Szedzio, po pierwsze GL od samego początku NT wiedział, że nakręci serial TCW (TCW od samego początku było kanoniczne, w stosunku do EU), a to z prostej przyczyny, w NT nie ma wojen klonów, jest czarna dziura między epizodem II i III, tą czarną dziurę miało wypełnić TCW, o którym było wiadomo w czasie produkcji NT. Trzy epizody były zbyt krótkie by GL zdołał pokazać całą wojnę klonów.
Po drugie, korporacje właśnie dlatego wyciskają franczyzę do maksimum ponieważ takie są oczekiwania konsumenta, w przeciwnym razie tworzyli by nowe pomysły, gdyby stare się nie sprzedawały, ale te jak pokazuje życie niosą ze sobą spore ryzyko. Ludzie po prostu kochają starych bohaterów, oraz ich historię, z sentymentu wolą, to niż nowe, tak pokazuje rynek. Dlatego tyle odgrzewanych tematów. Czy, to źle? I tak i nie, z jednej strony nowe pomysły wprowadzają świeżość, z drugiej strony są bohaterowie, których znamy i kochamy. Wszystkim nie da się dogodzić.
Zauważ, że ty masz tak wielki sentyment do EU, że z automatu odrzucasz wszystko, co nowe, gdyż nowe koliduje z EU lub w ręcz kasuje. Można powiedzieć, że sam chcesz wyciskać starą franczyzę, kosztem nowych bohaterów i historii, a przecież to zarzucasz producentom filmowym.
Ja mam prostszą filozofię, jestem fanem Star Wars, kocham je, to z kolei powoduje, że nie ograniczam się tylko do kultowego OT, wręcz odwrotnie rozwijam się razem z uniwersum nawet jeśli po drodze są rzeczy które mi się nie podobają. Na przykład serial CW Tarkovskyego no brzydki niczym stara panna, krótki z prostą fabułą, jak cep, nie podobał mi się, ale mimo to go oglądałem włączając do kolekcji bo ciekawość i wierność fana była panaceum na moje rozczarowanie. Są produkty SW, którymi w ogóle się nie interesowałem, z różnych powodów, w końcu to ja decyduje co wybieram, jakkolwiek nie przeszkadza mi, że inni są tymi produktami zainteresowani, to ich wybór, jaki jest cel im, to obrzydzać, po za zwykłą złośliwością.
Innymi słowy jak się coś lubi czy kocha, to i tak trzeba mieć do tego zdrowy dystans by nie popaść w paranoję, dla tego ja niezmiennie przeżywam kolejne nowe SW, jedne bardziej inne mniej, ale zawsze z uśmiechem na ustach i radością w sercu. Pokolenia mijają, a ja wciąż tu jestem. Mam bardzo wielu znajomych, wiele pokoleń chodzenia do klubów i oni wszyscy wiedzą, że ja kocham Star Wars i oni, to szanują i cieszą się razem ze mną mimo, że nie mają takiego fioła jak ja.