Qelu! <3
I to jest to co Tygryski lubią najbardziej. Obszerna, uargumentowana i poparta przykładami szczegółowa analiza. Tak bardzo cieszy serduszko, czytałam ją z autentycznymi wypiekami na twarzy; nie mogąc nadziwić się, jak perfekcyjnie odczytałeś to, co dla tak wielu pozostaje niezrozumiałe...Ach, więcej takich pereł wśród fandomu, wincyj!
Serio. To jeden z najpiękniejszych postów jaki przeczytałam na Bastionie. <3 Nawet możliwe że najpiękniejszy.
Znaczy że romantyzm w narodzie jeszcze nie umarł.
W zabawny sposób zwróciłeś uwagę na bardzo istotny i często pojawiający się problem...W fandomie często bowiem pojawiają się jakieś irracjonalne moim zdaniem zarzuty, dotyczące AotC, a już zwłaszcza tak uwielbianego przeze mnie wątku.
Jakbym nie uwielbiała romansu w prequelach, tak doskonale zdaję sobie sprawę. iż ekranowy związek pani senator z zakonnikiem nie odniósł masowego sukcesu. Spowodowało to kilka czynników.
Jednym z nich jest niezwykłość rzeczonej pary. Jeśli ktoś spojrzy na nich w najprostszej, zewnętrznej warstwie, widzi otoczkę z którą większości trudno się identyfikować. Wręcz jest to niemożliwe.
Bo Padme nie jest przedstawiona jako "zwyczajna, normalna dziewczyna" jak schematyczna Bella, Anna z Greya, czy Rey z sąsiedztwa...One to wpasowują się idealnie w schemat pt. "Jestem nikim". Schemat z którym może się identyfikować każda, niezależnie od dokonań czy aktualnej pozycji społecznej. Zarówno taka kobieta, która faktycznie jest na samym dole drabiny społecznej, jak i taka która znajdje się na samej "górze", np. Mieszkająca w pałacu z grubymi milionami na koncie Whitney Houston a sobie śpiewała poetycko: "I have nothing, nothing, NOTHING..."
Która z nas może o sobie powiedzieć, że w wieku lat 13 decydowała o losach swojego kraju? Której głos ma aż taką władzę?
I ilu facetów jest kimś w rodzaju zakonnika/księdza, buddysty czy ascety, wychowanego pod ścisłym rygorem jak w wojsku, pozbawionego wszelkich rozrywek i przyjemności typowych dla normalnego społeczeństwa?
Padme - na swojej rodzinnej planecie traktowana niczym bóstwo. Nieprzypadkowo Lucas ubiera władczynię Naboo jak Japoñską Cesarzową, której oddawano cześć należną Córy Niebios. Makijaż, pełen przepychu oficjalny strój, "kamienna twarz", wszystko nawiązuje do najważniejszych władców Azji.
Padme "grała" tę rolę społeczną latami. Nic dziwnego że nabrała silnej maniery powagi. Nie jest zbyt wyluzowaną osobą i nie jest to niczym niewłaściwym. Nie każda postać musi być ekstra męską wojowniczką w typie Michelle Rodriquez, super pozytywną blondyną w różu czy tzw. "sympatyczną, zwykłą dziewczyną z sąsiedztwa. W kinie jest miejsce na całe spectrum różnych postaci, również na Padme Amidalę, poważną, stateczną, serio traktującą swoje obowiązki panią polityk, ale też niepozbawioną chęci przygód czy stawienia czoła ryzyku...
Ona poważnie traktuje siebie, życie, swoje obowiazki. Dobro swojego ludu, dobro Republiki uczynila wartością nadrzędną w swoim życiu, stojącą ponad wszystkimi innymi, służba innym jest na pierwszym miejscu. Uczucia i własne szczęście ustawiła gdzieś na szarym końcu. Jest stanowcza i wie czego chce. Wyjątkowo postępuje w przypadku Anakina, przy którym staje się zagubiona. Swoim rozumem wie że rozsadniej będzie ukrócić ich relację, mimo to pozwala by trwała. Nie jest pewna co robić, miota się, walczy sama ze sobą, z własnymi zasadami którym dotąd była bezwzględnie wierna. A które, dla Anakina, ostatecznie łamie, niezdolna dłużej powstrzymywać przepełniających ją uczuć. Pozwala by miłość ją porwała.
