Premiera"Star Wars - The Last Jedi" już za nami. To zbyt proste określenie, które nie oddaje tego jakie z tym filmem wiązane były oczekiwania, jakie nerwy przechodzą ci co jeszcze produkcji nie oglądają, którzy z różnych względów wybierają późniejsze terminy seansów. W moim przypadku jest to lekki stres, związany z wybraniem 23 grudnia 2017r. godz.16.00 ,formatu IMAX 3D w CinemaCity Krakowskiej Plazie na moment rozpoczęcia kinowej lektury "Ostatniego Jedi". Staram się być jak cień, duch w płaszczyźnie Mocy Internetu. Uważać
na treści gloszone przez media, nie słuchać niczego co mogłoby cokolwiek mi zdradzić na temat fabuły, wątków, nawet maciupeńkiego elementu.
W książce "Koniec i Początek - Dług życia, tom 2" Chucka Wendiga pojawiła się wzmianka o intrygującej postaci.
Pozwólcie, że zacytuję fragment z powyższej powieści, gdzie złapana Rae Sloane miała przed sobą tajemniczą postać:
,,W Pobliżu pojawia się nowa postać - potężny mężczyzna z twarzą na wpół skrytą w fałdach błękitno-złotej tkaniny. Sięga ku niej wielką dłonią i obraca ją, tak by móc jej spojrzeć w oczy."
Nie wygląda to znajomo? Potężny, wysoki Snoke przed przemianą w poniszczoną mroczną istotę, bo do "Przebudzenia Mocy" czasowo w świecie "Star Wars" byłoby daleko.
Co sądzicie? Niech wypowiadają się ci, co "Ostatniego Jedi" jeszcze nie widzieli.