Mi dziś pierwszy raz się zdarzyło uronić łzę na scenie z duchem mocy Anakina w ROTJ. Wcześniej mnie to wzruszało, ale dziś jakoś pociekło Pytam bo nie wiem czy czas do psychiatry czy też tak macie.
Mi dziś pierwszy raz się zdarzyło uronić łzę na scenie z duchem mocy Anakina w ROTJ. Wcześniej mnie to wzruszało, ale dziś jakoś pociekło Pytam bo nie wiem czy czas do psychiatry czy też tak macie.
Płacz raczej mi się nigdy nie zdarzał, ale to w końcu nic nienormalnego. Chociaż w sumie, jak sobie przypominam, to jako dziecko płakałem kiedyś przy scenie śmierci Vadera.
Ostatnio, na piątym seansie RO uroniłem kilka łezek przy ostatniej scenie z Leią, bo był to akurat dzień, w którym od nas odeszła na zawsze.
Niech Moc będzie z Wami.
Nie, aczkolwiek za wzruszający uważam m.in. moment, w którym Rebelia pokonuje Imperium w Ep. VI, a następnie Luke widzi Duchy Mocy: Yody, Obi-Wana Kenobiego i swojego ojca.
Płaczę na różnych scenach na tej samej co ty też.
Najbardziej zawsze jednak na śmierci Yody... znam tą scenę na pamięć a zawsze jak umiera po prostu płaczę
Końcówka New Hope też mnie bardzo wzrusza... tak samo Zemsty Sithów...
płaczę też na wielu innych filmach
Harry Potter co jak co ale śmierć Zgredka X( nie da się nie płakać albo na Insygni Śmierci część 2
Władca Pierścieni chyba na tym jednak najwięcej i to przy każdym seansie...
" Pytam bo nie wiem czy czas do psychiatry" hmmm czemu do Psychiatry? moim zdaniem tak właśnie działają filmy... wzbudzają emocję. Jeśli łezka komuś leci na obojętnie jakim filmem to znaczy że film spełnia swoje zadanie
To, że płaczesz przy śmierci Zgredka było ostatnią informacją jakiej bym się tu spodziewał.
Ja spodziewałam się danych, ile procent Filmwebu płacze przy śmierci Zgredka.
Patrzę na tytuł wątku, i zastanawiam się gdzie ten Zgredek był w SW i co mnie ominęło...
Ba, w SW przeoczyliśmy jeszcze Władcę Pierścieni i tajemnicze Insygni Śmierci. W dodatku część drugą, więc gdzieś w SW zapewne kryje się i część pierwsza. Pozostaje tylko pogratulować userowi HermionaRey uważnego oglądania filmów SW.
Widocznie Śmierć jeździ teraz Insygnią, tylko jak ona tam kosę zmieści?
Pewnie złamała kosę na pół i wcisnęła na skos do bagażnika tej części pierwszej, która zapewne tam gdzieś się pałęta w tle epizodów.
Może to kosa świetlna i da się ją wyłączyć?
Nie słyszeliście o Gwiezdne Wojny: Insygnia Śmierci?
to o tym gdzie Jar Jar Binks przejmuje władzę w Hogwarcie?
Ehhh chyba nie zrozumieliście mojego postu... Poza SW napisałem też na jakich innych filmach poza nimi płaczę...
To była odpowiedź do Awkopa na część postu "czy czas do psychiatry" ehhhh więc podałem więcej przykładów... Ale widzę że to źle że to napisałem bo teraz myślicie że SW nie oglądałem
no nic... Dziękuję za zrozumienie....
Ehhh chyba zrozumieliśmy...
Ale to nie jest Polski Filmweb Fanów Star Wars.
Kiedy temat brzmi "Płaczecie na filmach SW?", to piszemy o filmach SW. Nie o Władcy Pierścieni. Nie o Zgredku. I nie o Insygniach Śmierci.