Anakin podobnie jak ona poświęcił się służbie innym. To jej się może podobać, te ich podobieństwo w życiowym celu, wie że ma oparcie w kimś kogo prześladują te same wątpliwości i rozterki...Może być już zmęczona ciągłymi wyrzeczeniami, odmawiania sobie wszystkich tych "normalności" na rzecz tzw. większego dobra. Jednocześnie Anakin pociąga ją swoją otwartością w wyznawaniu jej miłości, bo to jest niesamowicie egzotyczne, zakochany Jedi który niemal szaleje z nadmiaru uczuć, i jeszcze wyraża je każdym spojrzeniem.
Nie można też zapominać o traumie jaką przeżyła na lotnisku...Przecież kobieta niemal dosłownie była świadkiem "własnej śmierci". To ona miała tam zginąć, to ją mieli na celowniku zamachowcy. Miała szczęście, bo zamiast niej zginęła bliżniaczo podobna Uzurpatorka, jedna z wiernych strażniczek. Od czegoś takiego można zwariować, jak pewna postać z GoT...Padme też na samym początku nie może się otrząsnąć z szoku. Stoi jak przygwożdżona do ziemi nad ciałem martwej przyjaciółki i patrzy.
Porucznik Tanaka musi ją siłą popychać żeby szła...Myślę że potkopało dotąd silne i niezachwiane poczucie bezpieczeństwa Amidali. Nigdy wcześniej nikt tak otwarcie nie życzył jej śmierci.
A tu jeszcze zamach się powtarza w nocy, i gdyby nie ultra szybka reakcja Anakina by już nie żyła.
Na pewno zdobył tym jej zaufanie jako "bodyguard".
Niemniej, tak jak mówiłam, pani Senator czuje że cudem umknęła śmierci. Ataki na jej życie nie ustają. Wie że na nią polują, może być przerażona, choć na zewnątrz stara się trzymać fason. Na Geonosis jest tak zrezygnowana że wyznaje Anakinowi swe zakazane uczucie, bo jak wierzy, "i tak zaraz umrą". Ba! Ona wspomina, że śmierć była jej przeznaczona od dnia w którym się poznali. I jest to pod każdym względem prawda. Ona rano miała tego dnia gdy się spotkali umrzeć w zamachu, albo tym rannym, albo nocnym...
Widziała poniekąd "swoją" śmierć. Swoją drogą, powtarzam się wiem, ale naprawdę nie rozumiem dlaczego wszyscy rozczulają się nad pewną sławną postacią z GoT, ponieważ widziała jak umiera, przez co staje się "dziwna" - a tutaj? Do Padme ciągle ktoś ma niezrozumiałe pretensje że "sztywna". A jaka ma być, skoro wie że na nią polują łowcy nagród? Po przylocie do stolicy to ona miała zostać zamordowana. I zginęłaby, gdyby nie uzurpatorka która oddała za nią życie. Nic w tym dziwnego że nie jest wyluzowana.. To nie tak że zagrożenie zostało zażegnane. Wie że gdzieś tam są ludzie którzy bardzo pragną jej śmierci. To na pewno przytłacza ją i "poraża". Powoduje ogromny dyskomfort psychiczny...
To właśnie pocałunek z Anakinem jest tym, co wyrywa dziewczynę z marazmu w którym tkwiła. Magiczną chwilą, zaklęciem, które sprawiło że znów, na moment, "ożyła". Obudziły się w niej emocje, których nie czuła od dawna.
Może dlatego decyduje się na coś, czego normalnie by nie zrobiła. Czuje że śmierć jest blisko, dlatego pozwala sobie na zakazane. Zbliża się do zakochanego w niej chłopca. Bierze z nim potajemny ślub. Ryzykuje, sprzeniewierza się własnym, do tej pory nieugiętym zasadom. Słowem, robi dziwne rzeczy na które w innych okolicznościach życia by sobie nie pozwoliła...
