Ja na razie 2 razy ale dopiero się rozkręcam
Pozdrawiam wszystkich, którzy byli więcej niż raz, tych co byli tylko raz i więcej nie mają zamiaru też pozdrawiam
Niech Moc będzie z Wami.
Ja na razie 2 razy ale dopiero się rozkręcam
Pozdrawiam wszystkich, którzy byli więcej niż raz, tych co byli tylko raz i więcej nie mają zamiaru też pozdrawiam
Niech Moc będzie z Wami.
Byłem tylko raz
Na dodatek przynajmniej do 30 grudnia raczej nie będę
Lecz to co się będzie działo po tym czasie
Będą mnie musieli na siłę wyciągać z fotelu kinowego
Póki co, dołączam się do pozdrowień!
Aha, no i byłem na:
Przepremierowym pokazie o 19:00 w Cinema City Punkt 44 IMAX w Katowicach, zaś film w wersji 3D/napisy
Dodam do tego doborowe towarzystwo ludzi związanych ze Spotkaniami Śląskich Fanów Star Wars i po części Bastionową ekipą
Niezapomniany wieczór!!!
Na razie raz, ale junior mnie molestuje, spodziewam się ze dwóch kolejnych seansów w najbliższych tygodniach
Ja dopiero raz, ale mam już bilety na trzy kolejne seanse. Jeden na dubbing, bo mimo wszystko, żeby coś krytykować, to trzeba się z tym zapoznać.
Wiem, że niejakiemu Shedao jest to obce. Ten człowiek z tego co zauważyłem parę dni przed premierą nie musi widzieć filmu, żeby wystawić mu niepochlebną ocenę.
Raz. W Nowych Horyzontach, obok ekipy Wrocławskiego Fanklubu Gwiezdnych Wojen.
Kolejne seanse pewnie będą, ale nie wiem kiedy, bo seans przypłaciłem koszmarnym katarem. ~
Finster Vater gdzieś pisał o oklaskach w trakcie i owacji po. We Wrocku większe brawa, a na pewno bardziej szczere, zebrała Buczka i Komisarz Sev. ~
W sensie że Sev przemawiał przed premierą
Oklaski były trzy - jak Ben elegancko wykończył Snoka, potem jak eleganko wykończył gwardziste bronią podrzuconą przez dziewcze z patologicznej rodziny, trzeci gdy Luke elegancko otrzepał sobie płaszczyk po ciężkim ostrzale.
Za dużo się nie nagadał. Wrzucić fotkę? ~
No ba, dawaj
Dwa. W... tym czymś, gdzie jest IMAX. Całkiem fajne 3D, w sensie niemęczące, ale zajawki przed seansem wyglądały lepiej. Jakiegoś specjalnego tłoku nie było. Coś mi się poukładało, w każdym razie znikło uczucie zażenowania.
A i tak najfajniejszą "częścią" wyjścia było poznanie HALa na żywo. ~ Finster żałuj. ~
Trzy. Zwykłe 2D z napisami, CC w... tym czymś, co jest koło dworca. Ludzi trochę było, seans o 20.
Tym razem z kumplem, który po TFA stwierdził "(...) było fajnie, SW wróciły i mimo kilku zgrzytów czuć było Moc", a po RO "Twórcy nowej trylogii mają przerąbane. To są Gwiezdne Wojny, a oni robią jakieś popierdułki." I od jakiegoś czasu próba podejścia do TFA kończy się u niego jednoczesną obstrukcją i rozwolnieniem. ~ Za to RO łyka jak pelikan, przy każdej okazji. ~
Przyznał się, że oczekiwał kupy, ale film pozytywnie go zaskoczył. Podobały mu się "ślepe uliczki" i ogólny klimat beznadziei. Ogólnie na plus.
Mi film momentami się dłużył, ale cieszyłem się obrazkami, np. uśmiech Rey pod Sokołem, gdy leje jak z cebra. ~ No i Sokół nad/pod Crait. Mniam, mniam.
Przed trzecim seansem
Ja byłem raz i więcej iść nie zamierzam.
Również pozdrawiam.
Zaliczyłem już prawie wszystkie wersje filmu.
Dubbing też - nie jest zły, w kilku miejscach nawet lepszy od napisów.
3D zdecydowanie lepsze od R1 i chyba nawet od TFA ale ostatecznie wypowiem się jak będę mógł porównać w domu w "warunkach laboratoryjnych"
Dla mnie 3D jest pomiędzy tym w R1 a TFA. O niebo lepsze od R1, ale gorsze od TFA. W TFA obraz był wklęsły wiele planów wstecz, przy jednoczesnej wypukłości. W TLJ obraz jest tylko wklęsły, wypukłości nieodnotowałem. Zobaczymy dzisiaj - za mniej niż godzinę drugi seans - 3D DepthQ/napisy
A są jakieś sceny IMAXowe - mnie się nie rzuciły w oczy podczas seansu. TFA miała 1 scenę.
Powiem szczerze że też nie zauważyłem. Najbliższy wypad do IMAXu planuję na 30 grudnia. Jak się uda to planuję zobaczyć jednego dnia 4 razy, jeden za drugim, wszystko w IMAX 3D dubbing/napisy.
Może po takim maratonie coś znajdę, choć trzeba przyznać że prawdziwe IMAXowe sceny zawsze mocno się rzucają w oczy W TLJ na premierze nie odnotowałem takich bo... byłem totalnie oszołomiony z zachwytu
Drugi seans Star Wars Episode VIII The Last Jedi w końcu za mną!
Rewelacja, ten film wciąż jest dla mnie świeżutki i chociaż znam już fabułę, budzi równie intensywne emocje co wcześniej <3
Tym razem seans był w Bielsku-Białej w Heliosie - wersja 3D DepthQ/napisy.
Niestety Helios nie jest zbyt dobrym kinem. Najpierw 28 minut reklam, a później zgasł im projektor w okolicach 35/40 minuty filmu. Osobiście leciałem do obsługi by coś z tym zrobili.
Sprawa załatwiona, cała nieliczna sala (około 10-15 osób) na koniec dostała po batoniku, ale niesmak pozostaje.
Cieszę się jednak że moi rodzice byli bardzo zadowoleni z filmu. The Force Awakens odebrali na zasadzie że był OK i tyle, R1 zmieszali z błotem a teraz byli na prawdę bardzo zadowoleni
Mama nawet stwierdziła że Kylo Ren i Rey to zapewne rodzeństwo, bo tu jest zbyt wiele podobieństw do Jacena i Jainy Solo z Legends
Pomijając to, jak ja serdecznie nienawidzę Legends postROTJ, pomyślałem sobie tylko: mamo, I`m proud of you (tak owszem, zdarza mi się myśleć w języku obcym).
No i jeszcze te około postimperialne i związane z Mocą rozważania z tatą (fan odkąd SW zawitało w Polsce) - cóż rzec mogę...
Prawdziwie rodzinny wypad
i kolejny raz już raczej pod koniec projekcji na przełomie stycznia/lutego
Film się nie nudzi i oglądając go któryś raz z kolei wyłapuje się fajne smaczki. Dzisiaj podczas seansu zauważyłem moment, w którym [/spoiler] Kylo wpada na pomysł zabicia Snoke`a. Rękojeść jego miecz, po tym jak Rey nieudolnie próbowała zaatakować nim Snoke`a, ląduje mu wprost pod nogi, robiąc przy tym obrót. Kylo się temu przygląda i znacząco spogląda na Snoke`a [spoiler]
Ja właśnie kupiłem bilet na drugi raz, a przyznam że to będzie mój pierwszy re-watch filmu w kinie ever i trochę się wahałem czy ma to sens, ale zobaczymy może teraz więcej rzeczy dostrzegę ;D
Podpowiedź weterana: jeśli film Ci się podoba (jakikolwiek), to oglądanie go w kinie jest najlepszym sposobem oglądania
Jedynym argumentem przeciw w takiej sytuacji może być brak czasu/pieniędzy (to obejmuje także sytuacje, kiedy chcesz oglądać i inne filmy).
Ja na razie byłem trzy razy: w dzień przedpremiery (środa), dzień później (czwartek) i znów dzień później (piątek).
Jutro wybieram się czwarty raz i nie mogę się doczekać. Absolutnie nie znudził mnie ten film i nie mam wrażenia jakoby po jednym, dwóch seansach był nudny, by nie dało się już go oglądać, tak jak kilka osób stwierdziło. To dla mnie nadal tak samo świetny film i namnożone emocje i nad wyraz granie uczuciami bohaterów oraz spora liczba plot twistów/zaskakujących momentów/zwrotów akcji nie osłabia go względem kolejnych seansów, a wręcz przeciwnie. Cóż, może zmieni mi się to po kilku następnych seansach, ale... szczerze wątpię.
Niech Moc będzie z Wami.
Dopiero - święta idą, trzeba lpić uszka i robić jakieś pidieje w robocie i kończyć budżety itp. pierdoły.
Ale z pewnością nie ostatni
Póki co byłem 4 razy na TLJ.
- Przedpremiera (13.12.17) "mini-maraton" - TFA + TLJ / napisy 3D
- Premiera (14.12.17) 2x tego dnia byłem, o 10.00 na 2D napisy oraz o 17.30 3D dubbing w moim lokalnym kinie.
- IMAX (16.12.17) - Wrocek, 10.00 /3D dubbing
Zamierzam pójść jeszcze po świętach i po nowym roku. Jak będzie w lutym to mejbi, mejbi. Na TFA byłem 7 razy, na RO 2 razy.
