Jak Anakin zabił dzieci Tuskenów to według Padme "złość to ludzka rzecz", ale kiedy zabił mlodzików to już "to nie on ! Nie mogę w to uwierzyć!".
Może się czepiam, ale denerwują mnie takie mini braki w logice.
Jak Anakin zabił dzieci Tuskenów to według Padme "złość to ludzka rzecz", ale kiedy zabił mlodzików to już "to nie on ! Nie mogę w to uwierzyć!".
Może się czepiam, ale denerwują mnie takie mini braki w logice.
Różnica jest mniej więcej taka.
-Zabijesz mysz/szczura, to oczywiste szkodnik.
-Zabijesz kota, psa czy człowieka morderca.
Ja nie widzę żadnego braku w logice.
Ciekawe porównanie mysz do tuskena. Mimo wszystko bym nie powiedział, że Tuskeni to ten sam szczebel cywilizacyjny co myszy xd
Poza tym rozpatrywanie zabicie, kota i psa jako mordercy jest czysto zależne od kontekstu kulturowego. Ot choćby to http://wyborcza.pl/1,148125,20097523,psy-sa-tluczone-palkami-potem-zostawiane-by-wykrwawily-sie.html
http://i2.ytimg.com/vi/589NAoC9Q6Y/hqdefault.jpg
Chiny to generalnie taki naród w którym życie ludzkie niewiele zawsze znaczyło i było statystyką więc zabijanie zwierząt bardziej kontaktowych i społecznych wobec człowieka tym bardziej nie dziwi.
Wreszcie, zabicie myszy, szczura kiedy ten posiada właściciela, nie jestem niczym pozytywnym. Szczury to bardzo inteligentne gryzonie. No i jeżeli mamy do czynienia z wściekłym psem, kotem, to zabicie w aspekcie obronnym jest już jak najbardziej uzasadnione.
Na pierwszy rzut oka jest tutaj pewien brak w logice, ale nie ma go jeśli spojrzymy na to w inny sposób. Z wielu książek wynika, że Tuskeni byli poddani dehumanizacji. Mimo że byli dzikimi, ale rozumnymi, istotami, to przez wielu byli traktowani jako insekty, szkodniki. Patrz scena rzezi z powieści "Kenobi", gdy farmerzy na Tatooine strzelają do nich jakby chcieli rozwalić karaluchy.
Tutaj pewnie było podobnie. Zapewne dla Padme Tuskeni to nie były istoty równe ludziom czy innym rasom zamieszkującym Galaktykę, ale coś podobnego raczej do robactwa, którego wytępienie może wyjść na dobre, a na pewno nie na złe.
Dlatego rzeź młodzików ją bardzo ruszyła, ale rzeź Tuskenów (nawet tuskeńskich młodzików) już nie.
Ale reakcja Padme jest spowodowana tylko brakiem wiedzy na temat Tuskenów. To wcale nie oznacza, że tuskeniątka są szkodnikami i trzeba urządzać im urządzać masową rzeź. Tym bardziej, że właśnie w "Kenobim" widać jaki stosunek mieli do Ludzi Pustyni farmerzy wilgoci.
A jaki ty masz stosunek do karaluchów, mrówek faraonek czy glizd albo tasiemców?
Ale traktowanie kogoś jako szkodnika to kwestia subiektywna i zależy od wielu czynników. W Australii strzela się do Nimf, bo zżerają plony, a w Europie trzyma się je w klatkach i głaszcze po łebkach. Tuskeni są zagrożeniem tylko dla farmerów, a w tym konkretnym przypadku, to farmerzy są jednocześnie zagrożeniem dla Tuskenów. Gdyby iść takim tokiem myślenia, to równie uzasadnione moralnie i logicznie byłoby wybicie przez Ludzi Pustyni dzieci, kobiet i mężczyzn na farmach Tattooine, bo oni dla nich też są jak karaluchy. Zresztą Anakin nie wymordował Tuskenów, żeby pomóc tubylcom, tylko żeby w prymitwny sposób pomścić śmierć matki.
To twój subiektywny punkt widzenia, kłócił się nie będę.
San Holo napisał:
Tuskeni są zagrożeniem tylko dla farmerów
-----------------------
*Mówi o tym zwłaszcza ta scena z TPM, gdzie Tuskeni strzelają do uczestników wyścigu Boonta...Do tego 9 letniego też.
*ironia
No, może nie tylko dla farmerów, fakt. Ale jestem pewien, że w pędzącym ściagczu z dużej odległości widać było 9-latka! Nawet jakby go ustrzelili, to może nikomu by to nie zaszkodziło Tuskeni są jak starwarsowi Tatarzy, prowadzą koczowniczy tryb życia i częściowo utrzymują się z grabieży. A porównanie jednego, małego Skywalkera do całej tuskeńskiej rodzinki, to przesada.
Boże, wdałem się w pseudo-filozoficzną dyskusję o SW "Noooooooooooo!"
San Holo napisał:
No, może nie tylko dla fa Tuskeni są jak starwarsowi Tatarzy, prowadzą koczowniczy tryb życia i częściowo utrzymują się z grabieży.
-----------------------
Problem polega na tym, że mówimy o dwóch różnych rodzajach Tuskenów. Ty mówisz zdaje się o wersji Tuskenów zmyślonych przez Millera w fanfiku "Kenobi". Ja mówię o Tuskenach zmyślonych przez George Lucasa, który fanfiku Millera raczej nie miał na uwadze. U Lucasa zaobserwowałam, że Tuskeni nie prowadzą jako takiego koczowniczego trybu życia. Przemieszczają się w dość bliskim obrębie miejsca zamieszkania Skywalkerów, czy też Larsów.
Założyciel tematu nie określił czy mówimy tu o Legendach, filmach albo Nowym Kanonie, więc mogę się odnosić też do fanfików. Poza tym w Nowym, aktualnym Kanonie, Tuskeni są określani jako lud koczowniczy. Sugerujesz, że ludzie mieszkający na PUSTYNI cały czas obozowali w jednym miejscu w namiotach? Życie w skrajnie suchym i gorącym klimacie tak nie działa. Widzę, że powoli zbliżamy się do niebezpiecznego momentu, gdzie Twoje argumenty będą przybierać formę "Nie było widać na filmie, więc tak nie jest"
Dlaczego nie odróżniasz pojęcia "fanfic" od "pozycja literacka ze starego kanonu" (czy też "pozycja literacka wchodząca w skład Legend") ?
A jak byś nazwał historyjki np. ze Świata Lodu i Ognia, gdzie każdy pisze sobie swoją wersję i co chce, a niejaki G.G. Martin nawet do tego nie zajrzy?
Bo ja fanfickami. W przypadku SW panowała podobna zasada:
: "I don`t read that stuff. I haven`t read any of the novels. I don`t know anything about that world. (...) When I said [other people] could make their own Star Wars stories, we decided that, like Star Trek, we would have two universes: My universe and then this other one.
George Lucas
I z tego co pamiętam, Millera wzięła po prostu ochotka napisać sobie westernik o Kenobim. Napisał sobie, poleżało kilka lat na półce, potem mu to wydali w ramach tzw. EU.
Ale GL nawet tam nie zajrzał, to nie jest "jego" wersja zdarzeń, osób, zwierząt, rzeczy.