Anakin z kolei nigdy nie uwolnił się od towarzystwa control freaków, monitorujących każdy jego gest, ruch, czy nawet myśl. Najpierw Watto, jego właściciel, oficjalnie nim dysponował. Potem dostał się pod skrzydła Kenobiego, który oburza się, jeśli tylko chłopak "ośmieli" się wyrazić na głos swą myśl, a nie pasuje ona starszemu Jedi. Wiecznie go krytykuje i poprawia, przez co Anakin musi niemal siłą wydzielić sobie skrawki wolności...Jednak jego silne poczucie indywidualności jest zawsze równie silnie tłumione przez otoczenie. Wychowany w niewoli, postrzegany i traktowany jak rzecz na sprzedaż, nie może się pogodzić z takim traktowaniem. Chciałby się "uwolnić" a jednocześnie brak mu odwagi by poczynić jakieś drastyczne kroki. Stąpa przy swoim mistrzu, mimo że często czuje się przy nim żle. Jest rozdarty. Z jednej strony pragnie pomagać innym i czuje że Zakon to najodpowiedniejsze do tego celu miejsce. Z drugiej chciałby żyć normalnie, z kobietą którą kocha. Jednocześnie, mimo tego że Kenobi często swoimi swoimi demotywującymi uwagami obniża drastycznie Anakinowe poczucie własnej wartości, to chłopaka przeraża myśl o zostawieniu Mistrza.
Rzecz jasna, Anakina trapi też bardzo silna obsesję na punkcie Padme. Od dzieciństwa nie potrafi i nie chce pozbyć się jej wizerunku z umysłu i myśli. Fascynacja "aniołem z Naboo" nie tylko nie mija, ale jeszcze przybiera na sile. Za żadne skarby chłopak nie umie się od niej uwolnić. Widzi ją w snach i marzy o niej. Żadna inna kobieta - w sensie romantycznym - dla niego nie istnieje. Widzi tylko Padme.
I na pierwszy rzut oka widać że Anidala to związek niesłychanie złożony, a przez to trudny w analizie. Przedstawiony z wielkim, porażającym wręcz prawdpodobieństwem psychologicznym, z zachowaniem realizmu. I tak naprawdę, bez znajomości zawiłych zagadnień i zjawisk z dziedziny psychiatrii bardzo trudno umieć odczytać o co w tym chodzi.
A cóż takiego tam mieliśmy, w tych "guupich" prequelach?
Otóż, między wieloma innymi kwestiami, mieliśmy Anidalę. Związek starszej dziewczyny, zrównoważonej, bardzo pewnej siebie i swej roli w świecie który ją otacza, z młodszym od niej chłopakiem, stanowiącym jej przeciwieństwo.
Bardzo silnie zaburzony, i kompletnie nie potrafiący odnaleźć swego miejsca i celu w otaczającej go rzeczywistości. Szarpiący się w tą i we wtą, jak ryba w siatce.
Otoczenie zawsze liczy się z Padme i jej zdaniem. Jej głos polityczny jest słyszalny w całej Galaktyce. On zaś, nie ma kontroli nad niczym, nawet nad sobą czy swoim losem. Jedi to wiedzą. Więc np. gdy sprawy przyjmują bardzo poważny obrót, taki Master Windu bez pardonu odsyła Anakina do sali Rady, każąc mu "zaczekać". Jest traktowany jak dziecko, które rodzice wysyłają do swojego pokoju, aby nie przeszkadzało. Jedi nieustannie wysyłają mu sygnał o tej treści : Ty stań z boku, nie wtrącaj się dziecko, to są sprawy dla dorosłych. My sobie z tym poradzimy, a ty na nas tu czekaj."
Przykłady tego, co dzieli Padme i Anakina, można mnożyć. Lucas ich jednak połączył, tak różne od siebie osoby, ku przestrodze.
Jego prequele wysyłają bardzo istotny przekaz, również w sferze uczuć romantycznych i skomplikowanych związków.
Pokazują bardzo wyraźnie, że zdrowa emocjonalnie i psychicznie dziewczyna W ŻADNYM WYPADKU NIE ULECZY CHOREGO, ZABURZONEGO CHŁOPAKA SAMĄ SWOJĄ MIŁOŚCIĄ. Nie ma takiej możliwości. Jest to częste złudzenie, którym karmi się kobiety poprzez literaturę czy kino. I są to wierutne bzdury, bajki rodem z tanich harlequinów.
Najczęściej jest wprost przeciwnie. Bez odpowiedniego przygotowania, bez wystarczającej wiedzy. Bez autentycznego wsparcia i mądrości w działaniu, w takich przypadkach nic się nie zdziała.
"Samą miłością", bezmyślną i bez warunków, to można co najwyżej pogorszyć stan chorej osoby, nie pomóc.
W scenie z "Zemsty...", gdy Anakin mówi do żony : "Miłość Cię nie ocali" - te słowa odnoszą się w rzeczywistości do niego, nie do niej.
