Ostatnio na forum jest głośno na temat teorii, jakoby Anakin nie zabił młodzików. Rzeczywiście ciężko jest sobie wyobrazić, że ten wspaniały człowiek mógł zrobić coś takiego, a nawet "nadzorować" taką akcją.
Na filmie widzimy jedynie jak wchodzi do pokoju/sali z młodzikami i włącza miecz świetlny. Istotny jest tutaj szczegół, że nie ma z nim klonów. Powiedzmy sobie szczerze - gdyby już miał pozbawić te dzieciaki życia, prawdopodobnie wyręczyłby się klonami, którym i tak wszystko jedno. Z jakiegoś powodu chciał być sam. Być może zależało mu, żeby klony nie zobaczyły czegoś, o czym mogłyby zameldować Imperatorowi. Drążąc temat coraz głębiej doszedłem do wniosku, że Anakin musiał ich... uratować. Spokojnie, czytajcie do końca.
Świątynia Jedi była chyba czymś w rodzaju twierdzy. Bardzo prawdopodobne, że posiadała jakieś tylne wyjście ewakuacyjne na wypadek inwazji Sithów. Przypomnijcie sobie sceny z Władcy Pierścieni, gdy armia Sarumana oblega Helmowy Jar - tam był podobny motyw i tylnym wyjściem wyprowadzono kobiety i dzieci. Anakin jako członek Rady Jedi musiałby znać wszelkie sekrety Świątyni Jedi.
Zatem mamy Anakina, który wchodzi do pomieszczenia z młodzikami. Włącza miecz, żeby każdy zdał sobie sprawę, że to nie są żarty. Takie dzieciaki, szkolone przecież na żołnierzy, musiały być zdyscyplinowane, więc Anakin (będący ważną postacią w strukturach Zakonu) szybko i bezproblemowo je "ogarnął" i mógł poprowadzić tam, gdzie nikt nie będzie ich szukał - prawdopodobnie na dolne poziomy Coruscant. Dla upozorowania zabójstwa porozrzucał kilka ubrań (ciała Jedi mogą znikać) i w ten sposób rozwiązał problem nikomu nie robiąc krzywdy.
Pewnie pomyślicie, że takie dzieciaki nie miały i tak prawa przeżyć w takim miejscu, ale zastanówcie się. Po pierwsze władały mocą; całkiem też możliwe, że Anakin dał im kilka mieczy, żeby mogły się bronić - taka broń musiała być więcej niż wystarczająca w 99% sytuacji podbramkowych na dolnych poziomach planety. Po drugie działali w grupie, a w takiej sytuacji zawsze jest łatwiej. Z dużym prawdopodobieństwem można więc założyć, że jakoś sobie poradziły i przeżyły.
O ich losach nie wspominały żadne Legendy, zatem albo dopiero o nich usłyszymy, albo... już usłyszeliśmy. No bo czy to nie dziwne, że znikąd powstał nagle jakiś Zakon Rycerzy Ren? Ktoś na forum krytykował Disneya, że Kylo Ren miał przecież informacje z pierwszej ręki o nawróceniu dziadka - dlaczego zatem otaczał taką czcią tę jego mroczną stronę? Otóż tutaj chodziło o coś więcej. Inne spojrzenie na swojego dziadka musiał poznać właśnie stykając się po raz pierwszy z ocalałymi ze Świątyni Jedi. Dla nich Anakin musiał być bohaterem, wręcz wybawcą, który ocalił im życie. Zapewne powiedział dzieciakom to samo co Padme - Jedi oszaleli i przeprowadzili nieudany zamach na Kanclerza, dlatego wszyscy członkowie Zakonu Jedi są teraz w niebezpieczeństwie. Stąd właśnie nienawiść ocalałych do Zakonu Jedi i to właśnie był powód, dla którego Rycerze Ren zniszczyli raczkujący Zakon Luke`a.
Tak było.