Oczywiście, że książkowe EU/Legendy to było fan-fiction. Z jedną małą różnicą. Typowe fanfiction jest tworzone przez fanatyków dla fanatyków, w celu "twórczego wyżycia się". Lucas, jako sprytny biznesmen, rozpoznał tę twórczą iskrę w fanach i postanowił ją skomercjalizować. A piszcie sobie co chcecie, możecie nawet wydawać to publicznie z moim logiem, ale forsa idzie do mnie. Bardzo sprytny pomysł.
Tatarzy z czasem stali się sprzymierzeńcami Polski
http://nowahistoria.interia.pl/ii-rzeczpospolita/news-o-tych-co-wiernie-rzeczypospolitej-sluzyli-tatarzy-w-kawaler,nId,1484225
Czy Tuskeni z czasem również stali się pełnoprawną i pożyteczną siłą dla Republiki? Jeżeli nie, to te porównania nie mają częściowo dobrego kontekstu. Inna para kaloszy czy ludzie z tuskenami chociaż spróbowali dyplomacji, czy po prostu sobie do nich strzelali bo to przecież tylko "zwierzaki". Tylko skoro dogadano się z prawdziwymi tatarami, to czemu nie dałoby rady ze starwarsowymi?
Tatarzy nie atakowali tylko Polski i nie tylko dla Polski stanowili problem. Tuskenów można porównać też do jakiegokolwiek innego ludu koczowniczego, żyjącego z najazdów. Wciąż jednak nie jest to powód do uzasadniania masowej eksterminacji dokonanej przez Haydena, bo "stanowili zagrożenie" albo "zabili mu matkę".
O Boże. Wiedziałam. Wiedziałam. Wam się wydaje że Hayden to to samo co Anakin.
Jpr. biedny facet. Tak właśnie fandom SW o nim myśli.
Na szczęście, już tylko na Bastionie, bo po Celebration reszta świata przejrzała na oczy, jak cholernie się pomylili. I bicie się w piersi, bo doszło do mózgów że latami hejtowali osobę do rany przyłóż, za postać.
Coś podobnego. Czyli nie jesteś zdania że Hayden to - zaraz, jak to popularnie leciało...mam - :"dupek/kretyn/narcyz z fochami i piórkami w tyłku, któremu należy dać w papę bo tak wnerwia?"
Jak tak to fajnie.
Jeśli chodzi o Tuskenów, jest bardzo prawdopodobne, a nawet pewne, sądząc po ich obrazie w filmach Lucasa, że poza udręczeniem na śmierć Shmi, stoją również za eksterminacją 26 farmerów którzy chcieli porwaną odbić.
Ty sobie na prawdę coś uroiłaś. Zrozum w końcu jedno: fandom nie myśli o Haydenie w ogóle. Ma ważniejsze rzeczy na głowie i ma go gdzieś. Dociera? Sama sobie tworzysz problemy i jedyną osobą która tu obraża Haydena jesteś... ty. Tyle, że robisz to za pomocą niby cytatów. W takim razie podaj źródło tych tekstów albo nie rób z siebie po raz kolejny małpy w cyrku, z której Kathi i inni mają uciechę. xD
Coś podobnego. Tylko gdzie się nie spojrzysz, wszędzie ta sama litania jak u babć pod kościołem - tylko że śpiewana globalnie - jakoby Hayden (i Lucas) spie...Anakina i prequele.
-Jeśli chodzi o Tuskenów, jest bardzo prawdopodobne, a nawet pewne, sądząc po ich obrazie w filmach Lucasa, że poza udręczeniem na śmierć Shmi, stoją również za eksterminacją 26 farmerów którzy chcieli porwaną odbić.
Nigdzie w filmie nie widziałem sceny, w której 26 farmerów jest eksterminowanych. Widziałem za to scenę, gdzie niewinni Tuskeni są eksterminowani prez okrutnego Haydena
W czym się mylę? Poczytaj jakiekolwiek forum, czy na Youtube pod fragm. z prequeli, posty sprzed tygodnia bo TERAZ zmienił się wiatr *przenośnia*, i zaczynają nawijać inaczej, że #wina Lucasa, Hayden niewinny
Wcześniej tych głosów było tak maleñko że "ginęły w tłumie".
Te `cytaty` to masz poniekąd rację, to był tylko mój skrót myślowy, mający unaocznić określone zjawisko. Wydawało mi się to oczywiste, i nie potrzebujące dodatkowych wyjaśnień, przepraszam.
Niemniej cieszę się, choć jednocześnie jestem zazenowana że na zrozumienie pewnych rzeczy wielu potrzebowało 15 lat, i jednego, krótkiego wypadu aktora na imprezę fandomową.
Zastanawiam się, ile czasu będą potrzebowali na zrozumienie, że Lucas jest genialny, że z Dartha Vadera nie uczynił złoczyñcy, lecz ofiarę, przede wszystkim, systemu.
Stawiam że kolejne 25 lat i szkoda że staruszek już tego raczej nie doczeka. :/
Ofiarą scenariusza prequeli. Tak poza tym to klasyczny bydlak, który został zły bo chciał dobrze.
Ja już wolę archetyp chłodnego emocjonalnie psychopaty nihilisty, który umie do bólu logicznie uzasadnić swoje racje. Anakin to roztrzęsiony emocjonalnie, egzaltowany młokos, który nie umie przefiltrować sobie rzeczywistości również przez pryzmat logiki, jedzie tylko na emocjach i to w toksycznych proporcjach.
Negatywne doświadczenia za dzieciaka zostały szybko zrównoważone przez przyjaźń Obi-wana, czy nauki panowania nad sobą, ale, że Anakin jest no... Anakinem to nic na niego nie wpływało. To, że związek z kobietą nawet nie potrafił sprawić, żeby dojrzał, stał się mężczyzną odpowiedzialnym, to jest imo szczyt wszystkiego i w ogóle jakaś skopana psychologia postaci, bo raz, że świadczy źle o Padme, która nie wyczuła, że Anakin jest coś nie halo i nie dała mu mocnego ultimatum, albo się ogarniasz, przestajesz robić schizy gorsze od niejednej kobiety, albo koniec związku.
Anakin jest ofiarą samego siebie. Luke nie zaczął biegać i mordować dzieci, bo szturmowcy spalili mu wujostwo. Han z Leią też się nie palili do mordowania cywili, żeby odreagować sobie Kylo. Han jakoś się oparł, a nigdy nie był typem praworządnego dobrego, do rebeli podpiął się chyba bardziej przez samą Leię niż super szlachetny charakter, całe życie był właściwie przestępcą i pewnie wiele złego w życiu widział.
To, że w ogóle Anakin ostatecznie niszczy to co rzekomo chce ocalić to już jest koronny dowód na jego złą naturę. Zdecydowanie lepiej dla galaktyki by wyszło gdyby zwyczajnie zginął na Mustafar. Wszystko co zrobił w starym i nowym kanonie po przybraniu sithowego przydomka to zwyczajna patologia i ocalała by masa istnień gdyby po prostu już go nie było. Większość kwestii, która ma pokazać, że to bardziej złożona postać, nie taka zła postać jest na siłę. No bo co wynika z pesymizmu wobec death star? Jakiś rozłam w imperium, uformowanie frakcji przeciwnej wobec tej inicjatywy, aktywna walka przeciw pomysłodawcom tego projektu ? Nie, nie dzieję się nic szczególnego.
Poza tym Anakin ssie z charakteru. Tak po prostu. Nie ma w nic sympatycznego. Słowo daje to bardzo niesławna postać pośród tych najbardziej znanych w popkulturze. Trudno go lubić. No bo jak to? Mam się utożsamiać z facetem, który na przemian ma a to fochy do całego świata, a to bawi się w schemat typowej miłości seby do karyny z silnymi syndromem traktowania kobiety jak ptaszka w klatce, którego musi chronić przed całym światem?
