Nie chcę, żeby ten temat był traktowany jako spiskowa teoria, która musi się spełnić w Ostatnim Jedi. Zacząłem zastanawiać się nad tym jakim Jedi był Luke Skywalker znany nam z Oryginalnej Trylogii i doszedłem do wniosku, że wspominana pomiędzy zdaniami Akademia Jedi Luke`a Skywalkera mogła nie być tym czego się podświadomie spodziewamy. Wszystko co będę tu pisał to moje przemyślenia, każdy może mieć inne odczucia po obejrzeniu poprzednich filmów, więc chillout.
Jak większość z Was oryginalną trylogię i trylogię prequeli oglądałem wielokrotnie. Przez ten czas utarło się w mojej głowie poczucie, że Luke Skywalker to bohater jednoznacznie dobry. Od ANH był kreowany na bohatera, który ma uratować galaktykę przed Imperium i Sithami. I koniec końców tak się dzieje, Luke pokonuje Sidiousa, jednocześnie przebaczając własnemu ojcu. Wszystko pięknie, to Vader okazał się postacią niejednoznaczną, natomiast Luke od ANH do ROTJ pozostał wierny Jedi, Rebelii, szeroko rozumianemu dobru. Tylko czy rzeczywiście był wierny Zakonowi Jedi? Problem jednak pojawia się kiedy przystawimy do OT prequele..
W prequelach w dużo bardziej szczegółowy sposób został nam przedstawiony Zakon Jedi. Widzimy jego hipokryzję, problemy, przywiązanie do kodeksu, zasady moralne, itd. Sam Yoda i Kenobi pewnie zdawali sobie z tego sprawę i już w OT podchodzili do tematu Jedi bez tej formalnej otoczki - a może po prostu nie było do tego warunków na pokładzie Sokoła czy Dagobah ?. Okej, tylko czy Luke tak naprawdę został Jedi? Spierdzielił z treningu u Yody, żeby ratować swoich przyjaciół, co widz jednoznacznie odbiera jako coś dobrego, ale Yodzie ten pomysł nie za bardzo się spodobał. Miał ważniejszy cel niż ratowanie jakiś tam znajomych, do których się przywiązał, a jak wiemy "Przywiązanie prowadzi do zazdrości. Cieniem chciwości jest ono. Pozbywać się wszystkiego ucz się, co boisz stracić się." Zakon Jedi w rozumieniu Yody dalej powinien trzymać się tych głównych zasad znanych nam z prequeli. Luke zaś w ogóle tego nie rozumiał, dla niego liczyli się przyjaciele, rodzina. Ostatnim co można powiedzieć o Luke`u to to, że pozbył się przywiązania do innych. Przykładów potwierdzających, że Luke nie był gorliwym wyznawcą zasad Jedi z prequeli jest o wiele więcej i choć w ostatnich scenach nie przeszedł na ciemną stronę mocy opierając się pokusom Sidiousa to jednak jego podejście do Zakonu Jedi było bardziej zbliżone do hmm.. kogo? Tak, własnego ojca, Anakina z czasów prequeli.
No i w tym momencie sytuacja wygląda tak. Nie mamy szczegółowych danych, ale wiemy, że po Endorze Luke zdecydował się szkolić młodych Jedi (tak powiedział Han). Biorąc pod uwagę jego zachowanie w OT jestem przekonany, że nie przywołał sobie pokornie force ghosta Kenobiego i Yody i nie zdecydował się odtworzyć Zakonu Jedi z czasów prequeli. Jego Akademia Jedi najprawdopodobniej była już pewnego rodzaju wariacją, coś pominął, coś dodał od siebie - kto wie, może nawet nazwał to inaczej. Lucasfilm może twierdzić, że nie ma czegoś takiego jak Gray Jedi i może serio nie używają nigdzie takiej nazwy, ale Luke właśnie troche takim Jedi był. Pamiętajmy, że Luke zaczął szkolić nowych Jedi w czasach względnego pokoju - widząc co zasady Jedi zrobiły z jego ojcem, mógł w takim razie podejść do tematu Mocy od środka. Stwierdzić, że jego uczniowe muszą być gdzieś po środku, moc w każdym ma być zbalansowana, żeby ponownie nie tworzyć dwóch stron konfliktu. Nie chcę analizować co stało się potem, dlaczego i czy Ben zdradził Jedi, bo możliwe, że stało się coś całkiem innego. To już zostawmy do opowiedzenia Ostatniemu Jedi, bo możliwości mamy masę i nie ma sensu przyjmować jednej z nich jako jakiejś najbardziej prawdopodobnej. Podsumowując myślę, że prequele i OT jednoznacznie dają nam do zrozumienia, że Dżedaje Luke`a nie mogą być tymi Dżedajami z prequeli.
Jestem ciekawy co sądzicie, czy Luke w OT był "prawdziwym" Jedi, czy jego Jedi w ogóle mogli być takimi typowymi standardowymi Jedi jakich znamy czy widzicie to zupełnie inaczej? A może to Luke jest jedynym "prawdziwym" Jedi, a Jedi z prequeli zapędzili się za daleko.