Luceno ma jedną dwie duże zalety i jedną dużą wadę. Te dwie zalety to sporo znakomitych pomysłów - dzięki którym wysoko cenię sobie Maskę Kłamstw, Czarnego Lorda, Dartha Plagueisa i Labirynt Zła - oraz świetna znajomość uniwersum, dzięki czemu można znaleźć w jego powieściach wiele smaczków do całego EU. Najlepszy pod tym względem jest Plagueis, który kiedyś Stele słusznie określił jako ucztę dla nerda.
Niestety, jest i wada - Luceno nie potrafi pisać na tyle, aby wciągnąć czytelnika w taki sposób, że czytasz, czytasz, czytasz i nagle się orientujesz "O kurde, już 4 nad ranem trzeba iść spać!". Dla mnie książka jest znakomita właśnie wtedy, kiedy pozwala osiągnąć taki efekt - że czytasz, czytasz i nie możesz przestać. Tak miałem właśnie z książkami Stovera, ale też choćby Michaela Reavesa, że raz zacząłem czytać, a potem nie mogłem przestać.
Natomiast tego efektu nie miałem przy czytaniu dzieł Luceno. Raczej wyglądało to w taki sposób, że czytałem kilkadziesiąt stron i odkładałem na półkę, by następnego dnia wrócić do czytania znowu. Wyjątek natomiast miałem przy Plagueisie który potrafił wciągnąć, ale to bardziej na zasadzie opisanej przeze mnie "uczty dla nerda".
Nie wiem skąd to miałem, że mimo fajnych pomysłów Luceno nie wciągnąłem się aż tak - czy to brak lekkości pióra, czy może brak u autora tego "czegoś".
Co ciekawe, kompletnie odwrotne odczucia mam z kolei przy Timothym Zahnie - w trylogii Thrawna jest sporo oklepanych, nieciekawych pomysłów, a jednak autor opisał je w ciekawy, wciągający sposób. Lekkość pióra czy coś innego? Tak czy siak, po przeczytaniu trylogii naszła mnie refleksja: "Skąd właściwie taki fenomen trylogii Thrawna i Wielkiego Admirała?".
Dodatkowe cechy, które cenię u Stovera, a których brakuje u Luceno: Stover nie boi się w razie czego ostrego języka(Punkt Przełomu), ponadto bardzo podobają mi się wszelakie filozoficzne przemyślenia, czy to w adaptacji ROTS, czy to w Punkcie Przełomu, czy to w jego opowiadaniach.
Oczywiście, nie zawsze to działa - w Cieniach Mindora z kolei przeholował z niektórymi filozoficznymi dywagacjami na temat ciemności, przez co kwestia "Topniaków" nadal jest trochę niejasna Ale i mistrzowi mogą zdarzyć się wpadki.