Czy myślicie że serio po prostu nie żyje i już nie `powroci`?
Czy myślicie że serio po prostu nie żyje i już nie `powroci`?
Pamiętajcie o jednym. To Snoke tworzył pomost pomiędzy Rey a Kylo. W jednej z ostatnich scen jak uciekają Sokołem z Crait znowu nawiązali `połączenie` umysłów. Czyli Snoke żyje.
To znaczy, że moja ulubiona teoria pt. "Snoke to gruszka" może się jeszcze sprawdzić!
Ja bardziej wierzę w tzw ducha Snoke`a. To by było coś fajnego.
Ponosi cię wyobraźnia, ale jakby odpowiednio to dopracowano...Hm, hmm... Ja nie wiem, no nie wiem... Czy duch Sitha, czy innego użytkownika ciemnej strony Mocy nie zepsułby postrzegania przez nas duchów Jedi? Możecie się tłumaczyć, że Uniwersum potrzebuje zmian, świeżości, bo bardzo większości się podobało podejście Riana, ale mimo wszystko.
Ringwraith napisał:
Ponosi cię wyobraźnia, ale jakby odpowiednio to dopracowano...Hm, hmm... Ja nie wiem, no nie wiem... Czy duch Sitha, czy innego użytkownika ciemnej strony Mocy nie zepsułby postrzegania przez nas duchów Jedi? Możecie się tłumaczyć, że Uniwersum potrzebuje zmian, świeżości, bo bardzo większości się podobało podejście Riana, ale mimo wszystko.
-----------------------
W uniwersum duchy sithów istniały już od dawna, więc to nie byłaby żadna nowość.
Co do postrzegania duchów jedi. To Yoda nigdy nie powiedział Lukowi,że ciemna/jasna strona ma jakieś specjalne umiejętności, tylko że jest latwiejszą drogą do ich uzyskania. Mawet w samym ROTJ Skywalker będąc prawym rycerzem jeedai,używa duszenia mocą a to jest przecież umiejętność ciemnej strony
Ale wiesz, duchy Sithów zepsułyby postrzeganie Mocy, bo CSM jest swego rodzaju pogwałceniem Mocy, dostosowywanie sobie jej do własnych pustych potrzeb, tak więc chcąc, czy nie połączenie z Mocą bierze się z wewnętrznego spokoju i pokory, a CSM tym się nie charakteryzuje, jej użytkownicy dokonują potwornych czynów, zbrodni w Mocy jak sprawianie, żeby kryształ kyber krwawił.
Ringwraith napisał:
Ale wiesz, duchy Sithów zepsułyby postrzeganie Mocy, bo CSM jest swego rodzaju pogwałceniem Mocy, dostosowywanie sobie jej do własnych pustych potrzeb, tak więc chcąc, czy nie połączenie z Mocą bierze się z wewnętrznego spokoju i pokory, a CSM tym się nie charakteryzuje, jej użytkownicy dokonują potwornych czynów, zbrodni w Mocy jak sprawianie, żeby kryształ kyber krwawił.
-----------------------
Ja nadal będe obstawał przy tym że powrót Sitha po śmierci jako duch nie będzie pogwałceniem waszego postrzegania Mocy, a nawet będzie miało sens.
Dlaczego?
A oto i moje uzasadnienie i zdanie na ten temat.
Jedi, użytkownicy JSM jednoczą sie z mocą, jednak muszą odejść z własnej woli, powrót jako ducha po nagłej śmierci wymagał czasu i jak sądze starań świadomości bądź ducha zmarłego użytkownika Jasnej Strony.
Sithowie, użytkownicy CSM umierają jedynie ciałem, a jak wiadomo niektórzy potrafią przenosić swoją świadomość do innego ciała, a nawet i przedmiotu.
Dla mnie osobiście cała ta dusza, to nic innego jak nasza świadomość.
Istnienie użytkownika CSM po śmierci jak dla mnie odbywa sie także na dwa sposoby tak jak w przypadku użytkownika JSM, tj:
Naturalne odejście = Przeniesienie świadomości:
Yoda, Obi-Wan, Luke = Darth Sidious, Darth Bane, Darth Andeddu
Czas i starania = Pomoc z zewnątrz
Qui-Gon Jinn = Darth Bane
Ringwraith napisał:
Duszenie Mocą to nic niezwykłego tylko dlatego, że najczęściej używają tego użytkownicy CSM, to po prostu ściskanie. Nie chcę żeby zabrzmiało to banalnie, ale no tak jest.
-----------------------
Odpowiedź na ten wątek jest wręcz banalna.
Duszenie Mocą jest najczęściej używane przez użytkowników CSM tylko ze względu na filozofie wyznawane przez Jedi i Sith.
Jedi i ich poczucie moralności jedynie ich ogranicza, potrafią dusić Mocą, ale nie używają tego, dlaczego?
Bo nie wolno, bo to bezpośrednie zadanie śmierci (ale przerżnięcie mieczem na pół nie jest bezpośrednim zadaniem śmierci? Że zabicie mieczem świetlnym jest jak wysłanie je przez bluetooth? Chore myślenie)
Sith`owie nie mają takich problemów, śmierć to śmierć i nie ma znaczenia czy zadana została Mocą czy mieczem.
Duszenie Mocą to nic niezwykłego tylko dlatego, że najczęściej używają tego użytkownicy CSM, to po prostu ściskanie. Nie chcę żeby zabrzmiało to banalnie, ale no tak jest.