Raz i więcej już nie pójdę. Zawsze jestem dwa razy, ale nie tym razem. Słaba jest ta część, bardzo słaba.
Peter_D napisał:
R[...] ta część, [...]
-----------------------
Przepraszam ale czy to oficjalnie potwierdzone że TLJ jest cześcią (jakomkolwiek) SW ? Bo mnie się nie wydaje żeby tak było XD
Uuuuuuuuuu
Dlaczego "U.*"? Przecież to tak samo jak z TFA. ~
Z TFA to było tak: ja sobie myślę że jest tuż po premierz i trzeba iść do kina, a JOR: „byłem po raz ósmy, jutro dziewiąty”
Bo wtedy był w fazie maniakalnej, a teraz depresyjnej
Ale bacznie obserwuję temat i ciekaw jestem czy ktoś pójdzie na TLJ więcej razy niż ja na TFA
Przedpremiera 13.12 o 20:30 - chcę zapomnieć ten seans. Poczułam, że moje oczekiwania zostały zdeptane, Johnson zagrał mi na nosie i oszukał.
14.12 o 17:20 - jak z piekła do nieba. Otworzył mi oczy. Doceniłam bogactwo, które jest w tym filmie upchane.
16.12 IMAX Poznań, 16:00, rząd 11, miejsce 20 - to nie był tak porywający seans, jak w przypadku TFA. Nie ten poziom IMAXOWYCH doznań.
18.12 o 16:50 - najradośniejszy jak dotąd seans. Pokochałam bezwarunkowo
20.12 o 16:50 - seans nastawiony na analizę, ale reylo za bardzo mnie rozpraszało xD
Właśnie wróciłem z kina
Film oglądało się znakomicie, TLJ dla mnie zyskuje z każdym kolejnym seansem, oczywiście najmocniejsze wrażenia zapewnił mi ten pierwszy raz
Seans nr 1 to był żywioł, teraz za to mam czas żeby się delektować tym filmem.
Jeszcze będąc w kinie zadałem sobie pytanie czy coś bym zmienił i...
NIE
nic bym nie zmieniał, nie dodawał i nie wycinał.
Ostatni Jedi jest znakomity 10/10
PS
Są typowo filmowe wpadki jak:
"wędrujący" plecak Finna, czy znikający "policjanci", ale to w każdym filmie jest, nie ważne czy Star Wars czy Blade Runner.
HAL 9000 napisał:
Jeszcze będąc w kinie zadałem sobie pytanie czy coś bym zmienił i...
NIE
nic bym nie zmieniał, nie dodawał i nie wycinał.
Ostatni Jedi jest znakomity 10/10 )
-----------------------
Otóż to! Sama prawda - TLJ to film SW z drobnymi mankamentami, ale bez wad! Nic dodać nic ująć!
Czysta perfekcja - najlepszy epizod, film roku i film dziesięciolecia!
Ja wciąż jestem dopiero po drugim seansie, ale jak dobrze pójdzie to w środę po świętach będę po 5/6 seansie o ile zdrowie pozwoli
A potem wyścig z kinami, żeby zaliczyć jak najwięcej seansów póki film jest w rozsądnych porach
Film dekady.....Widzę, że klasyczne "kiedy star wars wejdzie za mocno", ale spokojnie jest was wielu
https://www.wired.com/2017/12/geeks-guide-last-jedi/
Wiesz, przeżyłem w kinie 6 premier filmów Star Wars (7 jeśli liczyć fanfilm R1). Nawet PT, które oglądałem jako dzieciak i dość emocjonalnie przeżywałem nie wywołało we mnie aż takich reakcji. Kinowy pilot TCW też rewelacja (zresztą cały serial), ale też przeżyłem to spokojnie. W przypadku TFA potrzebowałem drugiego seansu by totalnie odlecieć i się w niego zupełnie wkręcić.
W przypadku TLJ miałem tylko obawy przed filmem i na samym początku, jak Poe robił sobie jaja z Huxa. Później tylko czysty zachwyt, Rian ukazał Moc i zdolności Force userów dokładnie tak jak je sobie wyobrażałem. A do tego jeszcze idealnie wstrzelił się we wszystko to za co cenię TFA, rozwinął to, zachował schematy z OT ale dał im nowy wydźwięk i zakończenia (trochę tak jak Lucas w PT).
Jak wychodziłem (w sumie to wyskawiwałem) z kina, krzycząc z radości i nie mogąc oddychać, to dla mnie najlepszy dowód że film był MEGA.
Gunfan (wraz z ludźmi z SŚFSW) te wszystkie wariactwa widział - więc mam świadków swojego totalnego krejzolstwa po filmie
Nigdy wcześniej nie przeżyłem czegoś takiego w kinie, ani na SW ani na żadnym innym filmie
Dla mnie to film dekady, a nawet mogę zaryzykować stwierdzenie że na ten moment, to mój film życia!
Dla mnie niestety to najgorszy seans star wars w kinie- tak nawet biorąc pod uwagę prequele, bo wtedy byłem jeszcze dzieciuchem, który ani nie miał gustu wyrobionego, ani za bardzo nie obchodził go świat filmu jako taki.
Nie jest też tak, że przestałem czuć to uniwersum, bo czytam obecne marvele star wars, odświeżam gierki ze starego kanonu- no akurat dorobek nowego kanonu jest bardzo skromny i biedacki, nowe battlefronty są bleh.
Nie podoba ma sie w nim masa rzeczy, ale o tym juz pisałem w temacie recenzenckim, wiec streszczę się.
Bardzo mocno od czapy film. Nie wiadomo dalej nic o dokładnym backgroundzie postaci Kylko, imperium bis i rebelia bis bija sie, bo tak, film nic nie wyjaśni laikowi, który żyje star wars tylko od filmu do filmu. Śmierć Holdo jest od czapy nie obchodzi mnie ta postać. Śmiesznie mała skala wojny znów jest od czapy pomimo tego, ze Imerpium 2.0 stać na jeszcze większą gwiazdę śmierci, to mają skromne siły militarne itd. Jedi muszą odejść albo pod koniec film raczy sugestia od czapy, ze jednak nie – to w końcu miał racje Luke czy nie miał? Bo jeżeli film na serio zapowiedział odrodzenie jedi na koniec, to strollowal wszystkich i Luke został człowiekiem, który przegrał zycie, a nie filozofem co to widzi więcej, co zresztą film forsuje.
Za duzo dobrych filmow bylo w tym roku, żebym łapał się na cos takiego tylko dlatego że ma logo lubianego uniwersum.
¯\_(ツ)_/¯
Sparafrazuję Twojego ulubieńca: Dartha GROMa, z jego wypowiedzią, którą skierował jako odpowiedź na mój post w temacie o Blade Runnerze, o tym że wyszedłem z kina.
W głębi serca czujesz, że jedynym kto na tym traci, jesteś Ty sam
_________________________________
Czas zapomnieć o Legends (zwłaszcza tych postROTJ), nie oszukujmy się - poza paroma dobrymi motywami były niespójne i mierne, a Vongowie to już w ogóle nic z SW wspólnego nie mieli. Teraz wreszcie mamy SW wypełnione Mocą, taką jaka jest - bez ograniczeń. Nawet Lucas nie był aż tak odważny by pokazać prawdziwą naturę Mocy i nieograniczone zdolności Force userów, co J.J. i Rian zrobili. W pierwszych 6 epizodach ich bohaterowie tylko o tym nieskończonym potencjale Mocy mówili, zaś w TFA i TLJ to pokazano. Dlatego dwa najnowsze epizody biją OT i PT totalnie i zupełnie.
Ech, chyba muszę w końcu zabrać się za napisanie swojej recki, mam dość już fragmetarycznego wypowiadania się nt. TLJ
Qel Asim napisał:
Czas zapomnieć o Legends (zwłaszcza tych postROTJ), nie oszukujmy się - poza paroma dobrymi motywami były niespójne i mierne, a Vongowie to już w ogóle nic z SW wspólnego nie mieli. Teraz wreszcie mamy SW wypełnione Mocą, taką jaka jest - bez ograniczeń. Nawet Lucas nie był aż tak odważny by pokazać prawdziwą naturę Mocy i nieograniczone zdolności Force userów, co J.J. i Rian zrobili. W pierwszych 6 epizodach ich bohaterowie tylko o tym nieskończonym potencjale Mocy mówili, zaś w TFA i TLJ to pokazano. Dlatego dwa najnowsze epizody biją OT i PT totalnie i zupełnie.
-----------------------
Amazing. Every word of what you just said was wrong.
Nie karm trolla
Ej, ja znam Qela w realu. On nie trolluje, on naprawdę tak myśli.
I to jest NAJGORSZE
Gunfan napisał:
ja znam Qela w realu. On nie trolluje, on naprawdę tak myśli.
-----------------------
Dziękuję Gunfanie
Zgadzam się z tym co napisał Gunfan. Również zgadzam się ze słowami Mossara, który zauważył ogromny potencjał TLJ do bycia źródłem fajnych, gwiezdnowojennych cytatów.
Qel Asim napisał:
Nawet Lucas nie był aż tak odważny by pokazać prawdziwą naturę Mocy i nieograniczone zdolności Force userów.
-----------------------
No już nie dopisuje sobie takich teorii. Lucas nie pokazał, bo miał inną wizję. Nieograniczony potencjał odnosił się raczej do użytkowników, którzy trenowali latami, a nie do bzdur z TLJ.