Jasne są postacie w kulturze, które mają swoją mroczną stronę, można je interpretować nawet jako złe. Te, które określa się jako chaotyczne dobre, z tym, że wywołują u ludzi sporą dawkę sympatii. No ale co? Anakin niby miałby równać powiedzmy do takiego Punishera, Rorschacha, czy Batmana? Ci goście to wręcz archetyp męskiej, bezkompromisowej postaci, która właśnie jest świetna w tej bezkompromisowości. Anakin w zamian hołduje porywom emocji, niby motywowaną troską o własne dobro... które kończy się rozpieprzeniem tego dobra w drobny mak. Jak mała dziewczynka słowo daje. Kibicowanie komuś takiemu wywołuje raczej podskórny wstyd bo bo hołduje zachowaniom, które są żałosne z punktu psychologii płci męskiej.
XD
Szkoda, że nie mam możliwości edycji postów
Widzę że wiesz o znanej zasadzie, że powtórzone 1000 razy kłamstwo staje się prawdą...
Zatem musisz jeszcze tylko 499 razy wkleić tego podwójnego posta 😝
PS. Ale nie rób tego.
Może się śmiać. Tak swoją drogą wpadła mi do głowy dobra analogia.... Anakin wypada bardzo kiepsko na tle tych co bardziej popularnych postaci z traumami.
Czy Bruce Wayne- traumatyczne doświadczenie z czasów dzieciństwa, które jest mocnym fundamentem do dorosłości- zaczyna szlachtować ludzi jak króliki? Nie, wytwarza się u niego wręcz niesamowita troska o ludzkie życie, chociaż metody ma niesamowicie brutalne na tle reszty herosów DC, to nigdy nie zabija. Można? Można. Anakin po prostu jest z natury zepsuty, lubi władzę, ma tendencję do niszczenia ludzi dla poczucia kontoroli i podbudowania sobie ego.
weź wyślij poprawnego posta do mnie na pw, to ci zedytuję ;p
Ech, rozumiem chęć dopieczenia księżniczce, ale nie przesadzajmy;p
Nie ma w nim nic sympatycznego? Pozwolę się nie zgodzić;p Anakin da się lubić i to znacznie bardziej niż zdecydowaną większość Jedi (i nie tylko). Młody Skywalker to nie cnotliwy rycerz oderwanego od rzeczywistości Zakonu który pozwoli ci umrzeć byle było to zgodne z Kodeksem (patrz Satine) ale autentyczny przyjaciel który zaryzykuje absolutnie wszystko by ci pomóc (patrz ratunek Aayli Secury). Jasne, Anakin jest dość porywczy i zbyt często kieruje się emocjami, ale kto nie jest bez wad? I to nie jest tak, że z powodu traumatycznych zdarzeń w pewnym momencie mu odbiło i zaczął zabijać przypadkowych ludzi dla przyjemności. Zakon Jedi to nie przypadkowa ofiara, długo na to pracowali;p Przecież w krytycznym momencie - dowiadując się o tożsamości Lorda Sithów Wybraniec zachował się tak jak tego od niego oczekiwano i dał Jedi jeszcze jedną, ostatnią (na którą w dodatku nie zasługiwali) szansę, którą oni pięknie zaprzepaścili;p
Piszę jak jest. Anakina nigdy szczególnie nie lubiłem. To taki typowo przeszarżowany emo, który miał reprezentować bardziej ludzkie słabości, no ale właściwie został tak groteskowo przerysowany, że trudno się człowiekowi utożsamiać z kimś takim.
To jeden z tych przypadków kiedy główny bohater ugina się pod swoim ciężarem i najfajniejsi w tym wszystkim okazują się towarzysze głównego bohatera i postaci drugoplanowe.
Wolę zawadiackiego śmieszka Solo, Obi- wana, który ładnie ubiera myśli w słowa i ma pewną klasę.
No tak Anakin ukarał radę jedi, bo stanęli mu na drodze w realizacji celu, po czym sam ten cel bardzo pieczołowicie zniszczył i zbezcześcił. Logika level Anakin. Prawdę mówiąc to, że kiedyś zniszczy Padme zapowiadało się już od epizodu z tuskeniami, kiedy stał się niestabilny jak reaktor elektrowni w Czarnobylu.
To, że zakon był skostniały to jedno, ale to, że Anakin był zrytym psycholem to drugie. Zakon w formie znanej z prequeli był skazany na porażkę, ale Anakin nie oferował w miejsce zakonu żadnej mądrej alternatywy i cała saga pokazuje go jako człowieka bez dojrzałej wizji, za to jeden chodzący impuls.
Hmmm, nie wiem czy bierzesz poprawkę na całego Anakina czy tylko tego filmowego?;p
Ograniczając się tylko do filmów, to zgodzę się że w AOTC jest mniej więcej takim jakim go opisujesz. Arogancki, kierujący się impulsami młokos z którym tak naprawdę ciężko sympatyzować.
Natomiast Anakin z ROTS to już trochę inna para kaloszy;p Troszeczkę się zmienił;p Anakin z ROTS to dobry, sympatyczny koleś który chce pomóc jak największej ilości ludzi. Jasne, jest trochę arogancki - "this is where the fun begins" w czasie bitwy czy "my powers have doubled" przed pojedynkiem, ale w gruncie rzeczy i tak jest pokorniejszy niż jako padawan.
Zauważ że na początku filmu Anakin absolutnie nie bierze pod uwagę możliwości zostawienia Kenobiego by nie narażać Kanclerza. Jedi są więc dla niego równie ważni co Palpatine. Dobrze przyjmuje wiadomość o ciąży i cały czas wspiera Padme. Problemy pojawiają się dopiero później, niestety nie wszystko jest ujęte w filmie (wycięte sceny + adaptacja książkowa pozwalają lepiej zrozumieć postać).
Pomijam już to, że przy męczących go wizjach od Jedi nie dostał kompletnie żadnego wsparcia, a promyczek nadziei dostał w opowieściach Palpatine`a, który to promyczek zgasili Jedi odmawiając mu stopnia Mistrza na złość Palpatine`owi (bo przecież zasług mu nie brakowało).
Tak naprawdę wszystko zaczęło się sypać kiedy Jedi kazali Anakinowi szpiegować Kanclerza. Młody Skywalker pomimo wszystkiego co robił dla Zakonu zamiast doceniania został potraktowany jak pionek, narzędzie w intrydze Rady i to jeszcze przeciwko swojemu wieloletniemu przyjacielowi.
Niestety dla Anakina równocześnie z takim traktowaniem "w pracy" zaczęły się psuć sprawy w domu. I nie była to jego wina! To Padme, przynosząca sprawy Senatu do domu i próbująca w podobny sposób wykorzystać Anakina by wpłynąć na Kanclerza i tak załatwić sprawy opozycji.
I tak cud, że w takich okolicznościach Anakin zdecydował się wydać Palpatine`a Jedi.
Wiadomo że Anakin dołączył do Palpatine`a głównie dla Padme, ale nawet gdyby wybór miał polegać tylko i wyłącznie na logice, to i tak sensowniej było wybrać Palpatine`a;p Co do ostatecznego losu Padme, z wszystkich wymienionych wyżej powodów Anakin miał bardzo solidne podstawy by sądzić że żona go zdradziła. Stąd jego zdenerwowanie jest zrozumiałe. Oczywiście dalej powinien nad sobą zapanować i nie robić krzywdy żonie, ale było to w afekcie.
