeczy czy znaczna nadinterpretacja?;p