Ringwraith napisał:
Ale wiesz, duchy Sithów zepsułyby postrzeganie Mocy, bo CSM jest swego rodzaju pogwałceniem Mocy, dostosowywanie sobie jej do własnych pustych potrzeb, tak więc chcąc, czy nie połączenie z Mocą bierze się z wewnętrznego spokoju i pokory, a CSM tym się nie charakteryzuje, jej użytkownicy dokonują potwornych czynów, zbrodni w Mocy jak sprawianie, żeby kryształ kyber krwawił.
-----------------------
Jeśli już to samo zostanie duchem mocy jest niezgodne z filozofią jeedai bo ci powinnipołączyć się z mocą po smierci anie chodzić wśród żywaych i im głowę zawracać Właśnie dlatego bardziej pasuje to do sithów bo ci nie chcą umierać, tylko wpływać na losy galaktyki przez millenia a na to nie ma lepszej drogi niż zostanie duchem mocy.
Ringwraith napisał:
Duszenie Mocą to nic niezwykłego tylko dlatego, że najczęściej używają tego użytkownicy CSM, to po prostu ściskanie.
-----------------------
Uniemożliwanie osobie zaczerpnięcia powietrza aż ta umrze lub usunie się bezwładnie na podłogę to tylko dla ciebie tylko ściskanie? Ciekawe, ciekawe
Nie jest to żadna wyjątkowa umiejętność uczona przez Sithów, Anakin (wiem, że jest Wybrańcem) to potrafił w TCW jako Jedi. To po prostu ściskanie czyjejś krtani. Ogólnie Jedi raczej to potrafili, ale z tego nie korzystali, no, bo jednak towarzyszył temu ładunek negatywnych emocji, bo "Po co kogoś dusić?" Mija się to z filozofią Jedi, niezbyt to fair.
gwiazdor90 napisał:
Ja bardziej wierzę w tzw ducha Snoke`a. To by było coś fajnego.
-----------------------
I to by było najlepsze rozwiązanie.
Wyszło by w końcu że Snoke to Snoke i zniszczyłoby wszystkie te teorie spiskowe na jego temat.
Sam duch użytkownika Ciemnej Strony nie byłby czymś dziwnym, ani nowym, wystarczy że popatrzymy na "kanoniczno-legendarnego" Darth`a Bane`a, na jego ducha w szóstym sezonie Wojen Klonów, popatrzmy na duchy Sithów zabitych "Bombą Myśli".
To nie do końca był prawdziwy Bane, a złudzenie Yody.
Niemniej jednak, pomysł na ducha użytkownika Ciemnej Strony Mocy jak dla mnie byłby strzałem w dziesiątke.
Pokazywałoby to że nie tylko użytkownicy Jasnej Strony, mogą powrócić jako duchy i że Ciemna Strona nie jest od początku skazana na porażke, bo tak to na przestrzeni wieków wygląda, wybierasz Ciemną Strone to musisz przegrać, a jak Jasną to wygrywasz.
Duch Snoke`a pokazałby całej galaktyce że Ciemna Strona nie jest słabsza id Jasnej, tylko że nieodpowiednie istoty sie nią posługiwały.
Snoke jako duch byłby jedynym jak narazie godnym użytkownikiem Ciemnej Strony.
JEDYNYM
PRAWDZIWYM
SITHEM
osobiście zastanawia, dlaczego w scenie torturowania Rey był motyw Sidiousa/Palpatine`a.
Bo to bardzo fajny motyw!
To kwestii nie ulega Ale czy oni nam w ten sposób czegoś nie sugerowali? Bo gdyby to była ot tak wrzucona muzyka, to równie dobrze Kylo mógłby popylać w takt Marszu Imperialnego
W TFA Snoke popylał w takt motywu Plagueisa, więc raczej nic nie sugerowali.
Dla mnie Snoke to był duch na 95% Tylko jeszcze lepsza wersja tego co pokazał Luke na Crait
Myślę, że Snoke nie żyje w sensie materialnym, tak jak Luke.
No właśnie... Luke... Snoke... Tutaj widzę spory potencjał na epicką konfrontację w epizodzie IX
Fajnie jakby oboje ciskali w siebie piorunami, ściągali statki z orbity, z powietrza itp
Może jego pierścionek będzie miał magiczne zdolności
Ja już czytałem śmieszne teorie, że ten pierścień to tak naprawdę magiczny pierścień służący do przenoszenia się w czasie. Dlatego Snoke może powrócić w Epizodzie IX, a pojawił się dlatego, że już kiedyś istniał (nie pamiętam tylko czy autor wymyślonej przez siebie teorii sprecyzował, czy chodziło o przyszłość, czy przeszłość).
Autor chyba za dużo się naoglądał odcinków o Goku Black i Zamasu z Dragon Ball Super...
Podobno roboczy tytuł IX ep. ma się nazywać czarny diament. Pierścień Snokea takowy czarny kamień posiada, więc nie wiadomo co się może jeszcze wydarzyć.
A roboczy tytuł The Last Jedi to "Space Bear", faktycznie wiele to nam opowiedziało o fabule Ale jeśli pierścień Snoke`a ma być tak istotny dla fabuły co Chewie w TLJ to nie mam z tym najmniejszego problemu;p
Darth Starkiller napisał:
Autor chyba za dużo się naoglądał odcinków o Goku Black i Zamasu z Dragon Ball Super...
-----------------------
Ale to ma sens.
Zamasu przejął ciało Goku w głównym czasie, mimo, że Beerus go wymazał w tej linii czasowej. xD Tak samo Snoke się cofnął zanim Ben go zabił i cofnął się w czasie by przejąć ciało Luke`a. Zatem Luke "walczący" z Renem to już tak naprawdę Snoke. W IX z kolei się pojawi drugi Snoke w swoim prawdziwym ciele i będzie dwóch Snoke`ów.
