Nie spodziewałem się aż takiego niepokojącego finału 6-ego sezonu ,,Gwiezdnych Wojen - Wojen Klonów". Jestem na końcu "drogi" tej animacji, a do zakończenia jej głównej serii - bez dodatkowych epizodów i innych smaczków - został mi tylko 22-minutowy "Sacrifice" , który zapewne będzie opierał się o dalszą wędrówkę Yody i to na Moraband, przejście prób, które mają go przygotować do nauki manifestacji Mocy. Wielki Mistrz mógłby po śmierci nie jednoczyć się całkowicie z Mocą, lecz jako pozostałość zmarłęj istoty kontaktować się z żywymi organizmami poprzez midi-chloriany.


Szykuje nam się arcyciekawa bogata w niesamowite wiadomości dotyczące rozległości istnienia i struktury Mocy trylogia, ale sam finał, który z perspektywy współczesnego fana, który wie, że jest mało prawdopodobne by kiedykolwiek wyemitowano następne sezony "Star Wars - The Clone Wars", które powinny obejmować swym ostatecznym zakończeniem wątki z ,,Zemsty Sithów" czyli m.in. odkrycie drugiej tożsamości Najwyższego Kanclerza Republiki: ,,Palpatine`a" zabijającego Mace Windu, pogrom zakonu Jedi i przejście Anakina na Ciemną Stronę Mocy, nie do końca byłby satysfakcjonujący . Pojedynek "pozostałości" Padawana Obi-Wana z nim samym, również mógłby się tu zawierać, ale to już raczej w ostateczności.

Można by się nawet zakładać o to, jak skończy się całe 6-cio sezonowe widowisko ,,Star Wars - The Clone Wars", ale w życiu by mi do głowy nie przyszło, że będzie to w tak nastawionym na "Moc" Stylu, że taki niezniszczalny, prastary 900-letni organizm jak Yoda, który wydawałoby się o Żywej Energii otaczającej każdą Istotę wie wszystko i jako ,,Wielki Mistrz" jest ostatnią Tarczą Jedi i linią Obrony Galaktyki przeciwko wzrastającej potędze Ciemnej Strony Mocy, jest tak samo narażony na pokusy Mrocznej Energii co mniej doświadczony Jedi. Poprzez taki zabieg związany z "drogą Mocy" Yody, uzmysłowiłem sobie, że przed staniem się Anakina Mrocznym Lordem i nastaniem ery Ciemności, która pochłonie Galaktykę, przewidywano - i to na długo przed nastaniem tych wydarzeń - ich potężne i tłamszące iskrę dobra, nadejście.

Qui-Gon Jinn potrafił manifestować tkankę Energii i objawiać się w formie echa głosu, rozbrzmiewającego gdzieś w Wszechobecnej w Eterze Mocy. Rada Jedi znów pokazała swoją krótkowzroczność i lekkomyślność twierdząc, że nie jest to realne by po śmierci jakiegokolwiek organizmu, mogłaby przetrwać w przestrzeni jakaś jego świadoma cząstka. Umierając, nawet Jedi jednoczą się z Mocą, scalają się z nią w taki sposób, że nie możliwe jest zachowanie własnej tożsamości. Mistrzowie Jedi, naskakując na Yodę nie powinni od razu skreślać tego co teoretycznie wydaje im się ,,nierealne", a cóż, praktycznie nie robili nic co pozwoliłoby im wyjść poza ściśle określony wąski tok myślenia.

Okolice 7min.20s. 12-ego odcinka 6-ego sezonu :,,Przeznaczenie", kanoniczne i bardzo ważne słowa Istoty prowadzącą Yodę do zgłębienia procesu Manifestacji Mocy:

"Z tego co nas otacza bierze się życie. Tu rodzi się to co naukowcy zwą Midi-Chlorianami - podstawowy łącznik Żywej Mocy z Kosmiczną Mocą. Gdy coś co żyje umiera, Moc się odnawia, Życie przechodzi z żyjącej Mocy do Kosmicznej Mocy i łączy się z nią. Pierwsze napędza drugie. Drugie napędza pierwsze."

Szersze podsumowanie nadejdzie, gdy obejrzę ostatni epizod,, Wojen Klonów". Trudno będzie mi się z tym serialem na razie rozstać. Będę do niego za niedługo wracał, i albo od początku albo od poszczególnych epizodów zacznę go ponownie doświadczać. Zanim do tego dojdzie obejrzę odcinki dodatkowe i nieemitowane, a następnie uważnie przeczytam książkę "Mroczny Uczeń" Christie Golden oraz obejrzę wydanie rozszerzone ,,Gwiezdne Wojny - Atak Klonów" na Blu-Rayu. Zostanie ostatnie 7 Odcinków 3-ego sezonu ,,Gwiezdne Wojny - Rebelianci", a dopiero po tym wznowię ,,TCW".