Możesz założyć sobie topic na Blogowisku, w Świecie Filmu czy gdzie indziej, tak jak Princess Fantaghiro ma swój zbiorczy na twórczość okołoanakinową, i publikuj tam swoje refleksje odnośnie HP i LOTRa.
podczas TFA płakałem (w duszy) na większości scen.
https://media.giphy.com/media/ENagATV1Gr9eg/giphy.gif
A tak na poważnie, tylko w ROTS i ROTJ.
Nie. Zero. Przecież jestem dużym chłopcem. Moje oczodoły były suche jak pieprz w 2005 na premierze RotS podczas Rozkazu 66 - kiedy Bly, którego znałem i lubiłem z komiksów Republic (szczególnie x68: "Armor"), strzela w plecy Aayli.
JAK PIEPRZ.
T_T
Płakać to może nie, zależy kiedy, ale wzruszenie ogarnia mnie podczas:
- Anakin żegnający się z Matką
- Pogrzeb Qui-gona
- Śmierć Matki Anakina
- Rozkazu 66
- Anakin vs Obi-wan na Mustafar
- Koniec ROTS
- Smierć Yody
- Walka Luke`a z Vaderem od momentu gdy Vader wspomina o siostrze i Luke atakuje z ukrycia.... ahhh ta muzyka
- Śmierć Anakina/Vadera
- Spalenie zbroji Vadera .... chyba mnie najbardziej wzrusza widząc koniec jakby nie patrzeć głównego bohatera Sagi, do tego w tle Force Theme.
- Zakończenie ROTJ - duchy Mocy, radość wszystkich i ogolnie Happy End... do czasu.
TFA:
- Pierwsze pojawienie się Sokoła
- Pierwsze pojawienie się Hana i Chewiego
- Han opowiadający o tym, że znał Luke`a, o Mocy itp
- Han i Leia po latach ... [*] Teraz szczególnie będzie to wzruszająca scena
- Śmierć Hana
- Luke Skywalker po latach
RO:
- Śmierć bohaterów
- Wstęp do ANH
Nie spodziewałam się że ktoś tu wymieni prawie wszystkie wzruszające mnie sceny. A jednak
Gracu wykonał za mnie prawie całą robotę. Dziękuję.
Jeszcze ode mnie scena na której może nie tyle płaczę co oczy mam trochę łzawe bo tak diabelnie przykrą wydaje mi się scena gdy Anakin/Vader przysięga wierność Palpatinowi.
Inaczej mówiąc. Widzę tam manipulującego socjopatę i wyjątkowo zaburzone mentalnie, przeżarte na wskroś swoimi irracjonalnymi lękami 22 letnie fizycznie, a w istocie swej emocjonalnie ok. trzyletnie dziecko, które to temu socjopacie pada do stóp bez proszenia. I jeszcze się temu dziecku wydaje że to co robi jest właściwe. A wstaje tylko gdy rzeczony socjopata mu rozkaże.
Zresztą podobne sceny w TESB i RoTJ również napawają mnie smutkiem i uważam je za przykre. Z tym że prawdopodobnie przez zakrytą twarz Vadera jakoś trochę łagodniej je odbieram niż tą w RotS.
A może już się bardziej oswoiłam z czymś co jest chorym zachowaniem Vadera i mi "znormalniało".
Miło mi
Co do sceny którą opisałaś również wzrusza mnie z pewnego punktu widzenia. Jakby nie patrzeć jest to śmierć Anakina Skywalkera, lub jej początek który dobiegnie końca na stole operacyjnym po Mustafar.
Co do końca ROTS szczególne dla mnie jest zbliżenie podczas pogrzebu Padme na jej dłonie, obok których jest medalion ktory dostała od Anakina.
Podpisuję się pod większością tych scen, w TFA najbardziej emocjonalna jest dla mnie scena w lesie, gdy miecz Luke`a trafia do Rey, kumulują się w niej emocje, które nie miały ujścia w scenie śmierci Hana, która jest świetna, ale dla mnie zbyt przeintelektualizowana.