I potem połączą się dzięki jakiemuś artefaktowi, czy odszukają magiczne kule (żeby nie było "Smocze Kule" to powiedzmy "Kule z Mortis" xD ) w celu ożywienia Imperatora?
Można śmieszkować, ale mi pierścień Snoke`a wyglądał po prostu na pierścień Snoke`a. Element ubioru, podobnie do złotej szaty. Nie nadałem mu jakiegoś specjalnego znaczenia i nie chciałbym, żeby twórcy Epizodu IX zrobili z tego pierścienia jakiś niesamowicie silny artefakt, a już na pewno nie chciałbym czegoś w rodzaju "pierścienia przenoszącego w czasie". ;D
Pierścień / sygnet często jest oznaką władzy, Kylo zabił Snoke, został Supreme Leaderem a więc ten pierścień należy się teraz jemu...
A dlaczego jest na tyle ważny że o nim pisano?
W mojej ocenie chodzi o kamień w środku - obsydian z pałacu Vadera. Dla mnie to nic innego jak kolejne potwierdzenie nawiązania do mitu o Hadesie i Persefonie. Opętany obsesją na punkcie Persefony Hades wyrył jej imię na swoim OBSYDIANOWYM stole.
Tylko tyle i aż tyle
Motyw dołącza do porwania, rydwanu z 4 końmi czy Hełmu Mroku.
Snoke to Luke. To jego ciemna strona, ciemna wersja. Takie alter ego. Dopóki Snoke żyje, Luke jest pokłócony z mocą. Nie ma go w mocy. Snoke ginie, Luke triumfalnie powraca w mocy!
Co Ty ćpiesz?
Generalnie dla mnie jego śmierć już w ep.VIII jest bezsensu. To tak jakby Sauron zginął w Dwóch Wieżach. Oczywiście jeszcze nie wiadomo co się wydarzy w ep IX, ale trochę mnie to zaniepokoiło.
RodzyN jr. napisał:
Co Ty ćpiesz?
-----------------------
Też chciałem go o to spytać. xD
A Snoke zginął już teraz, a nie w IX bo nie jest głównym złym i tyle. Jest nim Ben.
Snoke zginął już teraz, bo to Johnson coś "ćpiał" !, rozwalił tylko całą koncepcję Abramsowi, i stąd ten cały burdel teraz.
Johnson to Snoke tej sagi ...
Jaką koncepcję? Abrams nie miał żadnej koncepcji ani na TFA ani na całą trylogię (co oficjalnie potwierdzono). Zostawił jedynie burdel, który Johnson musiał sprzątać.
Burdel po Abramsie, który Johnson posprzątał w TLJ ???, wolne żarty ...
Oczywiście, że ani Abrams, ani Disney jakiejś większej koncepcji wtedy nie mieli, zresztą, podobnie jak i Johnosn nie ma jeszcze pomysłu na nową sagę.
Wydaje mi się tylko, że Abrams mająć trzy filmy nie załatwiłby Snoka w drugiej części, bo to jakby nie było usunięcie jednej z kluczowych postaci w finale dla tej sagi. Podobnie jest z Lukiem.
Zresztą, powiedz mi, po co było "pompowanie" w wywiadach udzielanych przez Johnsona i Serkisa jaki to Snoke jest "True Dark Side", większy od Vadera i Imperatora razem wziętych ?, i co, i nagle taki finał ?, to jest logiczne ?.
Moje zdanie jest takie, że Abrams powinien mieć tą trylogię i ją dokończyć, chociaż po TFA w życiu bym tak nie napisał , a Johnson nowe filmy, bo ma za zadanie "odświeżyć" sagę i nadać jej nowy kierunek.
AJ73 napisał:
Zresztą, powiedz mi, po co było "pompowanie" w wywiadach udzielanych przez Johnsona i Serkisa jaki to Snoke jest "True Dark Side", większy od Vadera i Imperatora razem wziętych ?, i co, i nagle taki finał ?, to jest logiczne ?.
-----------------------
Serio, jesteś taki naiwny? xD
Twórcy przed premierami filmów mówią różne rzeczy, a to, że się inspirowali tymi i tymi filmami, a że ten aktor wcale nie gra tej postaci itp. A później połowa nie jest prawdą? Ano nie jest. Można to tłumaczyć na różne sposoby, ze Snokiem mogło być tak, że chcieli by widz był zaskoczony, że niby główny zły ginie w połowie filmu.
Ależ zdaję sobie sprawę z tego, że w większości wywiady przedpremierowe to lipa, w przypadku postaci Snoke`a chodziło mi generalnie o rozminięcie się oczekiwań co do tej postaci, a tak słabym scenariuszowo jej zakończeniem. Można to tłumaczyć na różne sposoby, prawda, odnoszę zresztą wrażenie, jakby Johnson uparł się, żeby przez cały film widza zwodzić, a każda scena była nieprzewidywalna.
Ale, ale, wcale nie wykluczam tego, że to jednak jest zmyłka, i zobaczymy go w 9 części ... kto wie ?
Wywiady wywiadami, oczekiwania fanów oczekiwaniami fanów, ale przyznaj: Snoke`a kreowano na kogoś potężnego, prastarego. Nawet TLJ pokazuje go jako kogoś bardzo silnego w Ciemnej Stronie, a sama fabuła filmu daje więcej pytań na temat Snoke`a niż odpowiedzi. Stąd wielu fanów było zasmuconych śmiercią Snoke`a właśnie z tego powodu. Czym innym jest wymijająco opisywać jakąś postać, aby fani mieli jeszcze większą radochę z teoretyzowania, a co innego ogólnie przedstawiać jakąś postać w konkretnym świetle. Tak właśnie pokazali Snoke`a.