Ważne co mówią o człowieku czyny. Postawa Anakina z ROTS jest imo taka sama jak w ep II. Tam były samosąd na tuskenach, tutaj wskakuje o kosmiczne 9000 poziomów wyżej i ubija Dokku, który został rozbrojony i pokonany. Wybicie przywódców separatystów, którzy właśnie przegrali wojnę to już jest w ogóle materiał na oddzielny elaborat.
Wiadomo Viceroy groził jego ukochanej Padme więc trzeba było ubić gada, wykonanie woli imperatora nawet jeżeli znaczyło to zabicie małych dzieci było za to spoko, bo w końcu Palpi obiecywał ratować Padmę.
Anakin generalnie lubi pomagać słabszym, ale jego kompas moralny jest dość mocno zmagnetyzowany na własnym ego. Przypadek Padme pokazuje, że Anakin czuje się usprawiedliwiony za najgorsze uczynki przez pryzmat własnych pobudek, miłości, emocjonalnych zrywów. Do tego pod kątem logiki wszystko poukłada sobie tak, żeby wyszło na to, że z "mojego punktu widzenia, jedi są zli, koko jambo i do przodu".
Jedi tamtego okresu mieli masę wad, ale Anakin nie przyczynił się do ich upadku z powodu chłodnych przemyśleń, słusznych przesłanek opartych na myśleniu o przyszłości, dojściu do jakiegoś oświecenia w mocy. Wszystko co robił było motywowane własnym obsesyjnym poczuciem walki o dobro kobiety, którą ostatecznie sam zniszczył kiedy okazała się niekompatybilna z jego nowym położeniem. To jest płytkie i podszyte egotyzmem. Dlatego może przestańmy robić z Anakina fajnego bohatera na tle skostniałej rady jedi? Anakin miał problem jak i rada, tylko położony w skrajnie przeciwległym biegunie. Anakinowi bardzo daleko do dojrzalszego modelu moralności. Pod tym względem wypada źle na tle wielu postaci z popkultury. Dla kontrastu mamy x-menów, którzy wyłączając klikę magneto nie biegają i mordują sobie ludzi, bo ci mają o nich złe zdanie. Wiedźmin nie sieka mieczem ludzi bo ci mają go właśnie za takiego x-mena, z tym, że w realiach fantasy. Ba, prezentuje bardzo dojrzały model myślowy- świadomość szarzyzn, istnienia mniejszego zła- to, że tak złożony sposób myślenie prezentuje nie zawodowy filozof, uczony, czy mag tylko gość operujący w fachu wojownika tylko potęguje lepsze wrażenie.
W systemie myślowym Anakina nie ma miejsca na bardziej złożony świat. Jest płyciutki obraz złych jedi i super wujka Palpiego co przekłada się na dość chore decyzję. Czym mu na przykład zawiniła Aśka, która pewnie oddałby za niego życie? Samym faktem bycia jedi. Musiał się z nią pojedynkować w rebelsach, bo nasz Annie to typ, który lubi niszczyć wszystko co nie mieści się w jego ciasny pojmowaniu rzeczywistości. Jak jedi nie dali mu cukierka, to jedi źli, wieloletnia przyjaciółka należała do organizacji, która nie chciała dać mu cukierka, to też jest zła.
Do tego Anakin po dołączaniu do Palpiego strasznie się prężył jaki to super nie jest, te plany, że może kiedyś ubije Palpiego i super poprowadzi imperium a wszedł na gotowe. To Palpi był prawdziwym geniuszem, konsekwentnie przez lata realizował mistrzowski plan, a Anakin się podpiął na szybko i jeszcze miał gorzkie żale do Palpiego, że nie traktuje go tak super jak powinien- znów ten narcyzm i kompleks wybraństwa.
Ech, sprawa z Dooku nie jest nawet odrobinę podobna do tej z Tuskenami;p
Pomijając już wszystkie zbrodnie wojenne Dooku, jak wyobrażasz sobie ratowanie Kanclerza ze znajdującego się pod silnym ostrzałem w trakcie gigantycznej bitwy statku z koniecznością transportu więźnia, który nie koniecznie będzie współpracować a samą siłą umysłu jest w stanie zagrozić misji w dowolny sposób? Może to nie było dobre, ale z całą pewnością konieczne. To nie stosunkowo bezpieczne biuro Kanclerza skąd można było kogoś przetransportować do aresztu.
Hmm, w ROTS które ja oglądałem wojna zakończyła się dopiero PO wybiciu liderów CIS? Vader wysłał sygnał by wyłączyć droidy dopiero po uporaniu się z Gunrayem i spółką. Mieli oni całkiem sporo na sumieniu, prawdopodobnie i tak zostaliby skazani na śmierć, a aresztowanie w pojedynkę tylu osób jest co najmniej bardzo trudne;p Nie można
Jedyne co jest jednoznacznie złe i warte potępienia do zamordowanie młodzików. O ile do niego faktycznie doszło;p
Młodziki nie stanowiły bezpośredniego zagrożenia no i istniała szansa że da się je zresocjalizować;p
Nawet ten kryształowy Jedi Kenobi którego tak szanujesz m.in. za klasę wiedział że tak naprawdę wszystko zależy od punktu widzenia;p
Jedi zamach stanu też tak sobie wyjaśnili żeby było na ich no i "koko jumbo i do przodu";p
Ale Anakin był bohaterem! Po prostu nie bohaterem Zakonu, a bohaterem Republiki! I nie wiem skąd wzięło Ci się to psychopatyczne mordowanie sobie ludzi np. za nieprzychylne opinie? Gdzie w filmach Skywalker zabił kogoś ot tak, dla funu? On był żołnierzem Republiki, zabijał jej wrogów, chyba nie można tu mówić o psychopacie?
Już prędzej psychopatą można by go nazwać wtedy, gdyby tak jak sugerujesz w dojrzały sposób "z powodu chłodnych przemyśleń, słusznych przesłanek opartych na myśleniu o przyszłości, dojściu do jakiegoś oświecenia w Mocy" doszedł do wniosku że Zakon trzeba "zreformować" i zrobi to przez wybicie wszystkich jako członek tego Zakonu by później go odbudować.
Skywalker pojawił się jednak w Świątyni nie jako Jedi, a jako Generał Wielkiej Armii Republiki, rozumiesz tę subtelną różnicę?;p
Czym zawiniła mu Aśka? Tym że zostawiła go w potrzebie? A potem kierowała grupą terrorystyczną walczącą z jego Imperium? Poza tym, podczas ich spotkania zaproponował jej darowanie życia, to że odrzuciła propozycję to już wina Aśki;p
Tak, to Palpatine był geniuszem, a Anakin niejako przyszedł na gotowe. Czy to aż takie dziwne że ktoś chce wygryź swojego szefa?;p Identyczne sytuacje są chyba w każdej korpo;p
Chyba wypada nu podkreślić.
TA, Budziolu Twoja riposta już w ogóle, PRZEPIĘKNA i nr. 1 💞
"Ale Anakin był bohaterem! Po prostu nie bohaterem Zakonu, a bohaterem Republiki! I nie wiem skąd wzięło Ci się to psychopatyczne mordowanie sobie ludzi np. za nieprzychylne opinie? Gdzie w filmach Skywalker zabił kogoś ot tak, dla funu? On był żołnierzem Republiki, zabijał jej wrogów, chyba nie można tu mówić o psychopacie?"
