Strasznie wąsko patrzysz na filmy. Oczywiście masz do tego prawo. Ale...
Akcja dla Ciebie jest najważniejsza, przemieszczanie się bohaterów z punktu A do punktu B, im szybciej tym lepiej. Pościgi, strzelaniny itd.
Gwiezdne Wojny nigdy nie były filmem akcji, raczej mieszanką różnych gatunków. Istotą Star Wars jest wykreowany przez Lucasa, fantastyczny, niesamowity i przebogaty WSZECHŚWIAT.
Pod względem akcji, to pierwsza połowa TFA rzeczywiście robi wrażenie, jednak otoczenie w którym ta "akcja" się rozgrywa to KATASTROFA i to tam wieje nudą. Spora część TFA wygląda dramatycznie źle, jak jakieś zdjęcia próbne z planu, na który nie przyjechały dekoracje.
W jednym kadrze z R1 (np. ulice Jedhy) jest więcej życia, niż w całym TFA.
W "Przebudzeniu" po prosu wieje pustką i hula wiatr. I gdyby tak było na jednej planecie to ok. ale tak jest niestety wszędzie.
Już pisałem kiedyś: Abrams nie ogarnął całej strony wizualnej filmu. Za to na pewno lepiej pracuje z aktorami niż Lucas.
Ideałem byłoby połączenie, ale... dla mnie ważniejsza jest strona wizualna. Dlaczego? Bo starcza na wiele dłużej i dostarcza bodźców do tworzenia własnych historii.
Natomiast szybka akcja w "pustym" otoczeniu, jest tak długo dobra, dopóki się nie znudzi. To jak porównanie Mozarta i Bacha. Jak Mozart ma fajny motyw, to przez chwilę jest ok. Jak nie ma, to tragedia, pustka.
Co innego Bach. Możesz go słuchać wielokrotnie i zawsze coś nowego odkryjesz. Jest tam duże bogactwo i nie da się wszystkiego ogarnąć za pierwszym razem. Mozart jest przystępniejszy, ale to Bach wynagradza każde kolejne przesłuchanie.