Co sądzicie o tym, że prawdziwe nazwisko postaci granej przez Del Toro to Ezra Bridger, a "DJ" to tylko ksywka, np. do ukrycia swojej tożsamości, nie wiemy póki co jaki los spotkał Ezre po Rebelsach ale mamy trzy opcje: zginął pod koniec Rebels; nie dożył OT // przeżył OT i wywalił się w którymś momencie między VI a VII epizodem // przeżył do czasów ST. Biorąc pod uwagę, że jest to serial głownie skierowany dla młodszych widzów, raczej wątpię by posunęli się do śmierci głównego bohatera, co najwyżej pokuszą się o śmierć Kanana, a Ezre spotka taki los jak Ashokę, czyli odejdzie - jej rownież nie uśmiercili nawet w Rebels. Więc zostaje teraz dwie opcje (osobiście wolałbym opcje 3, ale to tylko i wyłącznie moja opinia ). Albo poznamy dalsze losy Ezry w komiksach/książkach oraz prawdopodobnie powróci w serialu animowanym dziejącym się miedzy OT a ST, który jest pewniakiem i gdzieś tam zginie lub przeżyje do ósemki.
Jak myślicie jest na takie coś szansa? Osobiście uważam, że tak, biorąc pod uwagę Sawa którego odkopali z dwoch czy trzech odcinków TCW na potrzeby R1. No ale roznie to bywa, zobaczymy.
Pozdrawiam