Oj tak, zapomniałem o tej scenie. Nigdy nie zapomnę szoku i radości jaka wywołała u mnie ta scena (mimo, że można było się tego spodziewać). Muzyka jaka towarzyszyła tej scenie (niby Force Theme ale ta wariacja w Sadze była tylko raz, podczas gdy Luke przyjeżdża na spaloną farmę wujostwa w ANH), zaskoczenie na twarzy Kylo. Od razu ogarnęła mnie radość podobna jak podczas pojawienia się Hana pod koniec bitwy o Yavin. Moja pierwsza myśl podczas tej sceny? "Skywalker jak nic"... mam nadzieję, że się sprawdzi
Update:
TLJ:
- Luke wchodzi na Sokoła, a potem „Help me Obi-wan Kenobi”
- Ben wyczuwający matkę na mostku; powstrzymanie strzału
- Luke i Leia po latach
- Kylo na końcu klękający przy kostkach
- Śmierć Luke’a Skywalkera
TROS:
- Luke wyciągający X-winga
- Kontakt Lei z Benem podczas pojedynku; a następnie jej śmierć - tutaj też wpłynęła na to sytuacja z realnego życia, Carrie [*]
- Han Solo i Ben (swoją drogą jedyny powód dla którego mam jakąkolwiek ochotę wracać do tego filmu)
Smutne jest to, że finał jak to określali Sagi, a ja nic nie czuje na końcu, nawet duchy nie pomagają i powrót na Tatooine.
Ja zazwyczaj nie płacze, ale na każdym seansie SW jestem wzruszony.
Pod koniec Rogue One zdarzyło mi się pierwszy raz w życiu płakać w kinie i to w kilku momentach. Nawet na drugim seansie, choć już mniej. Przy The Force Awakens momentami było blisko. Dużo przypisałbym tu efektowi oglądania w kinie, przy domowym oglądaniu starszych części zdarza się tylko jakaś łza w końcówce ROTJ.
za każdym razem kiedy oglądam ROTJ i zapomnę wyłączyć przed końcem i widzę mordę Christensen. Ale chociaż Lucas miało prawo niszczyć co jego, minimalne.
Nie to co uszaci.
Żałosne ale typowe, bardzo typowe. Dla każdego zakompleksionego chłopaczka od lat 7-99 którego buźka nawet w 1/4 nie jest tak ładna jak Christensena.
A o niezrozumieniu intencji George już nie wspomnę.
Tylko potem się nie dziw, że na Bastionie banują, olaboga!
Branie każdej, luźnej uwagi do siebie mimo że nie jest skierowana do ciebie jest niepokojącym objawem. Co widać po mojej ulubionej postaci, którą takie rzeczy doprowadzały do obłędu. Nie radzę iść tą drogą.
Delikatnie nie rozumiem tej ekscytacji opinią innych. Rozumiem, że to Bart, ale musisz?
Tyle że to nie jest tylko opinia Barta. Jest ona podzielana przez jakieś 9 na 10 męskiej części publiczności SW.
I to jest powód by wylewać to za każdym razem, gdy ktoś powie "Christensen źle zagrał, przemiana Anakina jest źle przedstawiona" itp? Mhmm...
Nie lepiej kontemplować w samym sobie geniusz Papy Dżordża i nie zwracać uwagi na nie doceniający Lucasa ciemnogród?
Tak, wiemy, Christensen niesłusznie obrywa za to, że jest ładniejszy. A męska część publiczności jest strasznie zazdrosna o ten przepiękny pysio Anakina, w związku z czym tylko go hejtują
A statystyki chętnie zobaczę
A tutaj akurat Barta trochę rozumiem - ja byłem w kinie i tam na zakończeniu był duch mocy strszego Anakina, a nie jakiś Hayden - a potem odpalasz DVD i co widzisz? No ja przepraszam...