Jego moment śmierci także nie wywołałby u mnie negatywnych uczuć, gdyby nie to, że kreowano go na kogoś niesamowicie silnego, uosobienie Ciemnej Strony i tak dalej. Nie oczekiwałem wymiatacza, no ale zginął w dość głupi sposób. Jak na kogoś rzekomo groźniejszego od Imperatora to była kiepska śmierć. Jeśli był na poziomie Imperatora lub poniżej niego - to wtedy scena ma sens. Darth Sidious przecież też zginął w głupi sposób, upajając się jak wielu Sithów przed nim siłą Ciemnej Strony, nie zauważając wątpliwości u Dartha Vadera i jego ostatecznego nawrócenia, które doprowadziły do zdrady. Śmierć Imperatora jest "głupia" także z powodu innych okoliczności, tj. sposobu w jaki zginął. Raził prądem Luke`a, metalowy Vader go chwycił i wywalił do szybu reaktora II Gwiazdy Śmierci.
Do czego zmierzam? Do oceny argumentów o kiepskich okolicznościach śmierci Snoke`a, porównując ją do śmierci Imperatora. Obaj zginęli przez swoją nieuwagę i pychę. Obaj zginęli zdradzeni przez swojego ucznia. Obaj zginęli w dość oryginalny sposób (Imperator wrzucony do reaktora, Snoke przepołowiony na swoim tronie).
O zmianie statusu "głównego złego" wypowiem się pozytywnie. Śmierć Snoke`a to było z jednej strony zdziwienie i zaskoczenie w sensie negatywnym (dla mnie), ale z drugiej zastąpienie go Kylo Renem jako tym, który będzie kierować Najwyższym Porządkiem, oceniam pozytywnie, jako oryginalne rozwiązanie, przypominające mi jeden z pomysłów na zakończenie RotJ (Luke zakładający maskę Vadera etc.).
Dlaczego niby od razu prastarego? Z tego co pamiętam powiedział tylko "widziałem powstanie i upadek Imperium" na to wystarczyło ile? 60-70 lat?
I jest bardzo silny w CSM, ale żeby od razu wyżej od Sidiousa? Czy naprawdę potrzebujemy filmu z łopatologiczną sceną jak z Vaderem w Łotrze by zrozumieć że Sidious był potężniejszy od Snoke`a tak jak Vader od Kylo?
Gdyby Snoke był tak potężny jak mówił, gdyby naprawdę nie można go było pokonać ani zdradzić to na cholerę byłoby mu aż 8 strażników pilnujących go przed takimi popierdółkami jak Rey i Kylo? Snoke sam nie był pewny swoich umiejętności, Palpatine odesłał strażników, a podczas zadawania przez Luke`a ciosu nawet nie mrugnął, Snoke bawił się z Rey ale za plecami trzymał 8 kolegów na wypadek gdyby cos poszło nie tak, gdzie tu taka sama potęga?
Darth Starkiller napisał:
Jego moment śmierci także nie wywołałby u mnie negatywnych uczuć, gdyby nie to, że kreowano go na kogoś niesamowicie silnego, uosobienie Ciemnej Strony i tak dalej. Nie oczekiwałem wymiatacza, no ale zginął w dość głupi sposób. Jak na kogoś rzekomo groźniejszego od Imperatora to była kiepska śmierć.
-----------------------
Darth Plagueis również nie zginął w otwartej walce.
Śmierć może znaleźć każdego w najmniej spodziewanym momencie i ja uważam to jak najbardziej za zaletę filmu.
Abrams miał koncepcję zrobienia filmu trzymającego się schematów ANH bardzij niż TFA. Musisz przyznać że chcoiaż zamysł ci się nie podoba, to został śiwetnie zrealizowany. Abrams nie miał za to koncepcji na reszte trylogii, bo... taki był plan. Kennedy chciała zostawić kolejnym reżyserom dużo swobody, każdy miał sie skupić na swoim dziele. Abrams na TFA, Rian na TLJ, Colin na 9. I to właśnie był według mnie błąd.
Zgadzam się. Spójna wizja w danej trylogii to podstawa. Każdy film mógłby mieć nieco inny styl z uwagi na różnice w koncepcjach poszczególnych reżyserów, ale w ogólnych założeniach koncepcja na całą trylogię byłaby jedna, niezmienna.
Gdyż, jak wiadomo, Lucas miał spójny pomysł na OT (i w ogóle na wszystkie trylogie), dlatego przecież Vader zdradził i zabił Anakina
Ale w mojej ocenie w ANH była furtka na takie rozwiązanie? Spójrz tylko na to w jaki sposób Kenobi opowiada Luke`owi o tym jak zginął jego ojciec, to zawahanie, ta ucieczka spojrzenia...
Znacznie większym problemem jest dla mnie pocałunek Lei i Luke`a w TESB;p
Nie od razu. Ale jak kręcił TESB to miał plan na RotJ. Oczywiście to ewoluowało, zawsze tak jest, jedne pomysł wypierają drugie. Ale jakaś koncepcja była, wiedział do czego dąży. Tak samo było przy prequelach. Tutaj każdy reżyser robi sobie co chce, i to z tego wynika sporo wad TLJ. Poza tym Lucas sam mówił, że nie ma skończonych filmów, są tylko odłożone na półkę. Ale to niekompletne stwierdzenie. Nic nigdy nie jest zrobione do końca - czy to film, książka, teoria naukowa, dom... tylko trzeba to najpierw zaplanować, bo inaczej wyjdzie jeden wielki chaos.
Odkładając na bok żarty - gdzie mamy niespójność postaci Snoka pomiędzy TFA i TLJ?
Mamy potencjalną niespójność pomiędzy TLJ a oczekiwaniami fanów co do TLJ.