To nie Padme zżerał własny lęk, obsesje, obawy i traumy z przeszłości. To nie ją pochłania łatwo Mrok, lecz jego. To Anakina należało ratować z choroby umysłu. To jego zaburzona psychika potrzebowała ratunku, nie Padme.
Prequele wyraźnie przekazują że jej uczucie nie ukoiło jego lęków. Nie odegnało jego paranoji, co najwyżej je tylko wzmocniło.
Lucas odziera tutaj brutalnie popularne bajki z ich fałszu. Powtórzę jeszcze raz morał płynący z Epizodu III.
Dziewczyno, jeśli kochasz zaburzonego, kochaj mądrze. Inaczej twój ukochany powoli zniszczy ciebie, siebie, i "wszystko" dookoła was. Samymi "dobrymi chęciami" i "swoją miłością" nie uleczysz chorego faceta. Nie ma cudów, nie ma zmiłuj.
Tego uczą prequele. I to jest bardzo, bardzo mądre.
Niemniej nie ukrywam, że każdą scenkę Anidali śledzę za każdym razem z zapartym tchem.
Bo romans w prequelach ma genialną podbudowę psychologiczną. To uczucie dwojga ludzi, którzy jednocześnie znają się, i są sobie obcy. Którzy walczą sami ze sobą, wiedząc że porywają się na zakazane. Że zostali by publicznie potępieni, i obrzuceni kamieniami. To tak jak u nas, gdyby odkryto że jakaś bardzo znana polityk na wysokim szczeblu miała romans z młodziutkim księdzem.
Padme i Anakin są oboje tego świadomi, niepewni i przerażeni, nie wiedząc jak należy postąpić. Czy ulec, pomimo że tak kusi? Czy jednak być twardym, i się oprzeć. Przy czym to Anakin silniej nalega, przerażony, bo boi się że nie ma szans i zostanie odrzucony. I sam.
Ponieważ Anakin widział w Padmie osobę silną, kogoś kto go ochroni, kto zapewni mu poczucie bezpieczeństwa. To ona była przy nim gdy cierpiał po tym jak opuściła go matka, oddając do Zakonu To przy niej jako dziecko przeżył pierwszą przygodę życia. To Padme poprawiła mu poczucie własnej wartości, przysięgając że go nie zapomni, że nie jest bezwartościowy. Ona jest dla niego lekarstwem na całe zło.
Nie da się ukryć że niemal na pewno cierpi też na kompleks Edypa, który "przeniósł&qu ot; na przyszłą żonę. Padme ewidentnie kojarzy mu się, podobnie jak mama, z dzieciñstwem.
Obsesja na punkcie panny z Naboo zrodziła się prawdopodobnie dlatego, że to ona towarzyszyła mu w czasie najsilniej przeżywanej traumy, jaką było rozdzielenie z mamą. To ona go pociesza, poniekąd przejmuje na kilka dni rolę matki. Gdy mały się smuci, nie może spać z tęsknoty, Amidala wykonuje typowo matczyny gest - przykrywa go w nocy kocykiem gdy jest mu zimno. Wtedy też Anakin daje jej własnoręcznie wyryty w drewnie amulet, który ona będzie nosić do końca swoich dni.
Dalej.
Anakin na Mustafar stwierdza: "Nie skoñczysz jak moja matka."
Zanim Shmi umarła, prześladowały go koszmary. Chłopak nie mógł znieść że zaczyna zapominać wizerunek matki, tego że jej twarz się mu "rozmywa", zanika. To go przerażało.
Tu wycięta niestety scenka z AotC:
https://youtu.be/LDPmS7a1... - od ok.4 minuty, potem są inne fragmenty które tu omawiam.
W kolejnej deleted scene Jedi wspomina pałac z Naboo który zobaczył będąc przy Amidali - jako remedium na tęsknotę.
W następnej, zdziwiony że pani senator wciąż mieszka z rodzicami, w domu Padme zwierza się jej, że sam nigdy nie miał prawdziwego domu. Mówi:"Dom był zawsze tam gdzie mama."
Nawiązując do rzekomej sztywności bohaterów...Ludzie naprawdę są dziwni, chcąc widzieć Anakina jako jakieś playboya z komedyjek pt. "Jak wyrwać kobietę w 10 dni, poradnik przeciętnego faceta."XD
Przepraszam bardzo, mówimy o rycerzach Jedi, nosicieli pokoju w Galaktyce.
