Pierwsze wnioski to dziwna okładka, brzydka kreska i słabe kolory.

Będzie ciężko

Przypominam!

Czytałem z 8 lat temu, ale zapamiętałem tragiczne rysunki, chyba jedne z najgorszych w legendach, co tam się wyprawia - kwadraty i prostokąty, postacie od linijki odrysowywane, do tego zaburzenia perspektywy i dwu-kolorowe tła.

Fabuła całkiem znośna, aczkolwiek to były już czasy, gdzie udział filmowych bohaterów mocno mnie męczył. Największą zaletą był dla mnie mocno sentymentalny finał, szczególnie dla fanów Cieni Imperium.

Rysunki i kolory bardzo przeciętne, ale i fabuła nie lepsza. Komiks, który z pewnością nie zostanie mi na dłużej w pamięci - bardzo prosty, czyta się szybko, a sama opowieść z pewnością nie ma w sobie niczego co by jej dało jakieś wyjątkowe miejsce w historii EU (bo chyba nie dało, nie? )

Postrzelali, pobiegali, ogólnie nuda, jak to większość komiksów z Wielką Trójką.

5/10

Komiks niby to rozgrywa się niedługo po bitwie o Endor, ale filmowi bohaterowie bezproblemowo odwiedzają Coruscant, gdzie resztki Czarnego Słońca wykańczają się w walce o władzę. Komiks pisany był w momencie, gdy jeszcze nie wiadomo było, kiedy dokładnie stolica Imperium została zdobyta. Taka drobna nieścisłość, ale historia równie dobrze może się toczyć dwa lata później np. przed "Ślubem Księżniczki Leii". Han, Leia, Luke pojawiają się na chwilę, ale ich występ jest symboliczny.

Główną rolę gra tu Guri - tak z perspektywy czasu muszę przyznać, że taki replikant(?) dosyć kiepsko pasuje do stylu Gwiezdnych Wojen, chociaż stary kanon skrywa wiele takich "perełek". Rysunki sugerują, że hodowano ją w probówce, powieść z tego co pamiętam opisywała jej cybernetyczne pochodzenie, sam nie wiem co gorsze. Ciekawiej prezentuje się krewna Xizora, podoba mi się też zaprezentowanie nowej gromady łowców nagród i to w zasadzie tyle. Fabuła jest prosta i mało skomplikowana, taki odprysk/odcinanie kuponów od wielkiego projektu jakim były kultowe Cienie Imperium. 5/10