Qel Asim napisał:
Sparafrazuję Twojego ulubieńca: Dartha GROMa, z jego wypowiedzią, którą skierował jako odpowiedź na mój post w temacie o Blade Runnerze, o tym że wyszedłem z kina.
W głębi serca czujesz, że jedynym kto na tym traci, jesteś Ty sam
_________________________________
Czas zapomnieć o Legends (zwłaszcza tych postROTJ), nie oszukujmy się - poza paroma dobrymi motywami były niespójne i mierne, a Vongowie to już w ogóle nic z SW wspólnego nie mieli. Teraz wreszcie mamy SW wypełnione Mocą, taką jaka jest - bez ograniczeń. Nawet Lucas nie był aż tak odważny by pokazać prawdziwą naturę Mocy i nieograniczone zdolności Force userów, co J.J. i Rian zrobili. W pierwszych 6 epizodach ich bohaterowie tylko o tym nieskończonym potencjale Mocy mówili, zaś w TFA i TLJ to pokazano. Dlatego dwa najnowsze epizody biją OT i PT totalnie i zupełnie.
Ech, chyba muszę w końcu zabrać się za napisanie swojej recki, mam dość już fragmetarycznego wypowiadania się nt. TLJ
-----------------------
Czy ja powiedziałem choć słowo o Legends? O.o
Serio, wtf? O.o
Hmm... ale zauważyłeś tę kreskę oddzielającą jedną wypowiedź od drugiej?
To co powyżej niej było zaadresowane do Ciebie, to co poniżej do żółtopaskowców (praktycznych i mentalnych). Zresztą nie ma co odwracać kota ogonem - zdaje się że to Ty byłeś założycielem i prowadzącym stronę na Facebooku o tym że chcesz by nowe filmy SW były zgrane z EU (dzisiejszymi Legends). Twoje powiązania ze zwolennikami Legends są dość powszechnie znane i nie musisz o nich pisać by w tym kontekście to nie wynikało samo przez się.
Dobra, dobra, nie tłumacz się, jako znany troll lubiący wsadzać kij w mrowisko, jest dla mnie jasne że chciałeś (przez powody które później napisałeś) spowodować ból dupala u mnie.
Kreskę widziałem, ale kurde no jakoś dziwnie jest do akurat w poście-odpowiedzi do mnie, to po pierwsze, a po drugie w temacie "ile razy widzieliście TLJ", więc nie sądzę że tak po prostu walnąłeś offtop bez powodu, w poście do mnie xD
Zasadniczo to kij w mrowisko wbiłeś Ty. Ja bym nic Ci nie napisał, jakbyś napisał tylko tyle że "nie byłem i nie mam zamiaru iść".
Co innego jak zobaczyłem Twój piktogram, był tak zaczepny w moim odczuciu jak tylko mógł - także to ja tutaj dałem się złapać.
Mam nadzieję że Twój wczorajszy seans był jednak miłym doświadczeniem.
Zaczynasz gubić się w zeznaniach To w końcu
1 - powinienem był zauważyć kreskę i domyśleć się że część posta była nieskierowanym do mnie offtopem, czy ...
2 - jednak była to odpowiedź do mnie, spowodowana moją "jawna zaczepką"?
A swoją drogą - wtf? Zaczepny piktogram? xDDD Emotka "dunno" to chyba najbardziej neutralna ze wszystkich emoji Tłumaczenie dosłowne ("dunno" = "don`t know" = "nie wiem") nie ma tutaj sensu, kontekstowo jest to raczej nasze "no cóż/tak wyszło".
Więc serio nie wiem gdzie masz tu zaczepki? xD
PS : Ale przynajmniej fajnie pogubiłeś się w zeznaniach i wyszło że miałeś nadzieję że legendowo fanbojski ból rowa xD
"Zasadniczo to kij w mrowisko wbiłeś Ty. "
NO JAK MOGŁEŚ MATEK NAPISAĆ "ZERO" I JESZCZE EMOTKĘ DODAŁEŚ, MATEK TY PROWOKATORZE CZEMU TAK KWELA ASIMA PROWOKUJESZ NO POWIEDZ CO Z TOBO JEST NEI TAK
xDDD
Qel Quality Bait xD
tylko raz 15 grudnia 2017-katowicki IMAX. Przed świetami kolejny seans nie wyszedł z powodu braku czasu i później totalnego pochorowania. By sprawiedliwie ocenić film mam potrzebę kolejnego seansu, a może i następnego. Zaraz po świętach wybieram się do kina z siostra i mężem. Co będzie później - się zobaczy. Na razie próbuje przekonać się do ścieżki dźwiękowej z TLJ.
myslicie ze TLJ przebije Lotra?
Myślę, że raczej na pewno wynik TLJ przebije "Łotra 1", ale nie przebije TFA.
W środę cały dzień spędzam w kinie Cinema City Punkt 44 IMAX w Katowicach.
Oglądam kilka razy, jeden za drugim Star Wars The Last Jedi w IMAX 3D
Seanse: 10:00 - 3D/dubbing; 16:00 i 19:00 - 3D/napisy.
Opcjonalnie jakbym nie dojechał na czas to zamiast seansu 3D/dubbing o 10:00, pójdę na seans w tej samej wersji filmu o 13:00.
Jakby ktoś chciał się przyłączyć to zapraszam!
Szczegóły na privie
Plan w pełni aktualny. Za nieco ponad 30 minut oglądam TLJ w Punkcie 44 w Katowicach - IMAX 3D/dubbing.
Następnie lecę na uczelnię odebrać dyplom z moją mgrką po czym wsiadam do tramwaju i jadę do Cinema City Silesia na kolejny film z Daisy Ridley - ergo Morderstwo w Orient Expressie o 13:40. A później już tylko TLJ w IMAX 3D/napisy o 16:00 i 19:00.
Jakby ktoś był chętny to zapraszam, zwłaszcza na seans o 19:00 bo po nim będę miał ponad godzinę oczekiwania na transport do domu i chętnie z kimś pogadam o filmie.
Fajne jest to, że spotykam w kinie starych kumpli (jeszcze z piaskownicy) i zdumiewa mnie ich pozytywna reakcja na film. Oceniają TLJ nawet wyżej niż R1 (dobrze że się z nikim nie zakładałem, bo straciłbym pieniądze) - myślę, że to sentyment do Luke`a
Pocieszne są ich miny, gdy mówię że w maju będzie następna część
Ta część widowni, która nie śledzi filmowych serwisów może być trochę zagubiona.
Mówię do znajomego:
- Patrz, trzy filmy od Disneya, a każdy inny.
Znajomy:
- Ale Łotra to przecież nie robił Disney!
XDDDDDD
Wszystko wskazuje na to że jutro zaliczę seans nr 3, 4 i 5. Zaś w czwartek być może 6
Gonię Cię!
Serio?
Łotra nie robił Disney?
Mnie to nie dziwi, Disney zwykle nie wypuszcza na rynek dziadostwa
Tym razem żartuję. O ile R1 nie traktuję jako SW, tylko fanfilm z licencją, o tyle (poza 3D) warsztatowo było bardzo dobre.
Zaś co do tych wyższych ocen TLJ nad R1. Po prostu osoby postronne widzą najlepiej że TFA i TLJ to jedna linia z z EI-VI i bezspornie filmy SW, a R1 to jakiś oderwany od uniwersum byt - taka tania imitacja pretendująca do bycia SW.
Sentyment do Luka pewnie też, ale jedna postać klimatu nie stworzy - a tego zdecydowanie w R1 brakowało.
Bait czy nie, o to jest pytanie....
R1 ma chociaż jasny kontekst, ot preludium do klasycznej trylogii, nie jak ep VII- VIII gdzie nie wiadomo czy po ep VI nastał chociaż tymczasowy pokój, co za dziad ten Snoke i jak rozumieć jego status niebytu w erze panowania Imperatora, dlaczego odbudowana Republika nie interweniowała bezpośrednio w wojnę z FO, tylko bawiła się w jakieś podchody w finansowanie rebeliantów, kiedy FO budował sobie kolejną stacje bojową etc.
No i tytułowe wojny... cóż obecna główna linia fabularna, to pod tym kątem bieda straszna, powiedziałbym, że to jest właśnie "fanfilm" , za to w R1 czuć rozmach i skalę. Jak się robi filmy za grube miliony to człowiek chciałby zobaczyć efekt tego inwestowania na ekranie. Zresztą w Hollywood, widać coś się psuje, bo analogicznie część widowisk komiksowych też kosztuje krocie- JL- a w ogóle nie widać tego wkładu finansowego na ekranie.
Mily napisał:
R1 ma chociaż jasny kontekst, ot preludium do klasycznej trylogii, nie jak ep VII- VIII gdzie nie wiadomo czy po ep VI nastał chociaż tymczasowy pokój, co za dziad ten Snoke i jak rozumieć jego status niebytu w erze panowania Imperatora, dlaczego odbudowana Republika nie interweniowała bezpośrednio w wojnę z FO, tylko bawiła się w jakieś podchody w finansowanie rebeliantów, kiedy FO budował sobie kolejną stacje bojową etc.
-----------------------
Milion pytań. Nic nie wiadomo, dlaczego, dlaczego, dlaczego. Nie rozumiem, czy to jest zarzut, że film nic nie wyjaśnia? Moim zdaniem, ten niewyraźnie zasugerowany wszechświat "otaczający" był (za czasów OT) i jest (w E7 i E8) jednym z głównych atutów filmu. Zostawia dużo wyobraźni widza. Można wymślić miliony różnych wytłumaczeń, historii, wersji wydarzeń. I ta niejasność, niedopowiedzenia, tylko sugestia szerszego kontekstu jest autentycznie piękna. Naprawdę musisz dostać wszystko na tacy? To zabija tajemniczość i jej magię. W OT co było wiadomo? NIC.
