Może nie jest to odpowiedź, która mogłaby rozwiać twoje wątpliwość, ale George Lucas pisząc scenariusz do "Imperium kontratakuje" - czego nie potrafił robić - i co ostatecznie stwierdził podczas podpatrywania pracy Irvina Kershnera, któremu powierzył reżyserię epizodu V-ego "Gwiezdnych Wojen", określił, że Boba Fett jeśli ma istnieć to będzie odgrywał raczej tajemniczą, epizodyczną rolę. I tak mający swe humory Lucas przekonał Marquanda kręcącego "Powrót Jedi" by szybko uśmiercić najsłynniejszego łowcę nagród i to w scenie, w której po walce spadnie on wprost do paszczy mackowatego Sarlacca, wypowiadając słynny okrzyk: Aaaaaaaa.
Jeśli chodzi o filmik, na którym tylko w krótkim kadrze widać Bobę spoglądającego to na Vadera, to na Leię, który to jednak nie strzelił do Organy, nie wiadomo czy było to jego zamierzeniem czy nie. Księżniczka była zbyt ważna dla Rebelii, więc takie zdawkowe, chwilowe skierowanie wzroku Fetta na Vadera było czymś w rodzaju oczekiwania na aprobatę mrocznego Lorda Sithów. Wiemy też jaką potęgą dysponował uczeń Sidiousa, a "klasyczna trylogia" w pełni nie pokazała jego potencjału. Dlatego też, czy to łowca nagród czy to Vader, oboje darzyli się ogromnym szacunkiem, a zwłaszcza Vader, który lubił zatrudniać najemników, by w ten sposób na wszystkich frontach, móc rozprawić się z ,,rebelianckimi szumowinami". Nie dziwię się więc, że Boba nie oddał strzału w kierunku Lei, Hana lub Chewiego. Możliwe jest również, że montażyści, a głównie Marcia Lucas - wtedy jeszcze żona Georga i sam George, doszli do wniosku by zostawić takiego niezdecydowanego Fetta. Wprawi to widzów w lekkie zakłopotanie, wprowadzi niewiadomą, co w konsekwencji przerodzi się na większe zaciekawienie tą postacią w epizodzie VI-tym.