Bo Anakin to nawet nie potrafi wyrobić sobie porządnie wizerunku morderczego psychola, którym istocie jest, bo jemu się wiecznie wydawało, że jest dobry, troszczy się niby o jakiś "swoich ludzi". No i przecież kierował się pobudkami miłosnymi. To autentycznie obmywa go z wszelkich krwawych skojarzeń. Szczególnie objawiało się to podejściem do imperialnych którzy zawiedli. Duszenie i te sprawy.
"Skywalker pojawił się jednak w Świątyni nie jako Jedi, a jako Generał Wielkiej Armii Republiki, rozumiesz tę subtelną różnicę?;p" Rozumiem! W trakcie działań militarnych przeciw separatystom też przestawał być jedi, a był wyłącznie żołnierze republiki. Jednak nadal, pociachanie przywódców konfederacji, którzy się poddali jest złe, no do tego żołnierze tak raczej nie robią D;
Już gdzieś to pisałem, ale nadawanie jakiejś złożoności postaci Vadera, wrażania, że nie jest aż taki zły, jest często ułomne i donikąd nie prowadzi w ramach samego kanonu. Bo na przykład cóż z tego, że Vaderowi nie podobało się Death Star? Co z tego wynika? Tworzy jakąś frakcję wewnątrz imperium, która aktywnie działa na rzecz przeciwdziałania temu przedsięwzięciu? Na przykład w starym EU był taki komiks o zamachu stanu na Imperatora, bo jakiemuś wysoko postawionemu imperialnemu nie podobało się jak tracić swoich ludzi i jak są traktowani. "Darth vader and ghost prison" to się zwało. To jakiś tam typek potrafił, a sam Vader nie umiał się postawić? ;>
"Czym zawiniła mu Aśka? Tym że zostawiła go w potrzebie? A potem kierowała grupą terrorystyczną walczącą z jego Imperium? Poza tym, podczas ich spotkania zaproponował jej darowanie życia, to że odrzuciła propozycję to już wina Aśki;p"
No tak, znów ego Anniego i jego wielka krzywda, bo małego dzieciaczka wszyscy zostawili na złość jemu. Jakby mu tak zabrać miecz, ekstra moce to zostaje nam postać o niesamowicie nadętym ego i tak męskich cechach jak krzyczenie o piasku i inne bzdury xd
Mily napisał:
Już gdzieś to pisałem, ale nadawanie jakiejś złożoności postaci Vadera, wrażania, że nie jest aż taki zły, jest często ułomne i donikąd nie prowadzi w ramach samego kanonu.
-----------------------
Kanon nie kanon, mam wrażenie że doszło do absolutnego niezrozumienia intencji twórcy Star Wars:
The person who you thought was the villain, is really the victim.
George Lucas, o swoim Anakinie/Vaderze.
Po co mu wizerunek morderczego psychola skoro nim nie był?;p
Pobudki miłosne mają znaczenie dla jego wyboru pomiędzy Republiką (Kanclerzem) a Zakonem Jedi, nie dla jego czynów po tym wyborze. Wymienisz przynajmniej jedną ofiarę nie będącą wrogiem Republiki jak liderzy CISu czy Jedi (słuszność uznania ich za wrogów Republiki jest tu całkowicie bez znaczenia)?
A w jaki niby sposób duszenie niekompetentnych oficerów robi z niego psychopatę? To wojsko w czasie wojny, czyjaś pomyłka i/lub niekompetencja może oznaczać śmierć milionów osób - ścigali w końcu grupę terrorystów odpowiedzialną za zniszczenie stacji bojowej Imperium. Nawet u Piłsudskiego zdarzały się sytuacje w stylu "sukces = medal, porażka = kulka w łeb"
Z dedykacją dla Princess: Przecież on tak naprawdę nikogo nie udusił https://www.youtube.com/watch?v=0jdQqjcsfC8 ;p
Tak, Anakin był przede wszystkim żołnierzem WAR, później Jedi. W przeciwieństwie do większości Zakonu którzy pomimo przywłaszczenia sobie zwierzchnictwa nad WAR powinności wobec Kodeksu przedkładali nad zwycięstwo militarne, jest o tym m.in. w rozmowie z Tarkinem w TCW. Ja nie twierdzę że WSZYSTKIE jego czyny DOBRE ;p Były uzasadnione z punktu widzenia Republiki, której służył, a to niby subtelna, ale dość znacząca różnica;p No i poza błagającym o litość Gunrayem nie przypominam sobie by liderzy CIS się poddali? Raczej uciekali i wysyłali droidy do walki z Vaderem? To w pewnym sensie bardziej było zabójstwo w walce niż egzekucja. I może Cię to zdziwi, ale żołnierze tzw. "aliantów" też mają swoje na sumieniu;p Wojna to nie jest czarno-biały świat, że źli byli tylko Niemcy;p
Vader dopuścił się wielu złych czynów. To czy był dobry czy zły zależy już jednak od punktu widzenia. Z punktu widzenia Republiki/Imperium robił po prostu to co było konieczne w imię wyższego dobra. Tylko tyle i aż tyle.
Tak, kojarzę tę "Operację Walkiria" w realiach Star Wars, dlaczego Vader nie zrobił czegoś podobnego? Jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało, Palpatine to jedyna "rodzina" jaką Vader posiadał. Jego chęć posiadania kogoś bliskiego była tak silna, że przez lata znosił co najwyżej średnio traktowanie ze strony swojego Mistrza.
Zauważ że Vader planował obalenie Imperatora tylko 3 razy:
1. w ROTS RAZEM z Padme
2. w TFU RAZEM z Galenem Marekiem, uczniem wychowywanym osobiście od małego (Legendy)
3. w TESB RAZEM z Luke`iem
Dalej byłby niezłym konstruktorem, dość dobrym pilotem i żołnierzem oraz całkiem skutecznym dowódcą;p Tak więc nie, Anakin to nie tylko Moc i miecz;p
Nie wybielam Anakina tak jak Princess, jestem świadomy wszystkich jego złych uczynków, ale nie można go nazywać psychopatą bo jego ofiary ginęły nie dla jego satysfakcji (co nie wyklucza że jakąś przy tych zabójstwach odczuwał, szczególnie przy liderach CISu) ale dla jakieś wyższej sprawy jak Republika/Imperium. To, że z Twojego punktu widzenia robił źle, niczego nie zmienia;p
Był ofiarą, potem został potworem bo tak wybrał. Na pewno nie wiedział, że zostanie pokracznym zmechanizowanym człowiekiem, ale widział w swoim życiu już różnych griveousów, dooku, i innych, którzy też przecież chcieli dobrze a wyszło jak wyszło. Miał więc dużo czasu na wyciągniecie nauki.
Jak już pisałem lina obrony Anakina jako ofiary i tym samym wniesienie o całkowite uniewinnienie z powodu pewnych aspektów jego życia zawala się w szerszym kontekście popkulturowych bohaterów o trudnej historii. Peter Parker ze swoim wujkiem i byciem popychadłem szkolny, Wayne widzący martwych rodziców jako dosłownie dziecko. Chłopiec z blizną, sierota bez rodziców żyjąca w pogardliwej pseudo rodzinie, która traktowała go poniżej standardów ludzkich.Pewien rodzimy bohater, który za dziecka zabrany od rodziców został poddany morderczym eksperymentom genetycznym, by potem ratować ludzi przed potworami, którzy odpłacali mu marnym groszem i pogardą. Nikt z nich nawet nie zbliżył się do zostania osobnikiem pokroju Vadera.
