Nowy Kanon istnieje 2, 3 lata i można już powoli oceniać w jakim kierunku to wszystko zmierza. Narzekania na nowe Star Warsy pojawiały się już przed i po TFA, ale dopiero po TLJ się nasiliły. Nazwałbym to raczej dyskusją, krytyką pewnych decyzji, która pojawia się nie tylko od zdeklarowanych przeciwników NK, ale też w mniejszym stopniu nawet od entuzjastów nowych Star Warsów.
Nie wiem na ile jesteście zaznajomieni z ColliderVideos. Ja się od tego kanału na YT odbijałem do czasu TLJ, głównie ze względu na formę prowadzenia tego kanału. Po wypuszczeniu TLJ pojawiło się tam parę ciekawych dyskusji na temat Star Wars jako całości i od czasu do czasu odwiedzam ich kanał. Wczoraj wypuścili film, w który dyskutują m.in. na temat tego czy Solo będzie finansową klapą, na co wpływ ma mieć Infinity War i inne filmy w tym okresie, ale też pewna specyficzna aura jaka krąży nad SW po premierze The Last Jedi. Jednak to co mnie zainteresowało dużo bardziej to dyskusja od około 28 minuty:
https://www.youtube.com/watch?v=8aDesAefD4A&feature=youtu.be&t=1704
"I`m just still wondering if Kathleen Kennedy cares at all?" I potem zaczyna się dosyć ciekawa dyskusja na temat sposobu w jaki rozwijany jest Nowy Kanon. Przywołują takie tematy jak kwestia książki "Phasma", której istnienie nie miało większego sensu względem jej roli w TLJ. Kwestia komiksu "Storms of Crait", który ponoć kłóci się z książką o Lei. Te same zarzuty dotyczą Amilyn Holdo. Na koniec stwierdzają, że istnieje przykra szansa na to, że za niedługo kanony podzielą się na nowo: filmy i cała reszta. A właściwie na trzy: filmy, NK i Legendy. NK naprawdę raczkuje, nie ma wcale dużo tych książek/komiksów, a niespójności te mniejsze i większe pojawiają się coraz częściej. Nie są to tylko niespójności pokroju "Leia nie poznaje Crait", ale też decyzje, które pokazują, że nie ma w Lucasfilm przywiązania do tego co stworzyli w książkach/komiksach. Mam tu głównie na myśli Phasmę, ale przykładów jest trochę więcej (ponoć Holdo, stare rasy).
Dodatkowo pojawia się kwestia Filoniego, który rzeczywiście czuję ten świat. Można nie lubić jego wizji Rebeliantów, ale pamiętajmy, że to jest bajka dla dzieci. Jak na bajkę ostatnie dwa sezony i tak wprowadzają dużo dorosłości do tej serii. Chciałem powiedzieć, że Rebelsi potrafią z klasą wprowadzać znane nam postacie. Mimo, że to bajka dla dzieci, to Thrawn prowadzony zaskakująco dobrze. Świetny voice acting, poczucie jego geniuszu i mądrości, mroczniejszy ton związanych z nim scen. Ja akurat lubię większość humoru w TLJ, ale spójrzmy na Rebeliantów. Ezra się wygłupia, Zeb też, ale nigdy nie zobaczymy tego samego u Thrawna. Każda jego scena to full powaga bez głupich żartów. Tak samo Saw czy Ben Kenobi. A przecież mogliby to zrobić, bo to bajka dla dzieci. Każda postać, którą wprowadzali do Rebeliantów, nawet jeśli trochę na siłę, była wprowadzana z klasą: Vader, Ahsoka, Thrawn, Rukh, Rex, Mon, Saw, nawet Obi-Wan, a wprowadzenie tej postaci mogło pogrzebać ten odcinek. A rola Bena w Rebeliantach była szokująco dobra. Ponadto stworzył bardzo ciekawe postacie Kanana czy Hery, które bez problemu mogą wyjść poza serial i mieć znaczącą rolę w innych pozycjach. Widać to chociażby po genialnym komiksie Kanan.
Nie twierdzę, że Nowy Kanon jest zły. Tak jak już pisałem w innych tematach - powstało już sporo książek, które bardzo mi się podobały, na poziomie równym Trylogii Bane`a czy Thrawna. Komiksy mają swoje wzloty i upadki, ale widzę szansę na niezłe historie. Szczególnie jeśli rysować będą panowie Mayhew i Checchetto, a pisać Charles Soule bądź Kieron Gillen. Bardziej niepokoję się o Nowy Kanon jako całość. Tak jak rozmawialiśmy w temacie mkna, chcielibyśmy, że filmy, książki, komiksy, gry przenikały się, tworzyły jedną wspólną całość, a filmy pokazują, że nie ma do tego aż tak dużego przywiązania jakbyśmy chcieli. Wystarczy choćby przywołać kwestię starych ras w Canto Bight czy właśnie postać Phasmy w TLJ. To naprawdę nie wymagało wiele pracy, żeby w Canto Bight pojawił się jakiś losowy Twi`lek czy Duros, a o wiele lepiej spajałoby to uniwersum.