No i tytułowe wojny... cóż obecna główna linia fabularna, to pod tym kątem bieda straszna, powiedziałbym, że to jest właśnie "fanfilm"
-----------------------
Coś w tym jest, ale oryginalnym zamiarem Lucasa było udostępnienie starwarsów innym reżyserom bez wyraźnych ram fabularnych i puszczenie wszystkiego na "żywioł". Czyli faktycznie, stworzenie serii "fan-filmów". To byłoby, moim zdaniem, najlepsze wyjście dla Gwiezdnych Wojen. Pełen luz twórczy a nie kurczowe trzymanie się "uniwersum", które po prostu nie jest do tego zaprojektowane. Lucas to nie Tolkien. Uporczywe próby utrzymania spójności (której nie ma i nie miało być) szkodzą tym filmom.
za to w R1 czuć rozmach i skalę. Jak się robi filmy za grube miliony to człowiek chciałby zobaczyć efekt tego inwestowania na ekranie. Zresztą w Hollywood, widać coś się psuje, bo analogicznie część widowisk komiksowych też kosztuje krocie- JL- a w ogóle nie widać tego wkładu finansowego na ekranie.
-----------------------
Nie czuć rozmachu? O co dokładnie Ci chodzi? Chciałbyś dostać więcej obiektów na ekranie, czy co? Nie rozumiem.
W TLJ jest wielki rozmach, wizualnie to jest film prawie przytłaczający (ćwierć wieku temu wywołałby zawał u publiki), ale tej granicy nigdy nie przekracza i to świadczy o wielkim wyczuciu stylu Johnsona. Może jesteś już "zdesensualizowany"? JL nie widziałem ale kiepsko wyglądające efekty to podobno skutek wielkiego pośpiechu i przerabiania scen dziesiątki razy, spece od CGI po prostu nie mieli czasu zrobić tego jak należy.
darth_numbers napisał:
W OT co było wiadomo? NIC.
-----------------------
Dokładnie. I nikomu to nie przeszkadzało.
Właściwie to można zaryzykować tezę, że uniwersum zepsuło Gwiezdne Wojny, bo wszyscy oczekują w każdej sprawie encyklopedyczngo wyjaśnienia zgodnego z historią, fizyką, symboliką i filozofią wyimaginowanego uniwersum.
Nie przeszkadzało, ale to było dobre 40 lat temu i ileś tam filmów w tył. Ale potem były kolejne filmy (bo rozumiem, że o książkach i komiksach nie ma sensu, żebym tu wspominał). I uniwersum - tak, uniwersum! - się rozszerzyło. W samych filmach.
Dobija mnie, że niektórzy chcieliby od nowych SW niejako cofnięcia się do ery OT, gdzie mało co było wyjaśnione w kwestii uniwersum właśnie. I olania wszystkiego, co wprowadziły koncepcyjnie Prequele. Cóż, mamy tu dwa skrajnie różne podejścia do SW najwyraźniej, bo ja właśnie chcę ciągłości tego świata i jakiej takiej spójności.
Ale to jest trochę jak trzymanie się chemii czy fizyki sprzed 100 lat. To co było znane (i było tego więcej niż 200 lat temu) wtedy pozostaje prawdziwe, ale to co poznaliśmy od tej pory i poznajemy obecnie okazuje się być rewolucją względem ówczesnej wiedzy.
Wizja Mocy w ST znacząco wychodzi poza to co zostało naszkicowane w OT i rozwinięte w PT. Historia... well, immanentną cechą historii jest, że zdarzenia z przeszłości nie opisują teraźniejszości, więc fakt, że w PT rozwinięto historię upadku Republiki i powstania Imperium, nigdy nie wpłynie na sposób rozwijania zdarzeń w ćwierć wieku po upadku Imperium. Bo przecież TLJ nie mówi, że Jedi nie istnieli...
Eeeeee, ale z tego co czytam to Gunfanowi chodzi o coś troszeczkę innego?
Nie chodzi o to, że to co poznajemy jest rewolucją względem wcześniejszej wiedzy, ale o sposób opisania tych rewolucji?
Idąc za Twoim porównaniem do chemii, nie jest problemem to że "wymyślono" nowy pierwiastek, ale to, że pomimo istnienia już tablicy Mendelejewa nie przyporządkowano mu odpowiedniej grupy i odpowiedniego okresu, nie znamy jego liczby atomowej... ot ktoś na serwetce napisał sobie jakąś nazwę i tyle...
I ja Gunfana jak najbardziej rozumiem, tym bardziej że można to było naprawić bardzo prosto, choćby kilkoma uwagami Luke`a rzuconymi do Rey tak jak ta o Sidiousie?
Eeee, to może należałoby uzgodnić o co komu chodzi a najlepiej w innym wątku, zamiast ciągnąć offtopa.
Czasem wystarczy odrobina dobrej woli
Czyż SW nie jest właśnie o Równowadze?;p Nie można oddawać się w pełni Jasnej (uwielbienie) lub Ciemnej (hejt) stronie;p
W końcu: "If one is to understand the great mystery one must study all its apects"
Dobra wola zawsze wskazana
Niemniej ponieważ zasadniczo nie wyczułem do którego aspektu TLJ Gunfan się odnosi, który nowatorski koncept jest mu niespójny z PT, to i nie chcę więcej teoretyzować, choćby dlatego, że nie wiem na gruncie której "nauki"
jak tak spojrzeć na spokojnie, to między trylogiami mamy dość porównywalne skoki czasowe, więc kreacja świata współczesnego w każdej z trylogii właściwie zaczyna się od nowa
Różnica między PT a ST polega na tym, że w PT nie wiedzieliśmy co było (chronologicznie), ale wiedzieliśmy co będzie, a w ST na odwrót. Dlatego PT od początku skupiało się na rozbudowywaniu swojego otoczenia bardziej niż na samej akcji, która koniec końców musiała nas przeprowadzić przez pewne z góry określone punkty.
Jednocześnie świat PT nie określał w żaden sposób jak będzie wyglądać przyszły świat SW (bo z OT już wiedzieliśmy jak z grubsza będzie wyglądał w czasach 0-4 ABY).
Z ROTJ wiemy, że świat post-ROTJ nie będzie wyglądał jak świat OT. A jak będzie wyglądał? Abstrahując od znanych punktów takich jak: rodzeństwo Skywalkerów i spółka, istnienie i charakter Mocy - wszystko było białą kartą, taką samą jaką miał Lucas w 1977 i 1999...
I dlatego nie do końca rozumiem ogólny argument o niespójności, jak również czepianie się porównań między światem przedstawionym w OT (pierwsze dwa epizody) i ST.
Czasy premier old trilogy to trochę inny kontekst.
Uniwersum się szlifowało, ludzie na początku byli zachwyceni czymś zupełnie innym, ba byli w szoku, że po erach panowania musicali, westernów dostali coś takiego.
Dziś to już praktycznie gigant, więc patrzy sie na to inaczej.
Spójność szkodzi filmom? Pierwsze słyszę ;D
Każde "uniwersum" lepiej sprawdza się jako świat z pewnymi prawidłami, lore, niż po prostu miejsce dla różnych historyjek. Wystarczy spojrzeć jaki burdel panuje w obecnym kinowym DC gdzie jedne rzeczy przeczą sobie i co fajnie to wygląda?
Rozmach, który do tego kłoci się z logiką. Jeżeli FO stać na największą gwiazdę śmierci w historii, to dlaczego mają taką biedna flotę? Nie sadze, żebym był uniwerważliwiony na wizulia. Zwracam na nie sporą uwagą, ba ja kiedyś miałem fetysz wizualny. Doceniam takie filmy jak Drive, Neon Demon- powiedzmy, że filmy Refna są generalnie bardzo ładne, nawet jak fabuła kuleje-Labirynt Fauna, Grand Budapest Hotel,Więzień Azkabanu(najładniejsze co udało się zrobić w ramach filmowego Pottera), Mad Max Fury Road. W tym roku wielkie wrażenie pod tym kątem zrobił na mnie nowy Blade Runner.
Jak Johson robi gdzieś robotę, to w bardziej subtelnych rozwiązaniach jak choćby czerwień i biel na Crait.
Wiem, że niektórzy mogą uznać oszczędność militarną Johnsona za rozsądną, tylko co z tego skoro ja mam wrażenie, że oglądam przez cały film konflikt copslayerów imperium i rebeliantów a nie prawdziwą wojnę.
Bo 20 minit temu wyszedłem z kina.
czwarty seans, razem z młodym. Koniecznie chcieliśmy właśnie dziś, dla Carrie.
(a sala niemal wyprzedana - jasne tania środa ale i tak fajnie )
Bylo lepiej niż na premierze. Pełne kino, wiwaty, owacje, wybuchy śmiechu, wielkie łoooo na scenie skoku Holdo.
I kurcze jakie to jest fajne i jakie jednak "moje".
Acz na każdej niemal scenie Lei miałam dziś mokre oczy
-I kurcze jakie to jest fajne - dokładnie
Acz na każdej niemal scenie Lei miałam dziś mokre oczy - każda scena z księżniczką ma jakby dodatkową głębię.
W sumie... piękny pożegnalny film.
No szczególnie ta jak wlatuje (na mietle) z próżni w mostek. Piękne i głębokie.
