Brawo. Zgadzam się z Tobą (tyle tylko, że Natalie podoba mi się z wyglądu ^^)
Padme to po prostu idiotycznie napisana postać. Papierowa, w którą nie sposób uwierzyć. Portman ze swoją jedną miną też nie pomogła, choć uważam, że i tak nie miała co grać.
Zacznijmy od tego, że sam koncept dziecięcych królowych jest śmieszny. Miałoby to sens, gdyby taka królowa była tylko figurantką, ale Padme posiada rzeczywistą władzę.
W "Mrocznym widmie" Padme jest taką Mary Sue - ładna, mądra, ważna, bez wad, szlachetna, itd. Ale skoro to film dla dzieci, to taka postać ujdzie.
Niestety potem Padme nie rozwija się w ogóle. W "Ataku klonów" jest jedynie bohaterką drętwego wątku miłosnego, składającego się z kliszowych scen. Podoba mi się w tym filmie tylko jedna scena z nią: jak wdrapuje się na słup, do którego ją przykuli dowodząc, że nie straciła zimnej krwi.
"Zemsta Sithów" - tutaj Padme tylko siedzi na kanapie ze zbolałą miną.
Padme nie przemawia do mnie w ogóle. Nie ma prawie żadnych ciekawych scen, niczego nie dowiadujemy się o jej charakterze, zainteresowaniach, niewiele wiadomo o jej miłości do Anakina. Podobno jest mądra i popularna jako senator, ale wiemy to, bo mówi o tym chyba Anakin, nie widać tego na ekranie.
I też nie wierzę w rzekomą miłość jej i Anakina. Jak dla mnie Anakin był dupkiem, któremu zależało na władzy i Padme nie była potrzebna w jego historii. Znaczy, była, bo ktoś musiał urodzić Luke`a i Leię
Uwielbiam Leię i jestem zaskoczona, że Lucas wymyślił najpierw taką fantastyczną kobiecą postac, a potem zupełnie dał ciała wymyślając Padme :/