Ale miałeś 12 lat by się oswoić z tą traumą 😜
Niekoniecznie, zawsze można odpalić starsze płyty z "jedynie słuszną wersją" - co tez ja czynię.
Ta wersja miała sens przy istnieniu samej OT, kiedy wstawienie tam młodego Anakina byłoby zabiegiem zupełnie niezrozumiałym. Po prequelach "jedyna słuszna wersja" ze starym Anakinem straciła jakąkolwiek rację bytu.
Jakoś widok miłego dziadka Shawa jako ducha gościa, który mordował Rebeliantów jak robaki, zabił starszego pana i odciął własnemu synowi kończynę mnie nie leży
Hayden to co innego. On ma coś z psychola, zwłaszcza jak się uśmiecha
Pff. To Rebelianci chcieli go zamordować. Na ich pech on się umiał obronić
Bart, Lucas osobiście oddał Disney`owi wszelkie prawa i wiedział mniej więcej co się będzie działo z SW. To jego decyzja - może warto spróbować ją uszanować?
Qel Asim napisał:
i wiedział mniej więcej co się będzie działo z SW.
-----------------------
Skąd takie odważne założenie? Biorąc pod uwagę jak pokrętnie wycofywał się z pierwszej opinii o TFA?
Moim zdaniem to dobry zabieg. Jak sam tytuł wskazuje jest to powrót Jedi, więc Anakin wraca do wyglądu zanim przeszedł na CSM. Stary Anakin nigdy nawet nie przywdział takiej tuniki jak w tej wizji.
Awkop napisał:
Stary Anakin nigdy nawet nie przywdział takiej tuniki jak w tej wizji.
-----------------------
Młody też nie. xD Nie chodził w takich szatach ani w AOTC, ani w ROTS.
No, bo czemu nie. Każdy z filmów ma takie momenty (oprócz TPM, AOTC i TESB, tam nie ma co płakać raczej, w ANH chyba też nic takiego nie było). Ale częściej na książkach mi się zdarza ([*] Anakin Solo i Mara Jade i milion innych momentów), dużo częściej.
Kiedyś przeczytałam fragment starej nowelizacji RotJ z umierającym Anakinem/Vaderem, na chwilę przed seansem filmu. To był błąd. Przy scenach RotJ: śmierci Skywalkera, widoku płomieni obejmujących zbroję na stosie żałobnym oraz ukazaniu się go jako Ducha Mocy wybuchłam takim płaczem że tego się opisać nie da 😜
Awkop napisał:
[cytat]Mi dziś pierwszy raz się zdarzyło uronić łzę na scenie z duchem mocy Anakina w ROTJ. /cytat]
-----------------------
Jako łzy rozpaczy na widok Haydena? Nie, wytrzymałem.
Mi się smutno się zrobiło na epizodzie 7.
Przy śmierci Hana Solo,ale nie płakałem.
Na gwiezdnych wojnach nie płakałem,ale wszystko się może zmienić.
Ryczałam na rozkazie 66 i spaleniu Anakina, ale to były moje pierwsze SW w kinie i jedne z pierwszych doświadczeń z sagą w ogóle. Potem uroniłam łezkę podczas odejścia Ahsoki. Tak raczej mi się nie zdarza, chyba że film jest naprawdę mocny .
Zawsze twierdziłem że to dwa najsmutniejsze momenty w calych "ekranowych" SW. (Potem doszło "then you will die"). Miło wiedzieć że inni "mają podobnie".
Ciekawe, czy w "Rebelsach" dostaniemy coś o takim ładunku emocjonalnym. Teoretycznie powinniśmy.