Leia w próżni, to jedna z najlepszych scen w historii Star Wars - HAL 9000.
Wybacz ale nie zniżę się do poziomu dyskusji jaką zaczynasz prowadzić XD
Odpowiem Ci tak:
https://www.youtube.com/watch?v=oCxozwKfYbw
Nie no, serio... dlaczego niby najlepsza? Dla mnie to jest najbardziej żenująca scena filmowa jaką widziałem w życiu. A oglądałem "Smoleńsk", więc to poważne oskarżenie.
Współczuję
http://star-wars.pl/News/21572,Co_dalej_z_filmowa_Leia.html#komentarze
Ja natomiast:
...miałem nadzieję, że Leia w E IX "eksploduje" Mocą i zobaczymy nowy wymiar Mocy (na pewno nie machanie świetlówką).
...nie chodziło mi o świadome posługiwanie się Mocą, tylko właśnie o ten uczuciowy aspekt o którym mówisz i wyobraziłem sobie, że w obliczu jakiegoś niebezpieczeństwa (np. Snoke) które groziłoby jej bliskim... itd. "Miłość przenosi góry". Ale to się już nie stanie...
...bo nie tyle konstrukcja filmu jest konserwatywna co na pewno znaczna część widowni
2017-01-07
Cały raz. Wzorem Finstera - następny seans za jakieś 11 lat.
A co sądzisz o postawie rickyego Skywalkera z Sosnowca. Jak można i czy można pogodzić takie kewstie jak Legend i TLJ w kontekście wybranych postaci ?
nie ma zgody na godzenie tych dwóch kwestii, pozdrawiam
2 razy, ale korci mnie trzeci w styczniu. Po TFA wyszedłem podjarany, bo SW wróciło, ale drugi raz poszedłem dopiero pod koniec stycznia. Łotr mnie tak zafascynował, że poszedłem chyba parę dni po pierwszym seansie. To samo zrobiłem po TLJ, ale z innego powodu. Chciałem upewnić się co do swojej oceny i przy okazji dobrze bawić.
A teraz korci mnie ten trzeci seans, bo TLJ ogląda mi się świetnie. I chcę znowu obejrzeć tego słynnego przegrywa Luke`a Skywalkera, którym Disney zniszczył Star Warsy.
W czasie seansu byłem totalnie zahipnotyzowany. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem tak zaabsorbowany tym, co działo się na ekranie.
No i podtrzymuję moje wcześniejsze stwierdzenia, pod względami czysto "filmowymi" to jest rzecz absolutnie rewelacyjna. Zdjęcia, montaż, tempo, sposób prowadzenia narracji, przejścia pomiędzy scenami, to wszystko jest wspaniałe. Bohaterowie napędzają tu akcję, i są jej częścią i "siłą sprawczą", a nie tylko dekoracją.
Irvin Kershner powiedział kiedyś, że najciekawszy krajobraz to ludzka twarz. Ten film to potwierdza, jest w nim wiele ujęć, gdzie widzimy gęby bohaterów na maksymalnych zbliżeniach i to te sceny najbardziej utkwiły w mojej pamięci, nie sceny akcji czy CGI. To jest naprawdę coś niesamowitego. Aktorstwo zdecydowanie najlepsze w całej sadze, czuć prawdziwe emocje, wiadomo co odczuwają uczestnicy tych zdarzeń.
Film oczywiście ma pewne wady i nie jest arcydziełem wszechczasów w kategorii ogólnej, czyli tzw PERFECT 10/10. Również jako epizod Star Wars, pod względem scenariusza i struktury ustępuje trochę "Imperium", ale "Imperium" to moim zdaniem był fuks i jest nie do powtórzenia. TLJ góruje natomiast moim zdaniem nad całością "gwiezdnowojenną" (włączając w to "Imperium"), w kategoriach artystycznych, wykonawczych, aktorskich i emocjonalnych. Dla mnie osobiście jest to najbardziej emocjonalnie poruszający film gwiezdnowojenny. Po prostu inna, wyższa liga. Być może nawet jest to lepszy film, niż świat Star Wars zasługuje.
Po tym trzecim podejściu widzę jeszcze jedną, bardzo ważną rzecz - bardzo dobrze ogląda się po raz kolejny. Lepiej wchodzi z każdym kolejnym razem, ale to moje subiektywne wrażenie, być może podzielają go ci, którym się TLJ spodobał. Jak to "rewatchability" widzi reszta świata, w tym ci niezbyt zadowoleni, nie mam pojęcia.
Planuję jeszcze wrócić do TLJ w kinie... pewnie jeszcze ze dwa razy. A kto wie, może i więcej
Tym razem spotkałem znajomych z pracy - będę miał w końcu z kim pogadać w styczniu
TLJ jest dłuższe od TFA, więc jak przeliczyć na czas trwania filmu, to gonisz Joruusa bardziej niż się wydaje
Po piętnastu dniach 11 razy... Na "Przebudzeniu Mocy" byłem w kinie tylko siedem razy, a na "Łotrze 1" osiem...
Niestety kino "Wybrzeże" w Kołobrzegu, które zatrzymało się w poprzedniej epoce, ale na szczęście film dał radę nawet w kiepskich warunkach.
Podtrzymuję swoje zdanie - dla mnie najlepszy epizod SW.
Wielu z Was pisze, że TLJ to nie są już ich SW. Ja mam zupełnie odwrotnie - ST i TLJ to zdecydowanie moje SW <3
Do pierwszych dwóch, doszły kolejne - wszystkie od środy do soboty 5 seansów.
Środa, 27.12. - 3 x IMAX 3D, 1 x dubbing, 2 x napisy.
Piątek 29.12. - 1 x 2D/napisy.
Sobota 30.11. - 1 x 2D/dubbing.
Środa w Cinema City Punkt 44 IMAX w Katowicach, piątek i sobota w Cinema City w Bielsku-Białej.
01.01. Najprawdopodobniej będzie kolejny
Ciekawi mnie jak Ci sie odbierało trzeci seans jednego dnia? Byłeś już tym serdecznie znużony czy dalej ta sama zabawa?
Głowa bolała od IMAXowego 3D już na początku trzeciego seansu. No i wyszedłem z nieco przekrwionymi oczami - wyspałem się i rano wszelkie dolegliwości przeszły
Natomiast wrażenia cały czas te same, a nawet wtedy zacząłem dostrzegać najwięcej drobiazgów z tła, bo na historii i głównych bohaterach już się przestałem skupiać
Właśnie na tym seansie zacząłem rozkminiać kwestię Adiutantów w sali tronowej Snoke`a
6 i 7 seans były najgorsze jak dotąd. Po pierwsze reżyseria Johnsona i jego wybory dały mi się mocno we znaki. Jednak wolę Abramsa. A po drugie odniosłam wrażenie, że główne przewidywania, które mam co do 9, są bezsensowne i oparte na niczym. Na szczęście 8 seans dał mi tak pozytywnego kopa i znowu w nim znalazłam nowe, dla mnie pozytywne rzeczy, że mi przeszło i mam ochotę na kolejny raz xD
Tym razem IMAX Wrocław w doborowym towarzystwie, bo SW-Yogurt okazał się zaje**stym kompanem do rozmów i 7 godzin to jednak było za mało i pozostało wrażenie niedosytu (chociaż pizza była bardzo dobra)
SW-Yogurt - dziękuję i... do następnego razu
Ja tylko podpowiem,że pewnie będę na premierze "Samotnika" we Wrocku
...my też! Poznań planuje odwiedzić Wrocławski Fanklub na premierze Solo :]
To gdzie potem pijemy? Salkę jakąś wypadałoby zarezerwować - Motyla Noga?
Ciekawsze gdzie będzie premiera? Wybór Nowych Horyzontów na trzy ostatnie był bardzo fajny. To jedyne kino z mające kilka sal, które nie ma jednocześnie bagażu galerii handlowej.
Nie lepiej IMAX ?
IMHO nie. IMAX jest w sieciówce, z żarłownią przed. Jakoś nie widzę tam "przebierańców", makiet itp. Wyjdzie takie trochę zoo. ~
NH to kino z dziewięcioma salami, ale w jakiś sposób "kameralne", z własną strefą, w której można rozstawić różności, odseparowaną od świata, ale jednak doskonale widoczną z ulicy. Fajnie to wygląda, gdy ludzie przechodzący obok zauważają co się dzieje w środku, zatrzymują się, czasami wejdą do środka zrobić parę fotek. Ale jednocześnie są odseparowani. No i pewnie łatwiej się dogadać z NH, niż z CinemaCity z bagażem tego czegoś... gdzie jest IMAX.
Bądź. ~ A póki co, jak pisałem gdzieś na górze: Żałuj, bo było fajnie (dzięki HAL ~).
Jest szansa i jest nadzieja, że się spotkamy
https://i.pinimg.com/originals/91/25/3c/91253c8e1933b97ae06ac34498dfe049.jpg
Yyyyy, to kto jest kto? ~
Yyyy, tego to nie wiem, ale jak się chwilę zastanowię to jedno podobieństwo widzę wyraźnie:
K(-)2SO to SW(-)Yogurt
Chciałbym, ale mam brodę i włosy. Za to niejaki HAL tego nie ma, no i jest wyższy... ~
no ja mam tylko wąsy, więc mogę być tym po lewej (jakieś 30 kg wcześniej byłbym nawet prawie idealną kopią)
OK, stoisz po lewej. Naszej lewej. ~
W sensie że jestem taki piękny i uroczy?