I OIDP to wizja ROTJ wykuwała się tuż przed rozpoczęciem zdjęć - Han miał potencjalnie zginąć, Luke odejść w poczuciu porażki prawie jak na Ahch-To..
Mnie też, ale na szczęście dobry reżyser sobie z tym łatwo poradzi.
Ja myślę, że śmierć Snoke`a w E8 to ciekawe zagranie. Ciekawe z punktu rozwoju Bena, który już teraz nie będzie miał parasola ochronnego o imieniu Snoke, którym mógłby się zasłonić. Wiesz: robię złe rzeczy, ale to rozkazy mojego mistrza. Teraz to on wydaje rozkazy. Wszystko, co FO zrobi, spada na niego, nikim się już nie zasłoni. Jako, że Nowa Republika magicznie zniknęła, a Resistance ochoczo dał się powybijać, to FO zostało same, a Ben stoi na jego czele. De facto jest najpotężniejszą osobą w Galaktyce (nie mówię tu o Mocy, tylko o władzy). Może zrobić co zechce i dzięki temu jest ciekawszy, niż gdyby robili reenactment z RotJ, czyli Kylo znajduje w sobie siłę, żeby sprzeciwić się swojemu mistrzowi i znajduje w tym odkupienie... itd. Będzie je musiał znaleźć w inny sposób.
Shedao Shai napisał:
Ja myślę, że śmierć Snoke`a w E8 to ciekawe zagranie. Ciekawe z punktu rozwoju Bena
-----------------------
Myślę, że o to właśnie twórcom chodziło... o zostawienie miejsca dla głównych postaci, wokół których kręci się ten cały "dramat". Umieszczenie w tej historii kolejnego, mega potężnego "głównego złego" byłoby strasznie wtórne i nudne. Niektórych motywów nie da się powielać w nieskończoność. Starwarsy miały Palpatine`a przez 6 epizodów. Harry Potter miał Voldemorta w ciągu 8 filmów. Nie da się w nieskończoność tworzyć nowych "naczelnych złych" bez popełniania plagiatu, lub co gorsza autoplagiatu. Palpatine był jeden i nie da się stworzyć nikogo lepszego w świecie SW. Główny, "naczelny zły" to trochę naiwne podejście, teraz już zupełnie nieświeże i przypominające BOSSa z gry video. Film wcale nie musi mieć takiej postaci. "Ojciec Chrzestny" obywa się bez kogoś takiego, "Powrót do przyszłości" również, i dziesiątki innych, udanych, mniej lub bardziej poważnych filmów.
Tak jak piszesz, to jest ciekawe zagranie, zostawia mnóstwo przestrzeni dla rozwoju relacji, czy może konfliktu Kylo - reszta świata, który ma ogromny potencjał, bo oferuje nieskończone bogactwo rozwiązań, podczas gdy głowny zły może tylko widowiskowo polec.
robię złe rzeczy, ale to rozkazy mojego mistrza. Teraz to on wydaje rozkazy. Wszystko, co FO zrobi, spada na niego, nikim się już nie zasłoni.
-----------------------
Tak jest. Kylo jest teraz odpowiedzialny tylko przed sobą, a ponieważ, jak sam przyznał, jest "potworem", jego poczynania na pewno będą bardzo ciekawe. Myślę, że Kylo będzie teraz naprawdę chciał udowodnić swoją "potworność", głównie przed sobą samym. Może i wobec Rey? A może nie? Kto wie, do czego teraz będzie zdolny? I o co mu tak naprawdę chodzi?
Jako, że Nowa Republika magicznie zniknęła
-----------------------
A może jej nigdy nie było? W sensie, jako potęgi militarnej? Być może trzon floty stacjonującej nad stolicą został unicestwiony, a dowódcy rozproszonych resztek wykorzystali okazję i każdy z nich natychmiast obwołał się Lordem Protektorem akurat tego układu, w którym stacjonował. No i momentalnie wybucha wojna domowa, free-for-all, wszyscy przeciwko wszystkim. To jest coś!
a Resistance ochoczo dał się powybijać,
-----------------------
To fakt, ale ja bym raczej powiedział, że obie strony wymordowały się wzajemnie. Tak dobitnie pokazanej obustronnej masakry chyba jeszcze w filmowych starwarsach nie było.
FO zostało same, a Ben stoi na jego czele. De facto jest najpotężniejszą osobą w Galaktyce (nie mówię tu o Mocy, tylko o władzy).
-----------------------
To prawda, Ben jest teraz na szczycie. Ale nie jestem pewien, czy on w ogóle jest zainteresowany takimi rzeczami jak władza, wiedza, potęga. Jest kompletnie rozchwiany, żeby nie powiedzieć dosadnie: świr... Obłąkanie plus obsesja na punkcie Rey. To Rey będzie motywem jego działań (Kylo oszalał z żądzy, he he). Na żadnego Imperatora, dowódcę, czy zdobywcę zupełnie się nie nadaje. Oczywiście, przez chwilę będzie w stanie dowodzić armiami FO. Ale dla Huxa jest to świętokradztwo. Ren jest "niegodny" miana dowódcy (Hux ma oczywiście 100% racji!). Hux i armijna biurokracja nienawidzą Kylo i będą chcieli go zgładzić. Zresztą, Hux prawie tego dokonał w TLJ. Gdyby Kylo się nie obudził, he, he, było by już po wojnie
Może zrobić co zechce i dzięki temu jest ciekawszy, niż gdyby robili reenactment z RotJ, czyli Kylo znajduje w sobie siłę, żeby sprzeciwić się swojemu mistrzowi i znajduje w tym odkupienie... itd. Będzie je musiał znaleźć w inny sposób.