Jeśli chodzi o celibat to Jedi są jak księża katoliccy, którzy muszą odrzucić miłość ziemską - cielesną, po to by całkowicie poświęcić się tej boskiej - duchowej. Skupić się na kontemplacji, rozważaniu i próbach zrozumienia natury Boga/Żywej Mocy. Wymagane jest aby nie rozpraszali się tymi bardziej prozaicznymi czynnikami, potrzebami ciała.
Anakin tak nie umiał, nie potrafił pozbyć się przywiązania do drugiej istoty, ponieważ trafił do Zakonu zbyt późno. Był już "skażony" niezwykle silnymi emocjami i uczuciami. A przez dojmujący brak ojca, potem, od 9 roku życia, brak matki, rozpaczliwie potrzebny był mu każdy rodzaj miłości.
Co do tekstu o piasku...Nigdy nie zrozumiem chyba czemu ludzie mają z nim taki problem. XD
Ja tam przepadam za `I don`t like sand` , bo nawet takie, na pierwszy rzut oka prozaiczne stwierdzenie, kryje w sobie wiele.
Najprostsze znaczenie : Ani wprost przyznaje się dziewczynie że ma bardzo delikatną skórę. Sorry, ale moim zdaniem to jest cholernie słodkie i strasznie mnie rozczula.^^
Może jest jak księżniczka na ziarnku grochu? ^^
Głębsze znaczenie :
Nie cierpi piasku bo wychował się w ciężkich warunkach klimatycznych, w których burze piaskowe to bardzo przykra codzienność.
Jeszcze inne:
Przez 9 lat życia tyle się tego piachu naoglądał, że już mu się niedobrze robi na sam widok. XD
Najgłębsze:
Anakin rzuca tym tekstem po wspominkach Padme z dziecięcych wakacji na plaży.
Tekst o piasku ukazuje kolosalną różnicę pomiędzy nimi. Pomiędzy panienką z dobrego domu, która beztrosko wylegiwała się na piasku, i wygrzewała w słońcu, co było dla niej źródłem radości i znakiem mile spędzonego czasu...I niewolnikiem, który pół życia spędził w potwornej piekocie musząc znosić piaskowe burze, rozrywające skórę. Tak.. To na pewno nieprzyjemne i drażniący uczucie, być smaganym przez piach po gębie.
Przy okazji...gdy ktoś twierdzi że romans w prequelach jest "drewniany", to nie rozumiem, skąd te wrażenie.
Przecież ich wspólne sceny w Ep.II są wprost niesamowicie przesycone napięciem erotycznym, wzajemnym przyciąganiem, a jednocześnie i frustracją "bo nie wolno nam, to grzech" . Jak ona tam silnie walczy ze sobą by nie ulec... Z drugiej strony widać czego tak naprawdę chcę, bo podkreśliła to strojem przy kominku, ubrała się jak domina. ^^ Coś pięknego, ale i tak jej się nie uda. Myślę że złamanie zasad, przez kogoś takiego jak ona, bardzo odpowiedzialną osobę, która od 13 roku życia miała na głowie sprawy swej rodzinnej planety wiąże się z tym że tego samego dnia, gdy ponownie spotkała Anakina, była świadkiem własnej śmierci. Nie dosłownie oczywiście. Jednak widziała jak umiera jej uzurpatorka, jedna ze Strażniczek, która ją udawała, w momencie gdy została ofiarą zamachu na lotnisku. To wywołało traumę, wyłom w dotychczasowym poczuciu bezpieczeństwa Padme. Stała się podatniejsza na pokusy życiowe, bardziej skłonna do ryzyka, czy nawet go szukająca. Jakby tamto oszołomienie nad zwłokami coś w niej "otworzyło". Pragnienie życia na krawędzi, czegoś co zakazane? Tak mi się wydaje. Amidala to bardzo silna psychicznie osoba, ale tam doszło to ledwo dostrzegalnej zmiany. Stąd też myślę tak łatwo przyszła jej decyzja o sekretym ślubie i niejako podwójnym życiu.
Przyznam się też bez bicia , że zawsze mnie zaskakuje powszechne niezrozumienie sceny balkonowej...Panuje dość częste i błędne przekonanie, jakoby Skywalkerowy tekst o piasku pojawił się ni stąd ni zowąd, bez kontekstu. Nie jest to prawda.