Na SW uroniłem kilka łez dwa razy, raz to kiedy po raz pierwszy oglądałem RotS (wrzesień 2008), od rozkazu 66 aż do końca filmu, choć z przerwami. Po tym pamiętnym seansie ostatecznie określiłem się jako fan i stwierdziłem że muszę zacząć porządnie poznawać to uniwersum. Zabawne że dzisiaj RotS uważam za tak cienki, że tylko AotC jest słabsze .
Natomiast drugi raz to kiedy jakieś trzy miesiące później oglądałem RotJ, uroniłem łzę niemal pod koniec filmu w scenie kiedy to Luke ostatecznie pokonuje Vadera, i nieco później na Endorze kiedy Luke spala to co Vadera zostało.
Na 4-6 nie, na 3 tylko na 66. Na TCW nie, na Rebelsach raz XD
Na TFA tylko mi oczy zmokły, w momencie kiedy Leia zdaje sobie sprawę co się stało z Hanem i później, gdy zostaje sama z Rey i ta ją przytula.
Na R1. Od litanii Baze`a. Potem na Vaderze mi przeszło i wychodziłam z kina rozmazana acz zachwycona i z obeschniętymi łzami
Ale później poszliśmy sobie jeszcze po świętach. I trzymałam się dzielnie, aż do "hope". Widok Lei, tuż po wiadomości o śmierci Carrie to było za dużo.
Na TLJ profilaktycznie idę nieumalowana i najbardziej się boję, że z kina wyjdę obojętna.
Na "Rebelsach" to ta kałuża w przedostatnim odcinku?
Swego czasu płakałem, jeżeli musiałem po raz kolejny obejrzeć te filmy. Niestety, w dzieciństwie skatowałem prawie każdy Epizod tyle razy, że efekt jest taki, iż nie widziałem żadnego od 2008 roku. Próbowałem parę razy sobie odświeżyć, ale chyba jeszcze za mało czasu upłynęło.
Wprawdzie pisałem już, że nie, ale jest taki jeden moment gdzie zawsze jest do tego dość blisko (w każdym razie bliżej, niż w jakimkolwiek innym momencie) - finał 6. epizodu, duchy Anakina, Obi-Wana i Yody i spoglądający na nich Luke.
Jest tylko jeden warunek. To musi być ta przerobiona edycja filmu, gdzie pojawia się Hayden i gdzie słychać nową, znacznie lepszą muzykę.
Za miesiąc zapłaczę nad aktorstwem Carrie Fisher ;(
W ESB jest scena, kiedy Luke po przegranej walce z Vaderem wisi na tym żelastwie i mocą wzywa Leię. I ten moment kiedy Leia szepcze "Luke" i wchodzi piękna muzyka - to jest najpiękniejszy moment w całej Trylogii i nie ukrywam, że popuściłem niejedną łezkę przy tym.
Z tego samego filmu zakończenie, kiedy Luke obejmuje Leię i patrzą na galaktykę i odlatującego Sokoła - śpieszącego na ratunek Hanowi. Ten moment, który pokazuje wielką siłę przyjaźni, też wywołuje we mnie silne emocje.
Poza tym, scena z dwoma słońcami na Tatooine, symbolizująca tęsknotę za wielką przygodą, też ma w sobie duży ładunek emocjonalny.
Scena narodzin Luka i Lei wywołała we mnie spore emocje, ale tylko za pierwszym razem - to jedyna scena z prequeli która mnie mocniej poruszyła.
Sceny śmierci Yody i Anakina też są dość poruszające...
Lekko się wzruszyłem na trailerze do "Star Wars - The Last Jedi". Wprost nie mogę uwierzyć, że obejrzę ten film i to już niedługo. Lekko zamglone ,,wilgotne" oczy miałem od samego faktu oczekiwania na film, a nie z dramaturgii. Łezka w oku, ciarki, przyspieszone tętno: z powodu poczucia przepływającej przeze mnie Mocy. Dlatego też by odczuć drgania siły poruszającej całym Wszechświatem, postanowiłem wybrać się do kina IMAX 3D, bo właśnie tylko w tej technologii odczuję genialną robotę Riana Johnsona i jego techników w ukazaniu zakresu Mocy, jej pierwotnego oddziaływania. Jeden z aspektów "The Last Jedi" na które będę zwracał uwagę to współodczuwanie Mocy. Fabuła i wątki inną drogą, ale to też jest istotne.