-----------------------
Dokładnie. Najgorsze, co można było zrobić, to iść drogą zniewolony uczeń - potężny zły mistrz. Teraz historia jest zupełnie nieprzewidywalna. Może zdarzyć się wszystko, może Kylo będzie do odratowania, może nie, może zginie jak frajer a może po prostu zniknie, ucieknie i da paliwo kolejnej trylogii (którą Disney niechybnie planuje w swoich planach inwestycyjnych na lata 2020-2025). Tak czy owak nie wiadomo co będzie w EIX, no i o to chodzi, bo nie ma sensu oglądać filmu, o którym z góry wiadomo, jak się skończy
Niby Snoke zginął, niby mógł nie zginąć i może powrócić... można dużo pisać. W "Ostatnim Jedi" oficjalnie zginął i to, co się zdarzy w przyszłości, jest trudne do przewidzenia. Bo kto przewidywał po TFA, że w TLJ Snoke zostanie zabity i to w dość błahy sposób (w sensie, nie w jakimś pojedynku na miecze świetlne z Luke`iem Skywalkerem)? No właśnie. Bardzo mały procent, żeby nie powiedzieć promil, fanów.
TLJ nie wyjaśnił jednak kim był Snoke, z powodu czego ubolewam. TFA przedstawiło go nie tylko jako lidera Najwyższego Porządku, ale też jako potężne zło, użytkownika Ciemnej Strony. TLJ pokazuje, że Snoke opanował władanie Mocą na całkiem przyzwoitym, mówiąc łagodnie, poziomie.
Kim zatem był? Mieliśmy tsunami teorii kim jest, więc może zadajmy pytanie: "kim on właściwie był?" i w tym kierunku teoretyzujmy?
Dzisiaj wpadła mi do głowy pewna teoria o możliwym pochodzeniu Snoke`a. Jest ona dziurawa i głupia, ale w dobrym takcie jest zaczynać dyskusję dając coś od siebie.
Pomyślałem sobie, że Snoke może być manifestacją "złej strony" Anakina Skywalkera, którego dusza uległaby podziałowi. Coś na wzór Revana w SWTOR, a konkretniej w dodatku "Shadow of Revan" (nie byłaby to zatem rzecz całkiem nowa). Duchowo Anakin Skywalker odzyskał względny spokój jako Duch Mocy, jednakże jego "zły" pierwiastek, czyli Darth Vader, był zbyt silny, aby scalić się z ukrytym głęboko dobrem. Stąd doszło do podzielenia na dobrego Anakina jako Ducha Mocy i złego Anakina jako ucieleśnienie Vadera. Karykaturalne, bo mogące być nazwane jako "Vader wersja hardkorowa".
Poszlakami mogą być kolejno: 1) zafascynowanie Imperium i porządkiem; 2) nienawiść do Luke`a, który wszystko przekreślił i nie chciał współpracować; 3) chęć do stania na czele potężnego organizmu politycznego; 4) wygląd "po przejściach" (Vader po zdjęciu maski też nie wyglądał zbyt korzystnie ;p ).
Jasne, można powiedzieć, że to zwykła megalomania i imperialofilia Snoke`a, który gdzieś się nauczył władać Mocą. Można też powiedzieć, że to bujda, jeśli założymy, iż Snoke to jakieś "tajemnicze zło" w Nieznanych Regionach. Ale od jakiejś teorii, skoro już rzucam hasło, wypadałoby zacząć.
Ogólnie to liczę, że przeszłość Snoke`a zostanie jakoś przedstawiona w komiksie czy książce, ale chyba każdy z nas ma taką nadzieję.
Ciekawa teoria
Ja mam zupełnie inną, bardzo głupią i niedorzeczną, w którą nikt już po za mną chyba nie wierzy, mianowicie jest nam dane oglądać losy młodego Snoke’a w SW: Rebels, znanego jako Ezra Bridger - młody buntownik, rewolucjonista i adept Mocy (Jedi) z ciągotkami do jej ciemnej Strony.
Pierwiastek pierwiastkiem ale skąd w takim razie wytrzasnął to cokolwiek zużyte ciało?
Sama nie mam na niego pomysłu. O ile reżyser zdecyduje się wytłumaczyć jego przeszłość- to zakładam, że jeśli wyewoluował z jakiejś postaci to powinna być to postać znana oglądającym z poprzednich trylogii kinowych. Nie postać ze starego kanonu , z książek bo nie ukrywajmy większość widzów ich nie czytała.
Cholera wie, Rian tak naprawdę zagrał na nosie Abramsowi, bo wszystkie jego pomysły spuścił w kiblu i są już na śmietniku historii. Rian zachował się tak jak dzieciak, który przychodzi do swojego kolegi i rozwala mu wszystkie zabawki, w tym dużą makietę klocków LEGO i układa ją po swojemu, na własną modłę. Z czym akurat w tym przypadku nie mam żadnego problemu. Cieszę się z tego, że na przykład Phasma trafiła do śmieci, bo to wyjątkowo gówniana postać była. Jej egzystencja ograniczała się do stania przez dwadzieścia sekund na film. I w sumie powstała tylko po to, by wyzyskiwać kasę od rodziców. Dlatego bardzo cieszę się przede wszystkim z tego.
