Claudia Gray, Disney Lucasfilm- Press, W oczekiwaniu na Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi
Okładka:https://twitter.com/DelReyStarWars?ref_src=twsrc%5Etfw&ref_url=https%3A%2F%2Fjedi-bibliothek.de%2F2017%2F04%2Fliteratur-swco-buecher-comics%2F
Claudia Gray, Disney Lucasfilm- Press, W oczekiwaniu na Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi
Okładka:https://twitter.com/DelReyStarWars?ref_src=twsrc%5Etfw&ref_url=https%3A%2F%2Fjedi-bibliothek.de%2F2017%2F04%2Fliteratur-swco-buecher-comics%2F
Autorka na ogromny plus.
Ale czemu znowu tytuł z imienia -.-?
No i jeszcze przecież Star Warshasma od Del Reya i Star Warshasma od Marvela
to nie jest jednak "Star Wars: Leia Princess of Alderaan"? A nie samo Leia?
Ma to być YA ale YA starwarsowe Claudii biorę w ciemno (choć Defy the Stars też mi się bardzo podobało).
I jeśli będzie więcej Alderaan, więcej Baila i Brehy to jestem 100% za i czekam bardziej niż na Phasmę
Młoda Damo [2] , w tytułach to się można pogubić, oficjalny to:
Journey to Star Wars: The Last Jedi. Leia, Princess of Alderaan
Okładkowy:
Star Wars: Leia, Princess of Alderaan
ALE, najciekawszy jest tytuł wyszukoany po ISBN
Journey to Star Wars: The Last Jedi Leia, Princess of Alderaan
Czy przecinek źle postawili?
Nb., do tej pory nie ma recenzji, a i zainteresowanie (choćby na goodreads) takie se. Porównania z Hypem na "Ahsokę" nie ma, co mnie dziwi - ludkowie przestraszyli się tego "first kiss"
Na jedi-bibliothek jest - najgorsza książka Grey, ale mimo wszystko jedną z lepszych nowego kanonu
Skoro jej najgorsza książka jest w czołówce najlepszych z nowego kanonu, to chyba ma on naprawdę niski poziom.
Wiesz, jak ktoś zajmuje w maratonie trzecie miejsce to też jest "najgorszy z trzech pierwszysch"
"Lost Stars" to czołówka książek SW ever, "Bloodline" całkiem niezła, "Catalyst"; "Ahsoka"; "New Dawn" czy "Rebel Rising" też dają radę (i ponoć IF, ale jeszcze nie czytałem) - Na drugim biegunie jest "Aftermatch" oi coś tam z Lukiem, czego nie chcę pamiętać, "Lordowie Sithów" też w dolnych poziomoch stanów średnich.
Nie czekam aż tak jak na Phasmę, ale pewnie jednak przeczytam.
Bardzo fajne (wiadomo Claudia), ale największym zaskoczeniem póki co jest postać początek spoilera Amilyn Holdo - taka starwarsowa odpowiedniczka Luny Lovegood. Nagle zaczęłam czekać na TLJ i na relację fioletowej admirał z Leią.
I rewelacyjnie napisana relacja rodzice-córka. koniec spoilera
Przeczytane i przemyślane
Z mieszanymi uczuciami bardzo
„Lost Star” ani „Bloodline” toto nie jest. Co nie znaczy że jest to zła książka, bynajmniej. To ciągle solidna Claudia Gray, która pokazuje nam jak Leia dorasta (powiedzmy…) i włącza się w działalność terrorystów (znaczy Rebelii). I jest to też książka o tym, że Alderaan jednak strzelił pierwszy.
Z pozytywów – dużo znanych postaci (Saw w tle, Tarkin itd.) oraz tych które dopiero będą znane (chyba ?, miejmy nadzieję). Swietnie napisany Tarkin czy działalność terrorystów początek spoilera którzy prawie zabijają Leię, ale jednocześnie w ramach tego samego zamachu ją ratują. Paradoks taki. koniec spoilera. I fajne relacje rodzice - córka, szczególnie z perspektywy rodziców.
Rzeczy które mnie osobiście w tej książce bolą jest kilka. Pierwsza to taki zgrzyty, o którym pisałem pod newsem na głównej – „aldeerański filozof” propagujący „Kraft durch Freude” [autorstwo oryginału przypisywane panu z wąsikiem] – Claudia się co prawda ogarnęła i nawet na wiki są już jej przeprosiny, ale taki niesmak pozostaje.
Druga sprawa to sama Leia – wyżej napisałem że „powiedzmy dorasta”. Bowiem tak po prawdzie to ona jest dorosłą 16 latką. Grzeczna, dobrze ułożona, posłuszna itd. Nie wiem gdzie takie rozdają , ale brzmi to science-fiction bardzo.
Kolejna sprawa – wątek „romantyczny” – dodany chyba tylko po to, początek spoilera żeby i Leia miała „tragiczną przeszłość”, bo bez tragicznej przeszłości widać nie można. koniec spoilera. Całe szczęście, że akurat ten wątek jest rozwiązany niesztampowo i jest miłym (w sensie budowania napięcia) zaskoczeniem. Bo jak się skończy to raczej wiadomo od samego początku.