Jest kilka bardzo wzruszających scen w Wielkim Finale Gwiezdnej Sagi czyli TROS.
Na pewno śmierć księżniczki chwyta za serce, jest taka scena jak Sokół wraca do bazy i nasi bohaterowie otrzymują tą złą wiadomość, kudłacz bardzo to przeżywa i my razem z nim.
Bardzo mocno na mnie działa scena gdy Rey wzywa Jedi oraz wcześniejsza jak Poe przeprasza ale jest ich za mało i wówczas głos Lando że ich jest więcej, jak to piszę to mam ciarki.
Zakrwawiona Rey wraca do przyjaciół i jej mina mówi wszystko nie trzeba żadnych słów, tylko się wszyscy przytulają - mocne.
Tatooine to już całe na bezdechu, nostalgia na maxa.
No podpisuję się pod tym jak najbardziej, zwłaszcza Chewie rozpaczający po Lei oraz Tatooine mnie ruszają. Niby słabe to (tzn. cały TROS) jako finał Sagi, ale nostalgia robi swoje.
Leia i jej miecz. To jest totalnie szarpiący moment.
Retrospekcja z młodą Leią? Czy która scena?
W zasadzie od momentu wyjęcia miecza aż do końca treningu.
Ciekawe, to mnie akurat nie wzruszyło do łez, bardziej byłem zajarany. Bo dali na moment rodzeństwo z czasów ROTJ, czyli takie prawilne <3
Chyba mam większego crusha
(nie, nie na ten ohydny kostium z Tatooine)
Jeszcze "wczoraj" Jedi Leia wywołałaby burzę w sieci, a tu proszę, przeszło - ja się cieszę, jest postęp
Tak nawiasem mówiąc, ten jej miecz to kawał dobrej roboty, spokojne jest to jeden z kilku najładniejszych mieczy w historii kinowych Star Wars.
Jak ktoś znajdzie dobrą fotkę to niech zapoda, bo chętnie się przyjrzę dokładniej.
Ja znalazłem tylko miecz Rey z końcówki filmu, pasuje do niej, ma ciekawy emiter (chyba że to błąd filmu):
https://preview.redd.it/6dfm0c4ebo541.jpg?auto=webp&s=845a54daabe9d0511d69784e86e134303b4b689a
Miecz Rey jest chyba wzorowany na jej kijaszku, co nie? Piszę z pamięci, though.
Bardzo słuszne skojarzenie.
Sprawdziłem i wygląda na to że jest to dokładnie jedna z końcówek jej kija, skierowana emiterem do środka, tak że ten kij nadal mógłby być pochwą dla jej miecza (pozwoliłem sobie "zwizualizować")
https://zapodaj.net/10a86ae1c5e57.jpg.html
Nie płaczę na filmach choć przyznam, że po TROS miałam ochotę ale ze złości
Co nie znaczy, że nie było w tej trylogii momentów duszoszczipatielnych.
Pierwsze spotkanie Lei i Hana na Takodane. Dłoń Hana na twarzy Kylo. Spotkanie Luke`a i Rey w końcówce. Śmierć Luka i jego wcześniejsza rozmowa z siostrą- pięknie zagrana. Głosy Jedi w TROS, Han w TROS, śmierć Lei, Rey i dwa słońca na Tatooine, scena Rey z Benem przed jego zniknięciem. Za to rozpacz Chewie`go jakoś nie trafiła do mnie.