Może być, ale ja bardziej dr. Evazana przypominam.
Zarost to tylko kwestia cierpliwości lub jej braku
Ja sugerowałem się pięknem duchowym i pewnymi predyspozycjami - wszak świetlistymi istotami jesteśmy, nie surową materią
Ja siebie widzę raczej tak
https://youtu.be/qZq_r4ap3h4?t=14
i nie mam pewności, czy pójdę trzeci, ale mam co najmniej pewność, że DVD pójdzie w ruch WIELE razy
9 seans za mną (od nieco ponad godziny). W tym tempie wyniku JORUUSa z TFA nie pobiję, ale wciąż to najintensywniejsza częstotliwość seansów jednego filmu w kinie, jak długo żyję
9 seansów, w tym 4 w IMAX 3D, 1 DepthQ 3D, 2 Dolby 3D, 2 zwykłe 2D. Ponadto 6 seansów wersji z napisami i 3 razy z dubbingiem.
P.S. O ile dobrze kojarzę to do 26 stycznia film będzie dostępny w IMAX. Taka informacja mi wczoraj gdzieś mignęła
U mnie było 34x z czego 2x w X kiedy to TFA powróciło do IMAX, 5x w grudniu 2016 no i 27x styczeń-marzec (bo w marcu jeszcze coś tam leciało chyba w IMAX z dubbingiem).
Natomiast TLJ w IMAX jest do 26.01, potem chyba będzie Muz Runner, a czy TLJ powróci to się zobaczy
Czyżbyś sugerował że jest jeszcze dla mnie nadzieja?
W przyszłym tygodniu jak mi się uda być choć raz, to będę przeszczęśliwy. A w kolejnym tygodniu będzie jeszcze mniej seansów dziennie.
Dzisiaj na seansie byłem absolutnie sam w sali, podejrzewam że na innych seansach też już nie ma tłumów. Chociaż to może efekt 3D w technologii Dolby (podczas gdy w Heliosie obok jest DepthQ) i dubbingu.
Sprawdziłem do końca marca TFA ciśli w kinie
31.01.16 to 22x czyli w styczniu 17x
do końca marca vyło 32x
no i 2 w X
Tak,do końca marca w miarę normalnym trybie. Ale pojedyncze seanse w weekendy, w godzinach porannych leciały jeszcze w maju
A przynajmniej tak było w Punkcie 44 w Katowicach, ale nie byłem wówczas ani razu, bo już po premierze Blu-Ray`a i DVD było.
Dopiero jak we wrześniu wrócił do IMAXu, to poszedłem znowu - 11 raz.
W Wwa w marcu już było chyba pozamiatane lub były to poranne/ południowe godziny.
A nie był to pażdziernik jak TFA wróciło?
W połowie marca oglądałem TFA w Punkcie 44 w Katowicach, po ponad miesiącu przerwy, w dodatku razem z Budziolem
Seansów było już bardzo mało, ale pamiętam że wracałem do domu jakoś po 18:00, a po seansie zdążyliśmy wypić kawę (czy jakąś tam czekoladę) i pogadać. Zaś przed seansem byłem trzeci raz na Zwierzogrodzie. Sam seans był w wersji 3D/dubbing w najmniejszej sali w Punkcie 44. To było w połowie marca na 100%
Powrót TFA do IMAXu był we wrześniu. Najpierw premierę miał nowy Ben Hur, a później dorzucili do niego po dwa seanse TFA dziennie.
Następnym filmem było 7 wspaniałych w 2D IMAX, ale to już przełom września i października i sam październik.
Film ma mocarne oddziaływanie na emocje i jest bardzo absorbujący. Bardzo trudno jest się "wynurzyć" z tego hipnotycznego transu. Nie znalazłem nic, co "wybijało" by mnie z filmu. Co jest zastanawiające, bo jest to bardzo prosta historia, i po kilku seansach zna się TLJ prawie na pamięć. Mimo tego, ja ciągle siedzę ze wzrokiem wlepionym w ekran, ta świadomość "co się zaraz wydarzy" zupełnie gdzieś ulatuje. Znajomość tych "fabularnych zakrętów" wcale nie przeszkadza, być może nawet działa "na plus" - mam wrażenie, że film lepiej się ogląda bez tych niespodzianek. Wyraźniej można wyczuć "tempo i rytm", jeżeli nie trzeba otrząsać się z "szoku" (co chwilę zajmuje). TLJ ma perfekcyjną narrację, przejścia pomiędzy scenami wprowadzającymi kolejne postacie w pierwszym akcie są mistrzowskie. Ta perfekcyjna machina trochę szwankuje w drugim akcie (wiadomo) ale dzięki temu mocarnemu otwarciu jestem w stanie dużo wybaczyć.
W ogóle mam wrażenie, że ta wyjątkowa "rewatchability" TLJ to zasługa świetnie zrealizowanego "języka filmowego" TLJ. Zdjęcia, aktorstwo, montaż, to wszystko sprawia, że film ma idealny FLOW, wszystko dzieje się wtedy, kiedy ma się dziać, jest w tym jakaś strukturalna, kompozycyjna harmonia. Fabularnie jest to bardzo proste i być może to odrzuca hardkorowych fanów. Aktorsko też bez zarzutu, bohaterowie są "żywi", co dodaje wiarygodności temu fikcyjnemu światowi. Czuć emocje w powietrzu, jak np grobowy nastrój w czasie odprawy po eksplozji na mostku. Te właśnie prawdziwe emocje, to wielka siła TLJ, to siła sprawcza magnetyzmu tego filmu.
Pozostając na chwilę przy temacie aktorstwa, to koniecznie muszę wspomnieć o Snoke`u - to chyba pierwsza syntetyczna postać, która w ogóle nie wpada w "Uncanny Valley". Snoke jest po prostu bardzo brzydkim, zniekształconym, okaleczonym, ale jednak człowiekiem. Nie modelem 3d, nie kukiełką. Absolutnie fenomenalne. Jego głos, mimika, kwestie dialogowe, po prostu coś niesamowitego. Patrzyłem w jego oczy i widziałem życie. Ogromne osiągnięcie techniczne.
Film ma niesamowicie spójną, konsekwentną i różnorodną "architekturę wizualną" - Resistance, FO, Rey i Luke, to wszystko to są stylistycznie inne światy, ale jednak jest to spójne, idzie z historią i działa z nią a nie przeciwko. Strasznie podobały mi się te wszystkie militarne detale, mundury, wnętrza, oświetlenie, piloci bombowców, te archiczne kabiny, ich śmieszne "czapki-pilotki", kombinezony rodem z B-17, tailgunnerzy i ich obrotowe wieżyczki, obserwator z pancernika posługujący się peryskopem, w końcu nawet te gęby pilotów i oficerów, zarówno FO jak i R. Wygląda to po prostu pięknie, ciągle oczywiście jest to komiks, ale komiks w stylu hiper-realistycznym. Tak dobrze, tak konsekwentnie, wyglądało tylko "Imperium", i mam wrażenie, że TLJ jest w stanie nawet "Imperium" pod tym względem przebić.
Cóż więcej można powiedzieć... dla mnie bomba. Emocje, struktura, styl wizualny, to wszystko jest na najwyższym poziomie. Nie jest to film dla każdego, rządzi tu prostota fabularna i nie każdy to "kupi". No ale tak już jest.
O i jeszcze jedno, w filmie są dwa krótkie ujęcia na szufladę na pokładzie Sokoła: jedno zaraz po odlocie Rey, drugie, gdy Finn wyjmuje koc, pod koniec filmu. Mam wrażenie, że Rey podprowadziła Lukowi nie tylko książki (te są wyraźnie widoczne w drugiej scenie), ale również jego zielony miecz. Czy ktoś to widział i może potwierdzić?
ja na ostatnim seansie miałem wrażenie, że przede wszystkim końcówka ostro dopycha po emocjach i dlatego się wychodzi w takim stanie (chyba że ktoś do tego momentu wprowadzi się w nastrój "noooooooooo")
Ja to widzę inaczej, moim zdaniem film od razu wchodzi na wysokie obroty, i raczej utrzymuje "ciśnienie" przez cały czas, no, może odrobinę odpuszcza w drugim akcie i już później nie "dokłada do pieca". No i w ogóle, mówiąc o "emocjach" ja nie mam na myśli jakichś wzruszeń, czy sentymentalizmu, Johnson w ogóle takich sztuczek nie stosuje. Chodzi mi o żywy, emocjonalny charakter tej historii, wiadomo co odczuwają bohaterowie, aktorzy i reżyser potrafią ten nastrój przekazać widzowi. Film jakoś porusza, a nie jest tylko serią pięknych obrazków. Jak na blockbuster, film akcji, czy nawet coś marvelo-podobnego, to nie lada wyczyn.
-Pozostając na chwilę przy temacie aktorstwa, to koniecznie muszę wspomnieć o Snoke`u - to chyba pierwsza syntetyczna postać, która w ogóle nie wpada w "Uncanny Valley". Snoke jest po prostu bardzo brzydkim, zniekształconym, okaleczonym, ale jednak człowiekiem. Nie modelem 3d, nie kukiełką. Absolutnie fenomenalne. Jego głos, mimika, kwestie dialogowe, po prostu coś niesamowitego. Patrzyłem w jego oczy i widziałem życie. Ogromne osiągnięcie techniczne.