Dalej – całe połacie książki zajmują „emocjonujące” wyprawy a to w góry, a to na bagna, a to na Felucję (ok, Felucia może być) – rozumiem pierwszą wyprawę, potrzebną do wprowadzenia nowych bohaterów, ale potem to już jest tylko zapychanie kolejnych stron literkami (tym bardziej, że mimo 400 stron interlinie są strasznie duże).
I ostatnie, ale najbardziej boli, to zrobienie z Wielkiego Moffa idioty. I to dwa razy. Dokładnie to raz robią z niego głupka, drugi raz robi z siebie idiotę sam. Problem w tym, że co by o Wilhuffie nie mówić, on idiotą nie był. Cały czas, do samego końca liczyłem na jakieś "drugie dno" ale nie.
Takie to drobne uwagi na marginesie.
Prawie skończone (zostały jakieś 4%) ale barrrdzo się nie zgadzam odnośnie Moffa.
Pamiętaj że to pov Lei - tej samej Lei która Tarkina nie lubi i nie szanuje. To nie Ciena, patrząca z zachwytem. On w jej oczach jest właśnie taki. Odwiń to z jej przekonań a dostaniesz dobrego, kanonicznego, inteligentnego Tarkina.
A co do takich 16-latek... well sama byłam taka idealn i bezproblemowa itp. Potem mi przeszło, ale do teraz rodzice wspominają z rozrzewnieniem mnie nastolatkę. Leie więc kupuje bardzo (jako jedynaczka rozumiem ją jeszcze lepiej), ale szerzej napiszę jak doczytam, żeby nie było.
Ośmielę sie nie zgodzić co do Thrawna. To ze Leia i w ogóle nikt go nie lubi to jedno [Przesadzam -ja lubię, Daala lubi i jeszcze parę innych osób], ale to jak go co i rusz [Przesadzam, tylko dwa razy, ale o dwa za dużo] robią w bambuko to bardzo nie teges. Ale o rozwinę gdzie indziej, bo to za duzo spoilerowania.
Co do 16 latek to przyjmuję wyjaśnienie. Dlaczego mi się taka nie trafiła Czy jest nadzieja, że potem to się odwraca czyli kłopotliwa nastolatka = dobrze ułożona młoda kobieta
Poza tym ja Leie jako postać też kupuję bardzo, choć trochę szkoda że nie ma jej wiecej z okresu od książki do RO. Chętnie bym to wymienił za rozdziały "krajoznawcze".
Piłeś - nie pisz. Tarkin, nie żaden Thrawn, niebieskiego w książce nie ma.
Nareszcie.
I podobało mi się. Nie jest to mój top 5 książek NK, ale tuż zaraz. Muszę przyznać, że dla mnie chyba nawet lepsze od Inferno Squad.
Czytało się szybko, akcja wciągała, bohaterowie pięknie skonstruowani.
Ile ja czekałam na tak cudowną Brehę? Pełnokrwista postać, niepozbawiona wad, ale to dzięki niej Bail mógł być tym kim był. Inteligentna, silna, widać ile Leia ma z niej.
Nie przeszkadzały mi wędrówki po planetach, bo ja bardzo lubię takie klimaty i tworzenie się drużyn i sojuszy.
Podobał mi się romans - taki słodki i niewinny i pierwszy - acz z przewidywalnym zakończeniem.
Przepiękny Alderaan - z krajobrazami, z kulturą i historia, ze społeczeństwem i polityką wewnętrzną.
I przede wszystkim - Amilyn Holdo. Fantastyczna nowa bohaterka i słuchaj no Rianie Johnsonie, jak mi ją skopiesz w TLJ, jak z niej zrobisz zimną, egoistyczną suczę co tylko patrzy jak dokopać Lei (co można wywnioskować z materiałow promocyjnych) to zaprawdę powiadam Ci - nigdy nie zobaczysz takiego hejtera jak niżej podpisana.
Naprawdę aż mi się chce petycji "Nie zepsujcie Amilyn i jej przyjaźni z Leią!".
I gdzieś mam, że minęło 40 lat i ludzie się zmieniają - nope, nein, nie zgadzam się.
A na poważnie - tyle jest krzyku o te straszliwą feminizację SW, a w filmach nie ma w ogóle nawet zalążka babskiej przyjaźni. A rozmowy między dwoma kobietami nie o facetach, można policzyć na palcach i to chyba jednej ręki.
Dlatego dajcie mi te dwie tak odmienne bohaterki, które po początkowych trudnościach uczą się na nowo współpracować i trzymają sztamę i ogólnie ustawiają cały RO do pionu.
I wiecie jaka jest wielka zaleta tej książki? Bogata w wiedzę jaką mi dała, siadam dziś wieczorem do ponownego seansu ANH. I wiem, że oglądanie Lei i jej reakcji na Alderaan będzie bolało jak nigdy. A potem ESB, bo też spojrzę na Leię z Hanem nowymi oczami, mając w głowie, co matka powiedziała córce o łajdakach w życiu każdej kobiety
Na razie przesłuchałem 10 rozdziałów (około 1/3)
Widzę, że odbiór książki jest pozytywny (chociaż czytałem tylko początki Waszych opinii w obawie przed spoilerami). Mnie te pierwsze 10 rozdziałów strasznie wynudziło. Ksiązka na pewno dokłada potrzebne cegiełki w kanonie, ale czemu nic się nie dzieje, trochę rozrwyki i emocji musi być. Mam nadzieję, że się jeszcze rozkręci, bo póki co, to trochę się męczę.
