Nawrócenie Anakina jako ostateczny dowód słabej woli i decyzji podbudowanych niedojrzałością wybrańca
Przy okazji dyskusji z innego tematu naszyły mnie refleksje, które mam zamiar przenieść tutaj i rozbudować.
Wszyscy znamy zakończenie ROTJ, na temat, którego przyjęła się powszechna opinia o świadomym nawróceniu Anakina i pełnym powrocie na scieżke jedi. Czy to jednak rzeczywiście w miarę racjonalna opinia? Obserwując życiorys i naturę naszego nieszczęśnika pokusiłbym się o stwierdzenie, że Anakin niczego świadomie odpokutował, a zabicie Palpiego było mocno w afekcie. Zabójstwo Palpatine’a jest podbudowane silnie emocjonalnym impulsem- krzywdą syna- i poniekąd wpisuje się w pewien schemat postępowania Anakina w obliczu zagrożenia dla czegoś co uważa za bliskie sobie.
Każda ważna decyzja w życiu Anakina jest nasiąknięta piętnem impulsu krótkotrwałego, albo rozciągniętego w czasie.
Atak na Mace pod wpływem zdania „I have the power to save the one you love”, mord na Dooku, wyrżniecie tuskenów. Są też i impulsy nieagresywne, bardziej subtelne, bo czymże jest dozgonny foch na radę jedi. No ale jednak w dziedzinie impulsów subtelnych króluje romans Padme. Naprawdę nie ogarniam jak dorosły facet studiujący przez lata nauki medytacyjne może nie wytłumaczyć sobie na chłodny rozum, że to będzie owocować tragicznie pokomplikowanym, podwójnym życiem.
Decyzja o zamordowaniu Palpiego to ten sam biegun, co histeria na punkcie Padme, tylko po drodze się tak złożyło, że akurat ta decyzja jest dobra w skutach ;D Vader przecież kieruje się intensywną emocją i poniekąd znów egoistycznymi przesłankami, bo czym innym jest próba ratowania własnego dziedzica, genetycznej szansy na przedłużenie wielkiego rodu Skywallkera. Jasne Luke stosował wcześnie wobec ojca sugestie, szukał w nim dobra, więc to jakieś podstawy decyzji długofalowej ale imo to totalnie nie zaważało na czymkolwiek bo raz, że Luke ledwo znał Vadera, dwa Vader na tyle ukisił się w imperialnym sosie przez tyle lata, że jak Obi i Padme, z którymi łączyły go wieloletnie relacje, nie dali rady to kompletnie obcy Luke tym bardziej nie miał szans. Poza tym ile twały bliższej relacja ojca z synem w filmowej trylogii? Kwadrans? D;
Vader przez samę istotę aktu mordu na Palpim, nie powinnien w ogóle zostać przyjęty na łono jasnej strony i stać się niebieskim poltergeistem. Ba to co zrobił przeczy idei bycia jedi. Działanie z powodu intensywnych intencji emocjonalnych ukierunkowanych w jakiś sposób na swoje ego=csm.
Anakin to największy przegrany star wars. Człowiek, który nie przechodzi żadnej głębokiej przemiany wynikającej z dogłębnego zbadania „ja”. Duchowego przestudiowania siebie w medytacji i działaniu. Nie podejmuje świadomych, długofalowych decyzji w kluczowych decyzjach dla swojego życia. Wszystko wychodzi z impulsów i potrzeby ich egzaltacji. Czyny Anakina świadzą, że nigdy nie dążył do równowagi mentalnej, połączonej z płynięciem w nurcie mocy. Nie ma tej specyficznej dla jedi afirmacji pogody ducha. Jest tylko jego ego, jego wola i emocje, które napędzają jego widzimisię i przy okazji cierpienia.
Obi wan był mistrzem światła. Palpatine to prawdziwe uosobienie csm, psychopata idealny, zło uosobione, przerażająca czarna dziura bez promyka światła. On ma w sobie tą bezwzględność, wyrachowanie i świadomość tego czym jest ciemność. Nie ma sentymentów wobec nikogo. Anakin/Vader patrząc na niego przez pryzmat prequel trilogy to po prostu niedojrzały typ, który miał problemy emocjonalne+ niebezpiecznie wysoką oporność w samokrytyce i dystansie do samego siebie. No i stał się zły bo naprawdę to chciał dobrze. IMO Anakin mordem na Palpim tak jakby paradoksalnie potwierdził, że jest niezdolny do wyjścia poza własne ja, przebudowanie go, odrzucenie i zrobienie czegoś naprawdę bezinteresownie, bez tego nerwicowego i tak upokarzającego dla świadomości ludzkiej bezwzględnego na zawołanie poddaństwa wobec impulsów, wzruszeń chwili. Ktoś wyobraża sobie jak Vader ratuje kogokolwiek, bez silnego impulsu emocjonalnego kto nie jest jego synem? Ja nie bardzo. Bo czemu miałby to robić, tak po prostu bo zabijanie ludzi jest złe, czy coś w ten deseń? Ten ktoś musiałby mieć jakikolwiek emocjonalny związek z najbardziej znanym astmatykiem świata.
Anakin psychologicznie jest Jedi może w 1%- bo chęć pomocy słabszym i te sprawy, ale wszystko inne się gryzie. Teraz pytanie, co ten typek robi jako duch mocy w takiej formie jak yoda i obi wan? Ja Vadera widzę bardziej jako widmo pokroju Exar Kuna, starożytnych lordów sith. Działanie pod wpływem impulsu- pod które, imo jak najbardziej klasyfikuje się ratowanie syna- to jednak nie jest droga do mistrzostwa w jasności podług star warsowej interpretacji. Jest masa przesłanek, żeby nie uważać Anakina za ostatecznie odkupionego, tylko ta migawka z duchem mocy poniekąd zabiła w zarodku masę wątpliwości.
W sumie jak się tak zastanowić to gdyby wyciąć migawkę z duszkiem mocy to sama scena palenia ciała Vadera przy poruszonym synu była by dużo bardziej sugestywna, otwarta i nadałaby większej złożoności sadze. Szkoda, że Lucas uczynił wybrańcem osobę tak niedojrzałą duchowo, niezdolną do zmian i wyjścia poza swoje ja i jego kompleksową przebudowę.