Co do Snoke`a, to już się zdążyłem oswoić z myślą, że zginął. Choć nadal uważam, że zrobiono z niego wielkiego frajera, jednego z większych w historii całych Gwiezdnych Wojen. I że to była kolejna cholerna klisza i powtórzony po raz n-ty motyw ze śmiercią silniejszego złego, którego zgubiła jego pewność siebie, pycha i arogancja. Ale chyba nie zdzierżyłbym tego, by miał teraz magicznie zmartwychwstać. Albo że to był tylko jego klon. Słabe by to było jak nie wiem co. Ale boję się jednocześnie, że Abramsa na nic innego nie będzie stać i z braku pomysłów właśnie tak uczyni. Abrams to facet, którego nie stać na oryginalność. Inna sprawa, że dzięki tak, a nie inaczej wyreżyserowanemu i skonstruowanemu TLJ powstają dziesiątki różnych możliwości poprowadzenia tej historii dalej. Tyle że Abrams pewnie to spapra. Przytłoczą go te możliwości, i znowu zrobi jakiś reboot.
Niech Moc będzie z Wami.
To jedna z tych decyzji Johnsona, których do dzisiaj nie rozumiem . Tak, wiem, było to już komentowane na forum w dziesiątkach komentarzy, i do tej pory jest - co tylko pokazuje, że decyzja o zabiciu tej postaci jest co najmniej dyskusyjna ...
Powiem tak, ja na miejscu Abramsa rwał bym sobie włosy z głowy, po zobaczeniu tego, co też Johnson mu powyrabiał
Na całe szczęście, "zapomniał" o rycerzach Ren, więc jest jakaś szansa, że w ostatniej części ich zobaczymy ...
Im dalej od premiery, tym bardziej nie podoba mi się ten bałagan
Jak dla mnie to Snoke już nie powróci, a to z tego względu, że jednym z założeń filmu było zrywanie głównych bohaterów z wszelkimi związkami z przeszłością. Kylo zabił Snoka, dzięki czemu wyszedł z jego cienia i od teraz on będzie sprawował funkcję Najwyższego Wodza i analogicznie Rey, która jest teraz ostatnią dziedziczką spuścizny Jedi po odejściu Luka. Wisienką tego procesu było rozerwanie miecza Anakina na pół. Mentorzy nie powrócą, a nawet jeśli mieliby mieć postać duchów to nie wierzę, że doszłoby między nimi do pojedynku, bo rolą duchów Mocy było raczej służenie radą, nauką i skłonieniem do refleksji, czasem bardzo dosadnie, jak Yoda, który posłał piorun na święte drzewo.
A to czy Snoke miał pierścionek z katakumb Sithów czy innej piwnicy Vadera nie ma wpływu na nic. Ot, taka ciekawostka. W każdym razie ja uważam, że Snoke odszedł definitywnie.
Cześć.
Zastanawiałem się ostatnio nad tym kim jest Snoke, skąd się wziął, jaki jest jego cel?
Doszedłem do wniosku, że Snoke to w rzeczywistości... Imperator Palpatine.
Powiecie, że to absurd, że to nie trzyma się kupy, ale pozwólcie, że rozwinę swoją myśl.
Wywód rozpocznę od pamiętnej rozmowy Sidiousa z Anakinem w operze. Palpatine przekazuje tam Skywalkerowi informację, że jego mistrz - Darth Plagueis potrafił, i tu uwaga! ratować ludzi NA KTÓRYCH MU ZALEŻAŁO od śmierci. Wspomina tam również o tym, że całą wiedzę przekazał swojemu uczniowi. W tym miejscu należy przypomnieć, że istotą filozofii Sith było pożądanie potęgi dla samych SIEBIE, realizowanie SWOICH interesów w każdy sposób. W związku z tym zakładam, że ta umiejętność w istocie zapewniała ochronę od śmierci osobie, która umiejętność posiadła.
Sednem tej teorii jest fakt, że Palpatine później tzn. po przejściu Skywalkera na ciemną stronę mocy przyznał, że w istocie umiejętności nie posiadł (źródło: ossus). Teoretycznie tak mogło być i całe rozważanie można zarzucić, ale wg. mnie deklaracja Palpatine mija się z prawdą.
Jako Sith, dodatkowo podeszły wiekiem naturalnie czuł zagrożenie ze strony Dartha Vadera, który po opanowaniu umiejętności mógł stać się potężniejszy niż kiedykolwiek, odrzucając swoje fizyczne ograniczenia. Niemniej Vader mógł w jakimś sensie próbować zgłębiać tę tajemnicę, gdyż objawia się na końcu Powrotu Jedi jako Duch Mocy – już po przejściu na jasną stronę mocy.
Skoro po jasnej stronie mocy istnieje fenomen nieśmiertelności w postaci Duchów Mocy to z uwagi na jej równowagę i balans zasadnym byłoby żeby i po ciemnej stronie ta moc miała jakąś manifestację i tutaj wg. mnie wygląda to w ten sposób, że sithowie potrafią tworzyć "życie poprzez manipulację midichlorianami (sic!)" cytując Sidiousa czyli de facto tworzyć nowe ciało, w które mogą "wtłoczyć" swoją świadomość, duszę itd. Darth Sidious potrzebował 30 lat żeby stworzyć nowe ciało, w które mógł wstąpić, a żeby móc łatwiej przejąć władzę i przywództwo nad nowym tworem politycznym potrzebował "operacji popiół". "Sheev zawczasu wybrał osoby, które uważał za całkowicie lojalne. Po śmierci imperatora oczekiwali oni na Zewnętrznych Rubieżach na pokładzie Eclipse. Była to domena z której miał wyrosnąć nowy rząd kontynuujący imperialne tradycje i ideały (źródło: Koniec i początek)"
Na potwierdzenie tej teorii mam to, że twócy nowego kanonu Star Wars starają się niekiedy "ukanonizować" pewne elementy ze starego kanonu, w końcu każda legenda ma ziarno prawdy. W Legendach pojawiała się (dość niechlubnie) postać sklonowanego, odrodzonego Palpatine wystarcząjco sporo razy aby tej historii nadać drugie dno.