No i mam z tą książka dokładnie taki sam problem jak z Tarkinem i Katalizatorem od Luceno.
Dostajemy sporo nowych informacji. Książka idealnie wpasowuje się do kanonu, który znowu został pouzupełniany i poszerzony (scena między Tarkinem, a Leia w ANH nabiera zupełnie nowej głębi!). Poruszone są ciekawe kwestie. Jest mnóstwo nawiązań do innych źródeł. Książkę zdecydowanie warto przeczytać. No ale czemu akcja jest taka nudna?!
Nudna i powolna akcja, a raczej jej brak to mój główny zarzut. Słuchałem audiobooka i nie byłem w stanie zmęczyć więcej niż jeden rozdział na raz. Dosłownie usypiałem przy słuchaniu. Romans nastolatków, wyprawy w plener, dyskusje rodzinne - za dużo tego było. Dałem się wciągnąć i zaciekawić tylko w 2 momentach: początek spoilera Kiedy Panaka rozpoznał Leie jako córkę Padme oraz kiedy Tarkinowi (niby) zepsuł się Cierń i wpadł niespodziewanie na przyjęcie na Alderaanie koniec spoilera.
Nawiązań jest mnóstwo:
- TLJ
początek spoilera Crait i Amilyn Hondo koniec spoilera
- Rogue One
początek spoilera Saw, Wobani, senator Pamlo, na Pamarthe ten biały to Krennic, nie? koniec spoilera
- TPM
początek spoilera moff(!) Panaka koniec spoilera
- Bloodline
początek spoilera wino Toniray, Pamarthe, Gatalenta, no i mój ulubiony smaczek z całej książki: Kiedy W Bloodline Lady Carise otwiera pudełeczeko i poznaję tajemnicę Lei, to jest w środku kosmyk czarnych włosów. To ten sam kosmyk, która nastoletnia Leia odcina z głowy Kiera i wkłada do skrzyneczki, którą później oddaje ojcu. koniec spoilera
- Tarkin
początek spoilera Eriadu, projektowanie imperialnych mundurów przez Tarkina koniec spoilera
- Dark Disciple
początek spoilera Mahranee koniec spoilera
- inne
początek spoilera R2D2, ten statek YT, który odlatuje zanim Leia ma szansę zapytać o transport to Sokół Millenium? koniec spoilera
I jest pewnie jeszcze sporo innych o których zapomniałem albo których nie wyłapałem.
Co do dyskusji powyżej na temat inteligencji i bystrości Tarkina to moim zdaniem początek spoilera doskonale sobie zdawał sprawę, że coś nie gra, wiedział, że zarówno Leia jak i jej rodzice są wplątani i prowadził grę by do końca rozgryźć całą sytuację. Zdecydowanie nie dał się spławić ani oszukać. koniec spoilera
Zgadzamy się co do Tarkina
Tylko, że mi się właśnie ta akcja taka niby niepozorna, niby nic się nie dzieje, niby romans nastolatków, bardzo podobała. Widać książka trafiła u mnie na dobry czas, gdy właśnie miałam ochotę na piękną narrację, pogłębianie świata, ale bez pędzących na łeb na szyję wydarzeń - dlatego pochłonęłam szybko i z wypiekami na twarzy
Tradycją tej części wydawnictw Disneya, "Leia - Księżniczka Alderaanu" doczekała się adaptacji mangowej, na paru kolorowych kartkach widać pierwsze wprowadzenie Holdo, i wygląda to bardzo ładnie:
https://twitter.com/CT_Irons/status/1149840000743137280
https://twitter.com/grapefruitrain/status/1149829463636623363
W oczekiwaniu na TROSowe młodzieżówki czytam dwie niewydane u nas w Polsce książki Claudi Gray, w obu jestem w połowie O M&A na razie nie jestem gotowy pisać, ale powiem szczerze, że Leia mnie zawodzi. Siła książek Claudii Gray opierała się na postaciach i umiejętnym przedstawianiu świata. Tutaj bohaterka jest tylko jedna i nie ma na razie ani jednego rozdziału napisanego z perspektywy innej postaci. Ogranicza to bardzo odbiór świata przez czytelnika. W w pozostałych powieściach autorka pozwalała nam przyglądać się realiom danej epoki oczami różnych ludzi w niej żyjących. Tu postaci jest dużo, podobnie jak planet czy innych starwarsowych elementów, ale wszystkie one stanowią właściwie tylko tło.
Książka nie jest zła, ale po CG oczekiwałbym czegoś więcej. M&A jest lepsze, ale to też nie jest ten poziom co Bloodline, chociaż tam bardzo silna była druga połowa, więc jeszcze zobaczymy.