Tak, muszę przyznać, że ta postać po TFA była mi kompletnie obojętna (zresztą dalej jest), ale zagrana jest w TLJ znakomicie. Andy Serkis zrobił na mnie duże wrażenie, zwłaszcza że już go skreśliłem po "małpiej apokalipsie". Wydawało mi się, że jedyne co teraz potrafi to marszczyć brwi przez kilka godzin - myliłem się, wprost nie mogłem uwierzyć że to on gra Snoke`a.
A dla mnie Snoke jest bardzo stuczny i plastikowy - w TFA i TLJ. Brrrr. Dla przykładu Tarkin z R1 jest w poprawny. Natomiast Rachel z BR2049 to jest Oscar
Jak zobaczyłem Rachel pierwszy raz, to myślałem że puszczę pawia Wyglądało to tragicznie, ale na kolejnych seansach już tak nie miałem
Niedługo wyjdzie BD to obadamy
Rachel średnio, Tarkin średnio, Snoke dobrze ale nie bardzo dobrze. Były momenty kiedy wygladal sztucznie, byly momenty kiedy wygladal genialnie.
R1 porwało sie na cos niemozliwego. Nie dosc ze odtworzyli Tarkina to jeszcze dali mu mase waznych scen. Nie jakies tam cameo tylko konkretne sceny aktorskie. To sie nie moglo udac. A o dziwo udało się.. nawet, nawet. Masa moich znajomych nie zauwazyla ze to CGI co uwazam za ogromny sukces filmu.
Tarkin był niezły (przy czym nigdy nie będę wiedział na ile moja niepewność w ocenie wynika z faktu że od początku wiedziałem, że jest sztuczny), Leia w R1 była tragiczna.
Przesadziłem. Snoke nie wygląda jak człowiek, ale wygląda jak żywa istota. Może dlatego działa według mnie lepiej, niż Tarkin, który nie tylko ma być człowiekiem, ale ma również wglądać, ruszać się i mówić jak legendarny aktor. Dla mnie Tarkin nie działa. To jest kolejny krok w technologii, ale dla mnie jednak to nie działa. Widzę sztuczność w teksturach, oświetleniu, ruchach.
Panie prezesie, melduję wykonanie zadania
I jak się oglądało 10-ty raz ?
Świetnie bo miałem tydzień przerwy.
Spotkałem znajomego w kinie i zagaduje mnie:
- Na SW?
- Tak.
- Który raz?
- 10.
- KTÓRY????
- 10.
- A myślałem, że to ja zwariowałem, bo to mój trzeci raz
Żeby nie było tak słodko, to w pracy spotkałem w końcu 2 osoby mocno niezadowolone z TLJ. Mocno, bo kompletnie nic im się nie podobało, nic a nic. Tak bywa
Gratki HAL!
Mi zostały jeszcze dwa seanse by wyrównać wynik z TFA i potem każdy kolejny to już pobijanie moich rekordów będzie
Mam nadzieję że 10 seans uda mi się zaliczyć w tym tygodniu, ale ogólnie to marne szanse
Natomiast na hasło że byłem już 9 razy, ludziom szczęki opadają
Chopy cisnyć bo do 35x przy takim podejściu to nie śmigniecie !
JORUUS, serio Ci się tak podobało TFA, czy jak już zrobiłeś 10 seansów to stwierdziłeś, że pójdziesz za ciosem i zrobisz jakiś tam rekord Bastionu xD?
Tak mi się podobało. Serio. Bardzo udany (i bezpieczny) powrót marki. Dla mnie OK. I tak sobie chodziłem. Leciutki film nowej przygody. Dla mnie MEGA. Ale też nigdy nie byłem jakoś mega związany z EU. A w TFA podobał mi się Han & Chewie <3, Rey, no i technicznie film był szybki i sprawnie zrobiony. Klawe dialogi. Trochę to wszystko z jednej strony oderwane a z drugiej podobne do ANH czy TPM. Poszedłbym jeszcze raz do kina na to XD
sobie jutro po raz ostatni - tania środa i w ogóle...
Nie nudzi się ktoś w Poznaniu? XD
możemy iść, mi brakuje jednego seansu :] Na TFA i R1 byłam po pięć razy i zamierzam utrzymać tendencję
14 razy. To już dwa razy więcej niż byłem na "Przebudzeniu Mocy" i o 6 więcej niż byłem na "Łotrze 1". Wybieram się jeszcze kilka razy.
I będzie trudno dojechać do 13 seansów TFA, bo zdjęli mi pokazy w kinie przed 20:00 A dwa - jednak TFA się lepiej ogląda jako całość, bo jednak ma mniej zbędnych/żenujących scen niż TLJ.
W zeszły poniedziałek (15.01) byłem po raz piąty. Tym razem z kolegą z pracy, nieco starszym ode mnie (49) prawdziwym fanem "pierwszej generacji". Opinia kolegi na temat filmu: w przeciwieństwie do TFA, które nazywa "odgrzewanymi kotletami", TLJ podobał się bardzo. Szczególnie chwalił (cytuję dosłownie): "postać i zakończenie historii Luke`a Skywalkera", "odważny scenariusz", "artystyczne kadry". Czyli w tym wypadku mamy opinię typu TFA do śmietnika, TLJ hit.
Ja natomiast, po piątym seansie, mam już tylko kilka uwag "natury ogólnej". Ciężko jest ten film rozłożyć na "czynniki pierwsze", ponieważ jest on (przynajmniej dla mnie osobiście) bardzo absorbujący. Podobnie jak słuchając dobrego kawałka nie sposób jest nie bujać się, albo nie przytupywać nóżką, tak samo w wypadku TLJ bardzo trudno jest oprzeć się rytmowi tego filmu. Nie ma jak uniknąć muzycznych analogii... prawie cały film może pochwalić się wspaniałą, bogatą harmonią. Zarówno pod względem wizualnym, jak i strukturalnym. PRAWIE wszystkie sceny, wszystkie wątki pasują do siebie idealnie, uzupełniają się, wybrzmiewają razem niczym jakiś piękny akord.
TLJ oczywiście nie jest filmem bez wad i tę bogatą harmonię psują trochę (na szczęście nie do końca) niektóre fragmenty sekwencji na Canto Bight. Tak na marginesie, to domyślam się, że to właśnie sekwencja na CB jest przyczyną, dla której Johnson jest tak kochany przez garnitury z Disneya. Niektóre sceny są w oczywisty sposób "bytem zewnętrznym", po prostu zupełnie nie pasują do całości filmu, jego struktury i harmonii. I to niedopasowanie wg mnie to wynik ingerencji zewnętrznej, po prostu pewne fragmenty zostały wciśnięte na siłę. A Johnson nie zaprotestował, ponieważ jest niezwykle przebiegłym facetem, umiejącym docenić fakt, że dostał na talerzu największą świętość kina masowego. Po prostu poświęcił część filmu, żeby uratować większość swojej wizji. Prawdopodobnie jakiś disneyowski komitet stwierdził, że film jest zbyt ciężki i nie nadaje się dla dzieci (ciężko dyskutować z takim "hipotetycznym" zarzutem, wiem), i że trzeba go odrobinę "rozjaśnić". Takie rozjaśnienie byłoby również podyktowane względami czysto "strukturalnymi"(znowu, harmonia). Johnson przyciśnięty przez ekstremalnie krótki czas developementu (po prostu brak czasu na przebudowanie struktury filmu) poszedł na kompromis, i za tę właśnie zdolność do bezproblemowego kompromisu jest tak chwalony przez producentów i korporację. Jak było naprawdę, pewnie nie dowiemy się nigdy, ponieważ Disney, jak każda wydajnie działająca korporacja ma maniakalną obsesję na punkcie tajności, i niektóre etapy procesu decyzyjnego niegdy nie ujrzą światła dnia.
Pomijając te drobne fałsze i zgrzyty, TLJ działa jak dobrze naoliwiona machina, wznosząc się wyraźnie ponad dotychczasowy poziom sztuki filmowej prezentowany przez starwarsy. To o czym zawsze mawiał Papcio Lucas - technologia i efekty w służbie opowieści, emocji, nigdy nie było tak naprawdę osiągnięte. Dopiero TLJ był w stanie przenieść "punkt ciężkości" filmu z technologicznego widowiska na ludzką historię. Ta właśnie humanizacja Gwiezdnych Wojen, mistrzowskie przedstawienie ludzkiej strony tej opowieści, prawdziwe pokazanie zarówno TWARZY jak i WNĘTRZA bohaterów, przydało filmowi prawdziwego życia, ściągnęło z niego stygmat bycia tylko głupawą bajką na greenscrenie. Gdyby nie te klika potknięć reżysersko-strukturalnych, mielibyśmy do czynienia z "prawdziwym dziełem", iście tytanicznym filmem 10/10, wystrzelonym daleko poza odległe granice zwykłego kina masowego. No cóż, nie udało się, taka sztuka udaje się BARDZO rzadko. Tak czy owak dostaliśmy coś, co wyskakuje z poletka "starwarsy" w szeroki świat "prawdziwego filmu", co i tak jest wielkim osiągnięciem.
Nie ma w sumie co się rozwodzić, Disney ze swoim nabytkiem obchodzi się bardzo umiejętnie. Czekam z niecierpliwością na kolejne filmy, na Trylogię Johnsona z największą nadzieją od ponad 20 lat. STAR WARS FTW.
Ładnie powiedziane...
Dziwne, bo u mnie z każdym kolejnym seansem Canto Bight zyskuje w moich oczach
Nigdy nie rozumiałem głosów, że Canto Bight i Crait są niepotrzebne, i tylko przedłużają film nic nie wnosząc.
