W tym odcinku zaczynamy od dużego bo od bitwy flotowej z Imperium, Rebelianci tradycyjnie dostają kopy więc tylko strzała może ocalić flotę, jednak jest nie dorobiona, stery nie trzymają, brakuje w niej właściwie wszystkiego więc trzeba szybko znaleźć miejsce do montażu. tym miejscem jest Jakku, planeta na której w tej chwili nie ma nic (no może poza paroma wioskami kapłanów pustynii, ale kto by je liczył) z wyjątkiem dwójki naszych dobrych znajomych Imperialnych, tym razem jednak ich rangi się zmieniły i kwestia tego kto dowodzi. I pomimo w teorii większej kompetencji, kończy się to jak zawsze. I po powrocie używają Strzały do zniszczenia niszczyciela, niby przesada, ale to jak rozegrali to animacyjnie, komediowo (,,długi ten statek) czy też samym teasowaniem tego od początku serialu sprawia że samemu jest się podekscytowanym. Imperator niezadowolny z takiego Obrotu spraw posyła po Vadera i MOC, i prawie zaczyna załować bycia dyktatorem, a właściwie to nie. Pod koniec mamy nagrodzenie wszystkich bohaterów, tak nikogo nie pominięto, zupełnie nikogo (Roger macha w tle).