Anakin nie jest zwolniony z uznawania go za potwora, którym się stał w pewnym momencie swojego życia. Nie powinno się go zwalniać z pejoratywnej oceny, a analogicznie podobne przykłady postaci z trudną historią wręcz podkreślają negatywny wydźwięk ostatecznej przemiany Anakina i tym bardziej powinno oceniać się go negatywnie, bo o to w końcu chodzi. Są ci bardziej pozytywni, którzy potrafili walczyć i ci, którzy ulegli i stali się tym z czym sami walczyli. Ktoś musi zostać oceniony negatywnie, bo ktoś inny wykazała się bardziej człowieczą twarzą.
"może Cię to zdziwi, ale żołnierze tzw. "aliantów" też mają swoje na sumieniu;p Wojna to nie jest czarno-biały świat, że źli byli tylko Niemcy;p "
Odkąd słyszałem o możliwości wejścia Polski w sojusz z 3 rzeszą, nie. Inna para kaloszy, że Niemcy wypadają jako "ci źli" na polu wykraczającym daleko poza militarne walki z równorzędnymi sobie żołnierzami.
Generalnie co do Vadera/ Anakina. Temat jest niesamowicie rozległy i co inne podejście to inny punkt widzenia. Możemy tak jeszcze długo pisać... ale ja uważam, że temat w obecnej formie jest wymęczony i niedługo zatoczymy koło powtarzające na inny sposób te same argumenty, także ja na razie mówię pas ;D
Tak, to będzie najlepsze rozwiązanie;p
Możemy się zgodzić że na wskutek swojego wyboru Anakin stał się dla niektórych potworem;p
I żeby nie było, ja nie wnoszę o jego całkowite uniewinnienie;p Poza tym, jak już jesteśmy przy kwestii winy, pamiętajmy że to też zależy od punktu widzenia;p Jeśli Vader przeżyłby ROTJ i trafił do rebelii to bez dwóch zdań zostałby uznany za winnego m.in. zbrodni wojennych i prawdopodobnie zabity. Jednak odwracając sytuację gdyby Imperium schwytało np. Luke`a ten również doczekałby się procesu i wyroku śmierci za działalność terrorystyczną;p Nawet tak często przytaczany tu przez Ciebie Batman przez prawo Gotham był uznawany jako przestępca, przydatny, ale mimo wszystko przestępca;p
W Legendach, Kypa Durona (zbrodniarza, który podobnie jak Vader, w zasadzie sam był winien swojemu przejściu na CSM) Nowa Republika pozwoliła osądzić Lukeowi, a ten mu, rzecz jasna, odpuścił grzechy Jestem ciekaw, czy Vadera faktycznie by skazano, tym bardziej, że był ojcem wielkiego bohatera Rebelii. Logika i moralność sugeruje czapę, oczywiście.
To właśnie te podwójne standardy rebel scumów;p
Mimo wszystko raczej nie liczyłbym na łaskę dla Vadera;p
Jakby nie było, Kyp Durron przez jakiś czas walczył z Imperium, a na CSM też największe szkody wyrządził wrogowi;p Vader od początku był twarzą "zła" z którym walczy rebelia, zadał im wręcz niezliczoną ilość ciosów, a jego zasług z Wojen Klonów raczej już i tak nikt nie pamiętał;p
No to właśnie pisałem, że Tuskeni byli dla farmerów insektami, a w każdym razie czymś, co trzeba wyeliminować bez zastanawiania się.
Nie wiem, czy reakcja Padme jest spowodowana brakiem wiedzy, czy też posiadaniem jej i widzenie Tuskenów w negatywnym świetle. Wiem natomiast, że specjalnie jej informacja o wyrżnięciu wioski przez Anakina nie ruszyła.
Nigdzie też nie napisałem nic co by świadczyło o ewentualnej mojej aprobacie w kwestii eksterminowania Tuskenów. Wyraziłem tylko pewne domniemania na temat tego co dokładnie Padme mogła mieć w głowie gdy słuchała Anakina, a także jaka była (szczególnie na Tatooine, wśród farmerów wilgoci) opinia o Tuskenach.
Osobiście uważam metody "radzenia sobie" z problemem Tuskenów przez farmerów, przedstawione w powieści "Kenobi", za skrajne, żeby nie powiedzieć skandaliczne, gdyż mają na celu dosłownie eksterminację i przede wszystkim dehumanizację samych Tuskenów.
A czy mi może ktoś sensownie wytłumaczyć, jak można dojść do wniosku że Padme uwierzyła w choć jedno tamte słowo z opowiastki swego zapłakanego ochroniarza?
Retoryczne pytanie.
i tyle.
Nom. Nie jak te zabujane w Endrju Enderze Wigginie.
Bujanie się w Enderze to byłaby z mojej strony pedofilia, bacz na słowa.
Wybacz. Zapominam że my i postaci fikcyjne z czyjejś wyobraźni to to samo.
Jest kilkulatkiem? Jest. Więc...?
To chyba Ender ma gigantyzm, bo ten filmowy mi na conajmniej 15 wyglądał.
A co Asa Butterfield ma do tego? xD Punktem odniesienia jest książkowa postać a nie wynik castingu do filmu który przycina połowę treści. Niczego nie ujmuję młodemu (który miał pecha wejść w okres dojrzewania w momencie podpisania kontraktu), ale dalej - prawdziwy Ender to chłopiec którego poznajemy kiedy ma lat 6, a żegnamy kiedy ma ich 11.
No ale, jak stosować podwójne standardy to na całego - mały Annie to był dręczony, ale Ender to morderca, n`est ce pas?
Ah, to teraz punktem odniesienia do postaci filmowej czyli Aniego, ma być wersja książkowa Endera?
Spoko.
Pierwowzór postaci fikcyjnej. W przypadku Wiggina jest to książka, w przypadku Skywalkera - film. Będziemy teraz strugać głupka w związku z tym że to są dwa różne media, co w danym przypadku nie ma znaczenia, czy przechodzimy od razu do obrony jednego kosztem drugiego?
No to pas, niestety. Gdyż po dwóch godzinach mordęgi z filmowym Enderem, postacią dla mnie tak schematyczną, perfekcyjną, nudną i irytujacą, że musiałam sobie dawkować oglądanie tak jak filmy Marvela, czyli akurat na trzy "raty", mam dosyć. Nie, żebym się nie spodziewała, że taki właśnie będzie. Najbardziej chciałam wiedzieć ile prawdy może tkwić w twoim stwierdzeniu, jakoby Anakin miał ok. 10% inteligencji Endera. Dziś wiem że to był po prostu dobry żart z twojej strony.
Wiesz, to że ktoś zna i umie zastosować się do paru fizycznych ciekawostek, nie świadczy o jego rzekomo wielkiej inteligencji.
Już o parze "adwokatów", w postaci pułkownika i majora, którzy w tle sobie stoją i komentują, jaki to Ender nie jest :genialny, mądry, inteligentny, myślący logicznie, strategicznie, wykorzystujący okoliczności bla bla. We wszystkim najlepszy, wszystko umie. Dodatkowo pani major niustannie wyjaśniająca : "Co takiego Ender tak naprawdę myśli i czuje o tym, tamtym i siamtym".
Niestety, ja na takie postaci mam STRASZNĄ alergię, najgorszy typ nudziarstwa i męczarni, także tego.