A`propos płaczu. Przypomniało mi to wyjście do kina z klasą. Na E.T. w 1984 roku. Całe szkoły wtedy na to chodziły (podobnie jak na TES. Moja klasa wyła niemiłosiernie kiedy ET umarł. Oprócz mnie bo po pierwsze koleżanka, która była wcześniej z rodzicami sprzedała mi spoiler (nikt wtedy nie znał tego słowa!) i wiedziałam, że E.T. nie umrze. A po drugie film mi się kompletnie nie podobał
Najbardziej mnie jednak wzruszał finał TLJ z sequeli, ale na TROS trochę się wzruszyłem mimo średniego odbioru filmu.
- No, nie wiem czy to wstyd, ale w sumie w pewnym stopniu wzruszały mnie sceny Kylo i Rey - leczenie na Kef Bir, finałowa scena "śmierci"
- "Hey, kid", właściwie dokładnie ten moment mnie najbardziej wzruszył (Han tak powiedział? czy mam tylko takie błędne wspomnienie?)
- Zawodzenie Chewiego po śmierci Lei, nie wiem czy było coś mocniejszego w sequelach, chyba nie
Nie. Ale ta scena spotkania Hana z Kylo w TROS`ie ... no, trzyma za gardło dość mocno.
A, i oczywiście pierwsze spotkanie Rey i Luke`a w TFA. Czyli końcowa scena ... można narzekać na Daisy, że aktorskie drewno, czy nietrafiony angaż. Nie zgadzam się z taką opinią absolutnie.
W tej właśnie scenie mnie totalnie kupiła. Te świetne zbliżenia kamery na twarze Luke`a i Rey, emocje, jakże inne, wynikające u Luke`a z przeszłości, u Rey - z nadziei. To było pięknie zagrane i pokazane.
AJ73 napisał:
można narzekać na Daisy, że aktorskie drewno, czy nietrafiony angaż.
-----------------------
Też się z tym absolutnie nie zgadzam. Możliwe że w innych rolach teraz nie będzie się sprawdzała, ale do tej moim zdaniem pasowała idealnie. Zarówno aktorsko, jak i pod względem fizycznym, w końcu Jedi nie mogłaby zagrać jakaś mimoza. Nie wiadomo jak się dalej kariera potoczy, ale SW już jej na zawsze zostaną - jak Hamillowi
Podczas seansu się nie zdarzyło, ale jeśli zaliczymy czas przed nim i po nim to i owszem
Na ST ryczałem cały czas...
To prawda widziałem jak szlochał że już koniec.
Udawałem że nie widzę
Zawsze wiedziałem, że z niego człowiek wrażliwy na piękno sztuki filmowej
Pod tą maską szydercy kryje się bardzo wrażliwa dusza fana Star Wars.
Po prostu nie chce być zraniony, ja to rozumiem.
Dokładnie tak!
A tu korporacja na D. rani mnie prosto w serce; w perfidny, nieparzysty, sposób. ~
Koniecznie trzeba o tym podyskutować przy jakimś pifie
Z reguły nieparzystej perfidności wnioskujesz, że następny film Ci się spodoba?
Jeśli to będzie SOLO2, to już mi się podoba. Nawet jeśli będę musiał mieć zamknięte oczy przez 1/5 filmu.
Oj tam zamknięte, w Moskwie to kolejki się ustawiają, żeby zwłoki zobaczyć.
Pomysł SOLO 2 jak najbardziej popieram
https://www.youtube.com/watch?v=Tbw-QTzQk70
"At the height of their powers, Disney allowed these ads to rise, create cringeworthy level of consumerism and wipe out human consciousness"
Ale są sceny, które mnie wzruszają ilekroć je widzę na ekranie. Pierwsze, które przychodzą mi do głowy, to zakończenia "Powrotu Jedi" i "Zemsty Sithów", chociaż oczywiście więcej tego jest.
Ja zawsze się wzruszam na zakończenie Powrotu Jedi. Za każdym razem jak to oglądam to uronię łezkę.