Ten rok jest jak każdy inny. Każdego roku ktoś się rodzi i niestety ktoś umiera. W jednym więcej jest narodzin, w innym więcej zgonów. Rok 2016 obfitował w śmierci światowych gwiazd pokroju Prince`a, George`a Michaela, Leonarda Cohena czy Debbie Reynolds, również tych, które stały się ikonami kina i były jednocześnie bardzo ważne dla społeczności fanów, np. Gwiezdnych Wojen (wspomniani przez Ciebie Kenny Baker i Carrie Fisher).
Nie jest to jednak coś niesamowitego. Tak jak wspomniałem, jeden rok ma więcej narodzin, drugi zgonów, a dzieło stworzenia i niszczenia dokonuje się codziennie (jakkolwiek patetycznie i dziwnie to by nie brzmiało). Uleganie trendom i nazywanie roku "przeklętym" z racji tego, że dużo znanych postaci w nim zmarło jest według mnie dość niefortunne. Zbliżamy się do okresu, w którym ikony (niektóre w podeszłym wieku) dla wielu pokoleń będą powoli odchodziły z tego świata. Jak zatem nazwiemy "gorszy" pod tym względem? Arcyprzeklętym?