Plusem - i standardem - filmu jest jego strona wizualna. Oraz cytat siostry Endera, o kochaniu swego wroga, gdy już się go zrozumie. Bardzo to ładne, muszę przyznać, po takim wstępie przez moment miałam nadzieję że będzie to coś ciekawego. Niestety, klapa.
I choć przyjęło się twierdzić, że pierwowzory literackie są zwykle znacznie leosze od ich adaptacji filmowych (czasem tak), to jednak nie nabrałam najmniejszej ochoty na przeczytanie książki. Film mi tak skutecznie obrzydził postać, i w ogóle zmęczył i wynudził, że podziękuję za taką przyjemność. :/
PS. A, i po komencie Luke S, włos mi się zjeżył na głowie. Nie wiem co to za jakieś obsesje na punkcie seksu. Chyba naprawdę będę się musiała pilnować, albo poszukać jakiegoś Bastionowego słownika. Bo kiedy napisałam "zabujana", nie miałam na myśli że koniecznie ktoś by chciał z postacią seks uprawiać, jeeez. "Zabujanie" w postaci wg mnie przynajmniej, wcale nie musi automatycznie oznaczać jakiegokolwiek pociągu seksualnego. Może to równie dobrze oznaczać zupełnie czyste, bez żadnych podtekstów seksualnych, uczucie. Po prostu istoty do istoty.
Ej no bo sorry. Jeśli byłoby inaczej, to by znaczyło na przykład, że chciałabym uprawiać seks z Bałwankiem Olafem.
http://pinkie.mylittlefacewhen.com/media/f/rsz/mlfw278_large.jpg
Serio, wystraszyliście mnie z Lukiem
I z plusów to jeszcze Ender jako ten wyjątek, kiedy w amerykańskim filmie Polak nie jest standardowym kretynem o nazwisku Kowalski, pierwszym do odstrzału w grupie.
Filmowy Ender na pierwszy rzut oka jest znacznie inteligentniejszy od Anakina. Pytanie czy na pewno z aż taką przewagą?;p Fakt, że z większości starć Ender wychodził zwycięsko dzięki intelektowi, a Anakin raczej przez siłę;p Jednak co by złego nie mówić o Skywalkerze nie można mu odmówić tego iż był dość sprawnym dowódcą, bohaterem wojennym z niejedną wygraną bitwą na koncie. Często stosował dość niestandardowe taktyki dające mu zwycięstwo. Jedyne co można zarzucić Anakinowi, to to że bardzo trudno było mu się godzić z czasem koniecznymi wręcz stratami po swojej stronie. On zawsze chciał uratować wszystkich, był zdolny do narażenia głównego celu misji dla życia pojedynczych szeregowych żołnierzy.
Ender był natomiast skupiony na tzw. "big picture", nie wahał się poświęcać czasem nawet sporej części swoich sił by osiągnąć wyznaczony cel. Jednak jak się ostatecznie okazało nie był świadomy tego, iż toczone przez niego bitwy to nie symulacja, a prawdziwe starcia, nie wiedział że za każdą tak łatwo poświęconą przez niego jednostkę stał człowiek z krwi i kości, tak samo nie wiedział że sposób w jaki wygra bitwę doprowadzi do wymarcia praktycznie całego gatunku. Czy będąc dowódcą frontowym byłby tak samo skuteczny? Sądząc po jego reakcji na prawdę, gdyby był jej świadomy od samego początku raczej nie, ba, byłby znacznie mniej efektywny od Skywalkera, bo oprócz chęci dbania o własne jednostki miał on także współczucie dla wroga, a akurat tej "słabości" Anakin był pozbawiony prawie całkowicie;p
Oczywiście pierwowzór książkowy może się tutaj znacząco różnić, książki nie czytałem ponieważ podobnie jak Ciebie film mnie do tego nie zachęcił;p
Może za namową Kathi się skuszę, i ewentualne skoryguję opinię dot. Endera;p
Lord Budziol napisał:
Czy będąc dowódcą frontowym byłby tak samo skuteczny?
-----------------------
A jaki to ma związek z ilorazem inteligencji?
Serio O_O Musi podejmywać decyzje błyskawicznie a do tego chyba inteligencja jest potrzebna Nie mówiąc o czynnikach rozpraszających jak krzyki umierających żołnierzy,widok rozbryzgiwanej krwi, odgłosy wybuchów...
Serio, nadal nie widzę zależności między inteligencją (ilorazem inteligencji) a zwykłym treningiem czy emocjonalną odpornością na rozpraszające odgłosy
Warto chyba też zwrócić uwagę że bohaterów należy porównywać w tym samym wieku; gdzie niewolnik z tatooine a gdzie ofiara zmilitaryzowanego systemu?
Ja wiem że tym młodym pokoleniom wszystko się zlewa w serek homogenizowany, no ale bez przesady.
Można trenować refleks i myslenie ale niektórzy są w tym lepsi a niektórzy są gorsi/glupsi. Nawet trening nie sprawi że osoba z 20 IQ będzie myśleć lepiej niż osoba z 70 IQ (oczywiście chodzi mi o osoby w tym samym wieku bo ta skala zaleźy od wieku jabys nie wiedziała ). Odpornosci na hałasy można się nauczyć przez...trening
Widzę że brakuje ci argumentów to idziesz schematem księżyczki Ofiara systemu mówisz? A w jaki sposób ten bohater był prześladowany? Inwigilacja 24h na dobę? Straszenie śmiercią jego i jego bliskich? Brutalne przesłuchania?
Niewolnik ma jeszcze gorzej. Nie może nic mieć, nie może podejmować decyzji (a to nawet więzien może) może zostać w zabity przez swego właściciela. Jest jeszcze proces dehumanizacji takiej osoby.
To młode pokolenie to do mnie? O_O Dziękuje Chciałbym tylko żeby to była prawda :/
Szybko myśleć a szybko podejmować decyzje to zupełnie różne sprawy. Psychopatia nie ma nic wspólnego z ilorazem inteligencji.
A może tak zacznijmy odróżniać psychopatów (Dexter Morgan ), od istot wrażliwych na inne osoby (Jedi), ale UCZONYCH dużej dozy zdolności typowych dla psychopatów (jak maksymalne skupienie na celu, umiejętność tłumienia docierajacych do nich bodżców zewnętrznych, szybkiego reagowania, nieprzywiazywania się, tłumienia emocji, np. żalu, strachu, radości, zdolność nieodczuwania.)
Przy czym taki np. Dexter, u którego rozwinęła się psychopatia pod wpływem traumy z dzieciństwa, jaką było bestialskie zamordowanie jego matki, miał przy sobie cholernie inteligentnego ojca. Który to nauczył go Kodeksu, zgodny z jego psychologią, z którym Dexter czuł się dobrze, ograniczając działalność syna psychopaty, i zmniejszając możliwe dla społeczeństwa straty, jako że Dexter mordował (co prawda, do czasu) tylko zwyrodnialców, przez co widz mógł czuć się swobodnie, i sobie z nim sympatyzować bez specjalnych wyrzutów sumienia.
Anakin to był wrażliwy na innych człowiek, ale uczony przez Jedi zdolności psychopatycznych, zbyt póżno i w sposób który kłócił się z jego psychologią. Kodeks nakładał na niego takie ograniczenia, którym nie potrafił sprostać, bo trafiając do Zakonu jako 9 latek, zdążył wykształcić w sobie niepożadane u Jedi cechy, takie jak np. przywiązanie się do ludzi. Wrażenie konieczności tłumienia silnych emocji powodowała u niego skutek odwrotny, gdyż tłumione wybuchały ze zdwojoną siłą. I tak to się u niego kręciło, aż zupełnie postradał rozum.