Bez tych dwóch miejscówek, zostałoby tylko Ahch-To i kilka sekund D`Qar, a trochę mało jak na SW.
Mam nadzieję, że w E9 "poszaleją" z planetami, bo na razie trochę biednie jest - R1 ratuje sytuację i SOLO oczywiście
Byłam niedawno na drugim seansie, tym razem IMAX 3D
I na razie chyba na tym koniec - z zapadłej wsi do kina daleko, a choć są sale kinowe w odległości mniejszej niż 100 km to mam w głowie wdrukowane przekonanie, że nie warto wydawać pieniędzy w kinie, gdy można jechać do KINA, w którym jakość obrazu i dźwięku jest tego warta...
Podczas drugiego seansu raczej nie oglądałam filmu, tylko oglądałam obrazy, a te były piękne Łapałam szczegóły drugiego i trzeciego planu, a szczególnie zwracały moją uwagę... faktury strojów bohaterów I kiedy powiedziałam o tym osobie siedzącej obok mnie potwierdziła ona, że też zauważyła szwy na ubraniu Rey, faktury płaszcza i szlafroczka Lei, czy to, co pod tym względem dzieje się w strojach Kylo I zrozumiałam osoby odtwarzające te stroje, bo naprawdę miałam ochotę tego dotknąć i się przytulić...
1. Przed premierą, mając cichą nadzieję że może będzie jako tako, umyśliłam sobie że kopsnę się na więcej...Ale po przemyśleniu pierwszego seansu, świadomość tego; jakim TLJ jest strasznym koszmarkiem fabularnym, na ilu polach się wyłożył - uderzyła mnie z potrojoną siłą. Dotarło do mnie że nie może być mowy o pomyłce, niczego nie przeoczyłam.
Nie ma tam żadnego sekretu, ani magicznych scen; które obnażyłyby mi że TLJ jest czymś więcej jak blockbusterowym paszkwilem na raz, jednorazową, wielką nieprzyjemością. Nie było sensu się maltretować kolejnym seansem. Na co mi takie tortury?^^
Przeoczyłaś
Ej to fajnie, cieszę się że byłaś w kinie.
Osoby które NAPRAWDĘ nie lubią filmów SW Disneya niestety nie chodzą na nie do kina i Disney nie zarabia
Teraz wiem, że nie przegapisz kolejnych filmów Disneya i bardzo mnie to cieszy - DZIĘKI
i po co to napisałeś? Teraz jeszcze niezadowoleni przestaną chodzić do kina ;P
Ale, skąd będą wiedzieć że są niezadowoleni, skoro nie pójdą
będą działać prewencyjnie!
No jasne!
W sumie, to na Bastionie też można znaleźć przypadki które wiedzą że film jest słaby "bo DI$N€¥" na długo przed premierą.
Bo to prawda.
Spokojnie, poczekamy aż zawieje z drugiej strony ;p
Zrobią Kenobiego z Rką jak chlał i leżał zarzygany w domku, pokażą próbę sampbujczą i .urwy róznych ras które sobie sprowadzał albo na które jezdził do miasta to pogadamy
To brzmi jak dokument o życiu fana Star Wars, więc myślę że znajdzie pozytywny odzew w fandomie (zwłaszcza jak będą zbliżenia na wspomniane dziwki). A ja przyjmę takiego z otwartymi ramionami, na pohybel malkontentom
W drugą stronę też to działa.
a teraz to czekam już na "Hana Solo" i IX.
Dwa razy na dubbingu, gdzie, jeśli dobrze słyszałam, padają słowa dzidzia i dziadzia....
Powiem szczerze, że mimo tylu obiekcji dziś wybrałam się na coś innego i żałowałam, że to nie TLJ Poszłabym jeszcze xD
Evening Star napisał:
Poszłabym jeszcze xD
-----------------------
Ja też, ale w bielskim Cinema City od ponad trzech tygodni już nie ma TLJ
Zaś w Katowicach leci o tak durnej godzinie, jak to tylko możliwe
Czekam na jakąś akcję powrotu do kin, w przypadku TFA i R1 takie akcje były bodajże w marcu/kwietniu (raczej to pierwsze). Mam nadzieję że tym razem też tak będzie
To w ogóle w Kato jeszcze leci??
Dubbing
Sam się ostatnio zastanawiałem.. Ale jednak poczekam na napisy.
Ja bym może i z dubbingiem poszedł, ale ani w CC ani w Multi nie widzę w repertuarze, od końca ferii...
Nie wiem jak w Multikinie, bo mam tę sieć w du*ie! Natomiast w Cinema City leci dalej.
W Punkcie 44 <3 o 11:10, a w Silesi przeważnie też o 11:10, choć zdaje się że jutro jakiś wyjątek mają i leci o 13:10.
Aczkolwiek tylko wersja 2D/dubbing
To jednak nie przeszkadza mi by chodzić dalej - 3 lub 4 ostatnie seanse widziałem już tylko w takiej wersji niestety. Gorzej że godziny seansów są do kitu, a większość weekendów mam pozajmowanych prawie do czerwca
Dzięks, faktycznie.
W Bydgoszczy już też nigdzie nie ma. I tak, akcja chyba w Multikinie była w połowie marca, potem miały CC i Helios, więc może gdzieś wpadnie kilka seansów. Tylko żeby TLJ wróciło, bo w sumie to pewne nie jest.
No niestety, pewne to nie jest Zobaczymy, oby się udało, chciałbym jeszcze przynajmniej raz zobaczyć TLJ w kinie
No i faktycznie. Multikino puściło powtórkę i w ciągu 24 godzin konkurencja też puściła z tą różnicą że Cinema City poszło po bandzie i od razu zrobili powrót do IMAXu
No i była jeszcze później wrześniowa powtórka, ale to już tylko w IMAX w ramach "zapchajdziury" w repertuarze (Ben Hur wtedy leciał kilka tygodni w IMAX i chyba nikt na niego nie chodził to puścili SW)
I co, gdzieś jeszcze można obejrzeć, czy już zdjęte?
Ja, mimo szczerych chęci i zapowiedzi, ostatecznie byłem tylko RAZ.
Jak na TFA
Tak patrząc po Twoim opisie zamieszkania, to możesz jeszcze załapać się na seans w Krakowie w Cinema City Bonarka.
Do czwartku jeszcze leci na pewno, nawet o sensownej godzinie - 14:10. W dodatku wersja 2D/napisy, czyli uszy nie bolą
O ludzie, jak ja wam zazdroszczę. Mi już zdjęli film 25 stycznia i została mi tylko cudowna wersja nagrywana z kina z masą ryków w tle. Ale i tak poszedłem 16 razy...
Elrond123 napisał:
O ludzie, jak ja wam zazdroszczę.
Ale i tak poszedłem 16 razy...
-----------------------
Mi nie zazdrość Ja tu biadolę że nie mam jak wybrać się na 13 seans
16? Ładny wynik Choć Jora w tym roku nikt nie pobił, ani w poprzednim...
A JORUUS był 34 razy, tak?
Tak, ale na TFA.
Na TLJ byłem 1x i więcej nie zamierzam oglądać XD
Za to czekam na Solo i tam może być ładny wynik bo coraz bardziej mnie do tego filmu ciągnie. No i Chewie <3
Be careful not to chocke on your aspirations JORRUS,remember what happend the last time
W ramach maratonu TFA + TLJ + TROS
Było super
Miałem iść. Nawet miałem bilet. Ale jak zdałem sobie sprawę, że maraton zaczyna się o 22:00, to zrezygnowałem. Ja chodzę spać "razem z kurami", a wstaję o świcie. Czemu takie rzeczy nie mogą zacząć się normalnie, w samo południe? HĘ??
Wystarczy mi, że z TROS wróciłem o 2:00AM do domu i przez następną dobę byłem trupem. Wyglądałem jak sam Imperator Palpatine. Nigdy więcej!
Serio? Aż tak źle znosisz nie spanie w nocy?
Dla mnie 22:00 to idealna pora na maraton
Qel Asim napisał:
Serio? Aż tak źle znosisz nie spanie w nocy?
-----------------------
Fatalnie. Mam teraz w domu małe, 1.5 roczne dziecko, które aż rozsadza energia, a ja muszę wstawać o 4:40 do pracy. Sen jest dla mnie najcenniejszym towarem, a każda zarwana noc to dla mnie wielki koszt, którego mi nikt nie zwróci.
Twardym trzeba być nie miękkim
Mój też zaczynał się o 22:00, a skończył tuż przed 6.
Dlaczego takie godziny?
Żeby nie blokować sali, wszystkie zaplanowane seanse odbywają się normalnie a tu masz coś extra (godziny nadliczbowe).
Ja jestem nocnym markiem więc bez problemowo i bez kawy, bo nie piję.
Da się
HAL 9000 napisał:
Ja jestem nocnym markiem więc bez problemowo i bez kawy, bo nie piję.
Da się
-----------------------
O kurde ja to jestem przeciwieństwem "nocnego marka". Gdybym mógł, chodził bym spać o 20:00 a wstawał o 4 rano. To jest mój naturalny rytm. Ostatni raz, kiedy zarwałem noc to było w roku 2000, grając na LAN PARTY w Quake III
Dla mnie nocne maratony są jednak zdecydowanie w kategorii "nie da się". Nie wiem, na co liczyłem kupując ten bilet, prawdopodobnie dałem się ponieść emocjom, bo podpiąłem się pod fajną ekipę, ale jednak nie dałem rady fizycznie, szkoda ale tak już jest.