On po prostu posłusznie podąża torem rozmowy, który wytyczyła Ona. Dryguje nim jak chce.
Padme przecież pierwsza stwierdza:
"Leżeliśmy na PIASKU, i pozwalaliśmy by słońce nas wysuszyło, próbując zgadnąć gatunki śpiewających ptaków."
Na co on odpowiada:
"Nie lubię PIASKU. Jest szorstki, drażniący i wszędzie wchodzi. Nie jak tutaj. Tu wszystko jest miękkie i gładkie.. " - po czym bezwiednie przesuwa niesfornym paluszkiem w rejony zakazane.^^ Czerwieni się że wstydu jak dziecko przyłapane na dorwaniu się do upragnionych słodyczy, ale jednocześnie nie odpuszcza. Postanawia zaryzykować, postawić wszystko na jedną kartę. I kradnie pocałunek.
Nie da się ukryć że skojarzenia to on najprawdopodobniej ma bardzo oryginalne i ciekawe.^^
W tej arcyciekawie skonstruowanej scence wychodzi na to, że Anakin fantazjuje o igraszkach z ukochaną kobietą na jednej z nabooiańskich plaż, pełnych mięciutkiego, niedrażniącego piaseczku.^^ Ojojoj, cóż to się marzy Jedi niegrzecznemu...^^Ani jest zwyczajnie niewyżyty seksualnie...XD
Co się dziwić skoro całymi latami musiał żyć jak mniszek buddyjski. Hormony mu zwariowały przy takiej bliskości dziewczyny ze snów...
Bo sorry, jakie rozrywki mógł mu zapewnić chodząca wizytówka Zakonu, Kenobi
Tak na marginesie...Chyba nigdy nie zrozumiem masowej niechęci do przeuroczej sceny z owockiem shuur. Szkoda że nie każdy potrafi docenić jej uroczość.
^^ Ja tam zawsze zacieszam jak głupia na tej słodkości...Przede wszystkim kocham każdy fragment w którym Vader ujawnia swą Jasną Stronę. I nigdy nie uważałam że są one nudne czy zbędne, jak to czasem się natykam na tego typu opinie. Pomijając to, co sobą ten moment reprezentuje patrząc pod szerszym kątem.
Bo moim zdaniem, w nawiązaniu do dalszych epizodów - konkretnie TESB - gdzie też Vader je kolację, ta scenka z AotC rewelacyjnie podkreśla podwójną naturę postaci. Wtedy bowiem Anakin ofiarowuje ukochanej owoc shuura - podobnie jak Hades ofiarowuje Persefonie owoc granatu. (No, z tym że tu nie ma postępu, w tym geście jest serdeczność, a nie brud i żmijowatość.) Ofiarowuje go, bo nie czuje się zagrożony (jeszcze nie) że strony Padme. Czuje że może jej ufać, że go nie skrzywdzi. Chłopak próbuje otworzyć się na miłość.
Z kolei w TESB mamy sytuację odwrotną. Nie ma tam mowy o miłości, u żadnej ze stron. Vader z pewnością czuje się zagrożony. Córka z przyszłym zięciem dają mu ku temu powody. Ze strony Lei podejrzewam że był tam strach. Ze strony Hana zapewne też nienawiść, gdyż próbuje go zabić. Dlatego Vader się `zamyka`, a nawet mści, zaraz potem każąc torturować swego niedoszłego zabójcę...Inna sprawa że może patrzeć na cierpienia Hana tylko przez chwilę, zaraz potem `ucieka`.
W każdym razie, osobiście bardzo wysoko cenię motyw z owocem, jest bardzo romantyczny, ; i jak już mówiłam wspaniale podkreśla dwoistość głównego bohatera Lucasowej Sagi.
I czy tylko ja uważam fakt, iż Padme i Anakin wzięli ślub tam gdzie doszło do Pierwszego Pocałunku, za szalenie romantyczny? :♥
PS. Cicho sza, ale podejrzewam że swój pierwszy sex też tam zaliczyli na tym balkonie. :evil :zaczerwieniony
PPS. Przepraszam za pewien chaos i masło maślane, oraz za błędy. Mam nadzieję że to, i długość tekstu nie zniechęci do lektury. *modli się*.
PPPS. Jakby co, to wersja rozszerzona Filmwebowego posta. Od tamtego czasu dodałam co nieco.