Jedi po prostu bezmyślnie, bezrefleksyjnie i na odwal się "zajęli się" Anakinem w sposób, jeśli nie najgorszy z możliwych, to prawie, sądząc po "wynikach końcowych".
Zablokowany napisał:
Ofiara systemu mówisz? A w jaki sposób ten bohater był prześladowany? Inwigilacja 24h na dobę? Straszenie śmiercią jego i jego bliskich? Brutalne przesłuchania?
Niewolnik ma jeszcze gorzej. Nie może nic mieć, nie może podejmować decyzji (a to nawet więzien może) może zostać w zabity przez swego właściciela. Jest jeszcze proces dehumanizacji takiej osoby.
-----------------------
Nie wiem czy pamiętasz książkę czy piszesz podobne ekstrawagancje z czystej przekory, ale przypomnę: Endera urodzono tylko dlatego, że miał potencjał by zaprezentować wyjątkowe umiejętności strategiczne. Od bodaj trzeciego do szóstego roku życia miał wszczepioną sondę która rejestrowała każdy, w tym fizjologiczny, aspekt jego życia. Kiedy trafia do szkoły również jest nie lepiej, bo dzieci są kompletnie pozbawione prywatności i poddawane ostremu treningowi przez cały czas. Nawet czas rzekomo `wolny` to inna forma treningu świadomości i podświadomości i żaden smarkacz nie ma czasu na rekreacyjne ganianie z kolegami rodianami czy budowanie droidów z resztek.
A na sam koniec, kiedy nawet nie możesz pozwolić sobie, drogi dziesięciolatku, na uczucie wypalenia - bo szantażuje się ciebie dobrem najbliższych - zostajesz narzędziem do masowego ksenobójstwa, za co przez resztę życia usiłujesz odpokutować.
To że Ender nie miał w papierach stwierdzonego statusu niewolnika nie sprawia że tym niewolnikiem i ofiarą systemu nie był, i to w znacznie dotkliwszy sposób niż to co zaprezentowała nam Filmowa Ewangelia Anakina wg św. George`a Lucasa.
Samo w sobie niewielki;p
Ale wszystkie ochy i achy związane z Enderem to zachwyt nad jego umiejętnościami jako dowódcy;p
Nie twierdzę przecież że Anakin był inteligentniejszy od Endera;p Po prostu nie zgadzam że między tymi postaciami była aż taka przepaść;p W końcu głównie wykazywali się w tej samej dziedzinie i obaj odnosili sukcesy wynikające m.in. ze stworzonych przez ich umysły taktyk.
No i przypominam że mówię tylko i wyłącznie o filmowym Enderze;p
Lord Budziol napisał:
Samo w sobie niewielki;p
Ale wszystkie ochy i achy związane z Enderem to zachwyt nad jego umiejętnościami jako dowódcy;p
Nie twierdzę przecież że Anakin był inteligentniejszy od Endera;p Po prostu nie zgadzam że między tymi postaciami była aż taka przepaść;p
-----------------------.
A tam, jaka przepaść...mogą być co najwyżej równi To że Ender ma zachwyconych nim lizodupców na wysokich stanowiskach, i że ma zmysł taktyczny, nie znaczy że Anakin nie miał tego samego.
A gdyby ktoś tak fantazjował o nagich, kilkuletnich (ale wymyślonych!) dzieciach, to byłby normalny?
Pomijając fakt, że rzekomy "kilkulatek" jest jeno kapkę nizszy od Harrisona Forda, przestań być obrzydliwy.
Przez święta Bastion nadzorowałem słabiutko, coś tam ze dwa razy wszedłem i się zaskoczyłem ogromem merytorycznych dyskusji; wracam - a tu znowu Princess-trolling oh you. Ja zgodnie ze swoim postanowieniem odpuściłem sobie nawet czytanie powyższych bredni, zatem odpowiem na kwestię poruszoną w pierwszych paru postach.
Jestem świeżo po re-readzie serii komiksowej Republic, której drugi storyarc - Outlander - opowiada o losach Sharada Hetta, który to zamieszkał z Tuskenami, w końcu został wodzem jednego z plemion. Urodził mu się tam syn - A`Sharad, którego wychował w ich kulturze.
(Przypomina mi się też historia Tahiri Veili z Junior Jedi Knights, która też została wychowana przez Tuskenów.)
Dowiadujemy się z tego komiksu, że Tuskeni są prymitywni i wojowniczy, ale zarazem są rasą posiadającą własną inteligencję - niewielką, ale jednak - to nie zwierzęta, tylko prymitywny lud. Mają swoje wierzenia, obyczaje, kulturę. Imiona. Są zagrożeniem dla mieszkańców Tatooine, ale to nie szkodniki, tylko wojowniczy lud, jakich w SW wiele. I zabijanie ich to morderstwo, a nie usuwanie szkodliwych zwierząt.
Najlepiej to podsumowuje wookieepedia: culture of nomadic, primitive sentients.
Co do reakcji Padme: ona nie była z Tatooine, a Tuskeni występują tylko tam. Ciężko oczekiwać od młodej pani polityk żeby znała się na wszystkich rasach w galaktyce, szczególnie takich zaściankowych. A co o nich wiedziała? - że ktoś porwał matkę Anakina, torturował ją i zabił. Poznała ich z najgorszej możliwej strony, w takim momencie człowiek się nie zastanawia nad statusem ewolucyjnym Tuskenów, tylko jest zszokowany i zasmucony wieściami. Ja tam się nie dziwię Padme, że nie zareagowała "o ty k...a jak mogłeś wybić tyle istot", tylko tak jak zareagowała. A że potem, już na chłodno, po jakimś czasie, nie naszły jej refleksje: halo panie Jedi, ja rozumiem że utrata mamy, ale to chyba nienajlepiej że pan wyrżnął całe plemię XD to już inna kwestia, nie pierwszy i nie ostatni raz Padme przymknęła oczy na wybryki Anakina. Zgadzam tu się z Kathi: hipokryzji jej nie brakowało
Dokładnie, ciężko byłoby to lepiej opisać;p
Zabijanie Tuskenów mogło być uznane za słuszne, oczywiście jak zawsze z pewnego punktu widzenia - tutaj konkretnie farmerów (i nie tylko) z Tatooine.
Absolutnie nie zmienia to jednak faktu, iż obiektywnie rzecz biorąc to nic innego jak zwykłe morderstwo tzw. "sentient species" i należy je jednoznacznie uznać za złe.
Powiedzmy sobie krótko - nie można bronić morderstwa na niewinnych dokonanego w zemście. Wendeta nie jest ok, zabijanie losowych osób, które w jakimś stopniu są bliskie winowajcy to nie sprawiedliwość tylko patologia. I to niezależenie od tego, czy ktoś działa pod wpływem emocji, czy nie. Frincess Pantaghiro znowu daje powody do tego, żeby uważać ją za trolla, a potem się obraża, że ktoś jej powie, że jest trollem. Ile dni minęło od poprzedniego tematu o Anakinie, Tuskenach i młodzikach?
To żaden brak logiki. Tu Anakin mścił matkę, zabójstwo młodych padawanów nie wynikało z niczego. Ja nadal uważam, że Anakin był zwyczajnie słaby. Vader był inny, ale wystarczyło że pojawił się syn i nagle on sam nie wie czemu jest na csm.