Pozdrawiam Bastionowiczów
Nawiasem dodam jeszcze, że w związku ze "śmiercią" Snoke`a i Luke`a Skywalkera w ostatniej części nowej trylogii sequeli prawdopodobne jest że może zobaczymy pojedynek tych dwóch w sferze jakieś eteryczno-duchowej.
Wątpię. Jeżeli tak, to ten klon jest bardzo mało klonowaty. Zamiast tego mogli odkurzyć Iana, dać mu do odczytania parę kwestii, trochę zmienić głos i go NIE POKAZYWAĆ - dopiero potem, np w epizodzie IX ujawniłby się jako klon Sidiousa.
Serio, teoria ciekawa ale moim zdaniem nieprawdopodobna. Chyba, że klonerom na ten okaz wylała się fioleczka z kwasem solnym i stwierdzili "przecież nikt nie zauważy".
Mam tu na myśli raczej "sklonowanie osobowości" w całkowicie nowym ciele ukształtowanym wedle zachcianki. Jeśli macie problem z wyobrażeniem tego, to przywołajcie sobie Voldemorta z Harrego Pottera. On też odrodził się w nowym ciele, ale swoją osobowość zachował.
C1-10P napisał:
Mam tu na myśli raczej "sklonowanie osobowości" w całkowicie nowym ciele ukształtowanym wedle zachcianki. Jeśli macie problem z wyobrażeniem tego, to przywołajcie sobie Voldemorta z Harrego Pottera. On też odrodził się w nowym ciele, ale swoją osobowość zachował.
-----------------------
"sklonowanie osobowości" o którym mówisz jest główną nieścisłością Twojej teorii ponieważ osobowość Snoka jest odmienna od Sidiousa, z czasem można zmienić podejście czy metody działania, ale nie osobowość, a zwłaszcza kogoś tak potężnego jak Sidious.
Powoływanie sie na Voldemorta jest także chybione, Voldemort sie odrodził z resztek poprzedniego ciała, a jego osobowość była cały czas żywa, i nie potrzebowała odradzania.
Klonowanie osobowości w nowym ciele jak wspominasz "wedle zachcianki" no to już jest mocno naciągane, ponieważ że tak zdeformowanego ciała nikt na pewno by nie chciał mieć.
Radziłbym sie pogodzić z tym że Snoke jest poprostu Snokiem
Skoro temat ma się w najlepsze, to warto odnotować nową teorię o Snoke`u, która pojawiła się na dniach i ma związek z najnowszymi odcinkami Rebels: Snoke to minister Hydian! 😝
Ta teoria nie byłaby taka głupia, bo ostatnio słyszałem coś, że Snoke podobno znał się z Palpatine`em i ten go odtrącił, a ranił go sam Vader (co o tyle miałoby sens, że dałoby się logicznie wytłumaczyć fakt istnienia i posiadania przez Snoke`a tego kryształu). Jasne, te dwie opcje, czyli Palpatine odtrącający Snoke`a i Vader go raniący musiałyby pójść do kosza, no ale najważniejsze krytyterium tej teorii zostałoby spełnione: Snoke znałby się z Sheevem.
Co do Hydiana natomiast, to dałoby się pewnie w ten sposób logicznie wytłumaczyć jego śmierć: portal go pochłonął podczas wybuchu i przetransportował ponad trzydzieści lat do przodu. 😜
Niech Moc będzie z Wami.
Hydian nie jest wrażliwy na moc xD
Taa, a Jar Jar czy ten sługa Vadera byli? 😜
Poza tym bardziej podałem to jako ciekawostkę, a mnie samego te teorie śmieszą nieco. Natomiast ta z Hydianem na tyle mi się spodobała, że ją napisałem. 😉
Tym niemniej może był? To, że jej nie użył i się krył z tym, nie świadczy, że nie był. W legendach Sly Moore choćby była Force userką.
Niech Moc będzie z Wami.
Zginął to zginął. Na chu* drążyć temat?
Skąd wiesz, że zginął? Są przecież teorie, że to był tylko jego klon bądź, że się odrodzi. A Riana znając, to różnie może być.
Niech Moc będzie z Wami.
Tfu, nie Riana, tylko Abramsa oczywiście. 😜
Niech Moc będzie z Wami.
http://www.ossus.pl/biblioteka/Kapcie_Snoke%27a
Ostro śmiechnąłem jak to zobaczyłem. xDDD
A w jednej z wyciętych scen podobno Snoke miał gadać o tych kapciach.
Akurat przeglądałem prace z konkursu granicznego i zwróciłem uwagę na Snoke`a w kapciach na pracy Slavka i zaraz na forum link do artykułu o nich.
I wszystko jasne- Snoke to papież
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRRwC2yUaKNGmbfWCh2gty7lzMsELt5kKFOQtq7dcVWMWQdYRvt
Przypomniała mi się taka wiekowa, polityczna anegdota Kaczyńskiego o Wałęsie:
Wałęsa, nie wiem dlaczego, wspomniał, że „Mietka wysłałem po kapcie". Chwilę później zjawia się Mietek. Klęka. Zdejmuje Wałęsie buta. Nakłada mu kapcia. Wałęsa przytupuje czy dobrze leży. Leży dobrze. Wachowski powtarza więc zabieg z drugą nogą. Wałęsa rozważa o wyższości kapci nad butami.
Widzę tę scenę w gwiezdnowojennej odsłonie
Ale kto był pierwszy i kim się Ossus inspirował?
http://starwars.wikia.com/wiki/Snoke%27s_slippers
Tamte od razu lepsze, bo uznane za legendarne.
Znalazłem coś pięknego:
https://zapodaj.net/92958079c45a6.jpg.html